Po wygłoszeniu proroctwa, Bóg wezwał Eliasza, by wycofał się w zacisze pustyni: „Potem Pan skierował do niego to słowo: Odejdź stąd i udaj się na wschód, aby ukryć się przy potoku Kerit, który jest na wschód od Jordanu” (1 Krl 17, 3).
Misja Eliasza zaczyna się w samotności, w spotkaniu tylko z Bogiem. Eliasz ma powrócić na miejsce swego pochodzenia, do Gileadu, by tam czekać na dalsze rozkazy Pana. „Prorok musi odbyć daleką drogę i iść pod prąd, opuszcza obszary cywilizowane i żyje w samotności. (…) Jest to niemal zachęta, by narodzić się ponownie, wracając do początków” (B. Secondin).
Prorok jest wezwany na pustynię. Eliasz opuszcza Tiszbe, miejsce, w którym czuł się bezpiecznie. Bóg prowadzi go gdzie indziej, jakby chciał wziąć go na swój teren, na rekolekcje. On sam prowadzi Eliasza do ukrycia, w którym będzie do niego mówił. Każe mu oderwać się od tego, co niepokoi i czekać na jego słowo. Eliasz musi się nauczyć zależności od Pana i pewności Jego prowadzenia. Musi przeżyć szkołę wiary i modlitwy. Tradycja monastyczna odczytuje to zaproszenie jako wezwanie do oderwania się od spraw materialnych, spraw, które niepokoją i zanadto wiążą, by żyć w miłości. Bóg w ten sposób wzywa proroka: „naucz się żyć, ufając Bogu, i pokaż to ludowi również poprzez skromne życie, niewielkie zasoby. Zawsze jednak w pełni Mu ufaj” (B. Secondin).
Święty Ambroży widzi w potoku Kerit symbolikę modlitwy ukrytej, modlitwy głębokiej kontemplacji, która domaga się wytrwałości: w przygnębieniu, oschłości, pustce. Jest to jednak modlitwa, która daje duchowi pokarm w obfitości. Jest to modlitwa przynosząca owoce w głębi duszy. „Jest modlitwa łąk, radosnych, ukwieconych i rozświetlonych dolin, gdzie wszystko jest piękne i przyjemne; jest modlitwa lasów, zawsze bogatych w drzewa i owoce; ale jest też modlitwa przy potoku Kerit, oschła, w osamotnieniu, mało pociągająca, jednakże jest to prawdziwa modlitwa, która karmi ducha, nawet jeśli wrażliwość ludzka nie uświadamia sobie tego” (C.M. Martini).
Nad potokiem sam Bóg karmi Eliasza: „Wodę będziesz pił z potoku, krukom zaś kazałem, żeby cię tam żywiły. Poszedł więc, aby uczynić według rozkazu Pańskiego, i podążył, żeby zamieszkać przy potoku Kerit na wschód od Jordanu. A kruki przynosiły mu rano chleb i mięso wieczorem, a wodę pijał z potoku (1 Krl 17, 4-6). To bolesna lekcja. Kruki żywiły się padliną i były ptakami „nieczystymi”. Kontakt z nimi był równoważny z kontaktem ze śmiercią i uniemożliwiał zbliżenie się do Boga żywego. A więc Eliasz musi spożywać pokarm, który oznacza śmierć, oddalenie od Boga. Jest to lekcja zaufania Jahwe. Bóg może ofiarować pożywienie nawet tam, gdzie inni widzą śmierć. Zaufanie Bogu daje życie. Eliasz przechodzi szkołę cierpliwego posłuszeństwa, pokory i zawierzenia Panu.
Eliasz uczy się modlitwy pokornej. Doświadcza, że wszystko zależy od Boga. Jest to modlitwa uboga, zależna od łaski Bożej: zależy od kruków, które przynoszą pożywienie i od potoku dającego wodę. Bóg jest dla Eliasza nauczycielem modlitwy i żywicielem. On daje pokarm ciału i duchowi. Kardynał Carlo Martini komentuje: „Modlitwa karmi się tym, co jest dane: wodą, która spływa po skałach, małymi myślami, które Duch Święty podpowiada, pożywia się małymi cząstkami mięsa przyniesionymi przez kruki. Nie jest to zapewne obfitość, ale wystarcza do wytrwania w ciemności, nie wiedząc dobrze, ani jak, ani kiedy będzie się spożywać, nie wiedząc, jak i kiedy przyjdzie natchnienie z wysoka”.
Lekcje, jakie daje Bóg Eliaszowi, odwołują do słów Jezusa, który uczy całkowitego zaufania Ojcu: „Przypatrzcie się krukom: nie sieją ani żną; nie mają piwnic ani spichlerzy, a Bóg je żywi. O ileż ważniejsi jesteście wy niż ptaki!” (Łk 12, 24). Bóg Ojciec troszczy się nawet o „nieczyste” kruki. Tym bardziej o każdego potrzebującego i głodnego. Z naszej strony oczekuje zaufania i wytrwałej prośby: „Chleba naszego powszedniego daj nam dzisiaj” (Mt 6, 11).
Pytania do refleksji:
- Czy potrafię spędzać czas w samotności?
- Czy nie jestem próżny? Czy umiem żyć w cieniu, czy zawsze chcę być „w centrum”?
- Co mnie zanadto niepokoi i wiąże?
- Czy usłyszałem kiedyś słowa Boga: „Odejdź stąd!”? Jak je zrozumiałem (zrealizowałem)?
- Czy potrafię zaakceptować swoje ubóstwo?
- Gdzie szukam pokrzepienia w trudnościach?
- Czy potrafię oderwać się od tego, co niepokoi i zwrócić ku modlitwie?
- Czy pokładam ufność w opatrzności Bożej, czy raczej oczekuję, by wszystko było jasne i stabilne?
- Czym się karmię na co dzień?
fot. Pixabay