Cierpienie Noemi było ogromne. Jednak Bóg nie pozostawił jej samej. Do Moabu dotarła informacja o zakończeniu klęski głodu. Noemi zdecydowała się na powrót. Synowe zadeklarowały, że jej nie opuszczą. Pozostawią rodzinny Moab, by podjąć nowe życie. „Nie są to kobiety bierne, które czekają na przyszłość albo poddają się losowi. Przeszłość ich nie wiąże. Nieszczęścia nie ograniczają możliwości. (…) Kobiety wchodzą w przyszłość samodzielnie i tym samym pokazują, że są zdolne do podjęcia ryzyka” (M. Puerto).
Noemi zapewne ceni sobie przywiązanie synowych. Ale również dobrze wie, że ciąży nad nimi brzemię uprzedzenia. Jako przedstawicielki wrogiego ludu w Izraelu staną się przedmiotem pogardy. Ona również z ich powodu zostanie potępiona. Z lęku o synowe (i o siebie) nie chce przyjąć ich życzliwej miłości. Chce wszystkim oszczędzić cierpienia.
Początkowo synowe deklarują twardo pozostanie przy Noemi. Jednak usilne naleganie teściowej sprawia, że Orpa decyduje się pozostać w swojej ojczyźnie. Postępuje zgodnie ze swoim imieniem. Orpa znaczy: „ta, która odwraca się plecami”. Inaczej zachowuje się Rut. Jej imię oznacza „towarzyszkę”, „przyjaciółkę”. I tak się zachowuje. Nie pozostaje w Moabie ze swą szwagierką, ale wyznaje teściowej miłość i gotowość poświęcenia: „Gdzie ty pójdziesz, tam ja pójdę, gdzie ty zamieszkasz, tam ja zamieszkam, twój naród będzie moim narodem, a twój Bóg będzie moim Bogiem. Gdzie ty umrzesz, tam ja umrę i tam będę pogrzebana. Niech mi Pan to uczyni i tamto dorzuci, jeśli coś innego niż śmierć oddzieli mnie od ciebie! (Rt 1, 16-17). To piękne wyznanie bywa czasem elementem współczesnych przyrzeczeń ślubnych. Rut wiąże się nierozerwalnie z Noemi. Zamieszka wraz z teściową w jej narodzie i przyjmie wiarę w jej Boga. Nie opuści teściowej aż do śmierci. W praktyce oznacza to, że zatroszczy się o jej pogrzeb i pochówek i sama zostanie pochowana w jej grobowcu rodzinnym. „Zatroskanie o własny pochówek było typowym zmartwieniem bezdzietnej wdowy, zobowiązanie to miało więc dużą wagę dla Noemi. Decyzja Rut, by pochować ją w kraju Noemi, wskazuje, że całkowicie zerwała dawne związki i połączyła swój los z losem Noemi” (J. Walton). Rut postępuje jak Abraham; opuszcza ojczyznę, lud, rodzinę i bogów. Abraham uczynił to ze względu na obietnicę i wezwanie prawdziwego Boga. Rut czyni to z miłości do starej, samotnej kobiety.
Gdy Noemi widzi stanowczość Rut, przestaje nalegać. Zabiera ją z sobą do rodzinnego Betlejem. „W tej ich drodze możemy dostrzec symbol powrotu całego ludu Izraela, który z rozproszenia znów zwraca się ku swojemu Bogu, ale nie sam, prowadzi bowiem ze sobą część innych ludów, by wszyscy mogli czuć się wezwani do wejścia do jedynej rodziny Bożej” (A. Cànopi).
Powrót Noemi do Betlejem spowodował wrzenie w całym miasteczku: „A gdy weszły do Betlejem, zawrzało o nich w całym mieście, a kobiety mówiły: Więc to jest Noemi!” (Rt 1, 19). Betlejem nie było dużym miastem, mogło liczyć najwyżej kilkaset mieszkańców. Wszyscy zapewne się znali. Nic więc dziwnego, że powrót Noemi z obczyzny po latach wywołał ekscytację i plotki w sennym, ubogim w wydarzenia miasteczku.
Jeszcze większe zdumienie wywołały słowa Noemi: „Nie nazywajcie mnie Noemi, ale nazywajcie mnie Mara, bo Wszechmogący napełnił mnie goryczą. Pełna wyszłam, a pustą sprowadził mnie Pan” (1, 20). W Izraelu imię wyrażało tożsamość człowieka oraz wskazywało jego przyszły los. Imię Noemi znaczy „przyjemność”, „rozkosz”. Ból i cierpienie, jakiego doświadczyła sprawiły, że zmieniła je na Mara, co oznacza „gorycz”. Wychodząc z Betlejem Noemi była pełna; pełna pragnień i nadziei na lepsze życie, ponadto posiadała rodzinę, bliskie życzliwe sobie osoby. W Moabie po szczęśliwym okresie doświadcza pustki, ogołocenia. Traci to, co najbardziej kocha.
Swój ból Noemi kieruje ku Bogu. To On jest źródłem jej goryczy. Potwierdza panujące wówczas przekonanie, że siły boskie kryją się za wszystkimi ziemskimi wydarzeniami. Głód, choroba, śmierć i inne doświadczenia były konsekwencją boskiego zrządzenia. Mimo to Noemi nie obwinia ani nie oskarża Boga. Przyjmuje w pokorze Jego zrządzenia i niezrozumiałe jeszcze plany. „Nie twierdzi, że jest niewinna, nie szuka uniewinnienia, nie wątpi też w sprawiedliwość Bożą. Nie zna jednak żadnego zarzutu, który Bóg mógłby jej przedstawić, jest więc przygnębiona, że powody działania Jahwe wobec niej są niejasne” (J. Walton).
Pytania do refleksji:
- Jakich zasadniczych wyborów dokonuję w życiu?
- Kim jestem? Jaka jest moja tożsamość? W jakim kierunku się rozwija?
- Jakim imieniem mógłbym siebie dziś nazwać, określić?
- Kogo darzę szczególną sympatią i życzliwą miłością?
- Co wywołuje we mnie „wrzenie”?
- Co jest powodem mojego zgorzknienia?
- Czy nie obwiniam Boga o moje niepowodzenia i upadki?
fot. Pixabay