Współczesna Troja (starożytna Troada) to stanowisko archeologiczne w Turcji, na wzgórzu Hisarlık w pobliżu wsi Tevfikiye, w prowincji Çanakkale. Badania archeologiczne zapoczątkowane przez niemieckiego kupca i archeologa amatora Heinricha Schliemanna pod koniec XIX wieku na wzgórzu Hisarlık doprowadziły do odkrycia licznych kosztowności pochodzących z epoki brązu. Dzięki późniejszym pracom archeologicznym odkryto aż dziewięć różnych warstw Troi. Do dziś trwa spór między archeologami, która z nich była miastem Priama. Według niektórych uczonych są to pozostałości warstwy siódmej, datowanej na połowę XIII wieku p.n.e., zniszczonej przez ogień.

Zatrzymajmy się dłużej przy jednym z ołtarzy Troi, który służył do składania ofiar ze zwierząt. Jego kształt i wygląd przypomina ołtarze starotestamentalne. W tym starożytnym miejscu posłuchajmy o drugim pobycie Pawła w Troadzie:

W pierwszym dniu po szabacie, kiedy zebraliśmy się na łamanie chleba, Paweł, który nazajutrz zamierzał odjechać, przemawiał do nich i przedłużył mowę aż do północy. Wiele lamp paliło się w górnej sali, gdzie byliśmy zebrani. Pewien młodzieniec, imieniem Eutych, siedział na oknie pogrążony w głębokim śnie. Kiedy Paweł przedłużał przemówienie, zmorzony snem spadł z trzeciego piętra na dół. Podniesiono go martwego. Paweł zeszedł, przypadł do niego i wziął go w ramiona: «Nie trwóżcie się – powiedział – bo on żyje». I wszedł na górę, łamał chleb i spożywał, a mówił jeszcze długo, bo aż do świtania. Potem wyruszył w drogę. A chłopca przyprowadzono żywego ku niemałej radości [zebranych] (Dz 20, 7-12).

Przeprawa z Neapolis do Troady trwała pięć dni. Po raz pierwszy tę samą trasę Paweł przebył w dwa dni. Niesprzyjające wiosenne wiatry na Morzu Egejskim najwidoczniej utrudniały żeglugę (E. Dąbrowski). Troada służyła Pawłowi jako przystanek w dalszej podróży. Zatrzymał się w niej siedem dni, szukając najbardziej dogodnego połączenia z Palestyną. Ponadto swoim zwyczajem nauczał i umacniał duchowo młody Kościół.

W Troadzie miało miejsce zdarzenie, które było źródłem radości miejscowych chrześcijan. Spotykali się oni raz w tygodniu na uroczystym łamaniu chleba. Zwykle czynili to w soboty przed zachodem słońca lub w niedziele wcześnie rano. Niedziele były bowiem dniem roboczym i, jak wszyscy mieszkańcy rzymskiego imperium, musieli wtedy pracować. Łamanie chleba, o którym wspomina Łukasz jest technicznym określeniem Eucharystii. Kościół w Troadzie odszedł już od tradycji szabatowej i rozpoczął świętowanie niedzieli jako dnia upamiętniającego zmartwychwstanie Pana.

Dla starożytnych chrześcijan Eucharystia obok modlitwy, nauki Apostołów (didache) i wspólnoty (koinonia) stanowiła centrum poczwórnego skarbu, którego strzeżono z wielkim szacunkiem i czcią (por. Dz 2, 42-47; 4, 32-35). Była ona nie tyle obowiązkiem, co zaszczytem i radością. Nie rezygnowali z niej nawet za cenę życia. Gdy w czasie prześladowań zgromadzenia eucharystyczne zostały zakazane pod groźbą najcięższych kar, łącznie z karą śmierci, wielu wybierało je, nie rezygnując z niedzielnej Eucharystii. Pojawiały się jednakże ciemne strony, przed którymi przestrzegał  Koryntian Apostoł: brak jedności, lekceważenie ubogich, wyniosłość, indywidualizm, brak wzajemnego szacunku: Udzielając tych pouczeń nie pochwalam was i za to, że schodzicie się razem nie na lepsze, ale ku gorszemu. Przede wszystkim słyszę – i po części wierzę – że zdarzają się między wami spory, gdy schodzicie się razem jako Kościół. Zresztą nawet muszą być wśród was rozdarcia, żeby się okazało, którzy są wypróbowani. Tak więc, gdy się zbieracie, nie ma u was spożywania Wieczerzy Pańskiej. Każdy bowiem już wcześniej zabiera się do własnego jedzenia, i tak się zdarza, że jeden jest głodny, podczas gdy drugi nietrzeźwy. Czyż nie macie domów, aby tam jeść i pić? Czy chcecie znieważać Boże zgromadzenie i zawstydzać tych, którzy nic nie mają? Cóż wam powiem? Czy będę was chwalił? Nie, za to was nie chwalę! (1 Kor 11, 17-22).

W czasie wieczornego spotkania liturgicznego Paweł przemawiał bardzo długo, do późnej nocy. Zebranie odbywało się na trzecim piętrze (parter i dwa piętra) w jasno oświetlonym lokalu. Żar z lamp olejnych lub tłok panujący w pomieszczeniu zmusiły młodego człowieka Eutycha do zajęcia miejsca na parapecie okna. Zmęczony, być może po całodziennej pracy, zasnął  i wypadł na wewnętrzny dziedziniec budynku.

Uczestnicy zebrania powiadomili o śmiertelnym wypadku Apostoła. Ten zszedł na dół i dokonał cudu uzdrowienia. Przypadł do niego i wziął go w ramiona: «Nie trwóżcie się – powiedział – bo on żyje». (Dz 20, 10). Cud Pawła przypomina dwa inne starotestamentalne. Pierwszy proroka Eliasza. Prorok korzystał z gościny ubogiej wdowy z Sarepty. Gdy zmarł jej jedyny syn, obwiniała za nią proroka: Czy po to przyszedłeś do mnie, aby mi przypomnieć moją winę i przyprawić o śmierć mojego syna? (1 Krl 17, 18). W ten sposób wyrażała panujące wówczas przekonanie, że śmierć dziecka jest karą za grzechy przodków. Eliasz z kolei obwinia Boga: «O Panie, Boże mój! Czy nawet na wdowę, u której zamieszkałem, sprowadzasz nieszczęście, dopuszczając śmierć jej syna?» (1 Krl 17, 20). Mimo to w dalszej modlitwie odkrywa moc Boga. Z wiarą wykonuje gesty, które przywrócą dziecku życie: Później trzykrotnie rozciągnął się nad dzieckiem i znów wzywając Pana rzekł: «O Panie, Boże mój! Błagam cię, niech dusza tego dziecka wróci do niego!» Pan zaś wysłuchał wołania Eliasza, gdyż dusza dziecka powróciła do niego, a ono ożyło (1 Krl 17, 21-22). Podobna historia przydarzyła się następcy Eliasza, Elizeuszowi. Na prośbę Szunemitki, matki jedynaka, syna obietnicy, modlił się do Pana. Następnie wszedł [na łóżko], rozciągnął się na dziecku, położył twarz swoją na jego twarzy, oczy swoje na jego oczach, dłonie swoje na jego dłoniach – i pochylony nad nim pozostawał, tak iż się rozgrzało ciało chłopca. Znowu chodził po domu tam i z powrotem, wchodził [na łóżko] i pochylał się nad nim. Wtedy chłopiec ziewnął siedem razy i otworzył oczy (2 Krl 4, 33-35). Zgodnie z ówczesnymi wierzeniami energia lub siła życiowa przekazywane były z jednego ciała do drugiego za pośrednictwem kontaktów poszczególnych części. Naśladując metodę postępowania stosowaną rzekomo przez demony, prorok mógł, dzięki mocy Jahwe (należy zwrócić uwagę na modlitwę), wypędzić demony i przywrócić życie chłopcu (J. Walton). Sposób uzdrawiania stosowany przez starożytnych proroków podjął Paweł. Na skutek podjętych przez niego czynności (i zapewne modlitwy połączonej z wiarą), chłopiec ożył. Cud stał się powodem wielkiej radości i umocnienia w wierze troadzkiego Kościoła. Był to również symboliczny moment, jakby tchnienie nowego życia w młode Kościoły zakładane przez Apostoła.

Po wskrzeszeniu młodzieńca Paweł powrócił na zebranie liturgiczne. Przemawiał do świtu, umacniając w wierze obecnych na spotkaniu chrześcijan i dzieląc się swoim doświadczeniem Chrystusa i głoszenia Ewangelii. Po całonocnej liturgii wyruszył pieszo w kierunku Assos.  

Pytania do refleksji i modlitwy:

  • Czy mam ulubione przystanki w mojej życiowej podróży? Jakie?
  • Jak przeżywam i spędzam niedziele?
  • Jakie znaczenie ma dla mnie niedzielna Eucharystia?
  • Który z elementów poczwórnego skarbu starochrześcijańskiego wymaga w moim życiu większego zaangażowania i troski?
  • Czy nie obwiniam Boga i ludzi za swoje trudności i problemy?
  • Co sądzę o cudach?
  • Czy w moim życiu miały miejsce cuda? Jakie?
  • Czy mojej modlitwie towarzyszy silna wiara, dokonująca cudów?

fot. autor