Twierdza Antonia istniała już w czasach Jeremiasza, znana jako wieża Chananeela (Ne 3, 1; Jr 31, 38). Po zniszczeniu została odbudowana przez Hasmonejczyków i nazwana Baris. Rozbudowana i przyozdobiona przez Heroda Wielkiego w latach trzydziestych poprzedniej ery, została nazwana przez niego Antonia na cześć przyjaciela, triumwira rzymskiego Marka Antoniusza. Jej celem była obrona dostępu do świątyni jerozolimskiej oraz obrona murów od strony północnej, najbardziej narażonej na szturmy.
Antonia swoim wyglądem przypominała wieżę; na jej rogach ustawiono cztery inne. Trzy o wysokości dwudziestu pięciu metrów, czwarta zaś trzydziestu pięciu. Fundamenty twierdzy znajdowały się na stromej skale wysokiej na dwadzieścia pięć metrów. W czasach Jezusa służyła jako koszary dla rzymskich żołnierzy. Posiadała również luksusowe apartamenty, portyki i łaźnie i, jak zapisał Józef Flawiusz, przypominała miasto, będąc wyposażona we wszystko, co potrzebne, a jednocześnie była wspaniała jak pałac królewski (D. Baldi). Została zniszczona przez wojska Tytusa podczas oblężenia Jerozolimy w roku 70. Pozostał jedynie fragment jej południowego muru o grubości czterech metrów.
Na terenie dawnej twierdzy Antonia znajdują się obecnie między innymi: Kaplica biczowania, Kaplica skazania na śmierć i włożenia krzyża, Kaplica koronowania cierniem, łuk i kościół „Ecce Homo”, dziedziniec Lithostrotos, groby i wartownia z czasów rzymskich, „Dom Heroda”, dziedziniec szkoły muzułmańskiej i franciszkańskie Studium Biblicum.
Zatrzymajmy się w niszy szkoły muzułmańskiej, która jest częścią starożytnego muru twierdzy i z której roztacza się wspaniały widok na wzgórze świątynne, aby wysłuchać historii Łukasza o pobycie Pawła w tej twierdzy:
Kiedy zaś siedem dni dobiegało końca, Żydzi z Azji zobaczyli go w świątyni, podburzyli cały tłum i rzucili się na niego z krzykiem: «Izraelici! Na pomoc! To jest człowiek, który wszędzie naucza wszystkich przeciwko narodowi i Prawu, i temu miejscu, a nadto jeszcze Greków wprowadził do świątyni i zbezcześcił to święte miejsce». Przedtem bowiem widzieli z nim w mieście Trofima z Efezu i sądzili, że Paweł wprowadził go do świątyni. Poruszyło się całe miasto, zbiegł się lud, porwali Pawła i wlekli go poza świątynię. Natychmiast też zamknięto bramy. Gdy usiłowali go zabić, doszła do trybuna kohorty wiadomość, że cała Jerozolima jest wzburzona. Natychmiast wziął żołnierzy i setników i zbiegł do nich na dół. Na widok trybuna i żołnierzy zaprzestano bić Pawła. Wtedy trybun zbliżył się, kazał go ująć, związać dwoma łańcuchami i dopytywał się, kim jest i co uczynił. A z tłumu każdy krzyczał co innego. Nie mogąc się nic pewnego dowiedzieć z powodu zgiełku, kazał go prowadzić do twierdzy. Gdy znalazł się na schodach, doszło do tego, że żołnierze musieli go nieść z powodu naporu tłumu. Bo tłum ludzi szedł za nim, krzycząc: «Precz z nim!» Kiedy miano go wprowadzić do twierdzy, rzekł Paweł do trybuna: «Czy wolno mi coś powiedzieć?» A on odpowiedział: «Mówisz po grecku? Nie jesteś więc Egipcjaninem, który niedawno podburzył i wyprowadził na pustynię cztery tysiące sykaryjczyków?» «Ja jestem Żydem z Tarsu – odpowiedział Paweł – obywatelem znacznego miasta w Cylicji; proszę cię, pozwól mi przemówić do ludu». Gdy pozwolił, Paweł stojąc na schodach dał znak ręką ludowi, a gdy nastała zupełna cisza, odezwał się po hebrajsku (Dz 21, 27-40).
Słuchali go aż do tych słów. Potem krzyknęli: «Precz z ziemi z takim, nie godzi się bowiem, aby on żył!» Kiedy oni krzyczeli i zrzucali szaty, i piaskiem ciskali w powietrze, trybun rozkazał wprowadzić go do twierdzy i biczowaniem wydobyć zeznanie, aby się dowiedzieć, dlaczego tak przeciwko niemu krzyczeli. «Czy wolno wam biczować obywatela rzymskiego? I to bez sądu?» – odezwał się Paweł do stojącego obok setnika, gdy go związano rzemieniem. Usłyszawszy to, setnik poszedł do trybuna i powiedział mu: «Co chcesz robić? Bo ten człowiek jest Rzymianinem». Trybun przyszedł i zapytał go: «Powiedz mi, czy ty jesteś Rzymianinem?» A on odpowiedział: «Tak». «Ja za wielką sumę nabyłem to obywatelstwo» – odrzekł trybun. A Paweł powiedział: «A ja mam je od urodzenia». Natychmiast też odstąpili od niego ci, co go mieli badać. Dowiedziawszy się, że jest Rzymianinem, trybun przestraszył się, że kazał go związać (Dz 22, 22-29).
Paweł wielokrotnie popadał w konflikt z Żydami w diasporze. W oczach mieszkańców Jerozolimy mógł zatem uchodzić za recydywistę (J. Gnilka). Sam wyznaje, że był pięciokrotnie biczowany: Przez Żydów pięciokrotnie byłem bity po czterdzieści razów bez jednego. Trzy razy byłem sieczony rózgami, raz kamienowany (2 Kor 11, 24-25). Przy wymierzaniu kary, które z reguły miało miejsce na podwórcu synagogi – jedna trzecia razów po piersiach, dwie trzecie po plecach – czytano teksty prawa, i w ten sposób delikwentowi chciano wbić do głowy świadomość przekroczenia Prawa – na przykład: tak oto nie zachowujesz słów Prawa, zapisanych w tej Księdze. Nie boisz się Jahwe, twego Boga i Jego straszliwego imienia. Dlatego nad tobą i nad twoim rodem zawisną straszne ciosy (J. Gnilka).
Żydzi z diaspory szli wręcz tropem Pawła i niczym miecz Damoklesa, czekali sposobnej chwili, by w niego uderzyć. Okazja natrafiła się w świątyni. Od spotkania z Jakubem minęło siedem dni. Paweł przyszedł, by dopełnić wcześniejszych zobowiązań związanych z nazireatem. Gdy prześladowcy z Azji dostrzegli Pawła, zaczęli krzyczeć: «Izraelici! Na pomoc! To jest człowiek, który wszędzie naucza wszystkich przeciwko narodowi i Prawu, i temu miejscu, a nadto jeszcze Greków wprowadził do świątyni i zbezcześcił to święte miejsce» (Dz 21, 28). Zarzut był podwójny. Paweł występuje przeciw Prawu mojżeszowemu. Ponadto wprowadza na teren świątynny pogan. Wejście do świątyni wyznawców innej religii było karane śmiercią. Było to jedyne przestępstwo, za które władze żydowskie mogły wydać i wykonać wyrok śmierci bez konsultacji z Rzymem. Przestrzegano przed nim na półtorametrowej barierze dzielącej dziedziniec pogan i kobiet. Umieszczone na niej napisy w języku greckim i łacińskim brzmiały: „Każdy cudzoziemiec, który przekroczy tę linię, sam będzie winien swej śmierci”. Zarzut skierowany przeciw Pawłowi nie był prawdziwy. Wcześniej widziano Pawła na mieście z Trofimem z Efezu, który był delegatem tamtejszego Kościoła. Na tej podstawie sfabrykowano zarzut, jakoby Paweł wprowadził go do świątyni.
Wystarczy iskra, by rozniecić płomień. Oskarżenie azjatyckich Żydów szybko znalazło oddźwięk wśród mieszkańców Jerozolimy. Powstał tumult. Pawła wywleczono poza mury świątyni z zamiarem dokonania na nim samosądu. Tłum zaczął się nad nim znęcać, usiłując go zabić. Jest to sprawiedliwość zbiorowa, do której często popycha jakieś irracjonalne uprzedzenie. Gdy tylko pojawia się jakiś punkt zaczepienia, jest on wykorzystany dla uproszczonego rozwiązania problemów, a niekiedy przeradza się w tak straszliwą przemoc, że kończy się ona zabójstwem. Właśnie tego Paweł zapewne doświadczyłby na własnej skórze, gdyby nie interwencja trybuna (I. Gargano).
Trybun Klaudiusz Lizjasz wysłał co najmniej dwóch setników z około stu sześćdziesięciu żołnierzami, aby przywrócić spokój. Sądził, że zamieszki wywołał przywódca sykaryjczyków. Była to grupa żydowskich terrorystów, którzy pod tunikami ukrywali kręte sztylety i wśród tłumów zgromadzonych w świątyni brutalnie mordowali żydowskich arystokratów, następnie zaś umykali niepostrzeżenie. […] Józef Flawiusz po raz ostatni pisze o nich przy okazji twierdzy na Masadzie, gdzie zginęli po 73 r. po Chr. (C. Keener). Paweł został związany i umieszczony między dwoma żołnierzami. Trybun poprosił o przedstawienie wiarygodnych świadków, którzy mogliby potwierdzić zarzuty stawiane Pawłowi. Powstał jednak zamęt, krzyki, nieopanowane emocje. W takiej sytuacji polecił odprowadzić Pawła do pobliskiej twierdzy Antonia. Nacisk tłumu był tak wielki, że żołnierze musieli go nieść.
Gdy Apostoł znalazł się w bezpiecznym miejscu, na stopniach twierdzy, poprosił trybuna o możliwość przemówienia do tłumów. Prośbę swą wypowiedział spokojnie, w języku greckim bez obcego akcentu, jak człowiek wykształcony. Paweł, prezentując się jako człowiek pogodny i opanowany, pomimo tego wszystkiego, co wycierpiał i pomimo otaczającego go poruszenia, robi wrażenie na trybunie. Dla Greka lub Rzymianina było nie do pomyślenia, aby plebejusz, barbarzyńca mógł mieć takie panowanie nad sobą, jakim wykazał się Paweł. Człowiekiem cnotliwym mógł być tylko ktoś szlachetnie urodzony. […] Człowiek cnotliwy musiał należeć do szlachetnego rodu, by wysokiej rangi. Być może tego właśnie domyślił się trybun w odniesieniu do Pawła, nie tyle z racji, że Paweł przemówił po grecku, ale raczej ze względu na pogodę ducha i spokój, jakim wykazał się on w tak wysoce dramatycznej chwili (I. Gargano).
Gdy Klaudiusz Lizjasz uwzględnił prośbę Pawła, ten zwrócił się do Żydów w języku aramejskim. Jego mowa była formą apologii (Dz 22, 1-21). Przedstawił w niej własne curriculum vitae, historię powołania i motywy przyjęcia chrześcijaństwa. Początkowo słuchano go w milczeniu, gdy jednak wyjawił swoją misję głoszenia Ewangelii wśród pogan, wyzwolił wśród słuchaczy szał złości i gniewu. Rzucali w niego swe płaszcze, rozdzierając je, jak w sytuacji bluźnierstwa i obrzucali go piaskiem. Posypywanie głowy piaskiem było dla Żydów znakiem żałoby, zaś strząsanie go ze stóp wyrażało odcięcie się od rzeczy nieczystych. Kto, choćby raz widział już w naszych czasach wzburzony tłum wschodni, rozagitowany politycznie czy religijnie, ten bez trudu dostrzegł w tym żywy komentarz do powyższego opisu (E. Dąbrowski).
W zaistniałej sytuacji trybun sprowadził Pawła do twierdzy, by ustalić przyczynę zamieszek. Kazał go przy tym ubiczować, by łatwiej wydobyć zeznania. Paweł doświadczył już biczowania w żydowskich synagogach i poznał smak rózg liktora. Tym razem biczowanie miało jednak zostać dokonane „flagellum”, skórzanymi powrozami, w których końce wplecione były kawałki metalu lub kości. Biczowanie takie mogło doprowadzić do śmierci, z pewnością zaś oszpeciłoby go lub okaleczyło (C. Keener). Paweł poczekał, aż go związano, a następnie postawił setnikowi pytanie: «Czy wolno wam biczować obywatela rzymskiego? I to bez sądu?» (Dz 22, 25). Prawo rzymskie zabraniało biczowania obywateli rzymskich i torturowania ich w celu wydobycia zeznań bez sądu. Co więcej, cudzoziemcom i niewolnikom można było wymierzać chłostę tylko w wyjątkowych sytuacjach.
Gdy Lizjasz został poinformowany o prawach Pawła, osobiście sprawdził, czy jest rzymskim obywatelem. Usłyszał wówczas dumną odpowiedź. Paweł nie nabył obywatelstwa za pieniądze, jak inni, nie był też rzymskim wyzwoleńcem, ale ma go od urodzenia. Trybun uląkł się, przerwał przygotowania do chłosty i kazał umieścić Pawła w fortecy. Apostoł był przekonany, że rozpoczyna się w jego życiu nowy okres cierpień i dawania świadectwa Temu, który cierpiał jeszcze więcej i który w tym fizycznym i moralnym bólu będzie mu do końca towarzyszył (W. Turek).
Pytania do refleksji i modlitwy:
- Czy nie oskarżam innych bezpodstawnie? Co chcę przez to osiągnąć?
- Co sądzę o sprawiedliwości zbiorowej i samosądach?
- Co mnie najbardziej wiąże? W jakim sensie?
- Według jakich kryteriów oceniam ludzi?
- Czy jestem cnotliwy?
- Które cnoty są dla mnie szczególnie ważne?
- W jaki sposób daję upust mojemu gniewowi?
- W jakich sytuacjach emocje biorą we mnie górę nad rozumem?
- Czy byłem kiedyś „biczowany”? W jaki sposób?
- Czy ufam Chrystusowi w trudnych chwilach i trwającym latami cierpieniu?
fot. Wikipedia