Trudno wyobrazić sobie 4 grudnia bez „Barbórki”. Święta patronuje wielu zawodom, ale najbardziej czczą ją górnicy. Ta cudzoziemka ma swoje szczególne miejsce w naszych sercach i w przestrzeni architektonicznej wielu miast polskich.
Barbara, jedynaczka poganina Dioskura, urodziła się w Nikomedii. Ojciec zaślepiony nienawiścią do chrześcijan, zamknął nieposłuszną córkę w wieży, kiedy odmówiła wyparcia się wiary chrześcijańskiej. Ostatecznie poniosła śmierć męczeńską ścięta mieczem prawdopodobnie w 306 r. za panowania cesarza Maksymiana Dazy. Dziś należy do grona 14 Świętych Wspomożycieli.
Jej imię znaczy: niemówiąca po grecku, cudzoziemka. Pogardliwe określenie Barbaros (wobec ludności niemówiącej po grecku) Rzymianie przejęli od Greków i roznieśli po świecie. Starożytna męczennica jest wzorem, jak odważnie wierzyć i nie bać się śmierci. Choć żyła tak dawno i wieki zatarły historię jej życia, nie oddaliła się od nas.
Kościół św. Barbary
W Krakowie na Małym Rynku znajduje się wzniesiony dla jej chwały kościół, którego początki sięgają XIV w. Pierwotnie była to kaplica wybudowana na cmentarzu Mariackim przez Mikołaja Wierzynka. Zachował się dokument z 1338 r. mówiący o kaplicy pod wezwaniem św. Barbary. Jest to list Rady Miejskiej Krakowa wysłany do papieża Benedykta XII z prośbą o udzielenie odpustów odwiedzającym tę kaplicę. Obecnie kościół po renowacji odzyskał dawną świetność. W malowniczym miejscu miasta starożytna męczennica odbiera cześć, a posługę w tym kościele sprawują jezuici. W tym kościółku nie tylko w głównym ołtarzu, ale i na sklepieniu Święta ma swoje uprzywilejowane miejsce. Jej podobizna wypełnia przestrzeń wspaniałego fresku – nieba empirejskiego – namalowanego przez Franciszka Ignacego Molitora w 1765 r. Św. Barbara spogląda na wiernych w otoczeniu męczennic: Katarzyny, Agaty, Agnieszki i Apolonii, zachęcając, by podnosić wzrok ku niebu, odważnie tam spoglądać, myśleć o nim jako celu przeznaczenia i na serio angażować się w przemianę świata.
W ołtarzu głównym
Na pierwszym planie obrazu widnieje młoda, urodziwa kobieta odziana w czerwony płaszcz, stojąca pośrodku ulicy starożytnego miasta, zbrukanego krwią. Widzimy zarys miasta, jego mury i domy bogatych mieszczan oraz wieżę z solidnymi metalowymi drzwiami. Jest ona symbolem uwięzienia Świętej i miejscem jej męczeństwa. Kobieta dzierży w lewej ręce zieloną palmę – atrybut męczeństwa. Prawą ręką ukazuje kielich z widoczną Eucharystią, promieniującą jasnością na nią i na całe miasto. Chrystus eucharystyczny jest dla tej męczennicy pokarmem dającym życie wieczne. Złota korona na skroniach Barbary poświadcza chwałę jej męczeństwa, a aniołowie śpiewają na jej cześć uroczyste Gloria, unosząc się w przestrzeni nieba. Patrząc na obraz, jesteśmy zachęceni do starań o godne życie i śmierć! Tak jak ona mamy pragnąć Jezusa w życiu i w śmierci. Barbara – patronka dobrej śmierci – dba o tych, którzy zwracają się do niej w godzinie zejścia z tego świata. Da im Jezusa, wyjedna żal za grzechy i wzbudzi ufność w miłosierdzie Boże.
Schronienie u jezuitów
Barbara, jak kiedyś w starożytności, tak i w naszych czasach była prześladowana. Tak było podczas II wojny światowej i w czasach tyranii komunizmu. Ówczesne „elity” Krakowa prześladowały ją i usuwały z przestrzeni publicznej miasta.
Święta lubi jezuitów krakowskich, bo dali jej schronienie, kiedy komunistyczne władze uczelni usunęły jej obraz z holu AGH. Jezuici przyjęli ją, wyrzuconą – w niechcianym pięknym witrażu – do swego domu na Mały Rynek 8. Witraż umieścili na korytarzu w domu zakonnym, podświetlili go, aby Święta patronowała i strzegła zakonników. To tutaj św. Barbara przetrwała trudny czas komunizmu. Gdy minęło jej prześladowanie, powróciła w latach osiemdziesiątych XX wieku na AGH. Dzisiaj witraż Barbary zdobi hol tej uczelni, witając wszystkich wchodzących w jej mury.
Prześladowano też figurę św. Barbary. Jej pomnik na dachu AGH (wysoki na 6 m, wykonany w ręcznie kutej pozłacanej blasze miedzianej) był dziełem artysty rzeźbiarza Stefana Zbigniewicza. Przedstawiał Świętą siedzącą, okrytą płaszczem, ze złotą koroną i krzyżem na głowie oraz wizerunkiem baszty trzymanej w ręku. Przedwojenna figura pełna monumentalnej prostoty doskonale łączyła się z sylwetką gmachu tej uczelni. Rzeźba usunięta została z dachu AGH, gdzie została umieszczona na tydzień przed wybuchem II wojny światowej. Hitlerowcy i komuniści nie mogli tolerować tej Świętej. W czasie wojny Stefan Zbigniewicz został aresztowany i wywieziony do Auschwitz, gdzie zginął w 1942 r. Rzeźba staraniem dobrych ludzi ukryta została na peryferiach miasta (na Woli Duchackiej) i dotrwała aż do 1950 r. Niestety, odarta z blachy szybko rozeschła się i rozsypała. Z tego poniżenia św. Barbara wyszła jednak zwycięsko. Po odzyskaniu wolności, gdy upadł komunizm, replika jej przedwojennej figury powróciła na dach AGH. Rzeźbę-pomnik poświęcił Jan Paweł II w 1999 r. Z dachu AGH Barbara znów patrzy na miasto i z życzliwością spogląda na kształcącą się młodzież.
Czasy wzywające do świadectwa
Niełatwo było kiedyś żyć i umierać św. Barbarze. Trudne były dla niej czasy starożytności, niełatwe dni II wojny światowej i równie ciężkie czasy komunizmu w Polsce. Święta musiała opuścić hol i dach AGH, musiała się ukrywać, korzystać z dobroci ludzi. Jakie są dzisiejsze czasy dla św. Barbary? Jakie będą przyszłe lata? Wszystko zależeć będzie od naszej modlitwy, świadectwa wiary, pracy i naszych starań, wysiłków, które podejmiemy. Nie dajmy się zamknąć za żelaznymi drzwiami współczesnej laickości, nowoczesnych wież ambicji i egoizmu, lecz promieniujmy świętością życia w naszych domach, rodzinach, na ulicach, uczelniach i w kościołach.
Źródło: www.ampolska.co