W poniedziałek, 14 XII 2020, we wspomnienie św. Jana od Krzyża, o godz. 12:30 pożegnaliśmy we Wrocławiu przy Alei Pracy śp. o. Jana Ożoga SJ (1934 – 2020). Mszy świętej koncelebrowanej przez współbraci jezuitów przewodniczył ojciec prowincjał Jarosław Paszyński SJ, a kazanie wygłosił ojciec Jacek Maciaszek SJ przedostatni superior zmarłego o. Jana.

W swoim słowie kaznodzieja odnosząc się do Ewangelii o Dobrym Pasterzu, nawiązał do zeszłorocznego jubileuszu o. Ożoga (70 lat życia zakonnego i 60 kapłańskiego), na który wydał obrazek z hasłem z Drugiej Księgi Samuela: „Zabrałem Cię z pastwiska”. Ojciec Maciaszek SJ przywołując historię z dzieciństwa zmarłego kapłana pasącego w rodzinnej Trzebosi krowy, dał świadectwo prawdziwości tego cytatu nie tylko w tym dosłownym wymiarze, lecz także w gorliwym życiu o. Jana, które realizował przez posługę ludziom młodym i starszym w kierownictwie duchowym, sakramencie pojednania, czy zwyczajnym towarzyszeniu w radościach i trudach parafian z Wrocławia. Potwierdzeniem tej bliskości z wiernymi, była ich obecność na uroczystościach wraz z asystą liturgiczną ministrantów, posługą słowa świeckich i obecnością młodzieży z grupy MAGIS. Kaznodzieja zacytował także fragment maila jednej z parafianek do jezuitów tuż po śmierci najstarszego współbrata: „bez ojca Jana to już nie będzie ta sama parafia”. Rozwijając tę myśl zauważył, że to „coś” – często nienazwane – co wnosił ojciec Jan, to było jego otwarte serce na drugiego, jego troska i zapał do pomocy. Głoszący przypomniał także wiele innych miejsc, gdzie o. Jan posługiwał na większą chwałę Bożą i za tę posługę mu podziękował.

Ojciec Jacek wspomniał także pełen serdeczności gawędziarski styl o. Ożoga przytaczając anegdotę z dziecięcych lat, gdy mały wówczas Jaś chciał karabinem zrobionym z patyka pogonić Niemców, ale nie zdołał i zdekonspirowany wraz ze swym ciotecznym bratem (który także był później jezuitą) dostał lanie od miejscowego sołtysa. Znający lepiej ojca Jana z sentymentem uśmiechnęli się i przetarli łzę wzruszenia.

Kończąc, kaznodzieja porównał nagłe odejście ojca Jana do lubianego przez niego obrazu pędzla Leona Wyczółkowskiego „Wiosna”. Podzielił się swoją refleksją, mianowicie, że Dziadek – jak wielu z sympatią nazywało o. Jana – spaceruje teraz w nowej wiośnie po ogrodzie niebieskim – podobnie jak wcześniej spacerował z różańcem po naszym ogrodzie parafialnym, życzliwie wstawiając się teraz u swego Pana, do którego tak bardzo tęsknił, za tymi wszystkimi, którym obiecał swoją modlitwę.

Po mszy świętej współbracia i parafianie odprowadzili prochy o. Jana Ożoga do jezuickiego grobowca na Cmentarzu Grabiszyńskim i wspólną modlitwą uwielbili Pana Boga za życie tego wielkodusznego kapłana i zakonnika wezwanego z pastwiska.

Jan Głąba SJ