„Jeśli chcecie jakąś radę, po 53 latach życia w Towarzystwie i po 16 latach sprawowania urzędu generała, mogę wam powiedzieć, że w tym nabożeństwie do Serca Chrystusa ukryta jest ogromna siła. Każdy powinien ją odkryć, jeżeli tego jeszcze nie uczynił, pogłębić ją i zastosować do swojego osobistego życia, w sposób jaki Pan mu to ukaże i udzieli. Chodzi o nadzwyczajną łaskę, którą Bóg nam ofiaruje.” Fragment tekstu „Zakorzenieni i ugruntowani w miłości” O. Pedro Arrupe SJ, Przełożonego Generalnego Towarzystwa Jezusowego, wygłoszony 6 lutego 1981 r.

(fot. shutterstock.com)

Doszedłszy do tego punktu i widząc, że miłość jest najgłębszym rysem chrześcijańskiej duchowości, a więc i duchowości ignacjańskiej, czuję się w pewien sposób zobowiązany przedłożyć ostatnie rozważanie.

To, co dotychczas powiedziałem, można streścić w następujących punktach:

1) Miłość (służba) ku braciom, ku Chrystusowi i ku Ojcu stanowi jedyny i niepodzielny przedmiot naszej miłości.

2) Miłość rozwiązuje dychotomie i napięcia, które mogą ujawnić się w duchowości ignacjańskiej ujętej w sposób niedoskonały. Na przykład:

– napięcie między wiarą i sprawiedliwością rozwiązuje się w miłości. Wiara powinna być kształtowana, przeniknięta miłością („fides informata caritate”). Podobnie i sprawiedliwość, która staje się w ten sposób wyższą sprawiedliwością. To miłość domaga się sprawiedliwości;

– napięcie między doskonałością osobistą a doskonałością innych. Obydwie powinny stanowić doskonałość tej samej miłości, która zawsze zmierza do wzrostu, ujawniającego się zarówno w intensywności jak i w postępie i doskonałości naszego bliźniego;

– napięcie między modlitwą a aktywną pracą apostolską znajduje swe rozwiązanie w postawie „contemplativus in actione”, w szukaniu Boga we wszystkim (kontemplacja Ad Amorem);

– napięcie między trzema ślubami zakonnymi zanika, kiedy ich fundament i życie według ślubów inspirowane są przez miłość (to samo można powiedzieć o czwartym ślubie);

– napięcie między rozeznaniem a posłuszeństwem. Miłość powinna być początkiem i celem rozeznania. Obecność ,,agape” pozwoli rozpoznać wolę Bożą (por. Rz 12,2), jest intuicją miłości (Ef 3,18-19, Kol 2,2). Posłuszeństwo, ze swej strony, jest wyrazem tej samej woli Bożej. Zarówno przełożony jak i podwładny powinni być kształtowani przez miłość, ożywieni duchem intuicji właściwej miłości (Terrien, Le discernment dans Les Ecrits Pauliniens, s. 179).

Serce Jezusa – Księga otwarta włócznią (fot. nanny snowflake/flickr.com)

3) Miłość jest rozwiązaniem problemów apostolskich, u podstaw których leżą współczesne formy zła („anomia”).

4) Miłość tworzy podstawy i nadaje jedność osobowości i dziełu Jezusa Chrystusa.

5) Miłość leży również u podstaw naszego życia i naszego działania, jako że między Jezusem Chrystusem i nami jest ten sam duch (Osoba, która jest miłością), który sprawia, że wołamy jak Chrystus: Abba, Ojcze!

Dlatego też miłość, pojęta w całej swej głębi i szerokości (miłość i miłosierdzie) jest syntezą całego życia Jezusa Chrystusa i powinna być syntezą całego życia jezuity.

Symbolem naturalnym miłości jest serce. Dlatego Serce Chrystusa jest naturalnym symbolem reprezentującym i inspirującym naszą duchowość osobistą i instytucjonalną, prowadząc nas do źródła i głębi miłości ludzko-boskiej Jezusa Chrystusa.

Dlatego, kończąc te strony, chcę powiedzieć Towarzystwu to, czego nie powinienem zamilczeć.

Od samego nowicjatu, zawsze byłem przekonany, że „Nabożeństwo do Serca Jezusowego” zawiera w sobie symboliczny wyraz tego, co stanowi podstawę ignacjańskiego ducha i odznacza się nadzwyczajną skutecznością – „ultra quam speraverint”- czy to w zakresie osobistej doskonałości czy też w pracach apostolskich. Do tego czasu zachowałem to przekonanie. Może wydawać się komuś dziwne, że w czasie sprawowania urzędu generała mówiłem o tym stosunkowo niewiele. Jest w tym pewna racja, którą moglibyśmy nazwać duszpasterską. W ostatnich dziesięcioleciach samo wyrażenie „Najświętsze Serce” wzbudzało w niektórych stronach emocjonalne i alergiczne reakcje. Być może były to częściowo reakcje na sposoby przedstawiania i terminologię związaną ze stylem przeszłych epok. Dlatego wydawało mi się słuszne zaczekać, aż minie trochę czasu, wiedząc, że takie postawy, bardziej emocjonalne niż racjonalne, nieco złagodzą się.

Byłem i nadal jestem przekonany, że zostanie ukazana na nowo ogromna wartość tej duchowości tak głębokiej, o której papieże wyrażali się jako o najwyższej (Leon XIII Annum Sacrum, 1899; Pius XI Miserentissimus Redemptor, 1928; Pius XII Haurietis Aquas, 1956; Paweł VI Investigabiles Divitias Christi, 1965), która posługuje się biblijnym symbolem (Ef 1,18) tak bardzo powszechnym i tak bardzo ludzkim, i słowem „serce”, będącym autentycznym słowem-źródłem (Urwort).

Z tego powodu, chociaż ubolewając, mówiłem i pisałem o tym stosunkowo niewiele. Za to często poruszałem tę sprawę w osobistych rozmowach. W tym nabożeństwie upatruję jedno z najgłębszych źródeł mojego życia wewnętrznego.

Kończąc ten cykl konferencji na temat ignacjańskiego charyzmatu, nie mogłem nie wytłumaczyć Towarzystwu tego milczenia, które mam nadzieję zostanie zrozumiane. Jednocześnie, nie mogę zamilczeć mojego głębokiego przekonania, że wszyscy jako Towarzystwo Jezusowe, musimy przeprowadzić refleksję

i rozeznać wobec Chrystusa ukrzyżowanego, co nabożeństwo do Serca Jezusowego znaczyło i co ma oznaczać dla Towarzystwa, szczególnie dziś. W aktualnych okolicznościach świat stawia nam wyzwanie i stwarza sytuacje, na które można znaleźć pełne rozwiązanie tylko poprzez siłę miłości Jezusa Chrystusa.

Takie jest posłannictwo, które chciałem wam przekazać. Nie chodzi o robienie czegoś na siłę ani o wydawanie rozporządzeń w sferze, w centrum której jest miłość. Jednak mówię:

„Pomyślcie, i rozważcie to, co się wam nasunie” (ĆD 53). Istotnie, byłoby rzeczą smutną, posiadając tak wielki skarb w naszej duchowości, w dodatku instytucjonalnej, pozostawić go z powodów niezbyt jasnych do przyjęcia. Jeśli chcecie jakąś radę, po 53 latach życia w Towarzystwie i po 16 latach sprawowania urzędu generała, mogę wam powiedzieć, że w tym nabożeństwie do Serca Chrystusa ukryta jest ogromna siła. Każdy powinien ją odkryć, jeżeli tego jeszcze nie uczynił, pogłębić ją i zastosować do swojego osobistego życia, w sposób jaki Pan mu to ukaże i udzieli. Chodzi o nadzwyczajną łaskę, którą Bóg nam ofiaruje.

Towarzystwo potrzebuje ,,dynamis” – mocy zawartej w tym symbolu i w rzeczywistości, którą nam ukazuje – miłości Serca Chrystusa. Może brak nam postawy pokory w duchu Kościoła, aby przyjąć to, co Namiestnicy Chrystusa, Kongregacje Generalne i Generałowie Towarzystwa stale powtarzali. Pomimo to jestem przekonany, że niewiele przykładów odnowy duchowej Towarzystwa mogłoby być tak przejrzystych, jak żywe i powszechne nabożeństwo do Serca Jezusowego. Zaczerpniemy z niego odwagę i nie będziemy musieli długo czekać na owoce, zarówno w naszym życiu osobistym jak i w naszych pracach apostolskich.

Nie uważajmy się za ludzi wysokich, stojących ponad nabożeństwem, które wyraża się w symbolu lub graficznym przedstawieniu tego symbolu. Nie przyłączajmy się do „mądrych i roztropnych tego świata”, przed którymi Ojciec ukrywa swoją tajemniczą rzeczywistość, podczas gdy objawia ją przed tymi, którzy są lub czynią się ,,maluczkimi” (Łk 11:21, Mt 11:25). Zachowujmy prostotę serca, która jest pierwszym warunkiem głębokiego nawrócenia: „Jeśli się nie odmienicie i nie staniecie jak dzieci…” (Mt 18,3). Są to słowa Chrystusa, które można tak przetłumaczyć: „Jeśli chcecie osobiście i jako Towarzystwo wejść do skarbca Królestwa i przyczynić się do budowania go z nadzwyczajną skutecznością, stańcie się jak ubodzy, którym chcecie służyć. Wielokrotnie powtarzacie, że ubodzy nauczyli was więcej, niż liczne książki. Nauczcie się od ubogich lekcji tak bardzo prostej – rozpoznajcie moją miłość w moim Sercu”.

 

Tłumaczenie: o. Bogusław Steczek SJ