Gdy przyszli na miejsce, zwane «Czaszką», ukrzyżowali tam Jego i złoczyńców, jednego po prawej, drugiego po lewej Jego stronie. Lecz Jezus mówił: «Ojcze, przebacz im, bo nie wiedzą, co czynią» (Łk 23, 33-34).
Aramejska nazwa Golgota (w języku łacińskim Calvaria) czyli „czaszka” oznacza wzgórze znajdujące się nieopodal Jerozolimy, gdzie dokonywano egzekucji na skazańcach. W czasach Jezusa znajdował się tu opuszczony kamieniołom. Dzisiaj Golgota mieści się w Bazylice Grobu Pańskiego. Wznosi się na wysokości około pięciu metrów ponad posadzką bazyliki. Prowadzą do niej strome schody. Nad miejscem ukrzyżowania Jezusa znajduje się kaplica podzielona dwoma filarami nośnymi na dwie części. Północna należy do Greków prawosławnych, natomiast południowa do rzymskich katolików.
Mój pobyt w bazylice przypada czternastego września. Jest to święto Podwyższenia Krzyża Świętego. Na Kalwarii trwa uroczysta Eucharystia. Wsłuchując się w dostojnie brzmiące śpiewy gregoriańskie i oczekując na zakończenie liturgii przypominam sobie historię tego miejsca. Tradycja przypisuje odnalezienie krzyża świętej Helenie, matce cesarza Konstantyna Wielkiego, w 326 roku. „W cysternie (najniższy poziom) nieopodal Golgoty znaleziono trzy krzyże. Odebrano to jako dar łaski kończący poszukiwania. Za prawdziwy Krzyż Chrystusa uznano ten, za pomocą którego uzdrowiono chorą kobietę. Dotknięcie nim sprawiło, że powróciła do pełni sił. Odtąd chrześcijanie mieli bezcenną relikwię” (M. Szmajdziński, M. Szwemin). Relikwie złożone zostały w bazylice Grobu Świętego. Od tamtej pory były uroczyście czczone przez wiernych z całego świata chrześcijańskiego. W 614 roku zabrali je Persowie. Jednak już w 628 roku cesarz Herakliusz odzyskał święte relikwie. Legenda głosi, że ubrany w drogocenne szaty nie mógł udźwignąć Krzyża. Dopiero gdy zdjął bogaty strój, wniósł krzyż do bazyliki, odbudowywanej po zniszczeniach.
Kończy się liturgia. Przyglądam się schodzącym wąskimi schodami z Kalwarii, najpierw hierarchom, potem wiernym. Na ich twarzach maluje się skupienie, powaga. Tłum ciągnie nieprzerwanym strumieniem. Dziwię się, że aż tyle osób mogła pomieścić kalwaryjska kaplica…
Po długim oczekiwaniu wstępuję wreszcie na Golgotę. Mój modlitewny pobyt rozpoczynam od kaplicy łacińskiej. Została ona ozdobiona współczesnymi mozaikami, nawiązującymi do ukrzyżowania. Jedynie medalion na sklepieniu, który przedstawia scenę wniebowstąpienia Jezusa, pochodzi z XII wieku. Obok ukrzyżowania i niewiast kontemplujących z bólem Ukrzyżowanego znajduje się mozaika z ofiarą Izaaka, „figury Jezusa”. Ołtarz z posrebrzanego brązu pochodzi z 1588 roku z Florencji. Po jego lewej stronie przylega do ściany miniaturowy ołtarz Matki Boskiej Bolesnej. Zdobi go drewniana statua Maryi z sercem przebitym mieczem. Figura pochodzi z XVI wieku, na Kalwarię przywędrowała z Lizbony w 1778 roku.
Wpatruję się w oblicze Maryi przepełnione bólem. Maryja jest symbolem wszystkich cierpiących kobiet i matek. Choć wolna od grzechu, została doświadczona największym cierpieniem, jakie może przeżyć kochająca matka. Żadna kobieta, która cierpi z powodu bólu lub straty dziecka nie może się jednak równać z Jej cierpieniem. Bo nie jest wolna od grzechu i nie jest matką Boga. Ale każda cierpiąca kobieta może uczyć się od Maryi przeżywać ból. Może wraz z Nią stać pod krzyżem. Może modlić się i prosić Ją o wstawiennictwo. Maryja, która nosiła w swym łonie Syna Bożego, a później patrzyła na Jego śmierć, nie jest obojętna wobec ludzkich próśb i cierpienia, zwłaszcza wobec bólu matek.
Z kaplicy ukrzyżowania przechodzę do kaplicy śmierci Jezusa. Wznosi się ona na skale, na której został zatknięty krzyż. Miejsce to wskazuje dziś okrągła srebrna płyta z otworem na krzyż w centrum. Po obu stronach ołtarza dwie okrągłe płyty z czarnego marmuru wskazują domniemane miejsce krzyży złoczyńców, ukrzyżowanych obok Jezusa. Koło ołtarza widnieje szczelina skalna, powstała w czasie śmierci Jezusa na skutek trzęsienia ziemi. Opisuje je Ewangelista Mateusz: „A oto zasłona przybytku rozdarła się na dwoje z góry na dół; ziemia zadrżała i skały zaczęły pękać. Groby się otworzyły i wiele ciał Świętych, którzy umarli, powstało. I wyszedłszy z grobów po Jego zmartwychwstaniu, weszli oni do Miasta Świętego i ukazali się wielu. Setnik zaś i jego ludzie, którzy odbywali straż przy Jezusie, widząc trzęsienie ziemi i to, co się działo, zlękli się bardzo i mówili: «Prawdziwie, Ten był Synem Bożym»” (Mt 27, 51-54). Otwór i skałę można oglądać poprzez przeszklone wzierniki. Kaplica została ozdobiona w stylu greckim w XI wieku. Pochylam się, by ucałować to najświętsze miejsce. Rodzi się we mnie wdzięczność Bogu, że mogę dotykać miejsc, które mają swój niemy wkład w zbawienie świata. Wydawałoby się, rzeczy martwe, a jednak święte; uświęcone dotykiem samego Boga. Klęczę na modlitwie przed srebrną płytą ze scenami Męki Pańskiej i repliką krzyża wraz ze stojącymi pod nim postaciami Maryi i Jana. Brakuje słów. Chciałoby się trwać w milczeniu i adoracji jak najdłużej…
Myślę, że Jezus jako Człowiek przeżywał swoją śmierć również w ludzkim wymiarze; jako zniszczenie pragnień, nadziei, ludzkich relacji, przyjaźni i miłości i wszystkich możliwości, jakie daje ludzkie życie na ziemi. W samotności, w opuszczeniu przez Boga, wołał do Ojca niemal rozpaczliwie: „Boże mój, Boże mój, czemuś Mnie opuścił?” (Mk 15, 34). Te słowa świadczą, że dotknął granic ludzkiego cierpienia. Słowa Jezusa nie są jednak zwykłą ludzką prośbą o pomoc. Są raczej pytaniem retorycznym, które stawia sobie ludzkość w ciągu wieków; pytaniem o niesprawiedliwe cierpienie, pokonaną prawdę, czy daremną miłość…
Po chwili medytacji i modlitwy udaję się do kaplicy Adama. Mieści się ona pod Kalwarią. Nawiązuje do legendy z pierwszych wieków chrześcijaństwa, według której został tu pochowany praojciec ludzkości. Pierwsze krople krwi Zbawiciela spłynęły na czaszkę Adama, zmazując jego winę. Za ołtarzem poświęconym Melchizedekowi oglądam podstawę skały Golgoty oraz dalszy ciąg pęknięcia pionowego.
Kolejne kroki kieruję ku Kamieniowi Namaszczenia. Według tradycji w tym właśnie miejscu przygotowano Jezusa do pogrzebu, obmyto i namszczono, owijając w płótna, chusty i całun. Ponieważ zbliżał się szabat obrzędu dokonano pospiesznie. Kamień upamiętniający namaszczenie Jezusa pojawia się po raz pierwszy w XII wieku. Obecny został ułożony w 1808 roku po pożarze bazyliki w miejscu bizantyjskiego oratorium Najświętszej Marii Panny. Wokół kamienia umieszczono osiem lamp i świeczników; świadczą one o przynależności kamienia do katolików, prawosławnych Greków, Ormian i Koptów. Niestety, współistnienie tych obrządków w tym miejscu nie jest łatwe i nie zawsze jest źródłem jedności i zbudowania.
Jak wszyscy pielgrzymi, całuję Kamień Namaszczenia. Nie szkodzi, że nie jest oryginalny. Najważniejsze jest miejsce, w którym został umieszczony i… wiara. Przypominam sobie Józefa z Arymatei i Nikodema. Ci dwaj lękliwi uczniowie „z podziemia” zamanifestowali swoją sympatię do Jezusa, organizując Jego pogrzeb. Wcześniej nie mieli odwagi, by przyznawać do niego publicznie. Myślę, że śmierć, zwłaszcza bliskich i drogich osób, relatywizuje ludzkie zniewolenia, przywiązania i lęki. Pozwala inaczej patrzeć na ludzi i życie. Skłania do refleksji i przebudowy wartości i życia. Dlatego jest silnym bodźcem rozwojowym. A jaki sens ma śmierć dla mnie?
Więcej w książce: Ogród Boga. Stąpając po Ziemi Świętej, WAM 2020