Ojciec Giuseppe Riggio SJ, redaktor naczelny pisma włoskich jezuitów „Aggiornamenti sociali”, przeprowadził ostatnio wywiad z lekarzem, psychoterapeutą Alberto Pellai. Zapytał go o kondycję młodzieży w sytuacji lockdownu.
„To dla nich czas dużego wysiłku i poświęcenia jak potwierdza wzrost interwencji psychiatrycznych i udzielonej pomocy w zakresie zdrowia psychicznego wieku dojrzewania związanej głównie z problemi odczuwanego niepokoju, frustracji, braku motywacji, depresji i samookaleczeń” – tłumaczy Pellai i dodaje, że ten trudny czas jest jednak dla części młodzieży okazją do jednoczenia się, angażowania się w wielkie projekty i brania odpowiedzialności za słabszych i bardziej narażonych na negatywne skutki pandemii.
Lockdown stanowi duże niebezpieczeństwo dla prawidłowego rozwoju młodzieży. Niemożność poruszania się i odkrywania świata, w którym ciało i bezpośrednie relacje odgrywają w tym wieku bardzo ważną rolę, powoduje poważne konsekwencje. Nie da się dokonywać eksploracji otaczającego świata stojąc w miejscu. Nie da się nawiązywać relacji bez bliskości fizycznej. Życie emocjonalne nie rozwija się prawidłowo bez obecności innych ludzi, bez gestów, uścisku dłoni i poklepania po ramieniu. Napięcie, jakie gromadzi się w człowieku, w okresie jego dorastania, nie rozładuje się bez aktywności sportowej, rekreacyjnej.
„Gdy stanęliśmy przed koniecznością szybkiego zareagowania na pandemię – mówi Alberto Pellai – wybraliśmy najprostsze rozwiązanie unieruchomienia ciała w ograniczonej przestrzeni monitora, który zmusza nas do nie poruszania się i pozbawia wielowymiarowości. Skutki tego wyboru obrócą się przeciwko nam”.
Młodzi ludzie kumulują w sobie złość co jest naturalną konsekwencja tłumienia emocji. Nie mają naturalnych możliwości wyładowania niezadowolenia i wściekłości, bo sport i zabawa z rówieśnikami, które temu służą, są obecnie zawieszone. To wszystko produkuje w nich mieszankę wybuchową, która prędzej czy później eksploduje.
„Są jednak pewne pocieszające sygnały – kontynuuje Pellai – w różnych sytuacjach trafiłem na zdrowych młodych ludzi, którzy zmuszeni do przebywania wewnątrz ekranu od rana do wieczora czują się już tym przesyceni i wyłączają swoje urządzenia elektroniczne. Doświadczają pewnej wolnej przestrzeni i wchodzą bardziej w kontakt ze sobą pozwalając dojść do głosu wielu wątpliwościom i pytaniom. Dla nich czas pandemii staje się okazją do podjęcia wewnętrznego dialogu, do wgłębienia się w pracę swoich własnych myśli, czego nie łatwo było dokonać w ciągłym zabieganiu i gdzie za odpoczynek służyła hiper-stymulacja ekranu”.
Coraz częściej młodzi ludzie zaczynają przyznawać, że ciągłe przebywanie przed monitorem bardzo ogranicza człowieka, nie uczy go życia. To dobry moment do wykorzystania, by towarzysząc im podsycać ich pragnienie doświadczania rzeczywistości bez pośrednictwa urządzeń cyfrowych.
Ojciec Riggio pyta swojego rozmówcę, czy my, jako dorośli, potrafiliśmy pomóc młodym ludziom stawić czoło lękom i brakowi poczucia bezpieczeństwa w obliczu choroby i śmierci?
„Zwłaszcza od początku trzeciego tysiąclecia my dorośli zrobiliśmy wiele, aby chronić nasze dzieci przed tego typu tematami. Jesteśmy pierwszym pokoleniem rodziców którzy decydują się nie zabierać swoich dzieci na pogrzeb, starają się przemilczeć ciężką chorobę członka rodziny, wolą pozostawić te kwestie niedopowiedziane lub wprost kłamią, aby nie stresować dzieci, nie przysporzyć im cierpienia”.
Ból i cierpienie, bolesne doświadczenia, są częścią rzeczywistości. Tego też musimy się w życiu uczyć. W niektórych rodzinach pandemia przywróciła problemy od których uciekano, tajono przed dziećmi, z którymi nie uporano się jakiś czas temu.
„Niektórzy rodzice byli bardziej przerażeni niż ich dzieci: co mamy im powiedzieć? Nadal trzymali się logiki zapewniania ich, że wszyscy są bezpieczni podczas, gdy nikt nie był już bezpieczny, zamiast nauczyć je przechodzenia z terytorium strachu na terytorium podjęcia wyzwania”.
Coraz rzadziej uczymy dzieci uwzględniania w życiu sytuacji bezsilności ludzi dorosłych, której wyjątkowo mocną metaforą była samotna modlitwa papieża Franciszka na pustym placu św. Piotra 23 marca 2020 roku.
Pandemia potwierdza, że kryzysy albo nas niszczą, albo wzmacniają.
Zdaniem włoskiego psychoterapeuty pandemia wypchnęła dorosłych ze scenariusza rutyny, pozmieniała priorytety, a nawet relację z dziećmi. W wielu wypadkach była to zdrowa przemiana zmuszająca do przemyślenia na nowo wielu życiowych spraw. Są także dorośli, którzy nie potrafili dostosować się do wymagań i potrzeb chwili. Niektóre rodziny się rozpadły, niektórzy nauczyciele sobie nie poradzili. Inne rodziny stały się bardziej dojrzałe, a wychowawcy bardziej kreatywni.
Rozmówca ojca Riggio wyobraża sobie, że po ustaniu obostrzeń związanych z pandemią ruszy szeroka oferta rehabilitacji niektórych silnie tłumionych potrzeb. Znowu młodzież będzie bawić się, uprawiać sport, podziwiać piękno kultury (teatr, kino, koncerty). Jednak, czy wszystkie te sfery tak mocno przez pandemię zaniedbane, dotrą do każdego, czy tylko do wybranych? Czy także najubożsi, którzy przez pandemię stali się jeszcze bardziej ubodzy, doczekają pięknego dzieciństwa i pięknej młodości, czy damy im edukację na wysokim poziomie oraz dostęp do rozrywki i kultury?
Aggiornamenti Sociali 04/2021
Photo by Todd Trapani from Pexels