W tym krótkim świadectwie ugandyjski jezuita uświadamia nam, do jak wielkich tragedii prowadzą zarówno niekorzystne zmiany klimatyczne jak i nasza bierność wobec tych zmian czy wręcz przyczynianie się do nich. Opisuje czarujące miejsce z lat dzieciństwa, w którym się wychował, pełne zieleni i szumiących potoków. Gdy teraz wraca do swojej wioski widzi jedynie pustynię i zdesperowanych ludzi poszukujących wody.
Od obfitego zaopatrzenia w wodę do wyschniętych rzek
Dorastanie na wsi w północno-zachodniej Ugandzie było czymś cudownym. Niesamowita zieleń otaczająca pofałdowane wzgórza to widok, którego się nie zapomina. To wszystko było nawadniane przez pięć rzek spływających ze wzgórz, użyźniających doliny i zapewniających świeżą, czystą wodę kilku tysiącom osób. Wszystkie te rzeki wpadały do położonego 45 kilometrów dalej jezuira Albert. Dla nas, dorastających chłopców, były one naturalnymi kąpieliskami, a ich brzegi naszym miejscem wspólnych zabaw.
Niestety, wszystkie rzeki zniknęły w ciągu dekady, pozostawiając suche koryta sezonowych strumieni, które spływają tylko wtedy, gdy pada deszcz. Przyczyną wysychania rzek są zmiany klimatu i działania człowieka. Ze względu na zmiany klimatyczne, na początku XXI wieku deszcze stały się bardziej nieregularne. Nieprzewidywalność pór deszczowych zmusiła ludzi do uprawiania ziemi jedynie wzdłuż brzegów rzeki. Z czasem woda z rzek zupełnie zniknęła, a ich koryta stały się tak suche, że nawet gdy pada deszcz, opady natychmiast spływają wzdłuż rzeki.
Ponadto, ze względu na wykorzystywanie drewna jako paliwa do gotowania, 60% drzewostanu, w tym drzewa rosnące u źródeł rzek, zostało wycięte, co z kolei pogłębia problem nieregularnego deszczu. Chociaż są tu osoby, które rozumieją jaki to ma wpływ na wysychanie rzek, to jednak nie mają innej możliwości, podobnie jak nie ma ich rząd, by zapewnić alternatywne, zrównoważone źródła utrzymania. A zatem sytuacja jest coraz gorsza. Tym bardziej, że populacja gwałtownie rośnie i zapotrzebowanie na wodę zwiększa się z dnia na dzień.
Konsekwencje tego są druzgocące dla ludzi, którzy zdani są na naturalne źródła wody, w tym rzeki i deszcze, do użytku domowego i rolniczego. Większe brzemię spoczywa na kobietach i dziewczętach, które muszą pokonywać duże odległości w bardziej suchych porach roku w poszukiwaniu wody, ponieważ nadal uważa się, że ich rolą jest dostarczanie wody w domu.
Sytuacja jest zdecydowanie odwracalna, ale wymaga poświęcenia ze strony społeczności i interwencji rządu. Sami miejscowi ludzie i lokalny samorząd mogą zrobić bardzo niewiele, aby przeciwdziałać tym niekorzystnym zmianom, a w szczególności nieregularnemu deszczowemu, który leży u podstaw problemu degradacji. Gdyby jednak cała ludzkość zmobilizowała się i stawiła czoła zmianom klimatycznym, dałoby się uratować o wiele więcej rzek i bagien zagrożonych zniknięciem w takich krajach jak Uganda.
Charles Jaryekonga SJ
Na zdjęciu jezioro Albert (2019), źródło: Wikimedia Creative Commons, autor: Ndalilo koli