Fragment artykułu „Wakacyjny odpoczynek” z Drogi Miłosierdzia, 7-8/2018. Tu został nieznacznie zmieniony.

Przykład świętych

Trzeba uczyć się wypoczywać czyli tak zaplanować czas, aby ciało, duch i dusza znalazły to co je karmi i pozwala odnaleźć wzajemną harmonię. Pomocą jest niewątpliwie oderwanie się od rutyny codziennej pracy, zmiana klimatu, miejsca, czasem osób.

Nikt jednak naprawdę nie jest wypoczęty i szczęśliwy, gdy jego duch jest zmęczony i cierpiący. Gdybyśmy w tym czasie więcej się modlili (a małżeństwa np. razem pojechały na trzydniowe czy dłuższe rekolekcje) kolejki do poradni i gabinetów lekarskich byłyby znacznie krótsze.

Św. Jan Paweł II jako kapłan, potem biskup i papież pokazuje nam, że trzeba łączyć umiejętnie pracę, modlitwę i odpoczynek. Co więcej pokazuje, że jest to możliwe. Nikt nie może powiedzieć, że nie był to zajęty i zapracowany człowiek. Dlaczego nie naśladować jego postaw także w odniesieniu do organizacji czasu, odpoczynku. „Społeczeństwo, w którym tempo codziennego życia wzrasta ponad wszelką miarę, musi na nowo odkryć wartość odpoczynku, uważając jednak, aby nie przekształcić go — pod wpływem swoistego hedonizmu — w »odpoczynek od wartości«.” – twierdził Jan Paweł II.

Ten sam papież uważał, że „prawdziwy wakacyjny odpoczynek polega na tym, że uwalniając od zwykłych codziennych obowiązków pozwala na nowo odkryć wartości, które zazwyczaj zaniedbujemy, takie jak kontakt z naturą, radość przyjaźni, bezinteresowna solidarność. Przede wszystkim zaś wakacje powinny być czasem, w którym można poświęcić więcej uwagi życiu duchowemu, medytacji i modlitwie.” Pójdźmy za wskazówkami papieża Polaka.

Poznać naturę

Każdy ma swój własny pomysł na obcowanie z naturą. Jedni uwielbiają spacery, rajdy, biwaki, spływy kajakowe, kąpiele lub bycie na plaży, jazdę rowerem. Ile osób tyle pomysłów i dobrze. Jedno jest pewne, nie wystarczy być na łonie natury. Trzeba ją kontemplować. Po to mamy oczy i rozum, by patrzeć i widzieć. Świat przyrody odsyła nas bowiem do jego stwórcy. Piękno, którym promieniuje nie tylko napełnia nas radością, ożywia ducha ale odsyła do piękna niestworzonego. Do Boga. Bez Niego nasze serce zawsze będzie niespokojne, niezależnie od tego czy się zaszczepimy.

Może warto wstać bardzo wcześnie rano, wziąć aparat i pójść na spacer na pola, łąki, pod las (znam takie osoby!). Obiektyw aparatu pozwala się skupić i zachwycić tym co tu i teraz, dostrzec piękno, które przemija.
Wakacyjny odpoczynek może być okazją do pójścia za ukrytym pragnieniem. Może warto wziąć kredki i ołówek, może akwarele lub farby olejne i pójść w plener.

Każdy ma zdolność do kontemplacji. Jedni większą, inni mniejszą. Nie mówimy tu o kontemplacji nadprzyrodzonej, wlanej, ale o tej dostępnej dla każdego, nabytej. Można i trzeba ją ćwiczyć. Oto prosty sposób. Stańmy np. na ścieżce w ogrodzie, lub przed jakimś pięknym widokiem i spojrzyjmy przed siebie. Teraz zamknijmy oczy i wyliczmy w pamięci to co widzieliśmy, element po elemencie. Ile zapamiętaliśmy z tego na co patrzyliśmy? A teraz otwórzmy oczy. Popatrzmy. Znowu zamknijmy oczy. Policzmy rzeczy, które spostrzegliśmy tym razem… Po kilkunastu minutach takiego ćwiczenia będziemy zdumieni, jak wiele jest piękna wokoło nas a my tego nie dostrzegaliśmy (gdyż nie umiałeś patrzeć). Co to będzie gdy tak będziemy „ćwiczyć” przez dłuższy czas.

Może warto wziąć Pismo św. i przeczytać księgę, którą kiedyś chcieliśmy przeczytać a nie mieliśmy czasu. Albo tak najzwyczajniej w świecie zacznijmy lekturę Biblii księga po księdze. Przekonamy się, że tak przyjmowane słowo Boże smakuje inaczej niż to podawane kawałek po kawałeczku na codziennych Mszach św. (cdn.)

o. Henryk Droździel SJ
Rzym, 16.6.2018

Photo: pexels/pixabay