Jedynym epizodem z okresu życia w Nazarecie, jaki zanotował św. Łukasz jest udział Jezusa w dorocznej pielgrzymce do Jerozolimy. Jak podkreśla Ewangelista pielgrzymowanie do świątyni było dla Maryi i Józefa „zwyczajem”. Maryja, jako kobieta nie była zobowiązana do takiej podróży. Zwyczaj pielgrzymowania obowiązywał mężczyzn od dwunastego roku życia.
Od czasów wyjścia z Egiptu Pascha była świętem, przypominającym to wydarzenie. Było to święto centralne, narodowe, ale również rodzinne, przeżywane w atmosferze radości i wielkich duchowych wzruszeń. Święta Paschalne, trwające osiem dni, były okazją do spotkań z rodziną, przyjaciółmi, a nawet… do przeprowadzania łatwych intratnych operacji handlowych! Każdy Żyd tęsknił za Paschą, również Jezus (por. Łk 22, 15).
Droga z Nazaretu do Jerozolimy liczyła ok. 120 kilometrów; pokonywano ją w czterech, pięciu etapach. Pielgrzymka wyruszała pod koniec marca lub na początku kwietnia, czyli w najpiękniejszej porze roku w Palestynie. Niebo było wyjątkowo pogodne, powietrze czyste i orzeźwiające, pola pełne wiosennych zapachów i śpiewu ptaków, wszędzie kwiaty i dojrzewające plony. Po drodze śpiewano, gawędzono, przekazywano sobie informacje, zawiązywano nowe przyjaźnie. Rozpierająca serca radość odnawiała się co roku i wzrastała (B. Martelet).
Pielgrzymka do świątyni opisana przez Łukasza była dla Jezusa bardzo ważna. Przede wszystkim został włączony w oficjalny sposób do wspólnoty żydowskiej. Osiągnął odpowiedni wiek dwunastu lat (zgodnie z obecną praktyką synagogalną trzynaście) i stał się „bar micwa”, czyli „Synem Prawa, Przykazania”. Odtąd mógł brać czynny udział w obrzędach religijnych i miał obowiązek przestrzegać przepisów, które obowiązują dorosłych. Okres ten był również ważny z punktu psychologicznego; jest to czas dorastania, określania własnej tożsamości.
W czasie pielgrzymki miało miejsce wydarzenie, które napełniło ogromnym bólem Rodziców Jezusa. Po skończonych uroczystościach i całodniowej wędrówce powrotnej okazało się, że brakuje Jezusa. Wraz z upływem czasu niepokój wzrastał. Co Mu się przydarzyło? Dlaczego nic nie powiedział? Maryja i Józef coraz bardziej uświadamiali sobie, jak ważne miejsce to Dziecko zajmowało w ich sercach i w ich życiu. Co poczną bez Niego? Była noc, odczuwali samotność i agonię duchową, jakiej wielu doznaje, gdy Bóg się oddala (B. Martelet).
Maryja z Józefem podjęli decyzję i trud powrotu do Świętego Miasta. Szukali Jezusa z bólem serca. Trzy dni poszukiwań to cały szereg cierpień: cierpienie matki, która zgubiła swego Syna; cierpienie osoby odpowiedzialnej, która czuje, że nie wywiązała się z obowiązku, zranienie tak naturalnego u matki poczucia posiadania i w konsekwencji wielki zawód; ponadto doświadczenie przykrości, upokorzeń związanych z krytyką innych.
Po trzech dniach poszukiwań znaleźli Go we „właściwym miejscu”, w świątyni. Życie człowieka, jego droga jest nieustannym poszukiwaniem Boga. Nie zawsze jednak szukamy Go we właściwych miejscach. Często idziemy własnymi, krętymi ścieżkami i coraz bardziej oddalamy się od miejsca Jego obecności. Nasze poszukiwanie wówczas przedłuża się. Zamiast odnaleźć Go od razu w świątyni potrzebujemy „trzech dni” błądzenia po omacku.
W świątyni Jezus objawia Sam siebie. Św. Łukasz używa tutaj słowa „trwać”. Chce przez to podkreślić, że trwanie Jezusa w świątyni jest dla Niego „naturalnym środowiskiem”; jest trwaniem Syna w Ojcu – Słowa w Bogu.
Jezus objawia Siebie nie tylko Maryi i Józefowi, czy ludziom szczególnie wrażliwym duchowo i otwartym na działanie Ducha Świętego, ale również nauczycielom świątynnym i obecnym w świątyni pielgrzymom. Słuchający Go byli zdumieni, niemal wychodzili z podziwu, natomiast Rodzice byli zdziwieni. Jezus był „cudownym Dzieckiem” (B. Maggioni). Jego salomonowa inteligencja i mądrość miała wymiar prorocki; pochodziła od Ojca. Później powie: Moja nauka nie jest moją, lecz Tego, który Mnie posłał (J 7, 16). Tłumaczył zebranym słowa, które miał wypełnić własnym życiem.
Na widok Jezusa dyskutującego z uczonymi, Józef milczy, natomiast Maryja pozwala, by cały ból i tłumione uczucia troski i miłości znalazły ujście na zewnątrz: Synu, czemuś nam to uczynił? Oto ojciec Twój i ja z bólem serca szukaliśmy Ciebie (Łk 2, 48). Matka Jezusa zarzuca Mu nierozważne postępowanie: powinien trzymać się swoich i nie sprawiać rodzicom kłopotu. Jej słowa można więc rozumieć jako wyraz troski o dziecko, które dorasta i zaczyna zachowywać się w sposób dotąd nieznany bliskim. Możemy być nawet nieco zdziwieni, że tego rodzaju scena, nieporozumienie w Świętej Rodzinie, znalazła się w Ewangelii (E. Adamiak). Nieporozumienie to znalazło się w Ewangelii nie bez kozery. Maryja jako „pedagog” napotyka również na trudności związane z okresem dojrzewania dziecka. Nie rozumie syna, który mówi niezrozumiałym dla Niej językiem, „chodzi swoimi drogami” i w efekcie sprawia Jej ból. Maryja jest patronką wszystkich matek i ojców przeżywających problemy wychowawcze.
Na wyrzut Maryi, Jezus odpowiada: Czemuście Mnie szukali? Czy nie wiedzieliście, że powinienem być w tym, co należy do mego Ojca? (Łk 2, 49). Odpowiedź ta wskazuje na poważny rozdźwięk, jaki istnieje między Jezusem a Maryją. Matka Jezusa myśli o Józefie, przybranym ziemskim ojcu, natomiast Jezus o Ojcu niebieskim. Odtąd Jego wszystkie sprawy, plany, pragnienia, wolę, całą osobę i całe życie będzie wypełniał Bóg Ojciec. Wszystko inne będzie zrelatywizowane; nawet posłuszeństwo i ból sprawiany ziemskim rodzicom. W życiu Jezusa nie będzie żadnego kompromisu. Wszystko zostanie poświęcone woli Ojca, który będzie wypełniał Jego życie całkowicie, chwila po chwili. Później określi misję swego życia na ziemi jako bezwarunkowe posłuszeństwo: Moim pokarmem jest wypełnić wolę Tego, który Mnie posłał (J 4, 34) i dalej: Ja żyję dla Ojca (J 6, 57). Życie dla Ojca zaprowadzi Go na krzyż.
Ewangelista zaznacza, że Maryja i Józef nie zrozumieli tego, co im powiedział (Łk 2, 50). Czego nie zrozumieli? Przynależności Jezusa do Ojca? Rozłąki z rodziną? Czy tego owego „powinienem”, które Jezus raz jeszcze powtórzy (Łk 9, 22) podczas swej misji, aby wyrazić „powinność” Krzyża? Pewne jest to, że zarówno gesty jak i słowa Jezusa pozostają enigmatyczne: ukrywają coś, co ma się wyjawić później (B. Maggioni).
Maryja nie zrozumiała Jezusa, a jednak chowała wiernie wszystkie te wspomnienia w swym sercu (Łk 2, 51). Jest pierwszą „wierzącą w Jezusa” i pierwszą nierozumiejącą Go, przeżywającą ciemności wiary. Jest Jego wychowawczynią, a równocześnie uczennicą, która wiernie zatrzymuje w sercu wspomnienia i medytuje nad nimi. Dzięki temu i światłu Ducha Świętego uzyskała dar mądrości Bożej, która przewyższa wszelką wiedzę (por. Ef 3, 18n). Słusznie więc czcimy Ją jako „Stolicę Mądrości”.
Wiara nie wymaga natychmiastowego zrozumienia. Przeciwnie, zakłada tajemnicę i otwartość na nowe, nieznane; zakłada wątpliwości, pytania oraz prowokuje do poszukiwania odpowiedzi. Wymaga jednak maryjnego „zachowywania i rozważania w sercu”. Wymaga zaufania i przyjęcia. Wiara nie może być selektywna i zależna od ludzkich upodobań, oczekiwań, trendów czy mody, lecz zakłada przyjęcie Ewangelii w sposób radykalny, w całości.
Bolesna dla Maryi pielgrzymka do świątyni kończy się powrotem do Nazaretu i codzienności. Po przebłysku Jezusa-dorosłego mężczyzny wszystko wraca do codzienności Jezusa-dziecka (E. Adamiak). Jezus jest posłuszny Bogu Ojcu poprzez posłuszeństwo ziemskim Rodzicom. W ten sposób łączy przykazanie czwarte z pierwszym. Szacunek i cześć wobec Rodziców wypływa z miłości do Boga Ojca. W życiu nie można tych przykazań rozdzielać. Miłość i szacunek do rodziców powinna wypływać z miłości Boga i w Nim znajdować dopełnienie i głębię. Z drugiej strony posłuszeństwo rodzicom powinno prowadzić do Boga; nigdy nie może być wbrew Bożym przykazaniom. W przypadku konfliktu sumienia, gdy rodzice negują istnienie Boga lub wymagają grzesznych wyborów i czynów, pierwszeństwo ma przykazanie miłości Boga. Więzy duchowe z Bogiem powinny być ponad ludzkimi więzami krwi.
Pytania do refleksji i modlitwy:
- Czy lubię pielgrzymować?
- Jakie są moje ulubione miejsca pielgrzymek?
- Czy przeżywam je jako drogę, wędrówkę na wzór pielgrzyma?
- Które święta są dla mnie najradośniejsze?
- Jak przeżywam niedziele i dni świąteczne?
- Czy zagubiłem w życiu Boga? Kiedy? W jakich okolicznościach?
- Gdzie szukam Boga?
- Jaka jest moja ulubiona świątynia?
- Czy czuję się cząstką Kościoła? Czy raczej utożsamiam go z hierarchią i dystansuję się od niego?
- Czy troszczę się o rozwój Kościoła, o jego dobre imię? Jaki jest mój osobisty wkład w życie Kościoła?
- Czy napotykam trudności wychowawcze? Jakie? Jak sobie z nimi radzę?
- Skąd czerpię pożywkę dla mojej mądrości?
- Jakie są moje najczęstsze konflikty i nieporozumienia?
- Czy żyję dla Ojca?
- Czy moja wiara jest „integralna” czy selektywna?
- Jak wygląda moje posłuszeństwo, miłość i szacunek wobec rodziców?
- Czy wypadku konfliktu wewnętrznego słucham głosu sumienia i zachowuję Boże przykazania?