Obraz do medytacji: Wyobraź sobie siebie jako dziecko w ramionach dobrego Boga.
Prośba o owoc medytacji: Proś o doświadczenie dziecięcej ufnej postawy wobec Boga Ojca.
1. Jedno ciało
Dwa kazusy dzisiejszej Ewangelii wskazują, jak uczniowie wciąż byli daleko od mentalności Jezusa, mimo towarzyszenia Mu dzień i noc. Pierwszy z nich dotyczy nierozerwalności małżeńskiej. Faryzeusze odwołując się do kazuistyki Mojżeszowej pragną skompromitować Jezusa i stawiają pytanie o możliwość rozwodu. Myślenie faryzeuszy zdają się podzielać uczniowie. Są przekonani, że kontrakt zawarty między małżonkami podlega unieważnieniu, podobnie jak inne, na prośbę jednej ze stron (głównie mężczyzn). Zauważmy jeszcze, że uczniowie byli wiernymi słuchaczami Jezusa i zapewne zapadła im w pamięci Jego nauka z Kazania na Górze.
W odpowiedzi Jezus odwołuje się do początku („bereszit”). Wówczas Bóg powołał do istnienia kobietę i mężczyznę jako jedno ciało. Ustanowienie jedności małżeńskiej w Raju jest bardziej wiążące niż Prawo Mojżeszowe, które uwzględnia ludzką słabość, grzeszność i zatwardziałość serca. Ideałem nie jest więc możliwość rozwodu (często arbitralna), ale jedność, nierozerwalność małżeńska, która stanowi odbicie miłości Trójcy Świętej i miłości Chrystusa do Kościoła (por. Ef 5, 21nn).
Ideał małżeństwa odwołujący się do początku był trudny już w czasach Mojżesza. Tym bardziej dzisiaj. „Małżeństwo ulega dziś wpływom panującej mentalności, w której wszystko traktuje się jak rzeczy jednorazowego użytku: „użyj i wyrzuć”. W odniesieniu do małżeństwa owa mentalność jest całkowicie błędna i zabójcza” (R. Cantalamessa). Życie małżeńskie wymaga ciągłego dialogu i wyrażania uczuć, przebaczania, wyrozumiałości i kompromisów. A przede wszystkim oparcia na Chrystusie, jako Fundamencie. Nie ma racji bytu na dłuższą metę, gdy rządzi nim egoizm, brakuje miłości gotowej do poświęceń, pokory i wdzięczności za wszystkie małe gesty dobra i życzliwości, gdy pojawia się obsesyjne i zaborcze uczucie i oczekuje się miłości absolutnej, do jakiej nie jest zdolny drugi człowiek.
Jakie jest moje podejście do etyki chrześcijańskiej? Czego nie akceptuję? Jakimi prawami rządzi się moje małżeństwo? Czy Chrystus stanowi jego fundament? Jak radzę sobie z kryzysami?
2. Jak dziecko
Drugim wyrazem niezrozumienia Jezusa przez uczniów jest postawa wobec dziecka. Dziecko w kulturze żydowskiej nie miało praw (podobnie jak kobieta); stąd traktowano je szorstko. Z drugiej strony było oczekiwane jako wyraz Bożego błogosławieństwa. Apostołowie zapaleni wielkimi ideałami Królestwa Bożego, lekceważą dzieci i zabraniają im kontaktu z Jezusem. On natomiast błogosławi. Co więcej, stawia za wzór przyjęcia Królestwa Bożego. Jezusowi zapewne nie chodzi o infantylizm dziecięcy, ale o otwartość, ufność, spontaniczność, świeżość, radość z odkrywania i przyjęcie tego, co nowe.
Jedną z ważniejszych potrzeb dziecka, (o które prosi podświadomie), jest potrzeba bliskości rodziców, potrzeba ludzkiej miłości, serdeczności, ciepła, poczucie bezpieczeństwa i silnej więzi. Dziecko pozwala się kochać. Jeżeli nie byłoby kochane, pozostałoby zranione niezdolnością do kochania i dawania miłości. Dziecko kochane przez swych rodziców jest otwarte, łatwo budzi się w nim zaufanie. Ma świadomość, że potrzebuje pomocy, opieki, wsparcia. Potrafi wtedy z wiarą i zaufaniem o wszystko prosić i nie czuje się przez to upokorzone. Dziecko bezgranicznie ufa rodzicom i nieustannie karmi się ich miłością. „Zasadniczą postawą dziecka jest jego wiara w miłość. Dla dziecka miłość ojca i matki jest czymś oczywistym. Dziecko wie, że jest kochane, liczy na to i na tym się opiera. Dziecko nigdy nie myśli o tym, że miałoby sobie zasłużyć na miłość rodziców. Dla niego miłość po prostu jest, dziecko nie wątpi, że jest kochane. Nie stawia sobie pytań, odnoszących się do miłości, miłość bowiem jest dla niego czymś ta oczywistym, że nie potrzebuje jej dociekać” (Wilfrid Stinissen).
Być dzieckiem Boga – oznacza doświadczyć, że Bóg jest Ojcem, mieć świadomość, że od Niego zależymy, bez Niego nie możemy istnieć ani wzrastać. Być dzieckiem wobec Boga oznacza uznać swoją małość, ubóstwo, całkowitą zależność od Boga, przyjmować od Niego wszystko z wdzięcznością – jako dar, a przede wszystkim przyjąć Jego miłość.
Całe życie powinniśmy pielęgnować dziecięce usposobienie w relacji do Boga Ojca. Św. Franciszek Salezy pisze: „człowiek rosnąc staje się samowystarczalnym i coraz mniej zależy od matki, która jest dla niego mniej konieczna, gdy dojdzie do wieku dorosłego, a szczególne do pełnej dojrzałości. Przeciwnie, człowiek wewnętrzny rosnąc, co dzień lepiej uświadamia sobie synostwo Boże, które czyni go dzieckiem Boga, i staje się coraz bardziej dzieckiem wobec Niego, aż wreszcie powraca, jeśli tak można powiedzieć, do łona Bożego; błogosławieni w niebie pozostają zawsze w łonie Bożym”.
Czy cechuje mnie dziecięca otwartość wobec Dobrej Nowiny? Jakie cechy dziecka są mi szczególnie potrzebne dziś?
Rozmowa końcowa: Módl się modlitwą Ojcze nasz.