Otwarciu przez Baranka szóstej pieczęci towarzyszą kolejne wizje: „Potem ujrzałem czterech aniołów stojących na czterech narożnikach ziemi, jak powstrzymywali cztery wiatry ziemi, aby wiatr nie wiał na ziemi ani na morzu, ani na żadne drzewo” (Ap 7,1). Obraz odnosi się do starożytnych pojęć kosmologicznych. Według nich ziemia miała kształt czworoboku, czworokątnej tarczy i posiadała cztery narożniki. Zewsząd wiały ku niej wiatry. Wiatry wiejące z boków uważano za dobroczynne, przynosiły deszcz i ochłodę. Natomiast wiejące od narożników były szkodliwe, powodowały burze i huragany. Wiatrami zawiadywali aniołowie (podobnie jak innymi żywiołami, na przykład ogniem, wodą). Według żydowskich koncepcji byli to aniołowie służby. „Należą do najniższego rzędu aniołów, ponieważ stale muszą sprawować swoją służbę i dlatego nie mogą zachowywać szabatu jako dnia odpoczynku. Pobożni Izraelici, którzy zachowywali szabat, byli uważani za wyższych” (W. Barclay).
W języku hebrajskim słowo ruah oznacza „poruszające się powietrze”, „wiatr”, „oddech”, „duch” i jest rodzaju żeńskiego. Można by więc, personifikując wymienione wyżej dwa rodzaje wiatrów, mówić o duchach dobrych i złych. Pierwszy, przychylny człowiekowi, przynosi pokój, nadzieję, objawia miłosierdzie i miłość, pociąga człowieka do Boga. Drugi, zły, prowadzi do niepokoju, destrukcji, zniszczenia, stara się skłócić człowieka z Bogiem i odciągnąć od Niego.
W wizji Jana aniołowie powstrzymują złe wiatry, by nie szkodziły człowiekowi ani ziemi. Skąd taka zaskakująca decyzja wobec wcześniej opisanych katastrof? Odpowiedź przynosi inny anioł: „I ujrzałem innego anioła, wstępującego od wschodu słońca, [a] mającego pieczęć Boga żywego” (Ap 7,2). Nowy anioł pojawia się od wschodu słońca. Wschód oznaczał światło, dzień, ale także Eden, raj. Był więc zapowiedzią zbawienia: „I oto chwała Boga Izraela przyszła od wschodu, a głos Jego był jak szum wielu wód, a ziemia jaśniała od Jego chwały” (Ez 43,2, por. też Ml 3,20; Mt 2,2). Anioł dzierży w ręku pieczęć. Owa pieczęć jest sygnetem, jakiego używali wschodni władcy w starożytności w celu pieczętowania dokumentów albo uniemożliwiania dostępu do zastrzeżonych przedmiotów. Był to więc znak autoryzacji. Na pieczęci anioła widnieje atrybut żywego Boga, a więc także paschalnego Baranka.
Anioł od Wschodu zawołał „donośnym głosem do czterech aniołów, którym dano moc wyrządzić szkodę ziemi i morzu: Nie wyrządzajcie szkody ziemi ni morzu, ni drzewom, aż opieczętujemy czoła sług Boga naszego” (Ap 7,3). Anioł wschodni posiada władzę nad aniołami czterech wiatrów. Wykorzystując ją „daje jakby chwilę odpoczynku, wprowadza prowizoryczne zawieszenie niszczącej kary, zarysowanej w poprzednim widzeniu, rozpoczyna przerwę wyznaczoną przez Boga, moment wytchnienia i skruchy, odroczenie wtargnięcia niszczącego gniewu Boga i Baranka” (G. Ravasi). Przerwa w wymierzaniu kary będzie trwać, dopóki nie zostaną opieczętowani wierni wyznawcy Boga.
Pieczętowanie albo tatuowanie ma długą historię, począwszy od starożytności. Pieczętowano bydło i niewolników, tatuaże nosili żołnierze i członkowie różnych bractw, wspólnot. Znaki nosili wyznawcy bóstw, na przykład liść bluszczu – czciciele Dionizosa. Również Ezechiel, od którego Jan zaczerpnął obraz opisuje podobny ryt (por. Ez 9,4-6). Na czole sprawiedliwych Izraelitów, którzy pozostali wierni Bogu Jahwe odciskano na czole znak Taw, ostatnią literę alfabetu hebrajskiego, mającą wówczas kształt krzyża równoramiennego. W ten sposób zostali oszczędzeni przed zagładą w tragicznym momencie zburzenia Jerozolimy w 586 roku przed Chrystusem. Było to znamię wierności przynależności do Boga żywego. Również oznaczeni przez anioła przynależą do Boga i Baranka, stąd mają na czołach wypisane ich imiona (por. Ap 14,1). „Można więc sobie wyobrazić sygnet lub cylinder pieczętny, w którym odciska się na wiernych Bogu imiona Chrystusa i Boga Ojca; na przykład imiona Jahwe i Christos” (M. Wojciechowski). Taki znak noszą na czołach do dziś niektórzy chrześcijanie etiopscy. Dlaczego na czołach? „Głowa i znajdujące się na niej czoło są w biblijnym języku znakiem całego człowieka. Nosić pieczęć Boga na swoim obliczu, na swoim czole, to nosić ją na całym swoim jestestwie. Być całym sobą przypisanym Bogu” (M. Miduch).
Znak na czole łączono w pierwszych wiekach chrześcijaństwa z sakramentem chrztu świętego, podczas którego nowoochrzczony otrzymuje pieczęć, niezatarte znamię Ducha Świętego. Ten znak sakramentalny ma wymiar duchowy. Święty Paweł poucza: „Tym zaś, który umacnia nas wespół z wami w Chrystusie i który nas namaścił, jest Bóg. On też wycisnął na nas pieczęć i zostawił zadatek Ducha w sercach naszych” (2 Kor 1,22-23; por. Ef 1,13; 4,30; 1 J 2,20.27). Pieczęć jest znakiem przynależności do Chrystusa i zapewnia Jego opiekę.
Jan usłyszał liczbę opieczętowanych: „sto czterdzieści cztery tysiące opieczętowanych ze wszystkich pokoleń synów Izraela” (Ap 7,4). Jest to liczba symboliczna, powstała przez pomnożenie dwunastu pokoleń Izraela i dwunastu tysięcy przedstawicieli każdego pokolenia. Żydowski biblista David Stern tak ją objaśnia: „Jest 12 plemion Izraela i 12 wysłanników, jest Dziesięć Przykazań. Podniesienie tej pierwszej liczby do kwadratu, a tej ostatniej do sześcianu oznacza doskonałość – doskonałość i pełnię Izraela”. Należy jeszcze przypomnieć, że liczba tysiąc była największą w hebrajskiej numeracji. Liczba sto czterdzieści cztery tysiące wyrażała nieprzeliczalny ogrom. Na liście plemion zabrakło pokolenia Efraima, jest za to jego ojciec Józef. Natomiast brak pokolenia Dana tłumaczy się zazwyczaj jego negatywną opinią związaną z kultem bałwochwalczym. Z tego pokolenia miał według świętego Ireneusza (II wiek) pochodzić Antychryst.
Swego czasu Świadkowie Jehowy twierdzili, że opieczętowanymi są jedynie ich zwolennicy. Gdy jednak liczba wyznawców przekroczyła tę cyfrę, zmienili swoją teologię. „To aroganckie żerowanie na pysze człowieka, mile połechtanego przynależnością do duchowej elity, to ulubione narzędzie sekt” (D. Stern). W rzeczywistości sto czterdzieści cztery tysiące reprezentują wszystkich zbawionych, zarówno Żydów jak i ochrzczonych, cały Kościół starego i nowego przymierza, nowy Izrael.
Następuje nowa wizja. W miejsce dotychczasowej wspólnoty pojawia się „wielki tłum, którego nie mógł nikt policzyć, z każdego narodu i wszystkich pokoleń, ludów i języków, stojący przed tronem i przed Barankiem. Odziani są w białe szaty, a w ręku ich palmy” (Ap 7,9). Obraz ten wskazuje na powszechność zbawienia. To już nie tylko określona liczba, ale nieprzebrany i nieprzeliczalny jak gwiazdy na niebie i piasek morski tłum ludzi reprezentujący wszystkie stany, wiek, języki, kultury… To sprawiedliwi, o których Jezus powiedział, że przyjdą „ze Wschodu i z Zachodu i zasiądą do stołu z Abrahamem, Izaakiem i Jakubem w królestwie niebieskim” (Mt 8,11, por. Iz 25,6; 56,3-8). „Jest to uzdrowienie rany, jaką symbolizowała wieża Babel, gdzie różnorodność języków powodowała rozbicie i wrogość. Teraz łączy wszystkich ogromna miłość i wdzięczność wobec Boga” (E. Ehrlich).
Zbawieni stoją przed tronem i Barankiem w relacji bliskości, dialogu. Postawa stojąca, wyprostowana symbolizuje zmartwychwstanie, życie, jest przeciwieństwem śmierci. Odziani są w białe tuniki. To z kolei, jak już wspominaliśmy, symbol czystości, nieśmiertelności, radości i triumfu. W rękach trzymają liście palmy daktylowej. Palmy są oznaką świętowania i zwycięstwa. W czasie liturgii świątecznej (na przykład podczas Święta Namiotów) niesiono je w uroczystych procesjach i potrząsano nimi. Podobnie czyniono podczas triumfalnych orszaków wyrażających radość z odniesionego zwycięstwa nad wrogiem (1 Mch 13,51). Palmy nosili zwycięzcy militarni i sportowi. Witano nimi triumfatorów. W taki sposób pozdrawiano też Jezusa podczas ostatniego wjazdu do Jerozolimy: „wielki tłum, który przybył na święto, usłyszawszy, że Jezus przybywa do Jerozolimy, wziął gałązki palmowe i wybiegł Mu naprzeciw. Wołano: Hosanna! Błogosławiony, który przychodzi w imię Pańskie, oraz: Król Izraela!” (J 12,12-13). W późniejszej tradycji chrześcijańskiej palmy stały się symbolem męczeństwa, przelania krwi dla Chrystusa i prawdy Ewangelii.
Podczas trwania liturgii niebiańskiej, w czasie której intonowane są pieśni pochwalne połączone z proskynezami, jeden z dwudziestu czterech Starców postawił wizjonerowi retoryczne pytanie: „Ci przyodziani w białe szaty kim są i skąd przybyli?” (Ap 7,13). Odpowiedź Jana, pełna szacunku i pokory wyraża oczekiwanie na wyjaśnienia: „Panie, ty wiesz” (Ap 7,14; por. Ez 37,3). Starzec tłumaczy: „To ci, którzy przychodzą z wielkiego ucisku i opłukali swe szaty, i w krwi Baranka je wybielili” (Ap 7,14). Ubrani w białe szaty to wszyscy, którzy przeszli próbę „wielkiego ucisku” i pozostali wierni Bogu (por. Dn 12,1). Nie chodzi tu jedynie o męczenników, którzy przelali krew za Chrystusa. Raczej o wszelki rodzaj utrapień, prześladowań, niebezpieczeństw, jakie towarzyszą realizacji powołania chrześcijańskiego. Święty Paweł używa tego samego greckiego słowa (thlipsis) gdy pisze o cierpieniach podejmowanych z miłości do Chrystusa: „Któż nas może odłączyć od miłości Chrystusowej? Utrapienie, ucisk czy prześladowanie, głód czy nagość, niebezpieczeństwo czy miecz? Jak to jest napisane: Z powodu Ciebie zabijają nas przez cały dzień, uważają nas za owce na rzeź przeznaczone. Ale we wszystkim tym odnosimy pełne zwycięstwo dzięki Temu, który nas umiłował” (Rz 8,35-37).
Tłum zbawionych nosi białe szaty, wybielone w krwi Baranka. Jest to metafora, której sens wypływa ze sprzeczności. Czyste białe szaty stały się takie, gdy wypłukano je we krwi. Brudne szaty są symbolem grzechu, białe zaś – czystości, nieśmiertelności. Obmycie szat ma sens przenośny, oznacza czystość serca, czystość wewnętrzną i uświęcenie które są możliwe dzięki krwi Chrystusa. Jego krew nie plami, ale przeciwnie, oczyszcza z grzechów: „Krew Jezusa, Syna Jego, oczyszcza nas z wszelkiego grzechu” (1 J 1,7). „Starożytni folusznicy (fullones) najpierw płukali tkaniny, potem je bielili. Tak i tutaj można dostrzec dwa zbawcze skutki krwi Chrystusa: uwolnienie od winy i uświęcenie” (C. Keener). Takie oczyszczenie dokonuje się w sakramencie chrztu świętego (por. Rz 6,4-5). Niemniej nie wszyscy zbawieni „muszą być ochrzczeni sakramentalnie. Obok sakramentu chrztu istnieją jeszcze dwa chrzty: pragnienia i krwi. Najczęściej nikt na ziemi nie zna tych, którzy taki chrzest przyjmują. Zna ich Bóg” (E. Staniek).
Jan opisuje dalej szczęście zbawionych: „Dlatego są przed tronem Boga i w Jego świątyni cześć Mu oddają we dnie i w nocy. A Zasiadający na tronie rozciągnie namiot nad nimi. Nie będą już łaknąć ani nie będą już pragnąć, i nie porazi ich słońce ani żaden upał, bo pasał ich będzie Baranek, który jest pośrodku tronu, i poprowadzi ich do źródeł wód życia: i każdą łzę otrze Bóg z ich oczu” (Ap 7,15-17). Wybrani oglądają oblicze Boga. W starożytności niektórzy słudzy królewscy byli dopuszczani przed tron królewski i mogli cieszyć się oglądaniem królewskiego oblicza. Królowa Saby (dzisiejszy Jemen), gdy zobaczyła dwór króla Salomona w Jerozolimie, wykrzyknęła: „Szczęśliwe twoje żony, szczęśliwi twoi słudzy! Oni stale znajdują się przed twoim obliczem i wsłuchują się w twoją mądrość!” ( 1Krl 10,8). W Izraelu tylko lewici byli dopuszczeni do służby w świątyni swojego Boga, natomiast oglądanie Jego oblicza zostało zarezerwowane dla zbawionych w życiu przyszłym: „Teraz widzimy jakby w zwierciadle, niejasno; wtedy zaś [ujrzymy] twarzą w twarz. Teraz poznaję po części, wtedy zaś będę poznawał tak, jak sam zostałem poznany” (1 Kor 13,12).
Szczęście niebian wyraża się w nieustannej liturgii i uwielbianiu Boga i Chrystusa. Sprawowanie kultu to funkcja kapłańska. Wszyscy zbawieni mają w niej swój udział. Święty Piotr napisał: „Wy zaś jesteście wybranym plemieniem, królewskim kapłaństwem, narodem świętym, ludem [Bogu] na własność przeznaczonym, abyście ogłaszali chwalebne dzieła Tego, który was wezwał z ciemności do przedziwnego swojego światła; wy, którzy byliście nie-ludem, teraz zaś jesteście ludem Bożym, którzy nie dostąpiliście miłosierdzia, teraz zaś jako ci, którzy miłosierdzia doznali” (2 P 2,9-10).
Zbawieni w niebie są szczęśliwi, gdyż stoją w obecności Boga, doświadczają Jego opieki i widzą Jego chwałę. Jan w obrazowy sposób stwierdza, że Bóg rozpiął nad nimi swój namiot. Słowa „namiot” (hebr. miszkan) i „miejsce zamieszkania” (szekinah) nawiązują do Namiotu Spotkania, miejsca kultu w czasie pobytu Izraela na pustyni (por. Wj 25,8; Lb 35,34); tego samego terminu użył święty Jan w Prologu swej Ewangelii, pisząc o Wcieleniu Syna Bożego (J 1,14).
Zbawieni i uświęceni nie będą już doświadczać ludzkich braków, ograniczeń, cierpień, bólu i smutku; nie będą również wystawiani na działanie ziemskich żywiołów, zgodnie z przepowiednią proroka Izajasza: „Nie będą już łaknąć ani pragnąć, i nie porazi ich wiatr upalny ni słońce, bo ich poprowadzi Ten, co się lituje nad nimi, i zaprowadzi ich do tryskających zdrojów” (Iz 49,10). Pasterzem zbawionych będzie, chociaż brzmi to paradoksalnie, Baranek (por. Ps 23), a sam Bóg usunie źródło każdego bólu i łez, podobnie jak kochająca matka, która ociera łzy z oczu swoich płaczących dzieci.
Pytania do refleksji:
- Co wiesz o duchach dobrych i złych? Czy dostrzegasz ich działanie w twoim życiu?
- Czy masz jakiś szczególny znak albo tatuaż? Co on mówi o tobie?
- Co uważasz za swój triumf? Dlaczego?
- Jaka więź łączy cię dziś z Jezusem? Co mogłoby cię od niego oddzielić?
- Które grzechy brudzą twoje „szaty”? Jak często „wybielasz” je we krwi Chrystusa ( w sakramencie pojednania)?
- Jakie znaczenie ma dla ciebie opieczętowanie w sakramencie chrztu?
- Co wiesz o chrzcie pragnienia i krwi?
- Jakich ludzkich braków, ograniczeń, trudności najczęściej doświadczasz? Jak sobie z nimi radzisz?
- Co to znaczy, że Jezus jest twoim pasterzem (Ps 23)?
- Czy doświadczyłeś otarcia łez przez Boga? W jakich momentach?
- Czy potrafisz ocierać łzy płaczących?