„Zbliżała się pora Paschy żydowskiej” (J 2,13) i Jezus podjął pielgrzymkę do świątyni. Pascha była największym i najpiękniejszym żydowskim świętem wolności i wybawienia. Pascha w stolicy ściągała olbrzymie tłumy. Według współczesnych szacunków Jerozolima w czasach Jezusa liczyła od dwudziestu pięciu do trzydziestu tysięcy mieszkańców łącznie z mieszkającymi poza murami miasta. Zaś na święta przybywało od dwustu do trzystu tysięcy pielgrzymów. Pewne wyobrażenie o tej sytuacji daje ilość pielgrzymów nawiedzających Mekkę albo Medjugorje, a w mniejszym stopniu turystów zjeżdżających do Zakopanego na Sylwestra. Tak ogromny tłum musiał wywoływać rozgardiasz i chaos.
Przyczyniał się do niego dodatkowo zewnętrzny dziedziniec świątynny, zwany Dziedzińcem Pogan. W czasie świąt, stawał się on rodzajem greckiej agory, ogólnonarodowego forum, na którym „tłoczyli się pielgrzymi ze wszystkich stron; wymieniali się wiadomościami, rozprawiali o świętych Pismach, utwierdzali się nawzajem w przekonaniu o wielkości ludu wybranego i swoim oczekiwaniu Mesjasza” (F. Fernandez-Carvajal).
Plac świątynny w okresie świątecznym pełnił ponadto rolę wielkiego targu. Rytuały świąteczne polegały między innymi na składaniu ofiar, zarówno bezkrwawych jak i krwawych. Handlowano zwierzętami, sprzedawano mąkę, oliwę, sól, wino. Bankierzy wymieniali zagraniczną walutę na sykle, w których młodzi mężczyźni zadośćczynili obowiązkowi uiszczania opłaty świątynnej. Nie mogli jej bowiem składać w innej walucie, na której znajdowały się podobizny pogańskich bogów i władców. Dotyczyło to zwłaszcza pielgrzymów z diaspory, którzy przynosili ogromne zyski bankierom i zarządzającym świątynią saduceuszom.
Dziedziniec Pogan stawał się faktycznie pogański. „Rozbrzmiewały w nim ryki wołów, beczenie owiec, gruchanie gołębi, a zwłaszcza przenikliwe krzyki kupców i bankierów, których było tam pełno. Docierało tu z wnętrza świątyni tylko słabe echo śpiewów liturgicznych i nikły odblask jarzących się świateł. Wszystko to przypominało wielki targ bydlęcy lub zbiorowisko handlarzy, ale nie przedsionek domu, w którym mieszkał niewidzialny Bóg Izraela” (G. Ricciotti).
Widok, jaki zastał Jezus w najświętszym miejscu Żydów, wzbudził w Nim święty gniew. Wprawdzie „oglądał nieraz podobne sceny, ale wtedy wiódł żywot ukryty, prywatny. Obecnie miało się rozpocząć Jego posłannictwo w pełnym tego słowa znaczeniu” (G. Ricciotti). Ukręcił więc bicz ze splecionych sznurków lub trzcin (fragellion), którym zdewastował świątynny handel: „powypędzał wszystkich ze świątyni, także baranki i woły, porozrzucał monety bankierów, a stoły powywracał” (J 2,15). „Wydarzenie to pozwala nam dostrzec ważny rys duszy Jezusa, ważny rys Jego ludzkiego charakteru. Będąc człowiekiem, odczuwa namiętności ludzkie; gniewa się, miota, uderza. Ten Żyd energiczny, który nie bacząc na tłum ośmiela się podnieść głos protestu, wzrusza nas bardziej niż te pobożne figurki, które każą nam czcić człowieka mdłego, bez wyrazu i bez charakteru” (H. Daniel-Rops).
Czyn Jezusa miał wymiar profetyczny. Prorocy bowiem przekazywali słowo od Boga nie tylko w sposób ustny, ale także symboliczny. W takim przekazie celował szczególnie Ezechiel. Ozeasz z kolei odwoływał się do wydarzeń z własnej biografii. Czyn Jezusa wpisywał się w znaki mesjańskie, bowiem „bicz mesjański” był zapowiedzią czasów mesjańskich. „Ponadto z literatury prorockiej wynikało, że Mesjasz miał przyjść do świątyni i oczyścić ją jakby ługiem farbiarzy. Był to więc kontekst bardzo zrozumiały dla współczesnych” (I. Gargano). Zwłaszcza dla przeciwników Jezusa. „Gest Jezusa będzie Go drogo kosztował. On dobrze wiedział, na jakie niebezpieczeństwo się narażał, a jednak do końca nie chciał wyrzec się swej spójności, zgadzając się na frontalne starcie z grupą kapłańską, która była u władzy” (I. Gargano).
Jezus nie tylko wykonał profetyczny gest, ale również uzasadnił swoje wzburzenie: „Zabierzcie to stąd i z domu mego Ojca nie róbcie targowiska!” (J 2,16). Ewangelista Marek, który podobnie jak pozostali synoptycy, umieszcza tę scenę w ostatnich dniach życia Jezusa, dodaje: „Czyż nie jest napisane: Mój dom ma być domem modlitwy dla wszystkich narodów, lecz wy uczyniliście go jaskinią zbójców” (Mk 11,17). Majestat miejsca świętego, które stanowiło znak obecności Boga i więcej, dom Ojca, został przesłonięty przez handel, chaos i nieporządek. Jezus zainterweniował, ponieważ interesy ludzkie zastąpiły sprawy Boże. W jego słowach uderza alternatywa między domem Ojca i domem handlu. Nie ma tu miejsca na stanowiska pośrednie. Świątynia, która nie jest miejscem modlitwy staje się miejscem handlu. Jeśli nie celebruje się liturgii, modlitwy i chwały Bożej, celebruje się liturgię rynku, rytuał pieniądza.
Już prorok Jeremiasz siedem wieków wcześniej przestrzegał: „Może jaskinią zbójców stał się w waszych oczach ten dom, nad którym wzywano mojego imienia? Ja [to] dobrze widzę – wyrocznia Pana” (Jr 7,11). Wykazywał też na niespójność między kultem religijnym a praktyką życia: „Oto wy na próżno pokładacie ufność w zwodniczych słowach. Nieprawda? Kraść, zabijać, cudzołożyć, przysięgać fałszywie, palić kadzidło Baalowi, chodzić za cudzymi bogami, których nie znacie… A potem przychodzicie i stajecie przede Mną w tym domu, nad którym wzywano mojego imienia, i mówicie: «Oto jesteśmy bezpieczni», by móc nadal popełniać te wszystkie występki” (Jr 7,8-10). Prorok przestrzegał przed życiowym dualizmem. Udział w świątynnym kulcie jest miły Bogu, gdy znajduje odbicie w czynach miłosierdzia i miłości. Przypominając słowa Jeremiasza, Jezus odświeżył pamięć kustoszów świątyni. Być może uznali oni głos proroka „za zbyt odległy i przebrzmiały, podczas gdy korzyści płynące do skarbca świątyni z targowiska były bliskie i realne” (G. Ricciotti).
Gniewne i pełne żaru o świątynię słowa Jezusa są ostrzeżeniem skierowanym także do współczesnych sanktuariów i kultu. Alessandro Pronzato zauważa, że niektórzy chrześcijanie traktują pobożność jako swoiste „alibi”. Wydaje im się, że w kościele można za pomocą modlitw i drobnych ofiar usprawiedliwić fundamentalne złe postępowanie, sprzeczne z wymaganiami sprawiedliwości, uczciwości i miłości bliźniego. Jednak taki rodzaj kultu jest fałszywy. Być może daje chwilowe odczucie spokoju sumienia, ale jest to spokój złudny, iluzoryczny, który nie płynie od Boga.
Nikt z poszkodowanych przez Jezusa ani ze świadków incydentu nie protestował. „Gniew i majestat, jakimi promieniowało Jego Oblicze, musiały onieśmielać patrzących” (F. Fernandez-Carvajal). Jednakże sensacyjna wiadomość szybko dotarła do zarządzających świątynią. Byli nimi saduceusze. Obok faryzeuszy stanowili wówczas trzon ówczesnej władzy religijnej. Oba stronnictwa wzajemnie się zwalczały, strzegąc zazdrośnie swoich wpływów. Saduceusze tworzyli frakcję kapłańską, zaś faryzeusze – „świecką”, intelektualną. Saduceusze odrzucali zmartwychwstanie, nieśmiertelność duszy i życie wieczne, podczas gdy faryzeusze je przyjmowali. Sceptycznie odnosili się także do faryzejskiej koncepcji angelologii, demonologii, mistyki i mesjanizmu.
Powiadomieni o zajściu stróże świątynni szybko pojawili się na dziedzińcu i postawili Jezusowi pytanie: „Jakim znakiem wykażesz się wobec nas, skoro takie rzeczy czynisz?” (J 2,18). Saduceusze nie kwestionowali czynu Jezusa. Byli bowiem świadomi, że ma rację, handel świątynny, związany w dodatku z lichwą i korupcją, nie może podobać się Bogu. Sami tolerowali go ze względu na zyski. Użyli więc fortelu: niech wytłumaczy się ze swego czynu. Być może chcieli Go rozpoznać i zdemaskować jako fałszywego proroka. Jeśli jest autentycznym prorokiem, powinien dokonać jakiegoś cudu, który uwierzytelni jego autorytet (por. J 6,30; Mk 8,11-12).
Jezus podjął wyzwanie: „Zburzcie tę świątynię, a Ja w trzy dni wzniosę ją na nowo” (J 2,19). Dla arystokracji sprawującej władzę w Izraelu, słowa Jezusa brzmiały jak bluźnierstwo i największe wykroczenie, nie tylko przeciw świątyni, ale również przeciwko samemu Bogu. Mogły stanowić postawę wyroku śmierci. I rzeczywiście, zostały później wykorzystane jako „świadectwo” bluźnierstwa (por. Mt 26,59nn). W rzeczywistości Jezus mówił w sposób metaforyczny. To On sam był nową świątynią, która zniszczona przez Żydów otrzymała nowy blask w chwili zmartwychwstania. „Odrzucenie Jezusa, ukrzyżowanie Go, oznacza jednocześnie kres świątyni. Czas tej świątyni przeminął. Pojawia się nowy kult, w świątyni zbudowanej nie przez ludzi. Świątynią tą jest Jego Ciało – Zmartwychwstały, który gromadzi narody i jednoczy w Sakramencie swego Ciała i Krwi. On sam jest nową Świątynią ludzkości, Ukrzyżowanie Jezusa jest jednocześnie zburzeniem starej świątyni. Wraz z Jego zmartwychwstaniem rozpoczyna się nowy sposób oddawania czci Bogu – już nie na tej czy innej górze, lecz «w Duchu i prawdzie» (J 4,23)” (Benedykt XVI).
Pytania do refleksji:
- Co jest powodem twego gniewu? Jak sobie z nim radzisz?
- Co sądzisz o „świętym” gniewie Jezusa?
- Czy byłbyś gotów ponieść trudne konsekwencje niepopularnych decyzji?
- Czym jest dla ciebie świątynia? Którą cenisz sobie szczególnie?
- Czy nie wykorzystujesz świątyni dla celów prywatnych, egoistycznych?
- Czy nie próbujesz uczestniczyć w handlu wymiennym z Bogiem?
- Jak wygląda twoja gorliwość w służbie Bożej?
- Co uważasz za największe bluźnierstwo?
- W jaki sposób przemawia do ciebie znak ukrzyżowania i zmartwychwstania Jezusa?