Proponuję medytację wyobrażeniową wg A. de Mello. To pożegnanie z własnym ciałem. Pożegnaliśmy się już z bliskimi. Została nam godzina życia i ten czas zarezerwowaliśmy dla siebie i Boga.
Rozmawiajmy najpierw z własnym ciałem, z różnymi fragmentami ciała: z rękami, stopami, sercem, mózgiem, płucami itd. Być może niektórym częściom ciała po raz pierwszy w życiu poświęcimy tak wyraźną uwagę.
Pokochajmy każdą część ciała. Na przykład ręce. Pomyślmy, co dla nas znaczyły.
– Ręce modlące się: trzymające różaniec i książeczkę do nabożeństwa, dotykające ze czcią święte rzeczy. Ręce złożone w geście błagania i adoracji. Pomagające do skupienia. Czy byłbym mniej gorliwy, gdybym nie miał rąk do modlitwy?
– Ręce kochające: dzięki nim moja miłość dotarła do ludzi – jako pieszczota, pociecha, wsparcie, ochrona, zachęta, zrozumienie… Czy bez pomocy moich rąk kochałbym mniej?
– Ręce spełniające posługi: mycie, pielęgnacja, dźwiganie ciężarów… Gdyby nie ręce nie miałbym możliwości spełnienia tysięcy różnych posług.
– Ręce twórcze: w ogrodzie, w kuchni, ręce malujące, grające na instrumentach muzycznych… Czy bez moich rąk życie byłoby mniej radosne?
– Ręce utrzymujące mnie. Ile razy posługiwałem się nimi, by jeść, ubierać się, myć, leczyć, chronić przed upadkiem, unikać niebezpieczeństwa, zaspokajać moje potrzeby, sięgać po rzeczy, które mnie otaczają…
Widząc, jaką rolę spełniały moje ręce, teraz, kiedy niebawem zamienią się w proch, okażę im moją wdzięczność i miłość.
Później uczyńmy to samo z każdym zmysłem, częścią i narządem naszego ciała.
A potem wyobraźmy sobie Jezusa. Posłuchajmy jak On dziękuje wszystkim częściom naszego ciała, za to, co uczyniły dla nas w naszym życiu. Zobaczmy, jak Jezus napełnia całe nasze ciało miłością i wdzięcznością.
Posłuchajmy, jak do nas przemawia. Co chcielibyśmy mu teraz powiedzieć?
fot. Pixabay