Kraina Gerazeńczyków i Gadareńczyków była rzadko nawiedzana przez Jezusa. Zamieszkiwali ją poganie, o czym świadczy ich profesja. Trudnili się hodowlą świń. Dla Żydów uchodziły one za jedne z najbardziej nieczystych zwierząt. Hodowali je najwyżej zupełnie niereligijni potomkowie Abrahama.
Gdy Jezus po raz pierwszy przybył na to pogańskie terytorium, „zaraz wyszedł Mu naprzeciw z grobowców człowiek opętany przez ducha nieczystego”. (Mk 5,2). Mieszkał w grobie. „Do dziś wzdłuż wybrzeża rozrzucone są tu liczne jaskinie, z których wiele wykorzystywano do chowania zmarłych” (M. Healy). Żydzi uważali groby za miejsca nieczyste i siedlisko złych duchów. Wydarzenie ma miejsce nocą (por. Mk 4,35); według ówczesnych wierzeń potęguje się wówczas władza i moc zła. „Gdy tylko Jezus wychodzi na brzeg, natychmiast stawiają mu czoło siły diabelskie, wydające się panować nad ta okolicą – jak gdyby zazdrośnie strzegąc swych terytorialnych praw” (M. Healy).
Opętany znajdował się w opłakanym stanie. „To człowiek, który doświadcza «gwałtownego wichru» (Mk 4,37) – nie w przyrodzie, lecz w sobie samym” (M. Healy). „Jego gesty są nieskoordynowane, bezsensowne i gwałtowne, jest człowiekiem pozbawionym władz umysłu, nie będącym już panem samego siebie, stał się swoim własnym wrogiem” (B. Maggioni).
Opętany został uznany przez społeczeństwo za niebezpiecznego. Wiązano go łańcuchami, jak najgorszego przestępcę. W dokonanym ostracyzmie i skazaniu go na powolną śmierć, biedny człowiek zupełnie zdziczał. Od czasu do czasu próbował jeszcze przekonać współziomków, że żyje. Krzyczał po nocach i zadawał sobie rany. Był to wyraz rozpaczy i nienawiści do siebie. Był zagrożeniem nie tyle dla otoczenia, co przede wszystkim dla samego siebie. Był nagi, co świadczyło o utracie ludzkiej godności. Nagość charakteryzowała osoby bez znaczenia społecznego.
Opętany Gerazeńczyk „to uosobienie ludzkości zmuszonej mieszkać wśród grobów i pragnącej całą sobą, aby wreszcie ktoś przyszedł ją uwolnić” (I. Gargano). Ludzi takich cechuje niepokój, lęk, nerwowość, zamęt, brak wewnętrznej harmonii i ładu. Ich życie stało się martwe, zimne, otępiałe, puste. Izolują się od innych, a jednak „krzyczą nocami”. Ból, jaki zadają sobie i innym jest jedyną znaną im formą życia, krzykiem o akceptację i miłość.
Gdy człowiek nieczysty przybiegł do Jezusa, oddał mu pokłon, upadając na ziemię. W ten sposób uznał, że stoi przed kimś potężnym, kto ma w sobie Boską moc. „Gest ten nie jest wyrazem postawy pełnej czci, lecz raczej podporządkowania się, wymuszonego przez przemożną władzę Jezusa. Sprzeczne ze sobą czyny tego człowieka (…) mogą świadczyć albo o panice i desperacji złego ducha, albo o wewnętrznym konflikcie dręczącym tego mężczyznę, nad którego głosem i osobowością panuje ktoś inny, lecz który sam pragnie wyzwolenia” (M. Healy).
Podobnie, jak to było podczas egzorcyzmu w synagodze w Kafarnaum (por. Mk 1,24), opętany Gerazeńczyk pyta z wściekłością: „Czego chcesz ode mnie, Jezusie, Synu Boga Najwyższego? Zaklinam Cię na Boga, nie dręcz mnie!” (Mk 5,7). Zły duch wyznaje w Jezusie Syna Bożego. Nie świadczy to jednak o jego wierze. Stanowi raczej desperacką próbę podporządkowania Jezusa. Według starożytnej magii duchy wyższego rzędu mogły wypędzać niższe rangą. Tak postępuje duch, który opętał Gerazeńczyka. Wzywa Boga, by przeszkodził w działaniu Jezusowi. Ponadto oznajmia, że zna Jezusa i Jego moc. Sądzi, że znajomość imienia daje mu władzę nad Synem Bożym. Ironia polega na tym, że demon próbuje w imię Boga Najwyższego zdobyć kontrolę nad Synem Bożym.
To, co nie udało się to demonowi, osiągnął Jezus. On również zapytał demona o imię. Jest to jedyne miejsce, w którym Jezus posłużył się magią imienia. Poznając imię złego, zyskał nad nim władzę, zmusił go do działania. Zły duch posłusznie odpowiedział: „Na imię mi Legion, bo nas jest wielu” (Mk 5,9). Okazało się, że chorego człowieka zamieszkiwał cały legion demonów. Rzymski legion liczył od czterech do sześciu tysięcy żołnierzy. Być może w ten sposób zły duch pragnął zaimponować Jezusowi. „Trudno nie zauważyć związku nazwy «Legion» ze stacjonującymi w Palestynie siłami okupacyjnymi. Demony mieszkające w opętanym zachowywały się tak jak najeźdźcy. Ich głównym celem było pozostanie tam, gdzie już raz udało im się wejść” (R. Ascough).
Jezus również potraktował Legion jak najeźdźcę. Rozkazał mu opuścić zajęty teren: „Wyjdź, duchu nieczysty, z tego człowieka” (Mk 5,8). „Jakby chciał powiedzieć: Dosyć tego! Nadszedł czas, w którym ludzkość nie może już podlegać tego rodzaju siłom i nie musi być już do niczego przez nie przymuszana” (I. Gargano).
Grecki tekst opisuje Jezusa, „który trudzi się, walczy niejako wręcz z człowiekiem” (I. Gargano). Jezus jednak odróżnia człowieka od demona, który go zamieszkuje. Wobec demona jest stanowczy. Natomiast wobec opętanego wyrozumiały, miłosierny, czuły, „niczym magnes, który ponownie scala rozpadającą się duszę” (A. Grün).
Legion demonów był świadomy swojej przegranej. Prosił więc Jezusa, by mógł zmienić teren zamieszkiwania. Zamiast Gerazeńczyka zaproponował świnie. Jak już wspomniano zwierzęta te były dla Żydów nieczyste. Kojarzyły im się z poganami. „W powszechnej mentalności Żydów poganin – a Rzymianin w szczególności – zawsze miał ręce splamione krwią wskutek przemocy. Zachowywał się jak świnia, zatem był nieczysty z definicji” (I. Gargano). Inaczej traktowali świnie poganie. Rzymianie na przykład cenili je, spożywali, a także składali bogom w ofierze. Dzik był nawet godłem X Legionu Freteńskiego stacjonującego w niedalekiej Syrii.
Jezus przystał na żądanie Legionu. Duchy nieczyste „weszły w świnie. A trzoda około dwutysięczna ruszyła pędem po urwistym zboczu do jeziora. I potonęły w jeziorze” (Mk 5,13). Zachowanie takie przypomina poglądy starożytnych. Sądzili oni, że duchy nieczyste są śmiertelne, a niektórzy nauczyciele twierdzili nawet, że boją się wody. Jezus dokonał więc unicestwienia mocy zła. Wygrał kolejną potyczkę z szatanem.
Cud, jakiego dokonał Jezus wywołał sensację. Pasterze uciekli. „Wyczuwszy, że mają do czynienia z Boską energią, wpadli w panikę, obawiając się, że będą musieli teraz umrzeć, ponieważ zobaczyli Boga” (I. Gargano). Jednak uciekając, rozgłosili niesłychaną wieść po całej okolicy. Wszyscy, którzy o niej usłyszeli, przyszli, by przekonać się osobiście. „Gdy przyszli do Jezusa, ujrzeli opętanego, który miał w sobie legion, jak siedział ubrany i przy zdrowych zmysłach” (Mk 5,15). „Określenie «siedział» ma być wyrazem wytchnienia, którego doświadczył ten wcześniej oszalały człowiek, teraz pozostający w pokoju z sobą samym i z Bogiem. (…) Fakt, że ów mężczyzna ma na sobie ubranie, świadczy nie tylko o tym, iż jest on poczytalny i w pełni władz umysłowych, lecz również że w oczach Bożych został on przywrócony do stanu prawości. Teraz jest on w stanie jasno myśleć, czyli może nie tylko rozpoznać Jezusa, lecz także przyjąć w relacji z Nim odpowiednią postawę, jaką jest wdzięczność i oddanie” (M. Healy). Opętany odnalazł więc swoją wartość, wewnętrzną harmonię, pokój i wolność. Jezus przywrócił mu utraconą godność. Po raz kolejny objawił miłosierne współczujące i czułe oblicze Boga.
Zadziwiająca jest natomiast reakcja mieszkańców Gerazy na cud Jezusa. Można by się spodziewać radości, zdziwienia i wychwalania Boga, jak to było w przypadku innych cudów. Tymczasem przerażeni „zaczęli Go prosić, żeby odszedł z ich granic” (Mk 5,17). Być może Gerazeńczycy uznali Jezusa za czarnoksiężnika. Poganie obawiali się, że ludzie posługujący się czarną magią mogą uczynić wiele zła. W tym przypadku była to strata stada świń. „Wolą, by życie toczyło się jak zwykle, bez jakichkolwiek zakłóceń ze strony Boga, które wprowadziłyby w nim zamieszanie” (M. Healy). Zapewne też oparli się na ludzkiej kalkulacji ekonomicznej, która niekoniecznie pokrywa się z ewangeliczną. Strata stada świń w takim przypadku jest nieproporcjonalnie wysoka w porównaniu z wartością i zdrowiem człowieka. W podobnie utylitarny sposób bywa oceniany pasterz, który mając sto owiec, pozostawia większość i poszukuje jednej zaginionej (por. Mt 18,12-14).
Jezus szanuje prośbę pogan, akceptuje odrzucenie, odchodzi z ich granic. „Zaskakujące jest, jak reaguje na opór Szatana i ludzi. Wobec oporu Szatana walczy i zwycięża, oporowi człowieka się nie opiera. Można by powiedzieć, iż jest On zarazem silny i słaby. Zarysowuje się już cień krzyża?” (B. Maggioni).
Pytania do refleksji:
- Czy nie stosujesz ostracyzmu wobec pewnych osób? Wobec kogo?
- Co stanowi twój „grób”?
- Czy masz skłonności do depresji i smutku? Jak sobie z nimi radzisz?
- Czy nie ranisz siebie i nie zadajesz sobie bólu?
- Co w tobie krzyczy, aby zostać wysłuchanym?
- Jak oceniasz współczesne społeczeństwo? Jakie są jego największe bóle?
- Czego najbardziej pragniesz od innych?
- Co cię zatruwa (od wewnątrz lub z zewnątrz)?
- Jakie „ciemne siły” zniekształcają twoje myślenie?
- Czy wierzysz, że Jezus może cię uzdrowić z twoich zniewoleń?
- Kogo uważasz za nieczystego? Dlaczego?
- Czy nie deizujesz (ubóstwiasz) zła i nie przeceniasz jego mocy?
- Która kalkulacja dominuje w twoim życiu: ekonomiczna czy ewangeliczna?
- Ile wart jest dla ciebie drugi człowiek?