Salome pojawia się w Ewangeliach w dłuższym opisie jedynie raz u Mateusza (Mt 20, 20-28). Podczas gdy Marek podaje jej imię (por. Mk 15, 40; 16, 1), Mateusz nazywa ją „matką synów Zebedeusza”. W ten sposób odwołuje się do relacji z synami, znanymi bardziej w odniesieniu do ojca Zebedeusza. Mamy tu do czynienia z rodziną, w której widoczny jest autorytet ojca, naturalna więc wydaje się wzmianka o tym, który będąc prawdopodobnie patriarchą o silnych cechach, wywierał również psychologiczny wpływ na życie synów (C. M. Martini).
Salome pochodzi z Kafarnaum. Jest bliska rodzinie Jezusa i zna dobrze Maryję. Jej życie związane jest ściśle z życiem i działalnością Jezusa. Jej dwaj synowie Jakub i Jan porzucili rodzinę, by towarzyszyć Jezusowi (por. Mt 4, 18-22). Również ona w ciągu całej publicznej działalności Jezusa z własnych środków wspomaga Jezusa i Jego uczniów. Angażuje się w działalność apostolską Jezusa, jest świadkiem Jego nauki i cudów. Należy do grupy najwierniejszych Jezusowi. Wytrwała przy Nim do końca. Jako jedna z niewielu pozostała u stóp krzyża (Mt 27, 55n) i należała do grupy pierwszych świadków Zmartwychwstałego (Mk 16, 1nn).
Bliskość Salome z Jezusem sprawia, że ma odwagę prosić. Zarówno w kulturze rzymskiej jak i żydowskiej wstawiennictwo matki było bardziej skuteczne niż dziecka. Salome upada na twarz przed Jezusem (jej prośba ma więc charakter oficjalny) i prosi w imieniu swych synów. Pragnie, by byli najbliżej Jezusa w Jego królestwie, aby zsiedli po Jego prawej i lewej stronie. Salome, podobnie jak inni uczniowie i uczennice Jezusa ma zapewne na myśli Jego ziemskie królestwo; stąd mówiąc językiem współczesnym, pragnie dla synów nominacji na ministrów spraw wewnętrznych i zagranicznych (M. Orsatti).
Salome wydaje się spełniać stereotypową rolę matki: cała skoncentrowana na synach i ich przyszłości. Zachowuje przy tym bezstronność, nie wymieniając imienia żadnego z nich, nie sugerując, który miałby zająć lepsze miejsce – po prawicy. Poza tym wydaje się zatroskana o spełnienie tego, czego żąda Jezus (E. Adamiak). Kobieta (w przeciwieństwie do uczniów, zob. Mt 19, 27) nie prosi o nic dla siebie, choć sama zaangażowała się całkowicie w życie Jezusa. Prosi w imieniu synów. Być może ogarnia ją niepokój, że mogą zostać niedocenieni, że inni ich wyprzedzą w życiu, przywilejach i bliskości z Mistrzem… Salome ma świadomość, że Jan i Jakub postawili wszystko na Jezusa i jako kochająca matka stara się, aby ich wybór zaowocował sukcesem.
Salome stanowi kontrast wobec Maryi, która jako Matka Jezusa, miała prawo oczekiwać jakiegoś wynagrodzenia, uhonorowania (C. M. Martini). Tymczasem Jej życie było cichym, pokornym trwaniem w milczeniu, w zgodzie na wolę Boga, życiem w cieniu Syna. Maryja nie prosi o nic dla siebie, niczego nie komentuje, przyjmuje wszystko z ręki Boga Ojca, ufa całkowicie Jezusowi.
Prośba Salome i jej synów (por. Mk 10, 35-45) wypływa z miłości macierzyńskiej (czy według Marka synowskiej), ale kryje w sobie również motywacje egoistyczne, ludzkie, wręcz „bezczelne”, zwłaszcza w relacji do pozostałych uczniów. Trochę nas zadziwia, lecz zbytnio nie gorszy, ponieważ wyraża powszechną, instynktowną postawę człowieka, który szuka tylko własnej korzyści i używa w tym celu wszelkich środków, które ma do dyspozycji. Z takim doraźnym czy systematycznym wykorzystywaniem okazji spotykamy się zawsze wtedy, kiedy pycha i zarozumiałość ludzka kierują małymi i wielkimi wyborami życiowymi oraz je warunkują (M. Orsatti).
Prośba Salome jest nie na miejscu. Wydarzenie ma miejsce w drodze do Jerozolimy. Jezus odbywa ostatnią podróż, której uwieńczeniem będzie Jego męka, śmierć i zmartwychwstanie. W czasie tej drogi przepowiada mające nastąpić wkrótce wydarzenia: Oto idziemy do Jerozolimy: tam Syn Człowieczy zostanie wydany arcykapłanom i uczonym w Piśmie. Oni skażą Go na śmierć i wydadzą Go poganom na wyszydzenie, ubiczowanie i ukrzyżowanie; a trzeciego dnia zmartwychwstanie (Mt 20, 18n). I właśnie w tym niestosownym kontekście, gdy Jezus mówi o swoim cierpieniu i śmierci i być może oczekuje współczucia i pociechy, pojawia się matka Jego dwóch uczniów i prosi o przywileje dla swych dzieci.
Odpowiadając, Jezus zwraca się wprost do uczniów i uświadamia im konsekwencje prośby. Nie wiedzą, o co proszą. Ich prośba inspirowana była więcej przez niemądrą ludzką pychę niż przez spokojną refleksję, ludzi, którzy już od pewnego czasu przebywali z Mistrzem. Był to raczej spowodowany przypływem egoizmu wyraz instynktu niż inteligencji, propozycja nie mająca nic wspólnego z miłością (M. Orsatti).
Jan i Jakub chcą być najbliżej Jezusa w chwale. Są jednak niecierpliwi, myślą już o celu, o chwale, a Jezus pragnie, by Mu towarzyszyli w drodze, w trudzie. Proszą o pierwsze miejsca. Ale nie są świadomi, że w hierarchii Jezusa być pierwszym oznacza podjąć trud, cierpienie, krzyż, służbę. Zasiadać obok Jezusa znaczy być najpierw ukrzyżowanym razem z Nim. „Po prawej i po lewej stronie” – Ewangelie podejmują to sformułowanie przy ukrzyżowaniu: „Wtedy też ukrzyżowano z Nim dwóch złoczyńców; jednego po prawej, drugiego po lewej stronie” (Mt 27, 38; Mk 15, 27); a kto pragnąłby właśnie tych miejsc? Jakub i Jan, podobnie jak inni, wybrali drogę ucieczki (P. Mourlon Beernaert).
Ceną chwały jest najpierw przyjęcie kielicha: Czy możecie pić kielich, który Ja mam pić? (Mt 20, 22). W Biblii kielich jest dość częstym obrazem i ma znaczenie metaforyczne, wywodzące się z codziennego życia. Według zwyczaju powszechnie przestrzeganego w czasie posiłków, ojciec rodziny podawał każdemu z współbiesiadników ten sam już napełniony kielich. Picie z tego samego kielicha symbolizowało szczególną wspólnotę zebranych (Ps 16, 5; 1 Kor 10, 20). Stąd też wzięło się metaforyczne użycie rzeczownika „kielich”, oznaczającego niekiedy czyjś los, doświadczenie życiowe wyjątkowo trudne do zniesienia (Leon-Dufor X.) Psalmy mówią o kielichu błogosławieństwa, ale również o kielichu kary, gniewu Bożego i śmierci. Jezus pytając uczniów o kielich ma na myśli ich udział w Jego cierpieniu.
Jakub i Jan odpowiadają twierdząco. Wydawać by się mogło (z naszego popaschalnego punktu widzenia), że ich odpowiedź jest stosunkowo bezczelna. Jednak z drugiej strony jest szczera. Jan i Jakub nie odwracają się od trudności, od cierpienia, okazują zdecydowanie i lojalność. Jezus nie wypomina im zarozumiałości. Wie, że mimo kryzysu i zachwiania, niedługo później „sprawdzą się”. Jan będzie stał pod krzyżem i wraz z Maryją doświadczy „męczeństwa serca”. Jakub będzie pierwszym z Apostołów, który zginie śmiercią męczeńską w 44 roku.
Jezus, jako pokorny Sługa Jahwe rezygnuje z wszelkiej władzy, nawet z władzy decydowania, kto ma być najbliżej Niego: Nie do Mnie jednak należy dać miejsce po mojej stronie prawej i lewej, ale [dostanie się ono] tym, dla których mój Ojciec je przygotował (Mt 20, 23). Jezus wskazuje na Ojca. Nie po to, by uniknąć odpowiedzialności i złożyć ciężar na drugiego. Ale po to, by uczcić się wzajemnie. Ja nie szukam własnej chwały, Ja czczę Ojca – mówi Jezus (J 8, 49n).
Jezus uczy uczniów pełnienia woli Ojca. Całe życie Jezusa na ziemi było wsłuchiwaniem się w Ojca i jednym wielkim aktem posłuszeństwa. Uczniowie, naśladując Mistrza, idą tą samą drogą, choć może ona wiązać się z piciem kielicha. Wola Boża, mimo że bywa niezrozumiała i trudna, jest w rzeczywistości optymalna dla każdego człowieka. Tylko od Boga pochodzi to, co jest dobre, sprawiedliwe i prawdziwe; tylko słuchając Go z ufnością, człowiek realizuje siebie i staje się prawdziwie dzieckiem Bożym (M. Orsatti).
Pytania do refleksji:
- O co proszę Jezusa? Dlaczego?
- Czy proszę Boga w imieniu innych?
- Jakie są moje nieświadome, ukryte motywacje w naśladowaniu Jezusa?
- Jakie są moje konkretne oczekiwania (materialne, duchowe i inne) wobec Jezusa? Jak reaguję, gdy nie zostają spełnione?
- W jakiej mierze kieruję się w życiu egoizmem i pychą?
- Czy potrafię uszanować intymność innych?
- Czy nie pragnę nadmiernie ludzkiej chwały?
- Co stanowi „mój kielich”?
- Czy nie zrzucam obowiązków i odpowiedzialności na innych?
- Jak wygląda moje posłuszeństwo Bogu Ojcu?
- Czy wierzę i doświadczam, że wola Boża jest dla mnie zawsze najlepsza?