Zwykłe przesunięcie mebla odsłoniło pustą, białą ścianę w korytarzu, prowadzącym do gabinetów profesorów na trzecim piętrze uczelni, na której wykładam. Ktoś uznał za stosowne umieścić tam obraz z wizerunkiem bardzo bliskim nam jezuitom: kopię obrazu Madonna della Strada, w jej klasycznej wersji, z czasu przed renowacją. Pewnego ranka, kiedy wyszedłem z biura i szedłem korytarzem, którym przemierzam wiele razy dziennie, podniosłem głowę i zaniemówiłem. Powodem były otwarte drzwi i związana z tym zmiana perspektywy oraz znak przeciwpożarowy z napisem „Wyjście bezpieczeństwa” zawieszony nad drzwiami, a wskazujący wprost… na obraz. Jak pod wpływem olśnienia zacząłem powtarzać w sercu: „Maryja jest prawdziwym wyjściem bezpieczeństwa!”
Jeśli ktoś nie lubi myśleć o Maryi jako o „wyjściu bezpieczeństwa”, proponuję chwilę zastanowić się, podążając za najpiękniejszymi modlitwami, jakie chrześcijańska pobożność formułowała na przestrzeni wieków i odpowiedzieć sobie na pytanie o to, do kogo zwracamy się o uwolnienie nas od „wszelkiego niebezpieczeństwa” w jednej z najstarszych znanych nam modlitw maryjnych? Kim jest Maryja, jeśli nie naszą Królową, do której w najtrudniejszych sytuacjach „uciekamy się, my, dzieci Ewy”?
W najbardziej umiłowanym przez Kościół wschodni hymnie Akatyst nazywa się Maryję łąką, na którą możemy udać się po najpiękniejsze kwiaty; schronieniem dla tych, którzy mają nadzieję; niezawodną dumą wierzących; pogromczynią sofizmatów pogan; bezpieczną łodzią, dla tych, którzy szukają wybawienia z otchłani morza; schronieniem dla żeglarzy; obroną dziewic i tych, którzy zwracają się do Niej; Tą, która zwyciężą wypaczających umysły. We wschodniej liturgii istnieją inne anonimowe hymny, które zwracają się do Maryi, nazywając Ją murem nie do zdobycia oraz twierdzą, w której znajduje schronienie ten, który prosi „przemień ból swojego ludu w radość”. W wielu innych utworach słyszymy wołanie: „Błogosławieni jesteśmy my, którzy mamy Ciebie za naszą obrończynię, ponieważ wstawiasz się za nami dzień i noc”.
W chwili pokusy, której doświadczają nie tylko zakonnicy czy inne osoby konsekrowane, będącej walką toczoną na co dzień przez każdego chrześcijanina, słowami podobnymi do słów Sergiusza z Konstantynopola (VI-VII w.) wzywamy Ją: „Ratuj nas Bramo Zbawienia; ochroń nas Matko Prawdy; pomóż wiernym, którzy Cię czczą, o Niepokalanie Poczęta; zachowaj nas od możliwych, niezliczonych upadków, o Najczystsza; chroń, broń i strzeż tych, którzy w Tobie pokładają nadzieję; uwolnij od wszelkich pokus, tych, którzy do Ciebie się uciekają; połam strzały złych demonów; zgaś żar namiętności płonący w nas biednych i niegodnych śmiertelnikach”.
Na Zachodzie wierni także zwracają się do Maryi, prosząc o obronę. Autor starożytnego tekstu powstałego w Hiszpanii ( VII w.) woła: „O służebnico i Najświętsza Matko Słowa… w głębi swego miłosierdzia przyjmij lud, który się do Ciebie zwraca… a my, którzy chętnie Ci służymy, niech zawsze doświadczamy obrony przez Twoje wstawiennictwo”. Również w Hiszpanii, biskup Idelfons z Toledo, wielki teolog maryjny (VII w.), wyznaje, że „Dzięki Twojej łasce, Dziewico Najświętsza, pęta zostają rozwiązane, długi moje zostają mi darowane, a szkody, które wyrządziłem, naprawione ”.
Zwracamy się do Maryi przede wszystkim dlatego, że dała nam Zbawiciela. Słowami Modesta z Jerozolimy, Patriarchy Świętego Miasta (VI-VII w.), wołamy: „Rodzaj ludzki, rozbity na morzu tego życia, został w Tobie ocalony; przez Ciebie otrzymał dar życia od Tego, który Cię czci w teraźniejszości i będzie wysławiał na wieki wieków”. O tym, przypomina nam również Katechizm Kościoła Katolickiego: „Maryja, ponieważ daje nam Jezusa, swojego Syna, jest Matką Boga i naszą Matką; możemy Jej powierzyć wszystkie nasze zmartwienia i prośby” (n. 2677).
Pobożność ludowa zawsze uciekała się do Maryi w chwilach straszliwej udręki. Gdy doświadczały nas plagi, wojny, oblężenia; ale także trzęsienia ziemi, nieszczęścia: zawsze uciekaliśmy się do Maryi. Według niektórych wstęp do Akatystu mógł być skomponowany w podziękowaniu za uratowanie miasta Konstantynopola podczas jednego z oblężeń, jakiemu zostało poddane: „O Matko Boża, niezwyciężona Opiekunko, my, miasto Twoje, uratowani od strasznych nieszczęść, kierujemy ku Tobie hymn zwycięstwa i dziękczynienia. Ty, która masz niezwyciężoną moc, uwolnij nas od wszelkiego zła, a będziemy wołać do Ciebie: Raduj się Dziewico Oblubienico.”
Maryję wzywamy szczególnie często w chwilach osobistego niebezpieczeństwa: w razie wypadków, niebezpieczeństwa utonięcia, ciężkich porodów, ciężkiej choroby i w innych podobnych sytuacjach. Czym są pokryte wotami ściany licznych sanktuariów maryjnych na naszych ziemiach, jeśli nie pobożnym zapisem ratunku otrzymanego w „niebezpieczeństwie” przez ludzi, na których ustach, pierwsze pojawiające się w trudnych chwilach imię, brzmiało – Maryjo? Czy nie było tak, i czyż nie jest tak nadal, że w chwilach bólu lub strachu, dzieci spontanicznie wołają – „Mamo!”? Czyż nie jest naszą Matką, Niewiasta, którą Jezus dał nam na krzyżu?
Dlatego z wiarą i ufnością możemy zwracać się do Maryi, gdy tylko znajdujemy się w sytuacji krytycznej. Ta wiara jest tak silna, że ktoś — być może wielki czciciel i piewca chwały Maryi, którym był św. Bernard z Clairvaux — używając dostojnych i pięknych formuł modlitwy liturgicznej, ale tu zdrobnionych słodką śmiałością miłości, mógł napisać, zwracając się do Maryi: „Pamiętaj o Najświętsza Maryjo Panno, że nigdy nie słyszano, aby ktokolwiek, kto się do Ciebie uciekał, Twojej opieki błagał, o Twoją pomoc prosił — został opuszczony. Z taką wiarą, o Dziewico Matko dziewic, przychodzę do Ciebie, upadam przed Tobą, ja grzesznik skruszony. O Matko Słowa, nie gardź moimi modlitwami, ale usłysz mnie i wysłuchaj. Amen!”
P. Massimo Pampaloni SJ
Tłumaczenie z j. włoskiego: o. Henryk Droździel SJ
Artykuł o. Massimo Pampaloni SJ pt. „Maria Uscita di Emergenza”, ukazał się w: Il Messaggio del Cuore di Gesu, maggio 2021, pp. 34-35.
Zdjęcie autorstwa Wolfgang Krzemien z Pexels