Dnia 12 marca 2022 roku o godz. 17:00 odbyły się w kościele del Gesù w Rzymie centralne obchody 400-lecia kanonizacji św. Ignacego Loyoli. Ojciec Święty nie przewodniczył jednak liturgii, jak zapowiadano, lecz cały czas w niej uczestniczył i wygłosił homilię. Głównym celebransem był generał jezuitów, o. Artuto Sosa SJ.
Komentując Ewangelię o tym, co wydarzyło się na Górze Przemienienia, powiedział Ojciec Święty do jezuitów, że nie ma sensu być solistami, lecz warto być braćmi, którzy są częścią chóru. Nie zamierzamy dążyć do osobistych sukcesów ani służyć klerykalizmowi, który usztywnia ani ideologiom, które dzielą. Musimy porzucić nasze przyzwyczajenia. Nie ma łatwej drogi. Jedynie wspinanie się na Golgotę prowadzi do chwały. Taka jest nasza droga, bo w krzyżu jest nasza chwała. Pokusą jest szukanie chwały bez przejścia przez krzyż.
Zawsze jest niebezpieczeństwo wiary statycznej, zaparkowanej – podkreślał Franciszek. Jesteśmy kuszeni, by pogrążyć się w śnie, ale nie ma czasu na sen, na narkotyzowanie duszy, na konsumpcyjne i przesiąknięte indywidualizmem życie. Idąc drogą naszej konsekracji musimy walczyć jak Abraham, który odpędzał sępy od ofiary przygotowanej Bogu. Każdy uczeń Jezusa stoi na rozstaju między wiarą statyczną, zaparkowaną, bierną a tą pełną dynamizmu. Dramatem naszych dni jest zamykanie oczu na rzeczywistość i odwracanie się od niej. Pracujcie nad sercem – mówił do jezuitów. Skupiamy się na tym, co przemija, a odwracamy wzrok od tego, co trwa.
Papież Franciszek zwrócił uwagę na to, że przemiana ma swoje źródło w modlitwie i zapytał jezuitów, czym jest dla nich modlitwa, co ona dla nich oznacza po tylu latach życia w zakonie? Może jest tylko zwyczajem, rytuałem, który nic nie zmienia. Podkreślił wyraźnie, że modlić się to przemieniać rzeczywistość i zapytał, na ile angażujemy naszą modlitwę w wojnę, która właśnie trwa. Módlmy się, by przemieniać świat, w który jesteśmy zanurzeni.
Również w Polsce i we wszystkich krajach, w których obecni są jezuici, świętowano już od piątku rocznicę kanonizacji założyciela Towarzystwa Jezusowego. W kościele pw. św. Ignacego Loyoli w Jastrzębiej Górze sobotniej Mszy św. przewodniczył o. Prowincjał Zbigniew Leczkowski SJ, a homilię wygłosił o. Czesław Wasilewski SJ, nowo mianowany Mistrz Nowicjatu.
W homilii nawiązał do fragmentu z Ewangelii według Jana [por. J 1,35-39]
W ostatnich dniach jesteśmy świadkami niezwykłych scen. Ludzie, którzy pochodzą z różnych krajów, niemający wspólnego języka, których nie łączy praktycznie nic, zaczynają mieszkać razem, pod jednym dachem, stają się rodziną. Kieruje nimi miłość, która przekracza granice kultury czy języka. W drugiej osobie widzą brata, siostrę.
Coś podobnego dzieje się też w naszej relacji ze świętymi; tu ponadto czas przestaje być granicą. Dziś świętujemy 400-lecie kanonizacji świętych Ignacego Loyoli i Franciszka Ksawerego – czyli moment kiedy Kościół uroczyście wskazał, że przez życie tych ludzi Bóg do nas szczególnie przemawia, daje znak swego Królestwa i potwierdza – ich życiem – prawdę Ewangelii. Kościół naucza nas, że święci to nasi bracia i siostry, którzy żyją w jedności z Chrystusem stąd przyjaźń z nimi daje większe zjednoczenie z Panem. Poza jednak tym oficjalnym, uroczystym wydarzeniem, pewnie każdy z nas przeżył nieformalny moment, gdy ci święci stali się nam osobiście bliscy. Moment osobistego zaprzyjaźnienia się ze świętym.
Poznałem św. Ignacego gdy byłem nastolatkiem i stał się on dla mnie pierwszym powiedziałbym „profesjonalnym” nauczycielem życia duchowego. Stało się to możliwe dzięki jego duchowym synom – jezuitom, którzy podzielili się ze mną darem Ćwiczeń Duchowych.
Ignacy, podobnie jak Jan Chrzciciel, wskazuje drogę służby Bogu, działania na Jego większą chwałę. W dodatku nas zaopatruje w potrzebne narzędzia abyśmy z tej drogi nie zboczyli: rozeznanie, metody modlitwy, Ćwiczenia, charyzmat zakonu. Można by powiedzieć że Ignacy nie tylko wskazuje Baranka, ale i uczy nas iść za Nim i z Nim. Z wielką cierpliwością i mądrością uczy nas jak pozwalać by drogą, która nas prowadzi, stawał się sam Jezus. Bo to On mówi nam „chodźcie a zobaczycie”. Zaprasza do ufnego wejścia w relację, która wypełnia całe życie i do życia prowadzi – zgodnie ze słowami Mojżesza i św. Pawła z dzisiejszych czytań.
Gdy myślę się i wpatruje w św. Ignacego, coraz bardziej dostrzegam w nim pokornego ucznia czy sługę, który nieustannie pyta się Boga co ma robić i gdzie ma iść…, który odkrywa, że dom Pana można odnaleźć tylko wyruszając w drogę, zostawiając za sobą – nie koniecznie na zawsze, choć może – nasze schematy, korzyści, przyzwyczajenia, wygody, marzenia… Tylko w wolnym poddaniu się Duchowi odnajdziemy i doświadczymy głębie naszej tożsamości – dziecięctwo Boże, co pozwala nam stać się i żyć w domu Pana – być Jego rodziną.
Jan wspomina, że uczniowie zatrzymali się w tam gdzie Jezus mieszkał, ale przecież Jezus jest ciągle w drodze. Jak sam zapewnia: „Lisy mają nory i ptaki powietrzne – gniazda, lecz Syn Człowieczy nie ma miejsca, gdzie by głowę mógł oprzeć”. Jezus jest w drodze – drodze pełnienia woli Ojca. To samo pragnienie przenikało św. Ignacego i pierwszych towarzyszy. Pełnić wolę Ojca, bo przez nią wypełnienia się Boże obietnice. Bo tylko w niej jest prawdziwe życie.
Spójrzcie jeszcze na Franciszka Ksawerego, który w swoje 35. urodziny opuścił Lizbonę, aby głosić Ewangelię w Mozambiku, Indiach czy Japonii i już nigdy nie wrócić do Europy, czy na Ignacego – dla którego Jerozolima staje się Rzymem, a pielgrzymowania zaprzestaje na ostatnie 17 lat swojego życia, aby z Rzymu kierować pracą nowopowstałego zakonu. Dlaczego? Bo w tym widzieli wolę Boga. To była motywacja Jezusa, to była motywacja świętych, których czcimy i wspominamy.
Z okazji 400. Rocznicy Kanonizacji św. Ignacego został ustanowiony w Jastrzębiej Górze dom rekolekcyjny pod nazwą „Dom św. Ignacego”. Jego dyrektorem został mianowany o. Ryszard Friedrich SJ.
Galeria zdjęć z Jastrzębiej Góry (fot. Krzysztof Guzik)