Gdy Jan, przebywając na wyspie Patmos, usłyszał głos, odwrócił się natychmiast, aby zobaczyć, kto doń przemawia. Przed nim roztaczała się wizja jakby ogromnej ikony, w której centrum był Chrystus. W tle tej ikony dostrzegł „siedem złotych świeczników” (Ap 1,12). „Były to, ściślej biorąc stojaki do lamp oliwnych, jakby «lampniki». Ich nazwa hebrajska dała po polsku termin «menora», oznaczający lampy siedmioramienne, a zwłaszcza wykonane ze złota lampy o siedmiu palnikach używane w Świątyni jerozolimskiej” (M. Wojciechowski). Siedem złotych świeczników wskazuje na świątynię niebiańską, w której przebywa Chrystus.
W centrum wizji znajduje się Jezus Chrystus: „ujrzałem siedem złotych świeczników i pośród świeczników kogoś podobnego do Syna Człowieczego” (Ap 1,12-13). Określenie „Syn Człowieczy” pojawia się w samych Ewangeliach ponad osiemdziesiąt razy. Jezus „jednak nigdy nie wyjaśnił, co to znaczy; nigdy też nie był w ten sposób nazywany przez innych. Samo to wyrażenie jest dosłownym odpowiednikiem aramejskiego idiomu bar ‘enasha – «istota ludzka». Jezus używał go w neutralnym znaczeniu, aby pośrednio odnieść się do siebie – podobnie jak my posługujemy się zaimkami «ktoś», «każdy» – i tym samym wskazywał na ograniczenia swego człowieczeństwa” (W. Harrington). Z drugiej strony, posługując się nim, nawiązywał do Księgi Daniela: „Patrzyłem w nocnych widzeniach: a oto na obłokach nieba przybywa jakby Syn Człowieczy. Podchodzi do Przedwiecznego i wprowadzają Go przed Niego. Powierzono Mu panowanie, chwałę i władzę królewską, a służyły Mu wszystkie narody, ludy i języki. Panowanie Jego jest wiecznym panowaniem, które nie przeminie, a Jego królestwo nie ulegnie zagładzie” (Dn 7,13-14). Istnieje jednak subtelna różnica między triumfującym Synem Człowieczym proroka Daniela a Jezusem. Pierwszy z nich jest sędzią, który osądza ludzkie grzechy. Jezus natomiast je przebacza. U Daniela Syn Człowieczy „jest kimś służącym Bogu – bliższy sens tej postaci jest zresztą trudny do ustalenia i sporny. W Apokalipsie natomiast pojawia się samodzielnie i w innej roli, jakby chodziło o postać boską podobną z wyglądu do człowieka” (M. Wojciechowski).
Jan w taki sposób opisuje Syna Człowieczego: „ujrzałem siedem złotych świeczników i pośród świeczników kogoś podobnego do Syna Człowieczego, przyobleczonego [w szatę] do stóp i przepasanego na piersiach złotym pasem. Głowa Jego i włosy – białe jak biała wełna, jak śnieg, a oczy Jego jak płomień ognia. Stopy Jego podobne do drogocennego metalu, jak gdyby w piecu rozżarzonego, a głos Jego jak głos wielu wód. W prawej swej ręce miał siedem gwiazd i z Jego ust wychodził miecz obosieczny, ostry. A Jego wygląd – jak słońce, kiedy jaśnieje w swej mocy” (Ap 1,12-16). Wizja, którą przeżył Jan nie jest możliwa do opisania ludzkim językiem. Dlatego autor używa symboli i analogii. Najczęściej wykorzystuje opisy z Księgi Daniela.
Długie szaty Chrystusa wskazują na strój arcykapłański. Nosili je kapłani i arcykapłani sprawujący służbę w świątyni. „Kapłan w pojęciu żydowskim, był człowiekiem, który sam miał dostęp do Boga i innym otwierał do Niego drogę; Jezus nawet w niebie kontynuuje swoje kapłańskie dzieło, otwierając wszystkim ludziom drogę do Boga” (W. Barclay). Złoty pas jest atrybutem królewskim i boskim. Pasy nosili na piersiach arcykapłani i aniołowie (Ap 15,16). Chrystus, którego widział Jan, nie był więc Synem Człowieczym ukrzyżowanym, Rabbim ziemskim, ale chwalebnym i zmartwychwstałym. Był kapłanem i królem i posłańcem Bożym – prorokiem.
Włosy Syna Człowieczego miały kolor bieli (por. Dn 7,9). Jest to nie tyle oznaka starości, co raczej mądrości, powagi, godności, a także nieskazitelnej czystości. Obraz ten, przypisywany Bogu, wskazuje na Jego wieczność i mądrość. Chrystus bezgrzeszny uczestniczy w wiecznej preegzystencji Boga. Jan Ewangelista ujął to w taki sposób: „Na początku było Słowo, a Słowo było u Boga, i Bogiem było Słowo” (J 1,1). Oczy Syna Człowieczego posiadały płomień ognia (por. Dn 10,6). Ogień w Biblii towarzyszył wielkim teofaniom (objawieniom Boga). W starożytności panowało przekonanie, że oczy promieniują. Promieniujące oczy Jezusa przywodzą na myśl miłość, ale również sąd. W taki sposób spoglądał na spotykanych w czasie życia ziemskiego ludzi. Stopy Jezusa były podobne do drogocennego metalu. W języku greckim jest to chalkolibanos, mieszanka miedzi, spiżu i kadzidła (starożytni sądzili, że chodzi tu o stop złota i srebra). „Taki opis dobrze odpowiada wyglądowi starożytnych kadzielnic. Były to bowiem metalowe płytki, na które po rozgrzaniu rzucano ziarenka kadzidła. Stopy postaci przypominały więc rozżarzony w piecu metal, łącząc moc spiżu i moc ognia, ale zarazem kojarzyły się z chwaleniem Boga w świątyni” (M. Wojciechowski). Są one symbolem mocy, stałości, stabilności, pewności, zaś w porównaniu z nietrwałością glinianych stóp kolosa z Księgi Daniela (Dn 2,33.41-44) oznaczają trwałość Bożego królestwa. Z kolei głos, który usłyszał wizjoner, przypominał „głos wielu wód”. Być może pisząc to, Jan miał w uszach szum pobliskiego Morza Egejskiego. Podobny opis znajdujemy u Ezechiela: „I oto chwała Boga Izraela przyszła od wschodu, a głos Jego był jak szum wielu wód, a ziemia jaśniała od Jego chwały” (Ez 43,2). Obraz ten podkreśla „tremendum, czyli transcendencję oraz potężne panowanie Bóstwa, które jest w Chrystusie” (G. Ravasi).
Postać, którą ujrzał w swej wizji Jan, dzierżyła w prawej dłoni siedem gwiazd. Na monetach rzymskich cesarzy Hadriana i Kommodusa widniało siedem gwiazd symbolizujących ich władzę nad światem. Podobny sens zawiera Apokalipsa. Greckie słowo aster znaczy «ciało niebieskie». Siedem gwiazd to zatem Słońce, Księżyc, Mars, Merkury, Jowisz, Wenus i Saturn. Znajdują się one w ręku Syna Człowieczego, który sprawuje królewską władzę nad całym kosmosem i każdym stworzeniem.
Z ust Chrystusa wychodzi ostry miecz. W hebrajskim znaczeniu ostrze miecza nazywa się „ustami”. Jan nawiązuje zapewne do proroka Izajasza, który opisując powołanie i misję Sługi Jahwe, wkłada w jego usta takie słowa: „Ostrym mieczem uczynił me usta, w cieniu swej ręki mnie ukrył” (Iz 49,2; por. Mdr 18,15). Wielki, szeroki i ostry miecz (rhomphaia) jest metaforą słowa Bożego.
Piękno Chrystusa chwalebnego, którego zobaczył Jan, przypomina Jezusa przemienionego na górze Tabor: „twarz Jego zajaśniała jak słońce, odzienie zaś stało się białe jak światło” (Mt 17,2). Biblijne porównanie twarzy do słońca podkreśla jej piękno, świętość, chwałę,. Jan ujrzał więc oblicze Jezusa przemienionego, zmartwychwstałego, chwalebnego.
W obliczu wizji takiego Jezusa Jan „padł jak martwy do Jego stóp” (por. Ap 1,17). Lęk i adoracja połączona z prostracją to typowe reakcje na widok Bóstwa. W biblijnych epifaniach zjawisko to określane bywa jako misterium tremendum et fascinosum; tajemnica, która budzi lęk, niepokój, bojaźń, a równocześnie pociąga, fascynuje. Taka postawa stoi na antypodach strachu i lęku psychologicznego związanego z nieprzyjemnymi negatywnymi uczuciami. „Jest to lęk stworzenia zbrukanego grzechem przed Bożą nieskazitelnością, lęk istoty słabej i przemijającej wobec Odwiecznej Wszechmocy, podobnie jak mrużą się i zamykają przed blaskiem słońca oczy nawykłe do przebywania w ciemności” (E. Ehrlich). Taki lęk, który jest wyrazem szacunku i miłości, usuwa nadmierną poufałość bądź rutynę w relacji z Panem. Rodzi ufność, wierność i potrzebę adoracji. Jego praktycznym wyrazem jest pragnienie służenia Bogu, unikania grzechu i życia według Jego przykazań. „W początkowym okresie rozwoju życia duchowego przeważa bojaźń niewolnicza i służebna, powodowana lękiem przed karą. Potem zamiast bojaźni coraz bardziej dominuje miłość, co potwierdza, że bojaźń Boża jest darem Ducha Świętego wspomagającym pracę nad sobą. Na etapie zjednoczenia doskonałym skutkiem odpoczynku kontemplacyjnego jest dziecięca bojaźń Boża wyrażająca się lękiem przed jakimkolwiek sprzeciwieniem się Jego woli” (M. Starczewski). Niektórzy egzegeci sądzą, że w tym przypadku było inaczej. „To nie był spontaniczny akt adoracji lecz Jan został zniewolony przez Boży Majestat i był niejako rzucony na ziemię” (F. Sieg).
Jezus, widząc strach wizjonera, położył na nim prawą rękę. Ręka Boża „jest tu symbolem ochrony i umocnienia ze strony Tego, który podtrzymuje świat w istnieniu i czuwa nad każdą istotą przez siebie stworzoną” (E. Ehrlich). „Ręka Chrystusa jest wystarczająco silna, by podtrzymać niebiosa i wystarczająco łagodna, aby obetrzeć nasze łzy” (W. Barclay). Był to nie tylko zwykły gest uspokajający, ale oznaczał również powierzenie misji (por. Dn 10,10.18). Gestowi towarzyszyły słowa: „Przestań się lękać! Ja jestem Pierwszy i Ostatni, i Żyjący. Byłem umarły, a oto jestem żyjący na wieki wieków i mam klucze śmierci i Otchłani” (Ap 1,17-18). Wezwanie, by się nie lękać było pierwszym słowem, które Jezus skierował do Jana (i do całego Kościoła) w czasie wizji i jest jednym z najczęstszych słów, które Bóg kieruje do człowieka na kartach Biblii. Wcześniej usłyszeli je między innymi prorocy Jeremiasz (Jr 1,17) i Izajasz (Iz 1,43) i Apostołowie, którzy byli świadkami Bóstwa Jezusa, gdy kroczył po falach morza (J 6,20) i przemienił się wobec nich na górze Tabor (Mt 17,7). Jezus tym czułym zachowaniem zachęca swego ucznia, aby przeszedł z płaszczyzny strachu na płaszczyznę przyjaźni, bliskiej relacji, by znów poczuł się ukochanym uczniem. Biblistka Maria Miduch porównuje tę pedagogię Jezusa wobec Jana i całej ludzkości do miłości matki wobec dziecka. Pisze: „Jednym z hebrajskich terminów na oznaczenie miłosierdzia jest słowo rahamim. Wywodzi się od hebrajskiego raham, które oznacza łono kobiety. Miłość miłosierna to taka miłość matczyna, jaką kobieta czuje do swojego dziecka, po trosze instynktowna, bardzo głęboka, związana z jej istotą dzięki możliwości wydania na świat potomstwa. Bóg, okazując troskę o swoje dzieci, przejawia względem nich ten właśnie rodzaj miłości. Bóg uspokaja zestresowaną ludzkość jak matka dziecko przerażone potworem, który mieszka pod jego łóżkiem. «Nie bój się! Jesteś bezpieczny. Jestem obok»”.
Następnie Chrystus dokonuje autoprezentacji: „Ja jestem Pierwszy i Ostatni, i Żyjący. Byłem umarły, a oto jestem żyjący na wieki wieków i mam klucze śmierci i Otchłani” (Ap 1,17-18). Określenia te są atrybutami Boga i wskazują na uwielbienie i chwałę Jezusa. Ten, który był człowiekiem i umarł na krzyżu teraz jako zmartwychwstały żyje w Ojcu na wieki. Co więcej, sprawuje wraz Nim powszechną władzę. W plastyczny sposób oddaje to obraz dzierżonych w rękach kluczy. Obraz ten ma podłoże helleńskie. Klucze do Hadesu posiadał Pluton i jeden z trzech podziemnych sędziów – Ajakos. Przydomek „klucznicy” nosiła również bogini Hekate, władająca nie tylko podziemiem, ale także całym światem. Otchłań jest krainą umarłych, a więc obszarem władania śmierci. Kto ma do niej klucze, sprawuje nad nią władzę. Tradycja Kościoła wraz z Symbolem Apostolskim przekazuje, że Jezus po swym zmartwychwstaniu „wstąpił do piekieł”, czyli przebywał w krainie umarłych (1 P 3,19; Hbr 13,20). Katechizm Kościoła Katolickiego naucza: „Jezus Chrystus, zstępując do piekieł, wyzwolił dusze sprawiedliwych, które oczekiwały swego Wyzwoliciela na łonie Abrahama. Jezus nie zstąpił do piekieł, by wyzwolić potępionych, ale by wyzwolić sprawiedliwych, którzy Go poprzedzili. (…) Chrystus zastąpił więc do otchłani śmierci, aby umarli usłyszeli «głos Syna Bożego i ci, którzy usłyszą», żyli (J 5,25). Jezus, «Dawca życia» (Dz 3,15), przez śmierć pokonał tego, «który dzierżył władzę nad śmiercią, to jest diabła», i «wyzwolił tych wszystkich, którzy przez całe życie przez bojaźń śmierci podlegli byli niewoli» (Hbr 2,14-15). Od tej chwili Chrystus Zmartwychwstały ma «klucze śmierci i otchłani» (Ap 1,18), a na imię Jezusa zgina się «każde kolano istot niebieskich i ziemskich, i podziemnych» (Flp 2,10)”. Prawda ta była wielką nadzieją i pociechą dla prześladowanych chrześcijan i jest również wielką nadzieją dla nas.
Zmartwychwstały Chrystus, który objawia się Janowi na wyspie Patmos wydaje mu polecenie: „Napisz więc to, co widziałeś i co jest, i co potem musi się stać” (Ap 1,19). Jan zostaje zobowiązany do opisania wydarzeń związanych z przeszłością, teraźniejszością i przyszłością. „Można więc dostrzec tu również pewną ogólną formułę, która głosi, że proroctwo ma zasięg powszechny; w tym przypadku chodzi o to, że Apokalipsa odnosi się do tego, co dzieje się wczoraj, dziś i jutro. Ten sam schemat myślowy stał za podzieleniem ksiąg ST na historyczne (przeszłość), mądrościowe (na dzisiaj) i prorockie (o przyszłości)” (M. Wojciechowski).
Jan nie jest jednak w stanie sam odczytać rzeczywistości, którą ma opisać, gdyż kryje ona w sobie tajemnicę. Użyte w tekście greckim słowo mystērion „wskazuje na sekretne znaczenie, niemożliwe do odkrycia na poziomie dosłownym. Obrazy wymagają interpretacji. (…) Mystērion może jednak wskazywać po prostu na znaczenie symboliczne” (M. Wojciechowski).
Chrystus osobiście wyjaśnia wizję Janowi: „Co do tajemnicy siedmiu gwiazd, które ujrzałeś w mojej prawej ręce, i co do siedmiu złotych świeczników: siedem gwiazd – to są aniołowie siedmiu Kościołów, a siedem świeczników – to jest siedem Kościołów” (Ap 1,20). Siedem świeczników oznacza siedem Kościołów, do których skierowane będą listy pasterskie. Jezus porównał kiedyś chrześcijan do światła: „Wy jesteście światłem świata. Nie może się ukryć miasto położone na górze. Nie zapala się też lampy i nie umieszcza pod korcem, ale na świeczniku, aby świeciła wszystkim, którzy są w domu. Tak niech wasze światło jaśnieje przed ludźmi, aby widzieli wasze dobre uczynki i chwalili Ojca waszego, który jest w niebie” (Mt 5,14-16). Dla słuchaczy Jezusa obraz ten był zrozumiały. Prorok Izajasz wskazywał, że jest nim zarówno cały Izrael (Iz 49,6), jak i pojedynczy człowiek, sługa Jahwe (Iz 42,6). Uczniowie są światłem, które prowadzi do właściwego, prawdziwego źródła światła, do Chrystusa, do Boga. Ostatecznie to „Bóg jest światłością, a nie ma w Nim żadnej ciemności” (1 J 1,5). Jezus pouczał: „Ja jestem światłością świata. Kto idzie za Mną, nie będzie chodził w ciemności, lecz będzie miał światło życia” (J 8,12). Kościoły, do których skierowane są listy nie wytwarzają światła, nie są jego źródłem, ale jedynie przekazicielami, naczyniami, w których odbija się prawdziwe światło – Jezus Chrystus. „Światło chrześcijanina jest zawsze światłem zapożyczonym” (W. Barclay).
Niejasne jest natomiast określenie „aniołowie Kościołów”. Hebrajskie określenie malak i greckie angelos oznacza zarówno posłańca jak i anioła. Apokalipsa, która wymienia aniołów ponad sześćdziesiąt razy odwołuje do drugiego znaczenia. Aniołowie należą do świata duchowego. Kontemplują oblicze Boga, wsłuchują się w Jego głos (Ps 103, 20), by móc spełniać z miłością Jego wolę. Swoim istnieniem i działaniem odzwierciedlają piękno, myśl i blask Stwórcy. Ponieważ uczestniczą w całkowitym poznaniu Boga, pragną, by był jak najszerzej poznany i kochany. Ich doskonałe posłuszeństwo wynikające z miłości sprawia, że służą realizacji Jego zamysłu. Nie są jednak istotami bezwolnymi, posiadają rozum i wolną wolę. Aniołowie nie są równi Bogu, nie są wieczni, zostali stworzeni w określonym czasie. Są natomiast nieśmiertelni i nieustannie obecni w historii świata i człowieka. W stosunku do człowieka pełnią zwykle rolę służebną; oznajmiają mu zamiary Boga. Z drugiej strony przewyższają go inteligencją, pięknem, doskonałością, zdolnością do miłości absolutnej.
Ale czy o takich aniołów chodzi w przypadku Kościołów? Egzegeci wysuwają kilka hipotez. Zwróćmy uwagę na dwie. Jedna z nich głosi, że aniołowie siedmiu Kościołów są aniołami stróżami, duchami opiekuńczymi wspólnot Kościoła. W myśli hebrajskiej każdy naród posiadał swego opiekuńczego anioła. Dla Izraelitów był nim archanioł Michał. Aniołów stróżów posiadają także poszczególni ludzie (Mt 18,10; Dz 12,15). „Mając u boku anielską pomoc, człowiek jest strzeżony bezpośrednio przez samego Boga, który pozwala mu bezpiecznie i z łatwością przejść nie tylko po kamieniach pustyni życia, ale także po obszarach zaminowanych przez zło” (G. Ravasi). Utożsamienie aniołów Kościoła z posłańcami nieba powoduje pewien zgrzyt z dalszymi słowami, karcącymi Kościoły. Czy anioł jest odpowiedzialny za grzechy w Kościele? Orygenes dopuszczał taką możliwość. Sądził, że anioł jest podobny do pedagoga. Jeżeli dziecko popełniało błędy, obciążano nimi wychowawców. Jeżeli wspólnota Kościoła błądziła, Bóg obciążał tym anioła, żądając od niego sprawozdania z wierności powierzonemu mu Kościołowi. Wydaje się jednak, że nie jest to porównanie adekwatne. Poza tym osobliwym wydaje się fakt, że Jezus polecił pisać Janowi listy do aniołów stróżów i udzielał im przez niego nagany.
Bardziej prawdopodobna wydaje się hipoteza, że Janowi chodzi o przełożonych wspólnot chrześcijańskich, którzy byli odpowiednikami dzisiejszych biskupów. Prorok Malachiasz pouczał: „Wargi kapłana bowiem powinny strzec wiedzy, a wtedy pouczenia będą szukali u niego, bo jest on wysłannikiem Pana Zastępów” (Ml 2,7). Przełożeni wspólnot, jako ich reprezentanci, byliby w tym przypadku naturalnymi adresatami nagan skierowanych do poszczególnych Kościołów. Autor Listu do Hebrajczyków przestrzega: „Bądźcie posłuszni waszym przełożonym i bądźcie im ulegli, ponieważ oni czuwają nad duszami waszymi i muszą zdać z tego sprawę” (Hbr 13,17). „Trzeba jeszcze pamiętać, że Chrystus trzyma w dłoni ową gwiazdę, która symbolizuje biskupa. Nie można zranić biskupa bez zadania bólu Chrystusowi” (E. Ehrlich).
Pytania do refleksji:
- Jak rozumiesz tytuł Jezusa – Syn Człowieczy? A jak sam najczęściej Go określasz?
- Jak wyobrażasz sobie Jezusa?
- Kiedy twoje słowo przypomina ostrze miecza? Czy nie ranisz nim innych?
- Co dominuje w twoich relacjach z Bogiem strach czy bojaźń?
- Jak rozumiesz bojaźń Bożą?
- Czy mógłbyś podać przykłady miłosierdzia Jezusa w twoim doświadczeniu życiowym?
- Jak rozumiesz słowa Składu Apostolskiego – „wstąpił do piekieł”?
- W jakiej przestrzeni myślowej najczęściej się zatapiasz (przeszłość, teraźniejszość, przyszłość)?
- Czym jest dla ciebie misterium?
- Czy jesteś przekazicielem prawdziwego światła – Chrystusa? A może uważasz, że sam nim jesteś?
- Co wiesz o aniołach? Jaką rolę im przypisujesz?
- Jak odnosisz się do przełożonych?
- Czy szanujesz hierarchię Kościoła? Dlaczego tak? Dlaczego nie?