Teściowa Piotra

Po wyjściu z synagogi Jezus wraz z Jakubem i Janem udali się do domu Szymona Piotra, który był równocześnie domem Andrzeja. Piotr przeniósł się z Betsaidy prawdopodobnie w związku z zawarciem małżeństwa. Jego dom, który można oglądać do dziś, należał do zamożniejszych. Był bardzo dobrze zlokalizowany; blisko jeziora, z głównym wyjściem na cardo, w pobliżu synagogi. Składał się z trzech podwórek, na które wychodziły poszczególne izby. Jedna z nich była otaczana szczególną czcią od pierwszego wieku, jako miejsce przebywania Jezusa. „W tej jednej izbie, starannie już otynkowanej, z utwardzoną podłogą, nikt już nie mieszkał, natomiast odwiedzało ją wielu. Przybysze pozostawiali na ścianach liczne graffiti w języku aramejskim, greckim, a nawet łacińskim” (J. Gać).  Stanowiła dla pierwszych chrześcijan domus ecclesia.

Gdy Jezus przekroczył mury domu, wszyscy opowiadali Mu o chorobie teściowej Piotra. Ewangeliści nie podają jej imienia; była więc dobrze znana. W tym czasie teść Piotra przypuszczalnie już nie żył. W tekście nie ma również wzmianki o żonie Piotra. Jednak Paweł zanotował, że później towarzyszyła mu ona podczas podróży misyjnych (por. 1 Kor 9,5).  Szymon przygarnął owdowiałą matkę żony do swojego domu. Status wdowy narażał ją na wiele trudności. Dobra małżeńskie były zazwyczaj uważane za własność rodziny zmarłego męża. Wdowa musiała żebrać lub podejmować się najniższych i słabo opłacalnych prac. Z drugiej jednak strony Prawo zapewniało jej ochronę (podobnie jak starożytne wspólnoty chrześcijańskie), zaś opiekowanie się nieco dalszą rodziną było zjawiskiem o wiele częstszym niż współcześnie.

Teściową Piotra trawiła wysoka gorączka. „Dla starożytnych była ona bardziej chorobą niż symptomem choroby. Słowo określające «gorączkę» (pyretos) tak wyraźnie odsyłało do żaru ognia (pyr), że rabini potocznie używali zwrotu «ogień kości» dla określenia gorączki, która mogła być czasami chorobą śmiertelną. Wyobraźmy sobie obecnie ciężką malarię! W tamtych czasach chętnie przypisywano gorączce, jak tylu innym chorobom, pochodzenie demoniczne, a więc trzeba było odprawić egzorcyzmy” (P. Mourlon Beernaert).

Na prośbę uczniów  Jezus „podszedł i podniósł ją, ująwszy za rękę, a opuściła ją gorączka” (Mk 1,31). Jezus podszedł do kobiety. Niektórzy pobożni Żydzi w ogóle unikali dotknięcia kobiet, aby nie utracić czystości rytualnej, chyba, że mogli ustalić, w jakim stanie się znajdują (por. Kpł 15,19). Następnie ujął kobietę za rękę i podniósł. „Zatem chwyta ją za rękę, być może z całą delikatnością, jaką tylko można sobie wyobrazić, ale także z całą energią, jaką mógł jej przekazać za pomocą uścisku ręki” (I. Gargano). Jean du Mesnil w taki sposób próbuje oddać jej przeżycia: „Wówczas Jezus zbliżył się do mnie, ale w sposób odbiegający od zwyczaju, w jaki mężczyzna zbliża się do kobiety, która nie należy do niego. Jak wyrazić, co wtedy czułam? Był tu dla mnie. Moje życie miało znaczenie. Naprawdę chciałam, żeby to trwało i bardzo chciałam Go poznać. Jakże cenne było tych kilka sekund pod Jego spojrzeniem! Nigdy czegoś takiego nie doznałam. A potem wziął moją dłoń w swoją. To niesamowite, co może wyrazić dłoń! Jego czuła ręka wydawała się rozumieć całe moje strapienie i zmęczenie, unosiła mnie całą; brała na siebie całą moją wrażliwość. I tak Jego ręka powoli się uniosła i podniósł mnie… Jego dłoń mówiła mi, że jestem silna jak On”.

Opisując dotyk Jezusa i uzdrowienie kobiety, Ewangeliści posługują się greckim słowem egeirein, (u Łukasza anastasis), które oznacza „podniesienie”, „wskrzeszenie”. To samo słowo zostało użyte w opisie zmartwychwstania Jezusa. „Nie jest to przypadek, ponieważ istnieje powiązanie między tą ręką, która podnosi, i Bogiem życia, który podnosi z martwych. Już Stary Testament mówił o Bogu, jako ujmującym za prawicę tego, któremu chce udzielić swojej mocy, a nawet wprowadzić go do swojej chwały (Ps 73,23; Iz 41,13; 42,6)” (P. Mourlon Beernaert). Teściowa leżąca w gorączce, przykuta do łoża była niemal martwa. Jezus wskrzeszając ją, dał jej nowe życie, pozwolił powrócić do codzienności i pełni życia.

Ewangelista Łukasz dodaje, że Jezus „rozkazał gorączce, i opuściła ją” (Łk 4,38). Jest to forma egzorcyzmu. W podobny sposób odniósł się wcześniej do złego ducha. Teraz oczyścił kobietę od wszelkiej niemocy i zła, które wiązano wówczas z chorobą. „Starożytni nie byli pozbawieni współczucia, niemniej jednak obawiali się chorych, gdyż w ich dolegliwościach dopatrywano się kary Bożej. Teściowa Szymona mogła się więc lękać, że zostanie wyrzucona z domu w obawie przed skażeniem pozostałych domowników” (R. Ascough).

Uzdrowiona przez Jezusa kobieta „usługiwała im” (Mk 1,31). Użyte w tekście greckie słowo diakonein świadczy, że nie chodzi tutaj tylko o posługi materialne. Z początku były to zapewne skromne zajęcia wynikające z gościnności domu w Kafarnaum. Chociaż niektórzy egzegeci „wskazują, że w judaizmie nie uznawano tego rodzaju służby kobiet wobec mężczyzn, a zwłaszcza rabbich” (E. Adamiak). Czasownik diakonein (który występuje około stu razy w Nowym Testamencie) wskazuje na stałą posługę. Chodzi więc o naśladowanie Jezusa, służbę Jemu. Teściowa Szymona dzięki uzdrowieniu stała się posługującą uczennicą Jezusa. Jako diakonisa służyła w domu Piotra, a więc w centrum religijnej wspólnoty, którą założył Jezus. „Jej służba oznacza uczestnictwo w godności liturgicznej, która wyraża się w służbie miłości” (E. Bosetti). „Kobieta, uzdrowiona i podniesiona, uosabia rzeczywiście wspólnotę chrześcijańską, w której zaczyna się odkrywać znaczenie wzajemnej posługi. Czyż my sami nie powinniśmy również służyć sobie wzajemnie? Jeśli ktoś chce być pierwszy, czyż nie powinien zająć ostatniego miejsca, by być na służbie braci i sióstr?” (P. Mourlon Beernaert). Święty Paweł zaleca: „Jeden drugiego brzemiona noście i tak wypełniajcie prawo Chrystusowe. (…) W czynieniu dobra nie ustawajmy, bo gdy pora nadejdzie, będziemy zbierać plony, o ile w pracy nie ustaniemy. A zatem, dopóki mamy czas, czyńmy dobrze wszystkim, zwłaszcza zaś naszym braciom w wierze” (Ga 6,2.9-10).

Pytania do refleksji:

  • Jakie skojarzenia rodzi w tobie słowo „dom”?
  • Jak wygląda twój dom? Jaka atmosfera w nim panuje? Czy jest gościnny i otwarty?
  • Jaka jest twoja relacja do teściowej (teścia)?
  • Co jest twoją największą „gorączką”? jak długo cię trawi?
  • Jakiego dotyku pragniesz?
  • Do kogo powinieneś się zbliżyć, kogo dotknąć”?
  • Co w tobie wymaga wskrzeszenia?
  • Jak odnosisz się do egzorcyzmów?
  • Jaki rodzaj diakonii pełnisz? Czy powinieneś bardziej zaangażować się w posługi duchowe czy fizyczne?

 

Wszyscy Cię szukają

Fama Jezusa roznosiła się lotem błyskawicy. „Niczym starożytne bóstwo, ten skrzydlaty ptak, który potrafi dotrzeć wszędzie w tajemniczy, ale niezwykle skuteczny sposób, i dociera zawsze przed nami, nigdy się nie myląc” (I. Gargano). Jezus uzdrowił teściową w szabat, w związku z tym mógł w ciągu dnia spokojnie wypocząć. Nie był nękany przez tłum. Jednak Jego czyny nie pozostały w tajemnicy.

Eksplozja nastąpiła po zachodzie słońca. „Według halachy, szabbat oficjalnie kończy się wtedy, gdy można spostrzec trzy średniej wielkości gwiazdy” (D. Stern). „Z nastaniem wieczora, gdy słońce zaszło, przynosili do Niego wszystkich chorych i opętanych; i całe miasto zebrało się u drzwi” (Mk 1,32-33). Stwierdzenie to jest z pewnością literacką hiperbolą, niemniej do domu Szymona i Andrzeja ciągnęły tłumy. Jezus zaś uzdrawiał, egzorcyzmował, uciszał złe duchy. „Nie czynił tego rutynowo, ale skupiał się na każdym cierpiącym i poświęcał mu swoją uwagę. Nie ofiarowywał mu jedynie dobrego i umacniającego słowa, serdecznego i pełnego zrozumienia gestu. Każdego człowieka przyjmował w taki sposób, aby mógł on powiedzieć – «Jezus potraktował mnie w sposób wyjątkowy». Pan uzdrawiał – pisze św. Mateusz – by «spełniło się słowo proroka Izajasza: On wziął na siebie nasze słabości i nosił nasze choroby». W sposób szczególny poniósł nasze grzechy, które są największym i najtrudniejszym ciężarem do udźwignięcia” (F. Fernández-Carvajal).

Jezus nie był jednak ograniczony przestrzenią ani miejscem. Nie był też przywiązany do domu Piotra. Cały wieczór pracował, uzdrawiał, leczył, nauczał. W nocy natomiast opuszczał dom, odchodził na miejsce pustynne, by być bliżej Ojca. Długie nocne rozmowy z Ojcem były dlań żywotnymi sokami, które zasilały Jego działalność apostolską. Po wieczornym trudzie uzdrawiania również doczuwał potrzebę modlitwy: „Nad ranem, kiedy jeszcze było ciemno, wstał, wyszedł i udał się na miejsce pustynne, i tam się modlił” (Mk 1,35). „Dla Jezusa czas nocny wydaje się bardzo ważny, ponieważ jest to czas weryfikacji, walki, oporu, pokusy, ale także poddania się. Jest to bowiem również czas pogodnej, ufnej akceptacji planu Ojca wobec siebie: «Bądź wola Twoja» (I. Gargano).

Nieobecność Mistrza zaniepokoiła Piotra. Wybiegł z towarzyszami, aby Go odszukać, czy dosłownie: starać się Go wyśledzić. „Czasowniki użyte przez Marka w opisie tego epizodu wskazują nie tylko na uczenie się, ale także na rodzaj dziwnego dochodzenia wojskowego lub politycznego, jak wówczas gdy chce się odkryć przestępcę i próbuje się znaleźć poszlaki, by móc go wreszcie schwytać. Dlaczego? Prawdopodobnie ci pierwsi uczniowie poczuli się zdradzeni przez Jezusa. Być może chcieli Go zamknąć w swoje schematy, myśląc, że wystarczy Go wytropić, aby mieć pewność, że dalej będzie robił to, co z powodu czego, dla którego zawsze Go szukali” (I. Gargano).

Biblistka Mary Healy proponuje bardziej duchową interpretację: „Może się tu kryć nawiązanie do opisu poszukiwania oblubieńca przez oblubienicę w Pieśni nad Pieśniami, interpretowanego przez starożytnych Żydów jako obraz oblubieńczej miłości Izraela ku Bogu: «po ulicach i placach, szukać będę ukochanego mej duszy. Szukałam go, lecz nie znalazłam» (Pnp 3,2-4). Tak naprawdę «wszyscy szukają» Jezusa, niezależnie od tego, czy zdają sobie z tego sprawę, czy też nie”.

Gdy Go odnaleźli na pustkowiu, Piotr w imieniu pozostałych uczniów ośmielił się na lekki wyrzut: „Wszyscy Cię szukają” (Mk 1,37). Słowa te można by zinterpretować: „Jest tyle do zrobienia, a Ty tracisz czas”. Piotr, zapewne poczuł większą sympatię a zarazem śmiałość wobec Jezusa, który pomógł jego rodzinie, uzdrowił bliską mu osobę.  Jednak wiele rzeczy musiał się jeszcze nauczyć. Prosty rybak nie rozumiał, że modlitwa Jezusa jest szczytowym momentem Jego bycia z Ojcem i dla Ojca a także dla ludzi. Jezus prowadził ludzi do Ojca poprzez działanie, ale także poprzez modlitwę. I właśnie na modlitwie pogłębiała się świadomość Jego tożsamości i misji otrzymanej od Ojca.

Piotr myślał ponadto w kategoriach sukcesu. Czyż Nauczyciel nie powinien pozostać na fali i wykorzystać swej popularności wynikającej z przepowiadania i uzdrawiania? Taki sposób myślenia był subtelną pokusą zawrócenia Jezusa z obranej drogi, zasugerowania Mu skrótu. To zresztą nie ostatnia próba ze strony Piotra. „Sytuacja wydaje się zdradzać napięcie, które jest w Piotrze: napięcie między własnymi oczekiwaniami a oczekiwaniami Jezusa, między «Jezusem obleganym przez tłumy», który go fascynował, a «Jezusem cichym i uchodzącym na pustynię», którego nie rozumiał. Piotr chce zatrzymać «swojego Jezusa» w swoim domu. Ale Jezus konfrontuje go z tą postawą” (K. Wons).

W odpowiedzi na oczekiwania Piotra i pozostałych uczniów, Jezus wyjawił im swoją wolę, która była tożsama z wolą Ojca: „Pójdźmy gdzie indziej, do sąsiednich miejscowości, abym i tam mógł nauczać, bo po to wyszedłem” (Mk 1,38). Jezus wyszedł od Ojca, by głosić dobrą nowinę. Ale Jego misja była uniwersalna. Przyszedł do wszystkich. Wezwał więc uczniów, by przekraczając siebie, swoje granice, horyzonty myślowe i swój dotychczasowy świat, poszli ufnie z Nim ewangelizować świat. „I chodził po całej Galilei, nauczając w ich synagogach i wyrzucając złe duchy” (Mk 1,39). „Uzdrawianie i wyrzucanie demonów mają kluczowe znaczenie dla działalności Jezusa. Służą one jako Jego «audiowizualna pomoc», czyniąc obecność królestwa realną i uchwytną” (M. Healy).

Pytania do refleksji:

  • O jakich chorobach chciałbyś opowiedzieć Jezusowi?
  • Jak wygląda twój typowy dzień? Ile jest w nim czasu dla Boga i bliźnich?
  • Jaką wagę przywiązujesz do modlitwy? Kiedy, gdzie, jak długo i w jaki sposób się modlisz?
  • Dlaczego szukasz Jezusa?
  • Czym Jezus mógłby cię rozczarować?
  • Jakie ograniczenia powinieneś przekroczyć?

Więcej w książce: „Bóg pełen miłości”, WAM 2022

Książkę (30% rabatu) można kupić tutaj: Bóg pełen miłości | wydawnictwowam.pl

fot. blogspot.com