Jeruzalem, jeśli zapomnę o tobie, niech uschnie moja prawica! Niech język mi przyschnie do podniebienia, jeśli nie będę pamiętał o tobie, jeśli nie postawię Jeruzalem ponad największą moją radość (Ps 137, 5-6).
Jerozolima położona w sercu surowych wzgórz judejskich jest Świętym Miastem, „królową wszystkich miast”, kolebką religii i stolicą państwa Izrael. Jej hebrajska nazwa Yerushalaym oznacza „założona przez bóstwo Szalem”; „Miasto Pokoju”; po arabsku zwana jest Al-Quds („Święta”). Dla Izraelitów Jerozolimę zdobył król Dawid około 1005-1000 p.n.e.; na jej wzgórzu wybudował ołtarz dla Arki Przymierza i uczynił stolicą państwa. Za jego panowania jego syna Salomona Jerozolima nabrała takiego blasku, że zaliczano ją do najpiękniejszych miast świata. W starożytności mawiano, że świat ma dziesięć miar piękna, z czego dziewięć należy do Jerozolimy.
Moje nawiedzenie Świętego Miasta rozpoczynam od najświętszego miejsca Żydów – Wzgórza Świątynnego. Związane są z nim trzy miejsca: Ściana Płaczu (Mur Zachodni), Kopuła Skały i meczet Al-Aksa.
Mur Zachodni jest jedyną zachowaną do dnia dzisiejszego pozostałością świątyni jerozolimskiej. Zachowane mury są fragmentem drugiej świątyni wybudowanej na wzgórzu Moria. Przechodziła ona różne fazy rozwoju. Najstarsza świątynia powstała w X wieku p.n.e. w czasach króla Salomona, który wzniósł ją w ciągu siedmiu lat na miejscu wskazanym przez swego ojca Dawida. Świątynia została wzniesiona w północno-wschodniej części Jerozolimy, w miejscu, gdzie Abraham miał złożyć w ofierze swego syna Izaaka. Do świątyni, otoczonej kilkoma dziedzińcami, przylegał zespół pałacowy. Wewnątrz niej, w Miejscu Najświętszym, znajdowała się Arka Przymierza, w której przechowywano kamienne tablice z tekstem Dekalogu. Pierwsza świątynia została zniszczona przez wojska babilońskiego króla Nabuchodonozora II w 587 (lub 586) roku p.n.e. Drugą wzniesiono po powrocie z niewoli babilońskiej kilkadziesiąt lat później. Była ona skromniejsza i nie posiadała już Arki Przymierza. Za Antiocha IV Epifanesa w świątyni zaczęto czcić syro-fenickiego boga Baal-Szamona, nazywanego przez Greków Zeusem. Okres profanacji świątyni zakończył Juda Machabeusz ponownym jej poświęceniem. Pamiątkę tego wydarzenia wspominają Żydzi podczas święta Chanuka. W czasach Heroda Wielkiego świątynia została rozebrana i wybudowana na nowo wraz z rozległymi, monumentalnymi dziedzińcami. Do świątyni prowadziły dwie bramy Huldy. Kryte schody wiodły dalej na dziedziniec pogan otoczony portykami. W jego północno-zachodniej części mieściła się twierdza Antonia. Kolejne tereny świątyni wznoszące się tarasowato były przeznaczone dla Żydów, odpowiednio według stanów: dziedziniec kobiet, dalej mężczyzn i na końcu kapłanów. Na samym szczycie wznosiło się Miejsce Najświętsze, zarezerwowane dla arcykapłana. Mógł go przekraczać raz w roku w Dniu Przebłagania.
Świątynia została zburzona w 70 roku przez Rzymian. Dzisiaj jedyną jej pozostałością są resztki muru oporowego, tak zwany Mur Zachodni. Druga nazwa „Ściana Płaczu” wywodzi się z żydowskiej tradycji wspominania i opłakiwania faktu zburzenia Drugiej Świątyni z twarzą zwróconą w stronę pozostałego po niej muru. W tym miejscu bardzo wymownie i przejmująco brzmią słowa psalmu: Jeruzalem, jeśli zapomnę o tobie, niech uschnie moja prawica! Niech język mi przyschnie do podniebienia, jeśli nie będę pamiętał o tobie, jeśli nie postawię Jeruzalem ponad największą moją radość (Ps 137, 5-6). Od XVI wieku jest ona świętym miejscem judaizmu. Na pamiątkę zburzenia świątyni dziewiątego dnia miesiąca aw (lipiec/sierpień) Żydzi obchodzą żałobne i pokutne święto (Tisza be-Aw). Wierzą również, że modlitwy napisane na kartkach i pozostawione w pęknięciach ściany są wysłuchiwane przez Boga. Uczynili to również obecni w tym miejscu ostatni papieże.
W czasie mojego pobytu mam okazję kilkakrotnie nawiedzać to miejsce. Mogę włączyć się w tłum modlących się Żydów, wsłuchiwać się w ich głośne modlitwy, obserwować modlitewny taniec ich ciał albo intensywne skupienie. Wydają się być bardzo tolerancyjni. Nie przeszkadzają im tłumy turystów, obserwujące ich i fotografujące, często zachowujące się jak kupczący, których kiedyś Jezus wypędził ze świątyni. W czasie mojego pobytu obchodzone są żydowskie święta paschalne. Nic dziwnego, że pod mur przychodzą tłumy świętujących i radujących się wiernych. Uderza duża ilość młodych ludzi. W pewnym momencie sznur rozentuzjazmowanych tańczących młodych ludzi nabiera takiego rozpędu, że muszę ratować się ucieczką, aby nie zostać stratowanym. Przypominają mi się radosne modlitwy uwielbienia w czasie spotkań ruchów charyzmatycznych. Jednak bardziej cenię sobie nocny pobyt w tym miejscu. Dominuje wówczas cisza i atmosfera sacrum.
Drugim ważnym miejscem Wzgórza Świątynnego, które nawiedzam jest Kopuła na Skale, jedno z najświętszych (oprócz Mekki i Medyny) miejsc islamu i jeden z najlepiej znanych punktów orientacyjnych miasta. Miejsce to, jak głosi tradycja, jest uświęcone obecnością Abrahama, Dawida, Salomona, Eliasza i Mahometa. Centrum czternastohektarowego wzgórza świątynnego zajmuje dziś jeden z najbardziej sugestywnych zabytków świata zwany meczetem Omara (zbudowany w 691 roku), zdobiony kolorowymi marmurami, majolikami z ozdobnymi arabeskami, bogatymi mozaikami i perskimi dywanami. Mozaiki stwarzają wrażenie ogrodu rajskiego. Przedstawiają realistyczne i stylizowane motywy roślinne. Godne uwagi są szczególnie perskie korony, nawiązujące do koron kalifa Omara z Mekki. Światło dociera przez zielone witraże i obrazy z kolorowego szkła. Kontrast dla bogactwa i przepychu meczetu stanowi surowa, niekształtna powierzchnia skały, która zajmuje miejsce centralne pod kopułą. Ta właśnie skała jest głównym celem pielgrzymek i kultu. Biblijna tradycja widzi w tym miejscu jedno ze wzgórz krainy Moria, gdzie przybył Abraham, by złożyć w ofierze swego syna Izaaka. Później znajdowało się tu klepisko Arauny Jebusyty, które nabył król Dawid, aby złożyć na nim ofiarę za grzech pychy. Do dzisiaj można oglądać grotę, która służyła Araunie jako skład słomy i narzędzi. Miejsce to jest również uświęcone kultem świątynnym.
Sanktuarium wraz ze swoim wystrojem wyjątkowo sprzyja modlitwie. Siedzę na pięknym czerwonym perskim dywanie, mój wzrok pada na skałę i podziwiam wiarę i heroizm pierwszego patriarchy. Na Boży rozkaz był poświęcić swego upragnionego i ukochanego syna. Trzy dni w milczeniu i zapewne w wewnętrznej walce szedł na to miejsce, aby zabić swego syna i złożyć go w ofierze Najwyższemu. Zastanawiam się skąd płynęła jego wiara i pewność. Przecież poza słowem Bożym nie otrzymał żadnego znaku. I jedyna odpowiedź, jaka mi wówczas przychodzi na myśl jest taka, że Abraham zna Boga, wie, że nie jest okrutny ani absurdalny, nie ma upodobania w złu, jak mogłoby to się wydawać na pierwszy rzut oka, a Jego logika w każdym momencie jest logiką miłości. A jeśli tak, to wierzy i ufa, że w tym jest sens i Bóg nie dopuści do tragedii. Tak też się stało. W ostatniej chwili, gdy Abraham sięgał po nóż, usłyszał słowa: Nie podnoś ręki na chłopca i nie czyń mu nic złego! Teraz poznałem, że boisz się Boga, bo nie odmówiłeś Mi nawet twego jedynego syna (Rdz 22, 12). Abraham postawił Boga na pierwszym miejscu i nie zawiódł się. Modlę się o taką wiarę dla siebie i bliskich mi osób.
Kopuła Skały jest bardzo ważnym miejscem kultu dla muzułmanów. Legenda głosi, że na tej skale modlił się Mahomet przed swoim wniebowzięciem. Przybył tutaj z Mekki na podarowanym mu przez archanioła Gabriela wierzchowcu. W jej wnętrzu w litej skale znajduje się jaskinia, a pod nią ukryta jest „Studnia dusz”, w której gromadzą się duchy, by się modlić. Według legendy, ze skały Moria zabrzmi trąba ogłaszająca sąd ostateczny i na niej Bóg umieści swój tron. W południowo wschodnim narożniku sanktuarium można (przy odrobinie wyobraźni) dopatrzyć się w skale odcisku stóp Mahometa, które zostawił wstępując do nieba. Tutaj również mieści się relikwiarz z czasów otomańskich kryjący włos z brody Mahometa. Tradycja przekazuje, że wydają one pachnący zapach. Wkładam rękę do tego miejsca, by się przekonać. Faktycznie, ręka pachnie bardzo pięknie. Jednak wątpię, że jest to zapach włosów proroka.
Z meczetu Omara udaję się do oddalonego nieco meczetu Al-Aksa, który jest największą świątynią w Palestynie, zdolną pomieścić trzydzieści tysięcy wiernych. Jego nazwa oznacza „najdalszy”. Jest on bowiem najbardziej oddalonym od Mekki punktem, w którym znalazł się Mahomet. Zbudowany został w VIII wieku przez kalifa al-Walida. Zastanawiający jest jego wygląd zewnętrzny. Przypomina bowiem bizantyjskie bazyliki. Niektórzy historycy architektury sądzą, że został zbudowany przez cesarza Justyniania jako kościół Świętej Marii, inni natomiast, że był wzorowany na budowlach chrześcijańskich, a jego budową zajmowali się bizantyjscy rzemieślnicy. W związku z trzęsieniami ziemi i pożarami meczet był kilkakrotnie przebudowywany. Od tego meczetu przyjęła miano Druga intifada, nazwana intifadą Al-Aksa, czyli powstaniem w obronie tego meczetu.
Z zewnątrz meczet robi wrażenie prostoty i skromności. Zadziwia jednak wspaniałym wystrojem wnętrza. Wytworne kolumny dzielą go na siedem długich naw. Światło nadaje jaskrawo malowanemu sklepieniu i wyłożonemu dywanami wnętrzu wrażenie ogromnej przestrzeni. Zachowane mozaiki pochodzą z 1035 roku. Z lewej strony przylega do niego Biały Meczet służący do modlitwy kobietom. O ile meczet Omara jest miejscem modlitwy indywidualnej, o tyle Al-Aksa służy oficjalnym ceremoniom gromadzącym tłumy ludzi.
Po krótkim zwiedzaniu i modlitwie przechodzę do leżącego obok Muzeum Sztuki Islamskiej, gdzie poznaję historię meczetu i oglądam fragmenty dekoracji kamiennej i drewnianej zachowane po wcześniejszych jego okresach.
Opuszczam to święte miejsce pełen zachwytu dla sztuki islamskiej. Z tarasu mieszczącego meczety schodzę majestatycznymi schodami godnymi tego miejsca. Wieńczące je arkady, pamiętające czasy Mameluków, nazywane są szalami wagi sądu ostatecznego. Muzułmanie wierzą bowiem, że na nich właśnie zawisną szale sprawiedliwości: na jednej ludzkie dusze, na drugiej prawda. Zastanawiam się, czy moja okaże się wystarczająco ciężka?
Fragment książki: „Na ziemi Boga. Duchowe podróże do miejsc świętych i nieświętych”.