Z Jerycha wyruszył Elizeusz do oddalonego o około dwadzieścia kilometrów Betel. Było to miasto pogańskie, o silnych wpływach Izebel, królowej czczącej Baala, Asztarte i inne bóstwa kananejskie. Obok Dan stanowiło drugie sanktuarium Izraela, w którym oddawano cześć bożkowi przypominającemu złotego cielca z Synaju (por. 1 Krl 12,25nn). Mieszkańcy Betel całkowicie odstąpili od wiary w jedynego Boga i kpili z jego proroków.
Betel było małym prowincjonalnym miasteczkiem, miejscem monotonnym i nudnym, w którym było niewiele rozrywek czy gości. Wizyta Elizeusza, proroka obcego Boga, była dla tryskających młodzieńczą energią chłopców dobra okazją, aby się zabawić. Gdy go zobaczyli, „naśmiewali się z niego szyderczo, mówiąc do niego: Przyjdź no, łysku! Chodź no, łysku!” (2 Krl 2,23). Prawdopodobnie była to grupa nastolatków. „Na podstawie licznych przykładów w Starym Testamencie, gdzie podany jest wiek, wiadomo, że owi «chłopcy» mogli mieć od 12 do 30 lat” (W. Kaiser). Elizeusz w tym czasie miał około dwudziestu pięciu lat. Być może byli rówieśnikami.
Reakcja Elizeusza wobec wygłupów młodych ludzi wydaje się zbyt gwałtowna i nieproporcjonalna do winy. Możliwe, że uderzyli oni w jego słaby punkt dotyczący wyglądu zewnętrznego, który był powodem braku akceptacji. U Elizeusza „możemy dostrzec klasyczne objawy niepogodzenia się z utratą włosów: niepokój, drażliwość na punkcie własnego wyglądu, nadwrażliwość, nerwowość” (T. Craughwell). Na Bliskim Wschodzie brak włosów w tym wieku był zjawiskiem niespotykanym i wiązał się z podejrzeniem o trąd. Być może był to kompleks młodego niedoświadczonego proroka wobec mocno owłosionego mistrza, Eliasza. W takim przypadku „łysina Elizeusza mogła sugerować niektórym, ze nigdy nie będzie on posiadał takiej mocy jak jego mistrz. Szyderstwa będące zaprzeczeniem jego powołania i pozycji prorockiej musiały zostać wyraźnie obalone” (J. Walton). Niezależnie od tego, aluzja do łysienia była na Wschodzie wyrazem pogardy, skierowanej nie tylko do proroka, ale również do Boga, któremu służył.
Młodzi ludzie nie tylko wykazali się brakiem szacunku dla człowieka, ale również zakpili sobie z Boga. Byli również niebezpieczni. Ponad czterdziestu nastolatków mogło łatwo zranić jednego mężczyznę. „Wystarczyłby jeden kamień rzucony przez co odważniejszego chłopca, a Elizeusz znalazłby się w samym środku bandy uzbrojonych i niebezpiecznych nastolatków i po chwili mielibyśmy do czynienia ze sceną żywcem wyjętą z powieści Władca much” (T. Craughwell).
Elizeusz nie ubliżał ani nie odpowiadał młodzieńcom na zaczepki. Mógł wprawdzie rozbroić sytuację autoironicznym żartem, ale wybrał inną metodę, pozostawił sąd Bogu, „przeklął ich w imię Pańskie” (2 Krl 2,24). Odwołał się do słów znanych młodym ludziom: „Jeżeli [nadal] będziecie postępować Mi na przekór i nie zechcecie Mnie słuchać, ześlę na was siedmiokrotnie kary za wasze grzechy ześlę na was dzikie zwierzęta, które pożrą wasze dzieci, zniszczą bydło, zdziesiątkują was, tak że wasze drogi opustoszeją” (Kpł 26,21-22). W odpowiedzi na te słowa przekleństwa „wypadły z lasu dwa niedźwiedzie i rozszarpały spośród nich czterdzieści dwoje dzieci” (2 Krl 2,24). Były to niedźwiedzie syryjskie zamieszkujące w tych czasach lesiste tereny Izraela.
Zakończenie tej makabrycznej historii jest szokujące. Elizeusz był człowiekiem łagodnym i współczującym, który wielokrotnie litował się nad biednymi i potrzebującymi, w tym również nad dziećmi. Czynił dla nich cuda. W tym przypadku pozostał obojętny. Patrzył, jak niedźwiedzie rozszarpują młodych ludzi, nie okazując żadnych uczuć, ani nie wstawiając się za nimi do Boga. Gdy masakra dobiegła końca, wyruszył spokojnie w dalszą podróż do oddalonych ponad sto dwadzieścia tysięcy kilometrów gór masywu Karmel, a następnie przebył sześćdziesiąt pięć kilometrów drogi, docierając do Samarii. „Był zadowolony i wdzięczny, ze Bóg zemścił się za drwiny ze swojego proroka. Ocalił swoją godność, a ponadto miał pewność, że wieść o tym wydarzeniu rozniesie się po okolicy, żadna banda łobuzów nie ośmieli się już obrzucać go wyzwiskami” (T. Craughwell).
Z punktu współczesnej etyki kara, jaka spotkała młodych, żywiołowych nastolatków jest zupełnie nieproporcjonalna do ich „przestępstwa”. Przebija ona nawet najbardziej prymitywne prawo Lameka, który twierdził: „Gotów jestem zabić człowieka dorosłego, jeśli on mnie zrani, i dziecko – jeśli mi zrobi siniec! Jeżeli Kain miał być pomszczony siedmiokrotnie, to Lamek siedemdziesiąt siedem razy!” (Rdz 4,23-24). Jednak z punktu ówczesnych czasów jest kolejną bolesną lekcją, wzywającą do nawrócenia. Kronikarz stwierdza: „Pan, Bóg ich ojców, bez ustanku wysyłał do nich swoich posłańców, albowiem litował się nad swym ludem i nad swym mieszkaniem. Oni jednak szydzili z Bożych wysłanników, lekceważyli ich słowa i wyśmiewali się z Jego proroków, aż wzmógł się gniew Pana na swój naród do tego stopnia, iż nie było już ratunku” (2 Krn 36,15-16). Według wybitnego ewangelickiego biblisty „atak niedźwiedzi nie jest zatem przykładem niepohamowanego okrucieństwa, ale kolejną Bożą próbą nawrócenia ludzi do siebie poprzez małe kary, zanim ich grzech stanie się zbyt wielki i nadejdzie pełnia sądu Bożego” (W. Kaiser).
Tragiczna historia chłopców z Betel jest również gorzką lekcją na temat braku dobrego wychowania i szacunku wobec człowieka. Wszyscy jesteśmy dziećmi dobrego Ojca i każdemu należy się szacunek dla jego wartości i godności. „Chłopcy z Betel nie uznali Elizeusza – przybysza, który w niczym im nie zawinił za swojego brata, ponieważ nie uważali Boga za swojego Ojca” (T. Craughwell).
Opowiadanie jest ostrzeżeniem, by nie naśmiewać się z wad i słabości innych, które zwykle są przyczyną ich ogromnego bólu i cierpienia. „Obsesja na punkcie niedoskonałości własnego ciała to dowód próżności, lecz otwarte naśmiewanie się z fizycznych niedoskonałości innych ludzi – to już jest okrucieństwo. (…) Dzieci, a zwłaszcza buntownicze, autodestrukcyjne nastolatki, mogą wyrządzić sobie samym i swym rodzinom wiele krzywd, jeśli rodzice nie określą twardo i zdecydowanie zachowań, których nie mają zamiaru tolerować. (…) Jeśli widzisz, że twoje dzieci drwią sobie z kogoś, nie toleruj takiego zachowania – bardzo prawdopodobne, że nie będą tego powtarzać w przyszłości, jeśli zdusisz tego typu reakcje w zarodku. Piękno przemija, mięśnie wiotczeją, włosy wypadają, lecz dobre serce jest wiecznie młode i podoba się Bogu” (T. Craughwell).
Pytania do przemyślenia:
- Czy akceptujesz siebie w pełni?
- Czy posiadasz kompleksy? Jakie
- Czy szanujesz osoby duchowne?
- W jaki sposób odnosisz się do obcych?
- Czy wychowujesz swoje dzieci do szacunku dla każdego człowieka?
- Czy nie naśmiewasz się w z wad bliźnich?
- Co sądzisz o postawie Elizeusza?
- Co sądzisz o karze Bożej?
Fragment książki: „Płaszcz proroka. Opowieść o Bożej opiece”, WAM
fot. Pixabay