Gdy Jezus wywołał dwunastu uczniów spośród tłumu, oni „przyszli do Niego” (Mk 3,13). Część z nich do tej pory towarzyszyła już Jezusowi. Nie byli jednak w pełni zaangażowani w Jego styl życia i misję. Teraz przychodzą do Niego, czyli w sposób radykalny decydują się związać swe życie z Nim. „Decydują się nie tylko towarzyszyć Jezusowi, ale także żyć blisko Niego, z Nim i tak jak On!” (K. Wons).

Marek precyzuje zadanie, jakie otrzymali od Mistrza:  „I ustanowił Dwunastu, aby Mu towarzyszyli, by mógł wysyłać ich na głoszenie nauki i by mieli władzę wypędzać złe duchy” (Mk 3,14-15). Pierwszym zadaniem uczniów jest towarzyszenie Mistrzowi. Relację, która połączy Jezusa z apostołami można w pewnym sensie zobrazować więzią, jaka łączy mistrza (guru) z uczniem (chela) w kulturze hinduskiej. „Obejmuje ona coś więcej niż nauczanie i uczenie się. Uczeń przebywa ze swym mistrzem i jest formowany bardziej przez wpływ jego osoby niż przez słowa. Taki uczeń nie jest zwykłym studentem, który ma przyswoić sobie pewną porcję wiedzy, lecz jest osobą, która ma wzrastać. Guru wprowadza go krok po kroku w coraz głębsze zrozumienie rzeczywistości, w miarę jak uczeń staje się do tego zdolny. Nie tyle otrzymuje on wiedzę, ile uwrażliwia się na prawdę, której nie można znaleźć w książkach ani sprawdzić na egzaminach. W wypełnieniu tego zadania mistrz  jest narzędziem w ręku Boga. (…) Dzięki niemu bowiem dociera do ucznia Ostateczna Prawda – sam Bóg” (J. Neuner).

Wybrani uczniowie powinni najpierw poznać Jezusa dogłębnie, nie polegając jedynie na zewnętrznych opiniach, ale poddać się urokowi Jego osoby i niepowtarzalnej tożsamości. „Dwunastu musi być przy Nim, by móc poznać Jezusa w Jego jedności z Ojcem, a tym samym stać się świadkami Jego tajemnicy. (…) Można by powiedzieć: od zewnętrznego przebywania razem z Nim muszą przejść do wewnętrznej jedności z Jezusem” (Benedykt XVI). Związek, który ich połączy, ma charakter trwały. Jest on głęboką duchową wspólnotą przyjaźni i życia. Będą dzielić razem wszystko: ideały, plany, pracę, odpowiedzialność, sukcesy i porażki, cierpienie i radość. Towarzyszący Jezusowi utożsamiają się stopniowo z Jego osobą, nauczaniem, stylem życia, sposobem działania; trwają w więzi z Nim, jak latorośl w winnym krzewie (por. J 15,1nn), a równocześnie zachowują własną tożsamość, odrębność, specyfikę. Apostoł Paweł napisał o sobie: „Teraz zaś już nie ja żyję, lecz żyje we mnie Chrystus” (Ga 2,20). Towarzyszenie Jezusowi jest najważniejsze. Działanie dla Niego jest konsekwencją bycia z Nim. „Uczniowie będą w stanie głosić Jego naukę, czyli samego Jezusa, jeśli będą napełniali się Jego życiem, nasycali Jego osobą” (K. Wons).

Jezus powołał Dwunastu, aby byli z Nim, a równocześnie, aby rozproszyli się po świecie, ewangelizując. Na pierwszy rzut oka te zadania wydają się sprzeczne. W rzeczywistości uzupełniają się wzajemnie. „Apostołowie muszą się nauczyć takiego z Nim przebywania, żeby pozostali z Nim razem także wtedy, gdy pójdą na krańce ziemi. Bycie razem z Nim zawiera w sobie dynamizm posłannictwa, ponieważ cały byt Jezusa jest misją” (Benedykt XVI). W jednej z homilii skierowanej do kapłanów, papież Benedykt mocno wyakcentował tę zależność: „Być u Jego boku i być posłańcem w drodze do ludzi – to jedno i razem stanowi istotę powołania duchownego, kapłaństwa. Być u Jego boku i być posłańcem w drodze do ludzi – tego się nie da rozdzielić. Tylko ten, kto jest przy Nim, poznaje Go i może Go w sposób właściwy głosić. Ten, kto jest z Nim, nie zachowuje tego dla siebie, lecz musi przekazywać dalej to, co znalazł. (…) W czasie jednego z kazań Grzegorz Wielki powiedział: bez względu na to, w jakich przestrzeniach poruszają się Aniołowie ze swoimi posłannictwami, zawsze poruszają się w Bogu. Są zawsze u Niego. Mówiąc o Aniołach miał także na myśli biskupów i księży: gdziekolwiek idą, powinni jednocześnie pozostać «u Niego». Praktyka pokazuje, że tam, gdzie księża, ze względu na wiele zadań, coraz bardziej ograniczają to «bycie» u Pana, to przy całej – heroicznej nawet – działalności, w końcu tracą wewnętrzną siłę, która nimi kieruje i wszystko to, co robią, wydaje się pustym aktywizmem”. Słowa te dotyczą wszystkich ewangelizatorów.

Jezus wysłał apostołów, aby nieśli ludziom światło słowa Bożego, by byli heroldami głoszącymi dobrą nowinę, zapowiadali nadejście królestwa Bożego: „Idźcie i głoście: Bliskie już jest królestwo niebieskie. Uzdrawiajcie chorych, wskrzeszajcie umarłych, oczyszczajcie trędowatych, wypędzajcie złe duchy” (Mt 10,7-8). „Spróbujmy sobie uzmysłowić konkretny obraz tych posłańców, do których należał także Szymon: Widzimy ich jako wędrujących charyzmatyków, którzy nie mieli ani pracy, ani żadnych dóbr, i tak szli przez świat. Stali się marginesem społeczeństwa, podobni ludziom prowadzącym podejrzaną egzystencję żebraków. Nie wykluczone, że sympatyków znajdowali pośród takich, którzy sami żyli na obrzeżach społeczeństwa, pośród utrudzonych, głodnych i ubogich, których Jezus nazwał błogosławionymi. Ten swój los przyjmowali oni w każdym razie dobrowolnie” (J. Gnilka).

Przepowiadanie było główną misją uczniów. Niedoścignionym wzorem był apostoł Paweł. Po swoim nawróceniu pod Damaszkiem głosił Chrystusa z całą pasją, mimo niepowodzeń, odrzucenia, wyśmiania, prześladowania, ciągłych zamachów na jego życie. Głoszenie Chrystusa pochłaniało go całkowicie, bez reszty, bez czasu na chwilę wytchnienia. W liście skierowanym do chrześcijan w Koryncie napisał: „Nie jest dla mnie powodem do chluby to, że głoszę Ewangelię. Świadom jestem ciążącego na mnie obowiązku. Biada mi bowiem, gdybym nie głosił Ewangelii!” (1 Kor 9,16).

Głoszenie Ewangelii wiąże się ze znakami. Apostołowie, podobnie jak Jezus będą wyrzucać złe duchy i uzdrawiać. Świat pozostaje w mocy zła. Stąd przepowiadanie dobra i miłości jest równoznaczne z walką z nim, jest egzorcyzmowaniem. Święty Paweł ujął to w taki sposób: „Bądźcie mocni w Panu – siłą Jego potęgi. Przyobleczcie pełną zbroję Bożą, byście mogli się ostać wobec podstępnych zakusów diabła. Nie toczymy bowiem walki przeciw krwi i ciału, lecz przeciw Zwierzchnościom, przeciw Władzom, przeciw rządcom świata tych ciemności, przeciw duchowym pierwiastkom zła na wyżynach niebieskich” (Ef 6,10-12).

Drugim znakiem jest posługa uzdrawiania; zarówno w wymiarze fizycznym jak i duchowym. „Leczenie stanowi istotny wymiar posłannictwa apostoła i chrześcijańskiej wiary w ogóle. Eugen Biser nazywa chrześcijaństwo wręcz «religią terapeutyczną» – religią przywracania zdrowia. Określenie to pojmowane w należytej głębi mieści w sobie całą treść «odkupienia»” (Benedykt XVI). Głoszenie słowa, egzorcyzmowanie i uzdrawianie należą do charyzmatów. Były one znane nie tylko w pierwotnym Kościele, ale towarzyszą działalności misyjnej Kościoła również dziś (por. 1 Kor 14).

Pytania do refleksji:

  • Jak wygląda twój radykalizm w drodze z Jezusem?
  • Jaka więź łączy cię dziś z Panem?
  • Na czym polega twoje towarzyszenie Jezusowi i ludziom?
  • Jakiego Jezusa (Boga) głosisz swoim słowem?
  • Czy znasz jakieś egzorcyzmy? Czy korzystałeś z egzorcyzmów? Z jakim skutkiem?
  • Jakiego uzdrowienia potrzebujesz bardziej: fizycznego czy duchowego?
  • Jaki jest twój charyzmat?

Fragment książki: „Rabbi z Nazaretu”, WAM 2022

fot. Pinterest