Sanktuarium Księgi stanowi część Muzeum Izraela. Położone jest ono w pobliżu Knesetu w Jerozolimie. W jego skład wchodzą ponadto cztery działy tematyczne oraz makieta starożytnej Jerozolimy.
Zwiedzanie muzeum rozpoczynam od makiety Jerozolimy. Odtwarza ona topografię i charakter architektury miasta sprzed roku 66, a więc sprzed powstania Żydów przeciw Rzymianom, które w konsekwencji doprowadziło do zniszczenia miasta i świątyni. Makieta, która pierwotnie mieściła się na terenie hotelu Holy Land, dziś stanowi trwały element muzeum.
Makietę Świętego Miasta wykonał Michael Avi-Yonah, izraelski archeolog i historyk, profesor Uniwersytetu Hebrajskiego. Do jej budowy użyto marmuru, kamienia, drewna i miedzi, a więc takich samych materiałów, z których zostało zbudowane oryginalne miasto. W makiecie zadbano o wszystkie detale zgodnie ze wskazaniami Middot i opisami Józefa Flawiusza. Makieta jest ciągle modyfikowana, gdy współczesne badania archeologiczne ujawnią nowe informacje.
Mimo ogromnego upału z wielkim zainteresowaniem przyglądam się topografii miasta z czasów Jezusa. Najbardziej zachwyca mnie wspaniały przybytek Drugiej Świątyni. Ponadto topografia Miasta Dawidowego, a dalej pałace Heroda i Hasmonejczyków z dwoma strzelistymi wieżami, teatr rzymski, rynki, gospody, budynki mieszkalne… Okrążając wkoło makietę i zatrzymując się przy poszczególnych miejscach, słucham objaśnień przewodnika i czuję jakby na chwilę zamarł czas. Przenoszę się myślami do czasów starożytnych, a zwłaszcza czasów Jezusa. Próbuję, jak radzi święty Ignacy z Loyoli, modlić się kontemplacją uczestniczącą z zastosowaniem zmysłów. Polega ona na tym, by odnaleźć siebie w miejscu wydarzeń historycznych i przybliżyć je sobie, posługując się wszystkimi zmysłami: wyobraźni, słuchu, węchu, smaku i dotyku, a później wyciągnąć wnioski dla siebie na przyszłość. Z niektórymi zmysłami mam problemy; są uśpione. Mimo to próbuję kontemplować świat Jezusa, by bardziej poznać Jego i siebie.
Z kontemplacji starożytnej Jerozolimy przechodzę do Sanktuarium Księgi. Uderza mnie od razu jego niezwykły kształt. Kopuła budynku przypomina pokrywę dzbana, w którym znaleziono zwoje pism, odkryte w Qumran nad Morzem Martwym. Naprzeciwko białej kopuły, chłodzonej z zewnątrz strumieniami wody, znajduje się czarna ściana z bazaltu. Symbolizuje ona synów ciemności, z kolei biel kopuły – synów światłości, za jakich uważali się Esseńczycy, żyjący również w czasach Jezusa na terenie Qumran.
Centralne miejsce w sanktuarium zajmuje drewniana rolka ze zwojem Tory. „Te dość niepozorne i mocno podniszczone skrawki pergaminu stanowią najstarszy znany egzemplarz Starego Testamentu” (B. Brian). Muzeum Księgi skrywa również inne skarby piśmiennicze starożytnego Izraela oraz przedmioty pochodzące ze starożytnych domów, znalezione w czasie prowadzonych wykopalisk. Można zobaczyć na przykład najstarsze fragmenty Księgi Izajasza czy listy Bar Kochby, przywódcy powstania żydowskiego w roku 135.
W tym miejscu uświadamiam sobie wagę, jaką Izraelici przypisywali słowu Bożemu. Ono wypełniało całe ich życie, dzień po dniu i wszystkie obszary działania. Cenne wskazówki z w tym względzie zawiera Księga Powtórzonego Prawa: „Niech pozostaną w twym sercu te słowa, które ja ci dziś nakazuję. Wpoisz je twoim synom, będziesz o nich mówił przebywając w domu, w czasie podróży, kładąc się spać i wstając ze snu” (Pwt 6, 6-7). Tekst ten stanowi część codziennej modlitwy Izraelitów „Szema Israel” i kreśli drogę Bożego słowa. Aby owocowało w życiu musi zstąpić do serca, zostać przyjęte miłującym rozumem, być strzeżone w pamięci i stać się zasadą myśli i działania. Z serca przechodzi do życia, wciela się w czas, w historię, przechodzi z pokolenia na pokolenie. Wypełnia całe życie; dom rodzinny, miejsca publiczne (podróże) i czas najbardziej intymny (noc). W ten sposób całe serce, dusza, ciało i wszystkie siły człowieka, a także cała przestrzeń i cały czas staje się przestrzenią dla Boga i Jego słowa. To bardzo piękne i trudne. Dla mnie wzorem takiego życia była Maryja. Ona żyła w przestrzeni Bożego słowa, wsłuchiwała się w nie, zachowywała w sercu, kontemplowała i pozwalała, by przynosiło owoce. Dlatego w pierwszym rzędzie do Niej odnoszą się słowa Jezusa; „Błogosławieni ci, którzy słuchają słowa Bożego i zachowują je” (Łk 11, 28).
Sanktuarium Księgi jest ciemne i wyciszone. Sprzyja refleksji, mimo, że codziennie przemierzają je tłumy turystów. Ja również podążam za nimi i przemieszczam się do pozostałych działów muzeum. Najpierw udaję się do działu archeologicznego, który mnie najbardziej interesuje. Tematami przewodnimi tego działu jest historia Ziemi Świętej na skrzyżowaniu wielkich kultur Egiptu i Mezopotamii. Zbiory obejmują kamienne stele, inskrypcje, szkielety z epoki kamiennej, wyroby z kamieni, brązu i innych metali i inne przedmioty, począwszy od epoki neolitu. Kryją również pewne ciekawostki, jak na przykład czaszkę ludzką sprzed pięćdziesięciu tysięcy lat czy skamieliny kłów mamuta o długości dwóch metrów. Mnie interesują szczególnie zachowane starożytne miejsca i przedmioty kultu religijnego Egiptu, judaizmu, chrześcijaństwa i (nieco mniej) islamu. Na szczęście, mam sporo czasu, mogę więc dłużej zatrzymać się przy bardziej interesujących eksponatach.
Bardzo interesujące jest również skrzydło muzeum prezentujące bogatą kolekcję judaików i etnografii żydowskiej. Zawiera między innymi makiety różnych świątyń i synagog oraz ich uposażenie, pochodzące z gmin żydowskich na całym świecie. W kolejnym skrzydle prezentowana jest sztuka izraelska a także europejska, azjatycka, afrykańska, amerykańska i sztuka Oceanii. Obok starożytnych mozaik i fresków, podziwiać można sztukę nowoczesną, malarstwo (między innymi dzieła Picasso czy Chagalla), fotografikę, architekturę, na przykład kompletnie wyposażone synagogi (włoską, hinduską i inne).
Istnieje też dział muzeum przeznaczony dla młodzieży. Mieści on warsztaty, pracownie i galerie, w których realizowane są programy edukacyjne dla dzieci i młodzieży. Dział ten jednak pomijam, by udać się jeszcze do ogrodu sztuki Billy Rose Art Garden. Otacza on wokół muzeum i zajmuje powierzchnię osiemdziesięciu tysięcy metrów kwadratowych. W parku można zobaczyć eksponaty rzeźbiarskie i różne instalacje artystyczne zarówno klasyczne jak i współczesne, na przykład dzieła takich artystów jak Auguste Rodin, Germaine Richier, czy urodzonych w Polsce Elie Nadelmana i Małgorzaty Abakanowicz. Mnie zatrzymuje na dłużej monumentalna rzeźba Jacquesa Lipchitza: Mother and Child II (1941/45). Przedstawia ona rozpaczającą kobietę bez nóg, z uniesionymi ramionami, trzymającą dziecko na szyi. Inspiracją dla rzeźby było przeżycie podczas wizyty artysty w Moskwie w 1935 roku. Spotkał tam żebraczkę bez nóg, z wyciągniętymi rękami. Siedziała na wózku inwalidzkim i śpiewała żałosne pieśni. Poruszony tym spotkaniem Lipchitz postanowił je uwiecznić. Bardzo wymownym jest fakt, że rzeźba powstała w czasie wojennym. Dla mnie jest uosobieniem Rachel, Matki Izraela. Jak „Rachel opłakuje swoich synów, nie daje się pocieszyć, bo już ich nie ma” (Jr 31, 15), tak kobieta uwieczniona przez artystę trwa w bólu i lamentacji po stracie swych dzieci. Trzyma kurczowo na ramionach jedno z nich, jakby bała się je również stracić. Przypomina mi również Maryję, gdy stała pod krzyżem, patrząc na śmierć swego ukochanego Syna. Przypomina mi niewyobrażalny ból i cierpienie wszystkich matek, które straciły swe dzieci.
Innym dziełem wartym wspomnienia jest rzeźba Adam Augustina Rodina. Uderza w niej zdolność autora do przekazywania fizycznych i emocjonalnych udręk. Przedstawia atletycznego nagiego mężczyznę z podniesioną prawą nogą i napiętym tułowiem, w nienaturalnej pozie. Mimo wyidealizowanych proporcji i spokojnego wyrazu twarzy Adam wydaje się oszpecony. Jego prawa dłoń i dłoń wskazuje dół, symbolizujące upadek człowieka, podczas gdy jego lewa ręka rozpaczliwie chwyta prawe kolano. Artysta, jak sam o tym wspominał, chciał przedstawić emocje człowieka za pomocą mięśni. Poprzez sztywną muskulaturę rąk i nóg, skręcony tułów ciała i stanowczy wysiłek głowy wyraża fizyczny ból i udręki człowieka wygnanego z Raju, który na własne życzenie stracił przyjaźni i zerwał intymną więź łączącą go z Bogiem. Nieco dalej od rzeźby znajduje się inna, przedstawiająca nadgryzione jabłko – symbol grzechu i nieposłuszeństwa wobec Stwórcy pierwszych rodziców.
Na koniec zatrzymuję się jeszcze przy dość abstrakcyjnym dziele naszej rodaczki Małgorzaty Abakanowicz. Zostało ono zatytułowane Negev. Inspiracją do jego stworzenia był pobyt autorki w kamieniołomie na pustyni Negev. Instalacja artystyczna składa się z siedmiu monumentalnych, dziesięciotonowych kół wapiennych. W centrum niektórych artystka wyrzeźbiła wgniecenia przypominające pępek; być może nawiązują one do Jerozolimy jako „pępka świata”. Powierzchnia dysków, wzbogacona skamielinami, pozostała nietknięta. Negev przywołuje skojarzenia z prehistorycznymi brzegami Morza Śródziemnego, gdzie koło było używane bardzo wcześnie. Według współczesnych krytyków sztuki rzeźby Abakanowicz nawiązują symbolicznie do siedmiu starożytnych bram Jerozolimy, siedmiu dni stworzenia, kultu słońca, jedności i doskonałości, a nawet do enigmatycznych monumentalnych kamieni w Stonehenge.
Opuszczam muzeum pełen niedosytu. Mam świadomość, że spokojne obejrzenie wszystkich zbiorów wymagałoby kilku dni. A cóż dopiero ich opisanie… Jednak nawet te kilka godzin spędzone w muzeum dają poczucie piękna i potęgi Ziemi Obiecanej. Dostarczają przeżyć zmysłowych, estetycznych i duchowych. No i oczywiście, przybliżają wymiar sacrum. Zbliżają do Boga.