- Szymon z Cyreny
Na drodze krzyżowej Jezusa było wielu mężczyzn. Dla jednych spotkanie z cierpiącym Panem było uzdrawiające i prowadzące do wiary. Inni pozostali obojętni. Jeszcze inni umocnili się w swojej zatwardziałości i pysze.
Pierwszym napotkanym mężczyzną, o którym piszą Ewangeliści jest Szymon. I przymusili niejakiego Szymona z Cyreny, ojca Aleksandra i Rufusa, który wracając z pola właśnie przechodził, żeby niósł krzyż Jego (Mk 15, 21). Szymon pochodził z Cyreny libijskiej (Afryka północna), w której znajdowała się liczna żydowska kolonia. Wszyscy pobożni Żydzi rozsiani w koloniach wokół Morza Śródziemnego pielgrzymowali na święto Paschy do Jerozolimy. Szymon nie wracał „z pola” (dosłownie), tak jak powracali z niego robotnicy. Być może spóźnił się na święto, dopiero teraz przybył z Cyreny, lub czasowo mieszkał na wsi (C. Keener).
Droga krzyżowa nie była długa. Jednak ciężar krzyża, jaki włożono na Jezusa był wielki, a Jego siły były wyczerpane całonocnym czuwaniem, przesłuchaniami, biczowaniem, cierniem koronowaniem i spowodowaną przez to utratą krwi. Droga krzyżowa miała miejsce około południa, w gorący kwietniowy dzień. Rzymianie, być może, obawiali się, że Jezus wycieńczony może umrzeć przedwcześnie. Dlatego zatrzymali Szymona i przymusili go do dźwigania krzyża. Rzymianie mogli przymusić praktycznie każdego, by dźwigał różne przedmioty. Postąpili więc zgodnie z obowiązującym prawem rzymskim. Wykorzystali je tym chętniej, że przez to upokorzyli Szymona. Drzewo krzyża było „nieczyste”, a kontakt z nim uniemożliwiał spożywanie Paschy. W ten sposób upokorzyli Szymona i pozbawili go radości świątecznej. Szymon zapewne oponował, ale wobec siły musiał skapitulować. Ewangelista Łukasz modyfikuje nieco surowy opis Marka: i włożyli na niego krzyż, aby go niósł za Jezusem (Łk 23, 26). Widzi w Szymonie ucznia idącego za Jezusem i dźwigającego swój codzienny krzyż. Jeśli kto chce iść za Mną, niech się zaprze samego siebie, niech co dnia bierze krzyż swój i niech Mnie naśladuje (Łk 9, 23).
Na drodze krzyżowej Jezus doświadcza niewymownego bólu i cierpienia fizycznego, ale także psychicznego i duchowego, związanego z odrzuceniem, niezrozumieniem, samotnością, wyobcowaniem, zdradą przyjaciół i uczniów. Właściwie cierpi samotnie. Nikt nie wystąpił w Jego obronie. Tłum, który kilka dni wcześniej wznosił okrzyki uwielbienia, pozostaje milczący i obojętny. Może powodem takiej obojętności był u jednych zawód, że Jezus nie obronił się przed zamachem, u innych było to może pełne ciekawości oczekiwanie na ostatecznie jeszcze zawsze możliwy cud, u wielu ta nienawiść do prawdziwej wielkości, która zawsze drzemie w nędznym ludzkim sercu. Zresztą ludzie mieli inne kłopoty […] Trzeba było myśleć o zakupach […] na nadchodzącą ucztę paschalną (D. Rops). Również uczniowie, którzy byli przy swym Mistrzu w chwilach Jego triumfu i chwały, w czasie próby zawiedli. Jego krzyż dźwigał obcy, niechętny, przymuszony. Szymon Piotr, na którego tak i któremu ufał najbardziej, zawiódł.
Szymon Cyrenejczyk, chociaż przymuszony przez Rzymian i doświadczający pozornej straty („nieczysty”), w rzeczywistości bardzo wiele otrzymał. Niedługi czas, w którym dźwigał krzyż Jezusa, odmienił na zawsze jego życie. Jego rodzina należała do grona pierwszych chrześcijan (por. Rz 16, 13).
W przyjęciu pomocy ze strony obcego, Jezus uczy pokornego wyciągania ręki z prośbą o pomoc. Bywa, że w sytuacjach trudnych, z lęku bądź pychy obawiamy się prosić o pomoc. Lękamy się, że będzie ona niechętna, wymuszona, nieżyczliwa. Ale istnieją sytuacje, w których rzeczą konieczną jest przyjąć każdą pomoc; nawet z ręki niechętnego i przymuszonego Cyrenejczyka. Człowiek, który nie potrafi prosić o pomoc człowieka, nie będzie również prosił o nic Boga.
Pytania do refleksji i modlitwy:
- Jak reaguję, gdy jestem przymuszany do pewnych czynności?
- Kiedy czuję się upokorzony? Czy nie upokarzam innych?
- W jakich sytuacjach kapituluję?
- Czy jestem wierny przyjaciołom, gdy znajdują się w potrzebie, cierpieniu, biedzie?
- Czy potrafię prosić cierpliwie, gdy spotykam się z oporem i niechęcią?
- Czy jestem dla innych Cyrenejczykiem?
- Czy cierpliwie wraz Jezusem dźwigam własny krzyż?
- Dyzma
Dyzma należy do ukrzyżowanych wraz z Jezusem. Gdy przyszli na miejsce, zwane «Czaszką», ukrzyżowali tam Jego i złoczyńców, jednego po prawej, drugiego po lewej Jego stronie (Łk 23, 33). Pierwszy z nich jest prawdopodobnie nieustraszonym zelotą, który również w chwili śmierci pozostaje wierny buntowi przeciw obcemu panowaniu i próbie ustanowienia królestwa Bożego. Mesjasz, który umiera na krzyżu i nie wybawia ani samego siebie, ani tych, którzy opowiedzieli się po Jego stronie, jest dla niego wyrazem sprzeczności (B. Maggioni). W swoim bólu i upokorzeniu drwi z takiego Mesjasza: Czy Ty nie jesteś Mesjaszem? Wybaw więc siebie i nas (Łk 23, 39). Zamiast współczucia pogłębia jedynie cierpienie. Drugi ze złoczyńców upomina go: Ty nawet Boga się nie boisz, chociaż tę samą karę ponosisz? My przecież ‑ sprawiedliwie, odbieramy bowiem słuszną karę za nasze uczynki, ale On nic złego nie uczynił (Łk 23, 40-41). Bruno Maggioni zauważa, że brak obawy przed Bogiem jest w Biblii postawą człowieka głupiego i bezbożnego. Słowa te wydają się podkreślać okoliczność obciążającą pierwszego złoczyńcę.
Drugi skazany znany jest w Tradycji jako Dyzma. Imię to pochodzi prawdopodobnie od greckiego słowa „dýsmachos”, które oznacza „niezwyciężony” lub „dysmen-s”, czyli „nieżyczliwy, wrogi”. Inna tradycja odwołuje do słowa „dysm” oznaczającego „zachód słońca”; imię Dyzma mogłoby więc wiązać się z okolicznościami narodzin („urodzony o zachodzie słońca”) albo zawierać aluzję do okoliczności śmierci na krzyżu. Apokryfy łączą jego życie z dzieciństwem Jezusa. Według nich Dyzma, zauroczony blaskiem bijącym od Jezusa, miał uratować Świętą Rodzinę przed bandą, gdy uciekała ona do Egiptu przed Herodem. W zamian otrzymał obietnicę nawrócenia. Niektóre apokryfy idą jeszcze dalej. Według nich Getas (drugi złoczyńca ukrzyżowany z Jezusem) był zły już od dzieciństwa, natomiast Dyzma został przymuszony do przestępczego zawodu wbrew własnej woli. W Legendzie o drzewie Krzyża czytamy, że Święta Rodzina spotkała Dyzmę i Getasa, gdy byli jeszcze dziećmi. Ich matka nie była w stanie karmić piersią obu synów, więc Maryja pomogła jej i karmiła Dyzmę. Dobry Łotr byłby więc mlecznym bratem Jezusa!
Ewangeliści są bardziej powściągliwi. Łączą opryszków z Jezusem jedynie na krzyżu. Sytuacja, w jakiej znajdował się dobry łotr z pewnością napełniała go gniewem, zawstydzeniem, poczuciem klęski (podobnie jak pierwszego skazańca). W życiu kierował się prawem przemocy. Teraz musiał ulec silniejszemu. Jednak gdy przyglądał się Jezusowi, który cierpi w pokorze i milczeniu, stopniowo odkrywa, że istnieje świat innych wartości i relacji, nieznany mu dotąd wymiar człowieczeństwa. W Jezusie odkrywa inny rodzaj człowieka; człowieka, który nie wykorzystuje własnej potęgi, by zniszczyć wrogów, ale w opuszczeniu i samotności przeżywa własne cierpienie. Co więcej, modli się za prześladujących Go i przebacza. Poprzez obserwację Jezusa na krzyżu dojrzewa w nim ziarno uczciwości i prawdy. Wyznaje swoją winę, swój grzech. Prawdę o sobie, prawdę o winie, człowiek potrafi znieść tylko wtedy, kiedy spotyka się z nową, większą prawdą, prawdą Bożą, która nazywa się: przebaczenie (Benedykt XVI).
Kontemplacja sposobu przeżywania cierpienia i powierzania siebie i swego życia Bogu przez Jezusa, prowadzi Dyzmę do najważniejszego kroku, zawierza siebie Jezusowi i prosi: Jezu, wspomnij na mnie, gdy przyjdziesz do swego Królestwa (Łk 23, 42). Ukrzyżowany przestępca po raz pierwszy nazywa Jezusa Jego własnym imieniem, w sposób bardzo bliski, przyjacielski: Jezu. Apostołowie i uczniowie nazywali Go Panem albo Mistrzem. Wspólnota cierpienia doprowadziła bardzo szybko do przyjaźni, która jest zdolnością rozumienia drugiego aż do głębi. Dyzma w chwili agonii odnajduje w Jezusie Przyjaciela, być może pierwszego w swoim życiu; czuje się po raz pierwszy zrozumiany, wie, że może Mu naprawdę zaufać, że może powierzyć się Bogu działającemu poprzez Niego. Dobry Łotr to człowiek, który w krótkim czasie na nowo odbudował swoje życie i relacje życiowe; z przemocy i krzywd przeszedł do przyjaźni, wierności, przejrzystości, zaufania, miłości. Ten człowiek w doskonały sposób zrozumiał Ewangelię, zrozumiał, że w Ukrzyżowanym objawia się potęga Boga w sposób odmienny od jego wyobrażeń i życia. Na tak głębokie nawrócenie, Jezus miał tylko jedną odpowiedź: Zaprawdę, powiadam ci, dziś ze Mną będziesz w Raju (Łk 23, 43). Jezus nie modli się, nie prosi Boga (B. Maggioni), ale w sposób bardzo uroczysty daje gwarancję natychmiastowej wspólnoty z sobą. Nawrócony, umierający na krzyżu przestępca jest pierwszym zbawionym przez Jezusa. Na Wschodzie zgodnie z pierwotnym przekazem czczony jest jako męczennik. Jego krzyż według podań Tradycji przeniesiony został na Cypr, a część relikwii do Bolonii. Dyzma jest patronem i skruszonych grzeszników.
Dwaj skazańcy (być może bracia?) pokazują, jak różną drogą może podążać człowiek wybierając wolność. Jednak nawet w najbardziej dramatycznych chwilach życia nie jest pozbawiony Bożego miłosierdzia. Stając wobec krzyża można otworzyć się na Bożą miłość w pokorze i bojaźni, jak dobry łotr. Można również odrzucić i przekląć krzyż i Jezusa i skazać się na wieczną samotność i cierpienie, jak drugi złoczyńca.
Pytania do refleksji i modlitwy:
- Jak reaguję w chwilach bólu i cierpienia?
- Z czym kojarzy mi się krzyż?
- Co sądzę o postawie Jezusa wobec krzyża i cierpienia?
- Czy w życiu nie posługuję się „argumentami” siły i przemocy?
- Jakim imieniem zwracam się zwykle do Jezusa?
- Czy jestem czysty, przejrzysty?
- Jakie relacje powinienem na nowo odbudować?
- Czy wierzę, że Boże miłosierdzie jest w zasięgu każdego grzesznika?
- Longin
Pod krzyżem Jezusa miało miejsce nawrócenie poganina i jego wyznanie wiary w Syna Bożego. Setnik zaś, który stał naprzeciw, widząc, że w ten sposób oddał ducha, rzekł: Prawdziwie, ten człowiek był Synem Bożym (Mk 15, 39). Tradycja już od V wieku nazywa go Longinem (podobnie jak centuriona przebijającego bok Jezusa po śmierci). Głosi ponadto, że po Zesłaniu Ducha Świętego porzucił swój zawód i apostołował w Kapadocji; został nawet biskupem Cezarei Kapadockiej (obecnie Turcja). Poniósł śmierć męczeńską w połowie I wieku.
Rzymski setnik stał blisko krzyża, naprzeciw Jezusa, patrzył jak umiera, kontemplował Jego sposób przeżywania cierpienia i ufność Bogu do końca. Był świadkiem Jego umierania i ostatnich chwil. Słyszał, jak Jezus przebacza swoim oprawcom i modli się za nich. Te wszystkie obserwacje zrodziły w nim przekonanie, że jest On Synem Bożym. Niepotrzebne były mu cuda ani nauczanie Jezusa. Wystarczył sposób, w jaki Jezus podjął krzyż. Tutaj objawia się jeden z paradoksów działania Boga. Jezusa jako Syna Bożego wyznaje poganin. Nie kapłani i elita religijna, nie ludzie z ulicy, świadkowie cudów i nauczania, nawet nie uczniowie i przyjaciele Jezusa, ale rzymski żołnierz, który uczestniczył w Jego krzyżowaniu. Ci, którzy spoglądali z daleka, nie uchwycili sensu tej sceny; natomiast kto patrzył na Jezusa z bliska, nie potrafił nie poddać się wrażeniu, ze Bóg jest w Ukrzyżowanym, choć wszystko zdaje się temu przeczyć (C.M. Martini).
Pogański żołnierz wyznaje wiarę w Syna Bożego. Ponieważ Rzymianie uważali sprawującego władzę cesarza za syna boskiego Augusta, setnik mógł rozpoznać w Jezusie nie tylko „Króla Żydowskiego” (Mk 15, 26), lecz także rywala cesarza (C. Keener). Kiedy wydawało się, że wszyscy uczniowie zostawili Jezusa, że nie ma nikogo kto by pozostał Mu wierny, Marek pisze, że był ktoś, kto kroczył za Jezusem. […] Centurion, poganin nieświadomy do końca głębi słów, powtarza słowa Ojca, że On jest Synem Bożym! Przez Niego jedni i drudzy mają dostęp do Ojca (por. Ef 2, 17); jednych i drugich przez krzyż pojednał z Bogiem (por. Ef 2, 16): żydów i pogan, wierzących i niewierzących, wiernych i upadłych uczniów. […] Wyznanie poganina odsłania prawdę, że Jezus jest początkiem i fundamentem życia każdego człowieka. W Nim wszystko zostaje pojednane z Bogiem (K. Wons).
Słowa setnika nawiązują do początku Markowej Ewangelii: Początek Ewangelii o Jezusie Chrystusie, Synu Bożym (Mk 1, 1). Ewangelia dociera do pogan, wykracza poza świat religijny Żydów. Pod krzyżem zapoczątkowany zostaje Kościół pogan. Przez Krzyż Pan gromadzi ludzi, tworząc z nich nową społeczność Kościoła powszechnego. Patrząc na cierpiącego Syna, poznają prawdziwego Boga (Benedykt XVI). Pozorny koniec i tragedia krzyża stają się początkiem nowego prawdziwego życia. Jeżeli ziarno pszenicy wpadłszy w ziemię nie obumrze, zostanie tylko samo, ale jeżeli obumrze, przynosi plon obfity. Ten, kto kocha swoje życie, traci je, a kto nienawidzi swego życia na tym świecie, zachowa je na życie wieczne (J 12, 24-25).
Rzymski setnik zachęca, by nie bać się stać blisko krzyża Jezusowego. Jeśli będziemy mieć odwagę wyjść z tłumu, który z dala krzyczy nie rozumiejąc, i zdecydujemy się zbliżyć do Jezusa i wniknąć w Jego tajemnicę – to i dla nas będzie nowe objawienie. […] A wtedy przychodzi taka odwaga, że można zbliżyć się do cierpień Chrystusa i cierpień bliźnich, których wcześniej lękaliśmy się i bronili przed nimi zdawkowymi słowami. Przychodzi odwaga patrzenia na te cierpienia, choć pozornie wydają się one niezrozumiałymi bezsensownymi (C.M. Martini).
Pytania do refleksji i modlitwy:
- Czy nie patrzę na Jezusa z daleka? Czy mam odwagę wychodzić z tłumu i stawać blisko krzyża jak setnik rzymski?
- Czy Bóg, który objawia się w cierpiącym Jezusie jest mi bliski?
- Czy potrafię przebijać się przez zewnętrzne znaki cierpienia i klęski krzyża, by dostrzec jego najgłębszy sens i wymiar ?
- Czy godzę się na obumieranie sobie, swojemu egoizmowi? Czy nie kocham jedynie siebie i nie troszczę się nadmiernie o swoje życie?
- W jaki sposób reaguje na cierpienia moich bliskich?
- Józef z Arymatei
Józef z Arymatei (w pobliżu Lyddy) był bogobojnym, uczciwym Żydem, oczekującym czasu zbawienia. Był także członkiem Sanhedrynu, a więc należał do elity (arystokracji) żydowskiej. Później został uczniem Pana, ale swoje sympatie taił z obawy przed ziomkami. Na kartach Ewangelii pojawia się jedyny raz po śmierci Jezusa (Mk 15, 42-46); J 19, 38-42). Późniejsze apokryfy i legendy „uzupełniają” jego biografię. Widzą w nim przyjaciela Piłata, utrzymują, że Żydzi wtrącili go do więzienia i zmartwychwstały Pan sam go z niego uwolnił. Według Ewangelii Gamaliela razem z Nikodemem przyczynił się do zmartwychwstania dobrego łotra, a apokryf gruziński przypisuje mu założenie gminy chrześcijańskiej w Lyddzie (dzisiejsze Lod). Odegrał też ważną rolę w legendach o Świętym Graalu. Miał bowiem zebrać krew Jezusa w specjalnej czarze (Graalu).
Ewangelia jest raczej powściągliwa. Łączy Józefa z pogrzebem Jezusa. W pierwszym wieku ciała ukrzyżowanych były zwykle wrzucane do grobu dla przestępców. Nie wolno było ich publicznie opłakiwać. Gdy rodzina była wpływowa, otrzymywała jednak pozwolenie na grzebanie zmarłych. O ciało Józefa prosił Piłata Józef: Potem Józef z Arymatei, który był uczniem Jezusa, lecz ukrytym z obawy przed Żydami, poprosił Piłata, aby mógł zabrać ciało Jezusa. A Piłat zezwolił. Poszedł więc i zabrał Jego ciało (J 19, 38). Józef musiał się spieszyć, gdyż o zmroku rozpoczynał się szabat, który nie dopuszczał grzebania zmarłych. Zakupił szybko prześcieradła, w które owinął Zmarłego. Nikodem przyniósł ogromną ilość mirry i aloesu, którym skropiono Jego ciało. Następnie złożono Jezusa w nowym grobie: Zabrali więc ciało Jezusa i obwiązali je w płótna razem z wonnościami, stosownie do żydowskiego sposobu grzebania. A na miejscu, gdzie Go ukrzyżowano, był ogród, w ogrodzie zaś nowy grób, w którym jeszcze nie złożono nikogo. Tam to więc, ze względu na żydowski dzień Przygotowania, złożono Jezusa, bo grób znajdował się w pobliżu (J 19, 40-42). Nowy grób i wielość wonności świadczy o wielkim szacunku dla Zmarłego. Pochowanie ciała w grobie, w którym nikogo jeszcze nie złożono, było bez wątpienia szczególnym zaszczytem, trudno byłoby też pomylić taki grób z innymi, znajdującymi się w pobliżu (C. Keener). Pospiech zaś związany z krótkim czasem nie był brakiem czci, gdyż był to jedynie wstępny pochówek. Dopełnienie czynności pogrzebowych miało mieć miejsce po zakończeniu szabatu.
Po śmierci Jezusa Józef przestał się już obawiać Żydów. Odważnie przyznał się do swoich sympatii do Jezusa. Okazał mu najwyższy szacunek, dopełnił z całą pieczołowitością troski o Jego ciało, oddał do dyspozycji nowy przygotowany (zapewne) dla siebie grób. Śmierć Jezusa okazała się dla niego wyzwalająca. Pozwoliła pokonać strach i lęki przed ludźmi.
Śmierć, szczególnie śmierć osób bliskich i drogich relatywizuje ludzkie zniewolenia, przywiązania i lęki. Pozwala inaczej patrzeć na ludzi i życie. Skłania do refleksji i przebudowy życia i wartości. Jest silnym bodźcem rozwojowym. W obliczu śmierci człowiek doświadcza wolności. Opadają wówczas maski, które zakłada w ciągu życia i role, które gra przed innymi, przed światem. Odpada lęk przed kompromitacją bądź odrzuceniem. Przestaje się liczyć sukces, bogactwo, ambicje, plany. Śmierć niweczy miary stosowane w ciągu życia. Dzięki niej człowiek uwalnia się od myślenia ziemskiego i wyzwolony wkracza w nowy świat przeniknięty całkowicie Bogiem.
Pytania do refleksji i modlitwy:
- Czy nie boję się głosić moich poglądów wobec ludzi mi nieżyczliwych lub inaczej myślących?
- Jakie zmiany wniosła w moje życie śmierć bliskich mi osób?
- Jakie są moje osobiste „maski” czy role grane przed innymi?
- Jakie uczucia wzbudza we mnie myśl o własnej śmierci?
- Co zmieniłbym w moim życiu, gdybym miał niedługo umrzeć?