Na postawione w tytule pytanie odpowiada Jenna Marie Cooper, prawniczka prawa kanonicznego i publicystka OSV News.
Po pierwsze, kapłaństwo i życie zakonne to w rzeczywistości dwa różne powołania, nawet jeśli w wielu przypadkach często idą w parze. Życie zakonne jest wezwaniem do ściślejszego naśladowania Chrystusa poprzez życie ślubami zakonnymi we wspólnocie zgodnie z radami ewangelicznego ubóstwa, czystości i posłuszeństwa. Natomiast kapłaństwo jest sakramentalnym uczestnictwem w uświęcającej misji Chrystusa, a kapłan jest szczególnie upoważniony do sprawowania sakramentów, zwłaszcza poprzez uobecnianie Jezusa w Eucharystii.
Istnieją zakonnicy płci męskiej, którzy nie są kapłanami i nazywamy ich braćmi zakonnymi. I są także kapłani, którzy nie są członkami wspólnot zakonnych. Nie ma jednak czegoś takiego jak kapłan niezależny. Każdy kapłan musi „należeć” do jakiejś struktury w Kościele. W prawie kanonicznym ta „przynależność” nazywana jest „inkardynacją”. Kapłani mogą być inkardynowani do wspólnoty zakonnej (lub nawet do innego rodzaju wspólnoty, która w sensie ścisłym nie jest zakonem, jak np. Oratorianie czy Opus Dei). Kapłan, który nie jest zakonnikiem, jest zwykle inkardynowany do lokalnej diecezji i wtedy biskup diecezjalny jest jego przełożonym.
Opuszczenie wspólnoty zakonnej, na własną prośbę czy wydalenie przez przełożonych, nie jest jednoznaczne z porzuceniem kapłaństwa, chociaż powody mogą być podobne. Kapłan zakonny, który zostaje usunięty ze swojej wspólnoty, nie ma już żadnych praw ani obowiązków wynikających z przynależności do swojego instytutu zakonnego. Ale nawet po opuszczeniu wspólnoty nadal jest kapłanem. zarówno w sensie teologicznym, jak i kanonicznym.
Jednakże kanon 701 Kodeksu Prawa Kanonicznego mówi, że w przypadku wydalenia zakonnika „ustają śluby oraz prawa i obowiązki wynikające ze ślubów. Jeżeli jednak zakonnik jest duchownym, nie wolno mu wykonywać święceń, dopóki nie znajdzie biskupa, który by go przyjął do diecezji po odbyciu odpowiedniej próby, zgodnie z postanowieniem kan. 693, lub przynajmniej zezwolił na wykonywanie święceń”. (Wspomniany wyżej kanon 693 opisuje sytuację kapłana zakonnego, który dobrowolnie decyduje się opuścić swoją wspólnotę zakonną, zamierzając nadal pełnić posługę kapłańską – a mianowicie, że pozwolenie na opuszczenie wspólnoty nie może zostać udzielone, dopóki dany kapłan zakonny „nie znajdzie biskupa, który by go inkardynował do diecezji lub przynajmniej przyjął na okres próbny”).
Stosując więc te ogólne zasady do tego, co wiemy o sytuacji o. Rupnika, możemy powiedzieć co następuje:
– Zakładając, że nie odwoła się od wydalenia, rzeczywiście nie jest już jezuitą.
– Jest w tym momencie nadal księdzem.
– Pomimo tego, że jest księdzem, nie będzie mógł pełnić posługi kapłańskiej ani funkcjonować jako ksiądz, chyba że znajdzie biskupa gotowego podjąć decyzję o inkardynowaniu go do swojej diecezji lub przynajmniej przyjmie go do diecezji na okres próbny.
Powyższy fragment wypowiedzi pochodzi ze strony internetowej Catholic Review
Fot. I. Tašev
Przeczytaj także tekst na portalu WIEZ.PL zatytułowany „Centrum Aletti: Marko Rupnik całkowicie stracił zaufanie do jezuitów„