Ideał młodzieńca
Po zakończonym święcie Poświęcenia Świątyni (zwanym też Świętem Świateł ze względu na wystawione w tych dniach w domach i synagogach zapalone lampiony) i ostrej polemice z Żydami Jezus udał się z Jerozolimy do Perei (J 1 10,40). Była to decyzja strategiczna, gdyż Żydzi „starali się Go pojmać” (J 10,39). Perea była terenem bezpiecznym. Leżała po drugiej stronie Jordanu i ciągnęła się na obszarze około stu kilometrów między Jeziorem Galilejskim a Morzem Martwym. W czasie, gdy Jezus przybył do niej podlegała Herodowi Antypasowi i była zamieszkiwana w większości przez ludność żydowską. „Był to ówcześnie obszar mniej zamożny i rzadziej zaludniony niż Galilea; nieliczne miasta, które się na nim znajdowały, były od siebie mocno oddalone. Stolica krainy – rozbudowana przez Heroda – znajdowała się naprzeciw Jerycha, po drugiej stronie Jordanu. Herod, gdy przybywał do tego regionu, udawał się do twierdzy Macheront, gdzie jego ojciec wzniósł potężny pałac. Od Judei dzieliła Pereę jedynie rzeka Jordan, którą w wielu miejscach dało się przejść w bród” (F. Fernández-Carvajal).
W Perei Jezus ponownie zgromadził wokół siebie tłumy: „Wielu przybyło do Niego, mówiąc, iż Jan wprawdzie nie uczynił żadnego znaku, ale wszystko, co Jan o Nim powiedział, było prawdą. I wielu tam w Niego uwierzyło” (J 10,41). Sława cenionego rabbiego dotarła do bogatego młodego człowieka. Opowiadają o nim wszyscy synoptycy, chociaż w różnym kontekście (zob. Mk 10,17-22; Mt 19,27-30; Łk 18,24-27). „Ile lat mógł mieć młodzieniec? Określenie «bogaty» wskazuje na człowieka w wieku 25-30 lat, człowieka, który już coś zdobył, ale wciąż ma przed sobą przyszłość. Nie jest jeszcze żonaty, zastanawia się zatem nad sobą, ma wielkie ambicje, także o charakterze dobroczynnym i moralnym. Jest człowiekiem, który wie, że życia nie rozmienia się na drobne, że trzeba je wydać na rzeczy wielkie” (C.M. Martini). Zgodnie ze wschodnim zwyczajem upadł na twarz, okazując cześć i szacunek, jakim darzył Jezusa, i postawił Mu nurtujące go pytanie: „Nauczycielu dobry, co mam czynić, aby osiągnąć życie wieczne?” (Mk 10,17). Innymi słowy pragnął usłyszeć od Mistrza radę, w jaki sposób osiągnąć zbawienie. Jaki jest cel i sens jego życia na ziemi? W jaki sposób może go zrealizować?
Pytanie młodego człowieka zawiera pewien dylemat. Z jednej strony czuje się on zagubiony w gąszczu żydowskiego Prawa. Żydzi bowiem przestrzegali około sześciuset trzynastu nakazów i zakazów i wszystkim nadawali rangę ważności. Nawet sami uczeni w Piśmie gubili się w ich rozróżnianiu, o czym świadczy pytanie postawione przez jednego z nich Jezusowi: „Które jest pierwsze ze wszystkich przykazań?” (Mk 12,28). Pytanie młodzieńca sugeruje także dylemat teologiczny. Czy człowiek może się zbawić sam, mnożąc czyny humanitarne? Czy wystarczy przestrzeganie Dekalogu?
Jezus, odpowiadając wskazuje najpierw, kto naprawdę jest dobry. Jest nim sam Bóg: Czemu nazywasz Mnie dobrym? Nikt nie jest dobry, tylko sam Bóg (Mk 17, 18). Tą odpowiedzią nawiązuje do pierwszych słów modlitwy Szema Israel: „Słuchaj, Izraelu, Pan jest naszym Bogiem – Pan jedynie” (Pwt 6,4). Bóg jest jedynie dobry. „Nie znaczy to jednak, że Jezus odrzuca komplement, iż jest dobry. Przeciwnie, ten komplement wprowadza znowu do narracji kwestię Jego boskiej tożsamości” (P. Gadenz). Jezus jest dobry, gdyż stanowi jedno z Ojcem. „Innymi słowy, Jezus ukazuje siebie samego jako drogę do zbawienia; to On jest ostatecznym dobrem, do którego dąży ten młodzieniec” (C. Mitch, E. Sri). Kardynał Martini uważa, że w ten sposób koryguje jego „postawę kupiecką”: „Dobro to nie rzecz, tylko osoba. Ty chciałbyś posiąść pewną ilość dobra, jednak tutaj znajdujemy się w świecie relacji, jakości relacji. Nie chodzi o coś dobrego, ale o dobrą Osobę”.
Następnie Nauczyciel wskazuje kanały ku Bożej dobroci. Są nimi przykazania, sygnały pozwalające odczytywać i realizować wolę Bożą. „Jezus mówi o drugiej tablicy przykazań, czyli o relacjach z bliźnimi. Brzmi to tak, jakby chciał powiedzieć: Niech «twoje relacje z bliźnimi będą sprawiedliwe», nie oszukuj bliźniego, oddaj każdemu, co jest jego, co mu się należy: ubranie, żonę, cześć ojcu i matce, a prawdę wszystkim. (…) Odpowiedź Jezusa dana bogatemu młodzieńcowi, jest całkiem praktyczna: «Żyj we właściwych relacjach ze wszystkimi, okazuj też miłość!»” (C.M. Martini). Jest wręcz niemożliwe szukanie autentycznej prawdy i życie nią bez przestrzegania praw życia moralnego na ziemi. Apostoł Jan podkreśla: „Po tym zaś poznajemy, że Go znamy, jeżeli zachowujemy Jego przykazania. Kto mówi: Znam Go, a nie zachowuje Jego przykazań, ten jest kłamcą i nie ma w nim prawdy” (1 J 2,3).
Młodzieniec wydaje się idealny, wręcz z euforią odpowiada Jezusowi: „Nauczycielu, wszystkiego tego przestrzegałem od mojej młodości” (Mk 17,20). To człowiek nieprzeciętny. „Znając siebie i, nieco bliźnich, rzadko o kimś skłonni jesteśmy orzec, iż od młodości przestrzegał wszystkich przykazań. Takiej oceny samym sobie nie wystawimy” (J. Pleskaczyński).
Młody człowiek ma wysoką pozycję społeczną i znaczne dobra materialne. Ponadto żyje pięknie, od młodości kieruje się Dekalogiem, odpowiada na dylemat „być czy mieć”. A mimo to czuje wewnętrzny niepokój, pociąga go jeszcze wyższy ideał. Życie moralne daje mu satysfakcję i radość, ale przeczuwa, że Bóg wpisał w jego serce głębsze pragnienia, tęsknoty. Pragnie osobistej relacji z Bogiem, pragnie przyjaźni z Jezusem. „Ten młodzieniec budzi sympatię, może głównie dlatego, że przywodzi na pamięć taki okres życia, gdy i nam wszystko wydawało się tak jasne, gdy gotowi byliśmy oglądać świat bezkompromisowo. Byliśmy przekonani, że przestrzeganie wszystkich uznanych zasad pozwoli uporządkować i podbić cały świat” (J. Pleskaczyński).
Pytania do refleksji:
- Czy pytanie o sens i wartość życia jest pytaniem, które cię nurtuje? Czy stanowi ono kryterium twoich życiowych wartości, zasad i wyborów?
- Co powinieneś czynić, by twoje życie miało wartość, sens?
- Kto stanowi dla ciebie najwyższy autorytet? Kogo pytasz o prawdy najważniejsze?
- Kiedy szczególnie doświadczasz, że Bóg jest dobry?
- Czy znasz przykazania? Czy akceptujesz wszystkie? Z którymi się nie zgadzasz? Którymi jest ci najtrudniej żyć? Dlaczego?
- Czy ideały młodości są ci bliskie? Jak widzisz je dziś? Które z nich udało ci się zrealizować? A które przebrzmiały lub zakończyły się porażką?
Miłosne spojrzenie
Młody człowiek nie poprzestaje na Dekalogu, pragnie czegoś więcej. Stawia odważne pytanie: „czego mi jeszcze brakuje?” (Mt 19,20). „Nie są to słowa kogoś zachwyconego własnymi osiągnięciami; to słowa kogoś, kto szuka czegoś, czego jeszcze nie odnalazł. Młodzieniec wciąż nie jest zadowolony, bo gdzieś głęboko czuje, że ciągle brakuje mu kawałka z układanki, jaką jest życie” (C. Mitch, E. Sri). Wtedy Jezus, który zna dogłębnie serce każdego człowieka, „spojrzał na niego z miłością” (Mk 10,21). To miłosne spojrzenie wyraża zarówno aprobatę, jak i troskę. Aprobatę, gdyż spogląda na człowieka z wielkimi pragnieniami i ideałami, którymi rzeczywiście żyje. Ale równocześnie troskę, gdyż ma świadomość, jak daleka jest jeszcze droga tego młodego człowieka do doskonałości. Jezus wie, że gdyby odpowiedział on szczerze na powołanie, mogłoby ono całkowicie zmienić jego dotychczasowe życie. Może dołączyłby do najbliższych uczniów Jezusa? „Gdyby tylko ów mężczyzna je dostrzegł. Lecz, niestety, zajęty własnymi myślami wydaje się nie zauważać spojrzenia Jezusa” (M. Healy).
Znając serce młodego człowieka, odkrywa przed nim karty. „Wcześniej Jezus pozostawał jakby na powierzchni. Teraz Jezus widzi, że młodzieniec wydobywa z siebie coś lepszego, że okazuje się w swej głębi człowiekiem prawdziwym, że wyraża pragnienie «czegoś więcej», że jego pytanie nie było frazesem, lecz wyrażało autentyczne pragnienie poznania” (C.M. Martini). Wobec tego wskazuje mu większy ideał: „Jeśli chcesz być doskonały, idź, sprzedaj, co posiadasz, i daj ubogim, a będziesz miał skarb w niebie. Potem przyjdź i chodź za Mną!” (Mt 19,21). „Za słowem «doskonały» kryje się hebrajskie słowo tamim. Tamim oznacza «cały», «niepodzielony», «zupełny», «nienaruszony», «zdrowy». Być doskonałym w sensie biblijnym nie oznacza zatem perfekcji, lecz życie wobec Boga w sposób zupełny i niepodzielny. (…) Całość jest u każdego człowieka inna. Dla jednego może to oznaczać pozostawienie wszystkiego. Dla innych będzie to pozostanie w domu i oddanie tego domu do dyspozycji posłańców Jezusa. Dla jeszcze innych może będzie to tylko wręczenie kubka zimnej wody przechodzącym uczniom. Każdy, kto «w całości» żyje dla swojego powołania, żyje doskonale” (G. Lohfink).
Jezus proponuje młodemu człowiekowi, by przekroczył samego siebie, by wyszedł z rutyny, przyzwyczajeń, uporządkowania. By pokonał konwenanse, które uczyniły jego dotychczasowe życie „życiem w bezruchu, życiem statycznym, bez niespodzianek, życiem po mieszczańsku przyzwoitym” (C.M. Martini). Wskazuje mu również sposób, w jaki może to uczynić. Wystarczy, że odwróci wzrok od podsiadanych dóbr, a skieruje go na wartości nieprzemijające. Proponuje młodzieńcowi, by zrzekł się tego, co stanowiło jego dotychczasowy horyzont życiowy i podjął Jego ideał, żył jak On. „Według Jezusa prawdziwe naśladowanie Go nie polega na tym, aby więcej pracować dla innych, lepiej angażować swoją energię lub głośno opowiadać się za Nim wobec społeczeństwa, ale na osobistym, realnym i konkretnym «oddaniu tego, co się posiada». Decydującym krokiem w radykalnym naśladowaniu Chrystusa jest nieprzywiązywanie się do rzeczy ziemskich, uwolnienie się od szeregu uzależnień do wszelkiego rodzaju dóbr, uznanie w sercu i czynie, iż przeminie postać tego świata, jego przyjemności, rozkosze, i że dla Boga i życia wiecznego liczą się inne wartości” (S. Kiechle). Jezus oferuje młodemu człowiekowi życie w wolności, które jest prawdziwym życiem i źródłem wewnętrznego pokoju i radości: „Staniesz się tym, kim naprawdę powinieneś być, posiądziesz pełnię życia i autentyczność, za którą skrycie tęsknisz. Przezwyciężysz to subtelne niezadowolenie, które cię gnębi, które jest obecne we wszystkich rzeczach, nawet jeśli je dobrze czynisz, we wszystkich pochwałach od ludzi, we wszystkich odbieranych honorach. Wtedy dopiero staniesz się człowiekiem autentycznym” (C.M. Martini).
Jezus spogląda na młodego człowieka z miłością i wzruszeniem. Proponuje mu ideał oparty na prawdziwym człowieczeństwie. I chociaż dobrze zna jego wartość i duchową głębię, nie narzuca mu go, ani nawet nie sugeruje żadnej odpowiedzi, jedynie proponuje: „jeśli chcesz”. Wybór należy zawsze do człowieka. Jezus nie potrzebuje niewolników, ale naśladowców – świadomych i odważnych.
Pytania do refleksji:
- Jakie są twoje pragnienia?
- Czy czujesz w sobie pragnienie głębszego oddania się Bogu i czy je pielęgnujesz?
- Czy jesteś przywiązany do swoich dóbr, rzeczy materialnych, prezentów, osiągnieć i sukcesów, przeżyć, kontaktów z ludźmi, rytuałów, własnego „ja”?
- Z czego nie jesteś w stanie zrezygnować? Dlaczego?
- Jak odczytujesz spojrzenie Jezusa? W jaki sposób patrzy na ciebie?
- Czy naśladujesz Jezusa w wolności czy z wewnętrznego przymusu (powinności)?
Odszedł zasmucony
Wobec propozycji Jezusa młody człowiek spochmurniał. Wyraz jego twarzy odmienił się, gdy zdał sobie sprawę z konsekwencji wprowadzenia w życie ideału, który zaproponował mu Jezus. Do tej pory żył z czystym sumieniem, wydawało mu się, że jest doskonały, żyje Dekalogiem na co dzień, doświadcza Bożego błogosławieństwa, jest szczęśliwy. Jedyne pytanie, które go nurtuje dotyczy „magis” – więcej. Co jeszcze może uczynić, by pełniej zrealizować siebie i swoje życie?
Młody człowiek zapewne wcześniej pytał innych nauczycieli „i zawsze spotykał się z podziwem z ich strony. Po tamtych spotkaniach wracał więc do swego domu podniesiony na duchu, choć nie w pełni zaspokojony, tymczasem niespodziewana propozycja otrzymana od Jezusa była zaostrzoną strzałą ognistą, która zmuszała go do wywrócenia całego życia do góry nogami. Domagano się od niego przejścia nagle od skupienia się na sobie do skoncentrowania się na czymś innym, a to budziło w nim lęk” (I. Gargano). Na jego twarzy zamiast radości pojawił się smutek, owoc egoizmu. Użyte przez Marka wyrażenie lýpē oznacza „pogrążenie się w smutku, w bezsensie życia, przyznanie się do tego, że już nie wiemy, czego pragniemy naprawdę, a w końcu popadnięcie w najmroczniejszy i najbardziej radykalny nihilizm” (I. Gargano).
Młodzieniec zdał sobie sprawę, jak wiele na tej ziemi ma do stracenia. Odkrył swoje zniewolenia. „To osobliwa sytuacja: młody ten człowiek przyszedł swobodny, śmiały, pewny siebie, a odchodzi ze świadomością, że jest zniewolony, że jego życie jest pogrążone w stagnacji, niewolniczo zależne od sądu innych oraz od posiadanych rzeczy, z zamkniętą przyszłością” (C.M. Martini). Nie jest autentyczny, prawdziwy. Nie jest panem siebie. Zbyt wiele rzeczy, spraw i ludzi rządzi jego życiem. Kardynał Martini proponuje wyobrazić sobie jego kolejne dni po spotkaniu Jezusa: „Będzie sprawiał wrażenie zadowolonego, radosnego, swobodnego. Będzie nawet bardziej pobożny, będzie się więcej modlił, by sobie samemu udowodnić, że jest człowiekiem godnym szacunku, sprawiedliwym, prawym. Uda się do świątyni, złoży spore datki na synagogę, na biednych. Będzie uznawany za osobę szczerze pobożną, religijną. Wciąż jednak będzie czuł, że «nie jest na swoim miejscu»”.
Gdyby młody człowiek przyjął propozycję Jezusa, byłby szczęśliwy, miałby skarb w niebie. Oderwanie wzroku od posiadanych rzeczy daje bowiem perspektywę wolności. Pozwala przenieść punkt równowagi i bezpieczeństwa poza siebie, poza ziemskie wartości, oprzeć swoje życie na solidnym fundamencie, na samym Bogu.
Młodzieniec był człowiekiem uczciwym i poszukującym. Być może w końcu znalazł właściwą drogę do Jezusa i zrozumiał, czym jest prawdziwy skarb i drogocenna perła (por. Mt 13,44-46). W przeciwnym razie zamiast pokoju i radości pozostałby mu jedynie smutek, owoc zmarnowanej i niepowtarzalnej szansy.
Gdy młody człowiek odszedł zasmucony, Jezus spojrzał dookoła i zwrócił się do swoich uczniów: „Zaprawdę, powiadam wam: Bogatemu trudno będzie wejść do królestwa niebieskiego. Jeszcze raz wam powiadam: Łatwiej jest wielbłądowi przejść przez ucho igielne, niż bogatemu wejść do królestwa niebieskiego” (Mt 19,23-24). Wielbłąd był największym udomowionym ssakiem Palestyny, ucho igielne z kolei było najmniejszym otworem, jaki sobie wyobrażano. Słowa Jezusa odnoszono jednak do niewielkiego otworu w murze, który umożliwiał wejście do przedsionka bramy miejskiej. Było to możliwe dla osób przybywających późną nocą, gdy bramy miejskie były już zamknięte. Nie mógł przez nią natomiast przejść wielbłąd, nawet mały, bez ryzyka zaklinowania się. Do dziś w Jerozolimie można oglądać owo „ucho igielne”. Próbowano również zamienić słowo „wielbłąd” (kamelos) na „sznur” (kamilos). W rzeczywistości jednak Jezus świadomie użył takiej hiperboli. Zestawił największe juczne zwierzę z możliwie najmniejszym przedmiotem, by uświadomić coś absolutnie po ludzku niemożliwego.
W taki sposób zrozumieli słowa Jezusa jego uczniowie. Budziły one w nich przerażenie, niepewność, konsternację. Pytali zdziwieni: „Któż więc może być zbawiony?” (Mt 19,25). Odpowiadając, Jezus wskazał na moc Bożej łaski. Z ludzkiego punktu widzenia to nie możliwe, ale nie z Boskiego: „u Boga wszystko jest możliwe” (Mt 19,26). Bogaty nie może sam się zbawić, ale może zostać zbawiony przez Boga. „Choć Jezus nie mówi tego wprost, to dzięki Jego śmierci i zmartwychwstaniu Bóg dokonuje tego, co niemożliwe, dając udział w królestwie tym, którzy w innym wypadku, byliby go całkowicie pozbawieni” (M. Healy).
Pytania do refleksji:
- Co jest źródłem twojego rozczarowania?
- Jakie pytania cię nurtują?
- W czym mogłoby się wyrazić twoje „magis”?
- Czy jesteś hojny czy raczej małoduszny?
- Co cię smuci? Dlaczego?
- Czy jesteś autentyczny, prawdziwy?
- Komu (czemu) ulegasz?
- W jaki sposób niwelujesz frustracje?
- Na czym opierasz własne poczucie bezpieczeństwa?
- Co stanowi twoją „drogocenną perłę” (por Mt 13,46)?
- Czy uważasz się za człowieka bogatego czy ubogiego? Dlaczego?
- Czy traktujesz wszystkich ludzi w sposób równy? Może wyróżniasz bogatych i wpływowych, oczekując w ten sposób osobistych korzyści?
- Czy masz świadomość, że zbawienie jest czystym darem Boga dla ciebie i świata?
Więcej w książce: „Bóg pełen miłości”.