Obraz do medytacji: Przypomnijmy sobie naszą wspólnotę rodzinną, zakonną lub parafialną zgromadzoną na wspólnej modlitwie.

Prośba o owoc medytacji: Prośmy, byśmy nie bali się stosować praktyki upomnienia braterskiego i prośmy, byśmy czynili to z miłością i w duchu troski o wspólne dobro duchowe.

1. Upominać czy nie?

W dzisiejszym społeczeństwie istnieją dwie skrajne tendencje w stosowaniu zasady upominania. Jedna polega na moralizowaniu, wytykaniu błędów, krytykowaniu, osądzaniu; są ludzie, którzy uważają, że mają monopol na prawdę i wszyscy powinni się im podporządkować. Takie myślenie prowadzi do braku tolerancji, sztywności, arbitralności i jest skutkiem wielu błędów i zranień w relacjach międzyludzkich. Druga tendencja, liberalna polega na źle rozumianej tolerancji i pozostawieniu każdemu całkowitej wolności. Ta tendencja znajduje swój wyraz między innymi w bezstresowym wychowaniu. Milczenie i brak upominania (zwłaszcza wobec niesprawiedliwości i zła) jest objawem lęku, braku odpowiedzialności i dojrzałości ludzkiej.

Dzisiejsze słowo Boże daje nam wskazówki, kiedy i w jaki sposób upominać naszych bliźnich. Istnieje wzajemna odpowiedzialność na naszej drodze wiary. Bóg w swoim planie przewidział wspólną drogę do zbawienia. Człowiek nie jest samotną wyspą. Żyje we wspólnocie i zbawia się we wspólnocie. Idąc drogą wiary, jestem odpowiedzialny za zbawienie swoje i w pewnym stopniu moich braci. W tym kontekście, gdy mój brat czy siostra gubi drogę, sens życia, odchodzi od Boga, mam obowiązek ich ostrzec. Jednak w upominaniu muszę stosować pewne kryteria. Najważniejszym kryterium jest miłość. Można upominać bliźnich, by ich poniżyć, upokorzyć, załamać psychicznie, zniszczyć. Można upominać, by dowartościować siebie, okazać swoją wyższość i pogardę wobec słabszych i niżej stojących od siebie. Jeżeli nie akceptuję bliźniego, nie zależy mi na nim, nie pragnę mu pomóc; jeżeli nie ma klimatu zaufania i życzliwości wszelkie upominanie traci sens albo przynosi odwrotne skutki.

Wobec jakich osób rodzi się we mnie spontanicznie gniew, żal, rozgoryczenie…? Czym te osoby mnie zraniły? Czy rozpoczął się już proces uzdrowienia i pojednania z nimi? Komu z ludzi jest mi najtrudniej przebaczyć? Dlaczego? Z kim powinienem się dziś pojednać? Kogo ja zawiodłem, skrzywdziłem, zraniłem…? Co chciałbym dziś powiedzieć osobom, które świadomie lub nieświadomie zraniłem?

2. Cztery kroki upomnienia   

Pytanie: upominać czy nie? pozostaje poza dyskusją. Problemem jest sposób, w jaki należy to czynić. Jezus proponuje cztery kroki upomnienia:

1. Gdy twój brat zgrzeszy przeciw tobie, idź i upomnij go w cztery oczy (Mt 18, 15)Najpierw upomnij go w cztery oczy. A więc nie mieszaj do tego innych. Jeśli sprawa pozostanie między wami, w dyskrecji, łatwiej uzyskasz pojednanie. Jeśli cię posłucha – może nawet pozyskasz przyjaciela. Św. Ignacy w regułach o prowadzeniu rozmów zaleca, by zawsze starać się zawsze ocalić wypowiedź bliźniego i szukać tego, co w niej pozytywne.

2. Weź ze sobą jeszcze jednego albo dwóch, żeby na słowie dwóch albo trzech świadków oparła się cała sprawa (Mt 18, 16)Drugi krok polega na znalezieniu mądrych i dyskretnych osób, które nasi bliźni darzą zaufaniem. Osoby te, stojąc poza konfliktem, mogą w sposób bezstronny, obiektywny złagodzić napiętą atmosferę, doprowadzić do pojednania.

3. Donieś Kościołowi! (Mt 18, 17). Jezus ma na myśli wspólnotę, która gromadzi się wokół sakramentów i słowa Bożego. Dalej powie: Jeśli dwaj z was na ziemi zgodnie o coś prosić będą, to wszystkiego użyczy im mój Ojciec, który jest w niebie. Bo gdzie są dwaj albo trzej zebrani w imię moje, tam jestem pośród nich (Mt 18, 19n). Zaangażowanie całej wspólnoty w modlitwę i miłość może przyczynić się do pojednania i przywrócenia jedności.

Warto pomyśleć, czy nie należałoby częściej stosować tej rady Jezusa i włączać całą wspólnotę (małżeńską, rodzinną, zakonną, modlitewną, przyjaciół) w modlitwę o pojednanie, pamiętając, że takie postępowanie niejako angażuje samego Boga. Tam gdzie nie powiodło się jednej osobie, może udać się wspólnocie, a już na pewno uda się Bogu.

4. Jeśli cały proces zmierzający do pojednania okaże się bezskuteczny, nie należy rezygnować. W takiej sytuacji Jezus mówi: niech ci będzie jak poganin i celnik (Mt 18, 17)Niektórzy egzegeci interpretują te słowa jako wykluczenie ze wspólnoty. Jednak taka interpretacja jest daleka od ducha Jezusa. Faryzeusze zarzucali Jezusowi, że jest przyjacielem celników i grzeszników. A Jezus mówił, że poganie i celnicy wyprzedzają faryzeuszy w drodze do Królestwa Bożego. Jeżeli nasz winowajca nie posłucha Kościoła, to powinniśmy postępować wobec niego jak Jezus, czyli  okazywać maksimum cierpliwości i miłości, czekać na swego brata, szukać nowych dróg dotarcia do niego, pamiętając o słowach: miłuj bliźniego swego jak siebie samego (por. Mt 22, 39); miłość nie wyrządza zła bliźniemu (Rz 13, 10).

Czy podejmuję praktykę upomnienia braterskiego? Co leży u podłoża mojego upominania (bądź nie upominania) bliźnich: chęć upokorzenia innych, pycha, potrzeba dowartościowania siebie, usprawiedliwianie własnych podobnych zachowań, troska o bliźniego, miłość…? W jaki sposób upominam? Czy moje upomnienia nie ranią bliźnich? 

Rozmowa końcowa: Ojcze nasz.

fot. Stock