Wszyscy potrzebujemy domu, miejsca, w którym możemy założyć kapcie, gdzie możemy odpocząć w spokoju, gdzie możemy dzielić się z naszymi bliskimi i doświadczać gościnności.
W naszych coraz bardziej zglobalizowanych społeczeństwach, w których większość życia spędzamy w ruchu, koncepcja domu i poczucia się jak w domu wydaje się ulegać transformacji.
W pewnym sensie czuć się jak w domu, to być w stanie nadać sens swojemu życiu i temu, co dzieje się wokół mnie w sposób trwały, wykraczający poza to, co może się wydarzyć w danym momencie. Czuć się w tym świecie jak w domu, to zamieszkiwać go, nadawać mu znaczenie, czynić go domem.
W ciągu ostatnich kilku tygodni, kiedy odwiedzałem obozy dla uchodźców z Birmy w Tajlandii, zastanawiałem się, jak poczuć się jak w domu, kiedy jest się wykorzenionym po opuszczeniu swojego domu. Spotkania ze społecznościami wewnątrz obozu, twarze dzieci w szkołach, skłoniły mnie do myślenia o pielgrzymce jako metaforze naszego życia. Rzeczywiście, idea pielgrzymki przywołuje pewną przygodę, odwagę, wykorzenienie, śmiałość, relacje, przymierze i obietnicę.
Wydaje się to paradoksem, ale wraz z globalizacją wzrasta również pragnienie zachowania tradycji, własnej tożsamości. Dlatego wydaje mi się, że proces wzrastania jako istoty ludzkie najlepiej rozumieć w kategoriach dwóch tendencji: jednej do różnicowania się, autonomii i sprawczości, a drugiej do relacji, przynależności i komunii. Myślę, że włączenie tych tendencji do metafory pielgrzymowania w naszym życiu bardzo pomaga zrozumieć niektóre z napięć, których doświadczamy w naszych dzisiejszych społeczeństwach.
Praktyka pielgrzymowania to zarówno podążanie naprzód (podróż), jak i powrót do domu. Jeśli zrozumiemy ludzki rozwój nie tylko jako wyjazdy i przyjazdy, ale także jako samą podróż, jako proces i jako serię przemian w znaczeniu „domu”, pomoże nam to poczuć się bardziej jak w domu w świecie.
Jezus, pielgrzym, przedstawia swoje życie jako proces, jako podróż spotkania, poszukiwania. Jego życie stawia Go w drodze, w podróży, a jednocześnie przybliża Go coraz bardziej do powrotu do domu, do Ojca. Tę samą metaforę widzimy w Ewangelii św. Łukasza, gdzie Jezus rozumie swoje życie jako pielgrzymkę, która prowadzi Go do Jerozolimy.
Jak możemy dostrzec, że nasze życie jest pielgrzymką? Co czyni je podróżą, która wykracza poza wędrowanie tam i z powrotem? Jak uznać wykorzenienie, ale cenić korzenie i tożsamość, która pomaga nam chodzić nowymi ścieżkami i otwierać nasze umysły i serca i czuć się w świecie jak w domu?
Rozpoznanie tego podwójnego procesu czyni wszystkich ludzi pielgrzymami, migrantami tego świata. Mogłem to zobaczyć na przykładzie uchodźców w Tajlandii i pomogło mi to odkryć jedną z wielkich prawd ludzkości: „Jesteśmy dziećmi Pielgrzyma, którego domem jest świat”.
Alberto Ares SJ
Dyrektor Jezuickiej Służby Uchodźcom (JRS Europa)