Sylvia Paradiso
PRZYJAŹŃ A ŻYCIE DUCHOWE
„Tu na ziemi nie ma świętszego pragnienia, nic godniejszego poszukania, nic trudniejszego do znalezienia, owocu słodszego i bardziej trwałego niż przyjaźń.” Tak twierdzi szkocki mnich, opat cystersów z XII-wieku, Aelred z Rielvaux (Przyjaźń Duchowa, II 9). O tak, bo życie duchowe potrzebuje wsparcia przyjaźni. Przekonało się o tym wielu świętych, mężczyzn i kobiet, którzy zrozumieli, że drogę do świętości odbywa się razem z innymi, nigdy w osamotnieniu. Może dlatego, że sam Jezus miał przyjaciół, a jeszcze bardziej dlatego, że Trójca Święta jest tajemnicą komunii w miłości.
O przyjaźni mowa jest już w Starym Testamencie, na przykład w Księdze Przysłów (Prz 17,10.17). Natomiast w Księdze Syracha, znajduje się jej piękny opis: „Wierny bowiem przyjaciel potężną obroną, kto go znalazł, skarb znalazł. Za wiernego przyjaciela nie ma odpłaty ani równej wagi za wielką jego wartość. Wierny przyjaciel jest lekarstwem życia; znajdą go bojący się Pana. Kto się boi Pana, dobrze pokieruje swoją przyjaźnią, bo jaki jest on, taki i jego bliźni” (Syr 6,14-17). Mówi się o przyjaźni w odniesieniu do Dawida i Jonatana, podkreślając, jak to Jonatan uważał się za drugiego po swoim przyjacielu, i nawet w kontekście dziedziczenia królestwa był skłonny bronić Dawida przed swoim ojcem Saulem, nawet za cenę własnego życia. Księga Samuela mówi: „Życie Jonatana związało się z życiem Dawida i Jonatan miłował go jak siebie samego” (1 Sam 18,1), a po śmierci przyjaciela Dawid wypowiada takie słowa: „Żal mi ciebie, mój bracie, Jonatanie. Tak bardzo byłeś mi drogi! Więcej ceniłem twą miłość niżeli miłość kobiet. (2 Sm 1,26).
O przyjaźni mówią także Ewangelie, przypominając, że Jezus lubił spędzać czas u przyjaciół w Betanii: Marty, Marii i Łazarza, którego po jego śmierci otwarcie opłakiwał na oczach wszystkich. Jezus, który każdego z nas nazywa „swoim przyjacielem” i kocha nas miłością przyjaciela, szczególną miłością darzył Jana.
Miłość przyjaźni nie stoi w sprzeczności z powszechną otwartością miłości. Żaden prawdziwy święty nie obawiał się, że takie upodobanie w przyjaźń zaszkodzi agape, czyli miłości, do której posiadania jako chrześcijanie wszyscy jesteśmy powołani w mocy Ducha Świętego. Można tu przytoczyć niezliczone przykłady sławnych przyjaźni, nawet między mężczyznami i kobietami… Dla przykładu wspomnijmy Hieronima i Paulę, Olimpię i Chryzostoma, Bazylego i Grzegorza, Franciszka i Klarę, Tomasza Morusa i Erazma z Rotterdamu, Franciszka Salezego i Joannę de Chantal, małżeństwo Maritain z ich „kręgiem” duchowych przyjaźni i wielu, wielu innych…
Kasjan pisze w Konferencjach do Mnichów (XVI, 14): „Miłość uporządkowana to ta, która nie żywiąc nienawiści do nikogo, kocha preferencyjnie niektórych ze względu na ich zasługi. Kochając wszystkich, miłość wybiera tych, których chce otoczyć szczególną czułością i nawet spośród tej liczby uprzywilejowanych osób wybiera małą grupę, którą obdarza jeszcze bardziej szczególną miłością.”
Prawdziwa miłość nie jest miłością niewyraźną, ponieważ „każdy człowiek jest bliźnim, ale nie każdy jest przyjacielem” – jak to dobrze wyjaśnia Florenski. Co więcej, uważa on, że przyjaźń jest konieczna, aby dobrze przeżywać więź braterstwa ze wszystkimi, podobnie braterstwo jest konieczne, aby chronić samą przyjaźń. W pięknej refleksji stwierdza: „phylia (miłość przyjaźni) na ogólnoeklezjalnym poziomie zbawienia jest zaczynem, natomiast agape (miłość miłosierna) jest solą, która chroni relacje międzyludzkie przed zepsuciem. Bez zaczynu nie ma fermentacji, nie ma twórczej wspólnoty kościelnej, nie ma ruchu naprzód, nie ma pathos życia; bez soli nie ma świeżości, skupienia, czystości i integralności życia, nie ma solidności w strukturach i instytucjach, nie ma porządku”. Obydwa elementy, przyjaźń i miłość, są potrzebne na ścieżce duchowej Kościoła i każdego z nas.
Prawdziwa przyjaźń jest wielkim wsparciem, pomaga postępować w dobrem na drodze życia duchowego, może być nawet pomocą w modlitwie! Ten pogląd głosi również św. Teresa z Avila, która miała głębokie doświadczenie modlitwy! W swoim dziele Życie wyraźnie mówi, że nie widzi powodu, dla którego ci, którzy rozpoczynają drogę duchową, nie mogliby rozmawiać o swoich radościach i smutkach, prowadząc wartościowe rozmowy. Uważa ona, że jest wyrazem pokory nie ufać tylko sobie a korzystać również z pomocy, jaką Pan daje także przez przyjaciół, z którymi szczerze się rozmawia.
Jest oczywiste, że prawdziwa duchowa przyjaźń musi mieć pewne szczególne cechy. Przede wszystkim jest to więź, której centrum stanowi „Trzeci”, Bóg, którego wspólnie poszukujemy, gdyż tylko Jezus może być trwałą i nierozerwalną więzią, która jednoczy dwoje w jednym. Prawdziwa przyjaźń duchowa potrzebuje także podobieństwa życia i pragnień, bez czego trudno o „przyjaźń w Duchu”. Św. Grzegorz dobrze to wyjaśnia, mówiąc o swojej przyjaźni z Bazylim: „Dążyliśmy do tego samego dobra i z każdym dniem coraz żarliwiej i głębiej kultywowaliśmy nasz wspólny ideał”. Przyjaźń bowiem opiera się na całkowitej akceptacji drugiego, jego inności, ale wymaga także pewnego „współbrzmienia”, które pozwala na otwarcie serca, zażyłość i intymność. Przyjaźń duchowa może wypływać z „natury”, ale nie może zatrzymać się na naturze, ponieważ wzrasta tylko wtedy, gdy wzrasta miłość.
Może istnieć miłość braterska bez przyjaźni, ale nie przyjaźń bez miłości braterskiej (caritas). Prawdziwa przyjaźń wzrasta na drodze wzajemnego obdarzania się, wierności i wytrwałości. Wymagając wzajemności, staje się ona drogą, prowadzącą do poznania siebie, własnych ograniczeń i posiadanych możliwości, a także poligonem uczuć i warsztatem wewnętrznej pracy nad samodoskonaleniem, bez lęku przed oceną, zdziwionym spojrzeniem, pogardliwym milczeniem, czy raniącymi słowami. Tylko w ten sposób przyjaźń staje się „najlepszą drogą do doskonałości” (Aelredo).
Tłum. z j. włoskiego: o. Henryk Droździel SJ
Rzym, 25.03.2024
Sylvia Paradiso, „Amicizia e vita spirituale”, Il Messaggio di Gesu, marzo 2024, p. 64-66.
Foto: Naveen Kadam (flickr.com)