W środę 18 września DEON.pl obchodził piętnaste urodziny. Z tej okazji o. Wojciech Ziółek SJ, jeden z „ojców założycieli” portalu, opowiedział o jego początkach.
Zaczęło się od dziecka, które trzeba „karmić klikami”
Ojciec Wojciech Ziółek SJ zaczyna swoją opowieść o portalu DEON.pl od burzliwej dyskusji, która miała miejsce tuż przed jego założeniem.
„Pamiętam, że kiedy zostałem prowincjałem, odbyła się pierwsza konsulta, na którą zostałem zaproszony (…). I tam była mowa o tym, że jest idea portalu społecznościowego. Pamiętam, że dużo czasu spędziliśmy, kłócąc się, rozmawiając, czy słowo »społecznościowy« w ogóle istnieje. To pierwsza rzecz, którą pamiętam” – opowiada jezuita.
Wojciech Ziółek SJ wspomina również, że kiedy DEON.pl został już założony i on – jako prowincjał jezuitów – pisał artykuł na jego temat, żartobliwie porównał nowy portal do dziecka i poprosił, by „karmić je klikami”.
Zobacz również: Jak zmieniał się DEON.pl. Jesteście gotowi na podróż w czasie?
„Kochani, jezuitom urodziło się dziecko, jest jeszcze maleńkie i karmi się klikami. Bardzo was prosimy, żebyście je dokarmiali” – wspomina Wojciech Ziółek SJ, dodając, że zawarł w tym artkule jeszcze jedno żartobliwe zdanie:
„Skoro franciszkanie wzięli telewizję, a redemptoryści radio, to nam nie pozostało nic innego jak tylko wziąć Internet”.
Portal nieumoczony w politycznej wodzie
Wojciech Ziółek SJ wspomina również o katastrofie smoleńskiej i o tym, że portal DEON.pl był wówczas ważnym źródłem informacji, które zachowało polityczną bezstronność.
„Pamiętam katastrofę smoleńską i to, jak się okazało, że DEON.pl jest ważnym źródłem informacji dla bardzo wielu ludzi, bo jest nieumoczony politycznie (…). Pamiętam, że to było dla nas zaskoczenie i zobowiązanie” – wspomina jezuita i dodaje:
„A potem był papież Franciszek. I to wystrzeliło. Nie wiem, czy minutę czy sekundę po ogłoszeniu imienia (nowego papieża – przyp. red) zostało ono wpisane w fanpage. I tak powstała na Facebooku strona »Franciszek«. Wtedy też chyba powstał »FaceBóg« (…). Przecież ja do tej pory nie wiem, co to jest »Facebook« pisany przez »k« na końcu, bo nie mam tam konta. Ale wtedy pomyślałem sobie, że skoro jest »Facebook», to fajnie by było zrobić też »FaceBoga«. I powiedziałem o tym ekipie DEON-u”.
„Przybliżamy Kościół światu i świat Kościołowi”.
Wojciech Ziółek SJ opowiada również, co najbardziej zaskakuje go po piętnastu latach istnienia portalu.
„Widzę, ile upadło różnych rzeczy, które w naszym katolickim świecie były wymyślone. Zaskakuje mnie to, że przetrwaliśmy i że (DEON.pl – przyp. red.) się rozwija. Dobrze, że jest ogromne wsparcie zakonu, ale jeśli chodzi o moce przerobowe redakcji, pracujących ludzi, to są one po prostu ograniczone”.
Zobacz również: Sekretne życie redaktorów portalu DEON.pl. Tak wygląda nasza praca „od kuchni” [WIDEO]
Wojciech Ziółek SJ wspomina również, że od samego początku istnienia portalu DEON.pl bardzo ważny był slogan: „Przybliżamy Kościół światu i świat Kościołowi”.
„Przy wszystkich naszych brakach i słabościach uważam, że właśnie to robimy. Uważam też, że zachowaliśmy, mimo różnych zawirowań, otwartość na jedną i na drugą stronę, czy ile jest tych stron w Kościele, tych nurtów, i nie utożsamiliśmy się z żadnym z nich (…). Podobno gdy działa pilot automatyczny w samolocie, tylko osiem do dziesięciu procent lotu odbywa się po przewidzianej marszrucie. Wszystko inne to korekty, czyli jeśli samolot za bardzo jest znoszony w lewo, trzeba go z powrotem naprowadzić (na kurs – przyp. red.). Myślę, że tak samo jest z nami – nie utożsamiliśmy się (z żadną opcją – przyp. red), nie straciliśmy naszej jezuickiej tożsamości, by służyć Kościołowi i człowiekowi” – wyjaśnia jezuita i dodaje:
„DEON.pl nie jest fabryką klików. Nie chodzi w nim o to, żeby rozwijał się za wszelką cenę, tylko żeby realizował misję. A jest nią to, by służyć Panu Bogu i człowiekowi, a przez to Kościołowi, światu i ludzkości. I myślę, że tak jest”.
Co Jezus napisał palcem na ziemi?
Wojciech Ziółek SJ odpowiada również na pytanie, czy gdyby Jezus żył dzisiaj, to czy używałby mediów społecznościowych.
„Myślę, że gdyby Jezus korzystał z mediów społecznościowych, używałby ich do kontaktu i rozmowy. Chociaż podobno, gdy kreślił palcem po ziemi, pisał właśnie »DEON.pl«, ale to nie jest do końca ustalone” – żartuje jezuita.
Co powiedzieć zbuntowanemu piętnastolatkowi?
„Pamiętam, że kiedy portalowi »stuknął« roczek, poproszono mnie o napisanie artykułu. Zakończyłem go słowami błogosławieństwa rocznych dzieci z agendy liturgicznej: »Racz Panie otoczyć to dziecko swoim błogosławieństwem i spraw, aby złość nie odmieniła jego umysłu. Dozwól, aby wzrastając w latach w mądrości i w łasce, mogło się zawsze podobać Tobie, a jego rodzicom (czyli nam), dopomóż, by przykładem postępowania doprowadzili je do dojrzałego życia chrześcijańskiego. Amen«”.
Zobacz również: Jaki jest Deon od kuchni? „Jest jak na rollercoasterze, ale gdy potrzeba, cud zawsze się zdarza”
Jezuita, odpowiadając na pytanie, czy chciałby skierować te same słowa do „zbuntowanego nastolatka”, wyjaśnia:
„Myślę, że przeszliśmy wszystkie kryzysy – kolki, zaparcia, ząbkowanie… I oczywiście bunty. Dobrze wiemy, jako jezuici, że były bunty, było krzyczenie. Najchętniej powiedziałbym więc do piętnastolatka: »Synku – czy córeczko – najbardziej zależy mi na tym, żebyśmy byli przykładem życia chrześcijańskiego i pokazywali co jest ważne«. W mediach społecznościowych nie da się udawać. »Możesz na początku być grzeczny, ale potem i tak wyjdzie, kim jesteś«. Myślę, że jeśli są jeszcze przy nas ludzie, to dlatego, że przez te piętnaście lat zobaczyli nasze złe strony i braki (…), ale zobaczyli też, że za tymi brakami jest autentyczne pragnienie. I dlatego z nami są, bo przecież na DEON.pl nie ma takich fajerwerków, których nie dałoby się znaleźć gdzie indziej w Internecie”.
Źródło: Deon.pl