Życie jest amplitudą radości i cierpień. Tobiasz ponownie przekonał się o tym w sposób bardzo bolesny. Dzięki protekcji bratanka odzyskał rodzinę. Żona i syn do tej pory żyli dzięki wsparciu swych pobratymców, być może jako zakładnicy królewscy. Wraz z rehabilitacją Tobiasza seniora rodzina została ponownie scalona.
Powrót do domu rodzinnego zbiegł się ze świętem Pięćdziesiątnicy, zwanym Świętem Tygodni. W czasach Starego Testamentu było ono jednym z trzech obowiązkowych świąt, oprócz Paschy i Święta Namiotów. „Święto Tygodni było początkowo świętem rolniczym, okazją dla wspólnoty do okazania wdzięczności Bogu za pierwociny, tzn. za wczesne zbiory” (P. Achtemeier). Obchodzono je zazwyczaj siedem tygodni od czasu rozpoczęcia żniw jęczmienia (Kpł 23,15nn). Dzień Pięćdziesiątnicy był wolny od pracy, świętowano i składano ofiary Bogu, między innymi ze zwierząt i chleba z nowych plonów. Później święto zmieniło charakter rolniczy i ewaluowało w kierunku święta przymierza z Bogiem i nadania Izraelitom Tory na górze Synaj. Od czasu zesłania Ducha Świętego Pięćdziesiątnica jest świętem wspominającym i uobecniającym to wydarzenie.
Z okazji Pięćdziesiątnicy i powrotu do domu, rodzina zorganizowała wspaniałą ucztę z udziałem przyjaciół. Tradycja nakazywała, by zaprosić na nią również osoby z najbiedniejszych wówczas warstw społeczeństwa, czyli cudzoziemców, sieroty i wdowy (Pwt 16,9-13). Zanim rozpoczęto ucztowanie, Tobiasz wysłał syna, by poszukał w Niniwie biednego pobratymca i zaprosił go na ucztę. „Zapewne nie tylko dlatego, że syn w starożytnej rodzinie miał obowiązek wypełniać różne posługi, lecz i dlatego, że chciał go nauczyć dobroczynności. Być może z tych pedagogicznych względów polecenie wydał, gdy stół był już zastawiony i wszyscy czekali” (M. Wojciechowski).
Młody Tobiasz znalazł zamordowanego i porzuconego na rynku miasta rodaka, zapewne skazańca. Gdy tylko zdał o tym relację ojcu, ten pozostawił ucztujących i natychmiast wybiegł z domu. Przytransportował zmarłego do siebie i złożył w jednym z pomieszczeń, by pogrzebać go pod osłoną nocy. Następnie wziął kąpiel. Podkreślenie kąpieli przez autora wskazuje na podwójny cel. Chodzi o czystość fizyczną w czasie uczty, ale również o czystość rytualną. Dotknięcie ciała zmarłego powodowało bowiem nieczystość. W czasach Jezusa faryzeusze uważali, że powoduje ją nawet kontakt z cieniem ciała zmarłego. Księga Liczb podaje szczegółowo rytuał oczyszczenia z nieczystości (Lb 19, 14-22). „W celu dokonania oczyszczenia człowieka skalanego przez kontakt z ciałem zmarłego, człowiek rytualnie czysty musiał wziąć popiół z czerwonej krowy, zmieszać go z wodą ze studni lub płynącego potoku i pokropić nią skalanego za pomocą gałązki hizopu. Używano hizopu, ponieważ jego gęste gałęzie pochłaniały płyn. Obrzędu pokropienia dokonywano trzeciego i siódmego dnia (obydwie liczby pierwsze odgrywały doniosłą rolę i były często stosowane w starożytnych rytuałach i opowieściach). Następnie, siódmego dnia, człowiek nieczysty dokonywał samooczyszczenia, kąpiąc się i piorąc swoje szaty. Tego wieczora odzyskiwał ponownie rytualną czystość. W ten sposób w ramach wspólnoty nie dochodziło do mieszania czystego z nieczystym, utrzymywano też ideał społeczności godnej służenia Bogu” (J. Walton). Oczywiście taki rytuał nie był możliwy na wygnaniu. W diasporze wszystkie rytuały były uproszczone. Nie było bowiem świątyni ani nawet możliwości dostępu do wody źródlanej. Tobiasz musiał zadowolić się obmyciem i oczyszczeniem zwykłą wodą.
Po rytualnym obmyciu Tobiasz rozpoczął ucztowanie. Położył się wraz z rodziną przy stole. Tak bowiem zazwyczaj jadano w świecie starożytnym. Uczta, wspólne świętowanie wzbudza atmosferę zaufania, intymności, pokoju, radości. Jest się razem, ponieważ się kocha i chce się przeżyć wspólnie chwilę beztroski przy stole. Jednak tym razem nie była to radosna wspólnota stołu. Przeciwnie, zamieniła się w rodzaj stypy. Tobiasz wyrażał swoje emocje poprzez smutne oblicze i żałobny lament. Wspominał proroka Amosa i jego smutne przepowiednie dotyczące żałoby po zniszczeniu schizmatyckiego sanktuarium w Betel: „Zamienię święta wasze w żałobę, a wszystkie wasze pieśni w lamentacje” (Am 8,10).
Zachowanie Tobiasza było swoistą żałobą dostosowaną do możliwości diaspory. Zwyczaje żałobne w starożytności „obejmowały zwykle rozdarcie szat, płacz, posypywanie głowy prochem i chodzenie w worze pokutnym. Wór pokutny, wykonany z sierści kozła lub wielbłąda, był szorstki i niewygodny. Często wór pokutny był jedynie przepaską biodrową. Oficjalny okres żałoby trwał trzydzieści dni, mógł być jednak przedłużany tak długo, jak życzył sobie tego opłakujący” (J. Walton).
Po zmroku Tobiasz wykopał grób i pochował zmarłego. „Forma pogrzebu, pochówek w ziemi, różni się od typowego dla kraju Izraela grzebania zmarłych w pieczarach i grobach kutych w skale. Być może zwyczaje północnego Izraela względnie diaspory były inne; może chowano zmarłych w ziemi z braku innej możliwości. Pochowanie w ziemi było też ukryciem zwłok” (M. Wojciechowski). U Izraelitów istniał zwyczaj pochówku zmarłych w tym samym dniu, zwykle kilka godzin po śmierci. Nocna pora miała ustrzec czyn Tobiasza przed oczami ciekawskich.
Mimo podjętych środków ostrożności, sąsiedzi zauważyli czyn Tobiasza i drwili z niego: „Jeszcze się nie boi. Już przecież z powodu takiego samego czynu poszukiwano go, aby go zabić, tak że musiał uciekać, i oto znowu grzebie umarłych” (Tb 2,8). Sąsiedzi Tobiasza nie byli tak pobożni i prawi jak on. Dlatego oceniali negatywnie czyny Tobiasza. Wspominali jego banicję i inne konsekwencje grzebania zmarłych. Przewidywali, że mogą się powtórzyć i dziwili się podejmowanemu ryzyku i wystawianiu życia całej rodziny na poważne niebezpieczeństwo.
Przewidywania sąsiadów nie sprawdziły się. Jednak miecz Damoklesa zawisł nad nim z zupełnie niespodziewanej strony. Po czynnościach pogrzebowych i kąpieli, Tobiasz położył się na nocny wypoczynek na podwórzu. Spanie na powietrzu, zazwyczaj na płaskim tarasie dachów, było w gorącym klimacie asyryjskim zjawiskiem powszechnym. Być może dochodziły jeszcze względy rytualne. Podczas snu spadły na jego oczy odchody ptasie, powodując ślepotę. „Oślepnięcie z powodu odchodów ptasich może się wydawać przypadkiem bardzo nietypowym i tak to zapewne pojmował autor księgi: Tobitowi przydarzył się wyjątkowy pech! Jednakże odchody zawierają bakterie, które mogły spowodować silne zapalenie oczu, oraz żrące substancje, które mogły bezpośrednio wywołać ich uszkodzenie” (M. Wojciechowski). Tobiasz oślepł całkowicie. Przyczynił się do tego zapewne starczy wiek i nieumiejętna kuracja lekarzy.
Miłosierne czyny Tobiasza zostały ponownie nagrodzone… cierpieniem. Najstarsze próby interpretacji cierpienia odwołują się zazwyczaj do powiązań z ludzkimi wyborami. Cierpienie jest konsekwencją złych wyborów, ludzkich błędów, słabości i grzechu. Ale czy każde? Czy istnieje cierpienie niezawinione? A jeśli tak, czy można również w nim poszukiwać sensu?
Jezus wyraźnie odciął się od mentalności łączącej każde cierpienie z grzechem. Na pytanie, kto ponosi winę za ślepotę niewidomego od urodzenia, odpowiedział: „Ani on nie zgrzeszył, ani rodzice jego, ale [stało się tak], aby się na nim objawiły sprawy Boże” (J 9,3). Pytanie: „kto zgrzeszył?” nie jest właściwym. Kwestia winy w cierpieniu jest drugorzędna. Istotne jest, że przez nie „objawiają się sprawy Boże”. Właściwe pytanie powinno brzmieć: Jaki sens ma cierpienie? Co Bóg chce przez nie powiedzieć? Na co zwrócić uwagę?
Święty Jan Paweł II napisał: „Człowiek cierpi z powodu zła, które jest jakimś brakiem, ograniczeniem lub wypaczeniem dobra. Można by też powiedzieć, że człowiek cierpi z racji dobra, które nie jest jego udziałem, od którego został niejako odcięty lub którego sam się pozbawił”. Wydawać by się mogło, że Tobiasz był idealny. Jednak jego sztywna postawa moralna zaprowadziła go do pychy. Dalszy ciąg historii pokazuje, w jaki sposób odbiła się na relacjach z najbliższymi. Tobiasz „pozbawił się dobra”, którym była pokora. Augustyn Pelanowski tłumaczy: „Tobiasz ojciec, wznosząc gmach idealnego JA, postrzegając siebie od najlepszej strony i zamazując w sobie zupełnie poczucie winy i prawdę o własnej grzeszności, chciał żyć tylko wzniosłością, tuszując w sobie wszelką niedoskonałość i nędzę. To właśnie dlatego przydarzyły mu się te wszystkie nieszczęścia, łącznie ze ślepotą. Ponieważ wzbił się w pychę, i to pychę duchową, nieuchronnie musiał zostać z tego oczyszczony. (…). Ślepotę w tym miejscu można pojąć nie tylko jako brak zdolności dostrzegania innych oczami miłości, ale jako ciemność ducha i uświadomienie sobie, że tak naprawdę nie wiemy już nic, ani jak żyć, ani co naprawdę jest miłe Bogu, ani co Mu niemiłe. Ale nie zbliżymy się do Boga, dopóki nie przyjmiemy siebie w całości: nie tylko w pragnieniu świętości, ale też odkrywając w sobie mrok nędzy”.
Pytania do refleksji:
- Jak przeżywasz dni świąteczne?
- Jaką wagę przywiązujesz do posiłków spożywanych w rodzinie bądź we wspólnocie (zakonnej, przyjaciół)?
- Jakie znaczenie mają dla ciebie rytuały? Które z nich cenisz sobie szczególnie? Dlaczego?
- W jaki sposób przeżywasz czas żałoby?
- Co sądzisz o cierpieniu niezawinionym?
- Jaką prawdę o tobie odsłania cierpienie?
- Co stanowi twoją ślepotę?
- Czym jest według ciebie pokora? W jaki sposób ją praktykujesz?
Fragment książki: „Strzeżony przez Pana. Wędrówka Tobiasza”, WAM
fot. Pixabay