Zbliża się zima i choć kojarzy nam się z wieloma różnymi sprawami, coraz częściej w świadomości ludzi pojawia się wniosek: zima, zatem trzeba rozwiesić karmniki. Wnioskowanie bardzo słuszne i potrzebne. Dokarmianie ptaków jest prostą i skuteczną inicjatywą, popieraną przez wszystkie towarzystwa ornitologiczne w naszym kraju. Nie kosztuje dużo, daje za to dużo satysfakcji i jest realnym wpływem na lokalne środowisko. Jak przy każdych jednak formach pomocy i wsparcia, tak i tutaj obowiązuje zasada: więcej nie znaczy lepiej. Dokarmianie ptaków w okresie zimowym ma pewne ramy, do których warto się dostosować, żeby w rezultacie pomóc ptakom.
1. Karmniki
To nie jest tak, że od pierwszego dnia kalendarzowej zimy, czy nawet jesieni, trzeba rozwieszać karmniki. Z racji tego, że okres jesienny jest bardzo obfity we owoce jagodowe, nie musimy od razu ułatwiać ptakom pracy związanej z poszukiwaniem pokarmu. Wskazania, co do dokarmiania są w tej kwestii jasne: dokarmiajmy, kiedy pojawi się pierwszy śnieg i/lub mróz (tj. temperatura poniżej 0).
Karmniki warto powiesić wysoko, chociaż nie musi to być 10 m nad ziemią. Karmnik ustawiony metr czy półtora metra nad ziemią w zupełności wystarczy. No, chyba że mamy koty, lub posiadamy informacje o kotach sąsiada, które lubią zawitać w nasze okolice. Wtedy warto karmnik powiesić wyżej lub ustawić go w taki sposób, żeby ciekawskiemu kotu nie ułatwiać dojścia do żerujących ptaków.
Warto karmnik ustawić/zawiesić w miejscu choć trochę ukrytym – między gałęziami, w zakrzewieniu czy innym, ustronnym miejscu. Jeżeli ustawimy karmnik na otwartej przestrzeni, nie zmniejszy to zainteresowania, ale powieszenie go w miejscu ustronnym ułatwi ptakom żerowanie a nam długie ornitologiczne obserwacje.
Karmniki można zrobić samemu z dostępnych materiałów. Może to być kilka desek, resztka po szafce czy puste pięciolitrowe butelki po wodzie. To, co kluczowe w budowie karmnika to jakaś forma ochrony ziarna przed wodą/śniegiem/wilgocią. Zapobiega to gniciu ziarna i rozwoju pleśni czy bakterii. Dla takich 16 gramowych sikorek, kowalików czy innych strzyżyków sama zima jest wystarczającym wyzwaniem – nie dorzucajmy nowych.
A skoro o możliwych dodatkowych wyzwaniach dla ptaków mowa, warto wspomnieć tutaj o tym, co do karmnika wrzucać.
2. Pokarm
Pierwsza i podstawowa zasada: nie wrzucajmy do karmników chleba! Ani resztek jedzenia! Ani żadnych innych przetworzonych produktów, które zawierają sól i inne substancje, do których się przyzwyczailiśmy w naszej diecie. Ptaki w pierwszej kolejności potrzebują tłuszczu – źródła kwasów tłuszczowych, które później przetworzą na energię niezbędną do choćby ogrzania się i utrzymania zaskakująco wysokiej temperatury ciała, która średnio u ptaków waha się między 40-42 stopniami Celsjusza. Nasze domowe jedzenie, nawet jeżeli świeże, zawiera w sobie dużo związków, które szkodzą ptakom – chociażby sól, której w takim zwykłym chlebie jest całkiem sporo. Ptaki w pierwszym odruchu będą to jeść, jednak w dalszej perspektywie nie przyniesie im to za dużo korzyści.
Do karmnika wrzucajmy nasiona – słonecznik, dynia, czy zboża – pszenica, proso, kukurydza. Można również, starym dobrym zwyczajem, powiesić słoninę w kulkach lub innych formach – najważniejsze, żeby niesoloną. Nasiona powinny być suche, mogę być łuskane, ale nie jest to konieczne. Czy wspomniałem już, żeby nie dawać ptakom suchego chleba?
Pokarm warto uzupełniać wieczorem lub wczesnym rankiem – pamiętając, że ptaki żerują w tych kilku zimowych godzinach, kiedy świeci słońce.
Tyle uwag wprowadzających. Teraz kto może niech wiesza karmnik, wsypuje nasiona i z atlasem ptaków siada i notuje, ile zimujących gatunków naliczy (podpowiem, że 15 to minimum).
Jakub Majchrzak SJ, biolog i filozof, od roku odbywa praktykę apostolską na jezuickiej placówce w Warszawie Falenicy.
Foto: Kristof Borkowski / flickr.com