Spośród pomocy duchowych, jakie Kościół proponuje człowiekowi cierpiącemu, niewątpliwie najważniejsze są sakramenty, a zwłaszcza spowiedź, Eucharystia i sakrament chorych.
W sakramencie pojednania człowiek doświadcza Bożego miłosierdzia i pojednania z Bogiem i Kościołem. Pojednanie w cierpieniu ma szczególne znaczenie. Człowiek cierpiący, szczególnie gdy spędza długie godziny, czy nawet miesiące w łóżku, rozpamiętuje wiele zdarzeń z całego życia. Przypomina sobie również słabości, grzechy, ludzi, których zranił… I nie zawsze wie, jak naprawić popełnione błędy. Powoduje to dodatkowy ból i cierpienie. Sakrament pojednania daje nadzieję i świadomość, że Bóg przebacza wszystkie błędy i grzechy i potrafi wyprowadzić z nich dobro. W sytuacjach, gdy możliwe jest wyzdrowienie, mobilizuje do innego życia albo ekspiacji za grzechy z przeszłości.
W mojej praktyce duszpasterskiej i rekolekcyjnej spotykam się z dwojakim podejściem do sakramentu pojednania ludzi cierpiących. U jednych cierpienie wywołuje bunt wobec Boga, Kościoła i agresje wobec wszelkiego rodzaju form życia religijnego, w tym oczywiście odrzucenie sakramentu pojednania. U innych reakcja jest przeciwna; cierpienie rodzi refleksję, zastanowienie, pragnienie zmiany życia. Następuje wtedy bardzo głęboka spowiedź i przewartościowanie życia. W świadectwach tych ludzi wyczuwa się głęboką wdzięczność Bogu za cierpienie, które doprowadziło do pojednania i życia w bliskości Boga.
Dużą pociechą, nadzieją i siłą w przeżywaniu cierpienia może być Eucharystia. Każda Eucharystia jest bezkrwawą ofiarą Jezusa: można więc jednoczyć się z cierpieniem Jezusa i współofiarować swoje cierpienie w intencji własnej albo w intencjach Kościoła czy poszczególnych ludzi. Eucharystia jest również spotkaniem z Jezusem zmartwychwstałym. Zmartwychwstały Jezus przynosi pokój, miłość, umacnia wiarę i nadzieję, obdarza duchowymi siłami, które pozwalają przetrwać największy ból.
Jeżeli cierpienie na to pozwala, warto jak najczęściej uczestniczyć we Mszy świętej. Jeżeli nie pozwala, istnieje możliwość słuchania codziennej Mszy radiowej. Dobrze jest również wtedy poprosić kapłana z komunią świętą. Komunia święta jest chlebem życia, który umacnia w cierpieniu duchowym i fizycznym.
Trzecim ważnym sakramentem w cierpieniu jest namaszczenie chorych. Istnieje jednak wiele nieporozumień a nawet przesądów z nim związanych. Na przykład niemal powszechne jest przekonanie, że jest on „ostatnim sakramentem”, udzielanym wyłącznie umierającym. Obecność kapłana przy człowieku chorym traktuje się jako oznakę nieuchronnej śmierci. Takie przekonanie powoduje odkładanie tego sakramentu do ostatnich minut, a nieraz prosi się kapłana dopiero po śmierci. W ten sposób sakrament chorych redukuje się do „magicznego zabezpieczenia na ostatnią godzinę”. W imię pozornego dobra człowieka chorego, by go „nie niepokoić” czy „nie straszyć księdzem”, rezygnuje się z najważniejszych pomocy duchowych.
Tymczasem sakrament chorych jest „balsamem w cierpieniu”. Wśród jego skutków Katechizm Kościoła Katolickiego na pierwszym miejscu wymienia łaskę Ducha Świętego, która daje odwagę, by przeżywać cierpienie w pokoju i z nadzieją. Ponadto odnawia ufność i wiarę w Boga oraz umacnia przeciw pokusom złego ducha, przeciw pokusie zniechęcenia i trwogi przed śmiercią (Katechizm Kościoła Katolickiego, nr 1520).
Sakrament chorych, prowadzi przede wszystkim do uzdrowienia duchowego, ale zdarza się również, zwłaszcza gdy przyjęty jest z głęboką wiarą i taka jest wola Boża, że pomaga w uzdrowieniu fizycznym. Człowiek stanowi jedność psychofizyczną. Łaska związana z sakramentem pozwala zintegrować całą osobowość i poddać sferę zmysłową – duchowej.
Jeżeli jest ostatnim sakramentem, czyli następuje przed śmiercią, otacza koniec naszego ziemskiego życia jakby ochroną, zabezpieczającą nas na ostatnią walkę przed wejściem do domu Ojca (Katechizm Kościoła Katolickiego, nr 1523)Por. Sobór Trydencki: DS 1694..
Sakrament chorych może być udzielany w rozmaitych sytuacjach związanych z cierpieniem, np. w czasie trwania ciężkiej choroby, w niebezpieczeństwie śmierci, w podeszłym wieku, w ostatnich chwilach życia, przed operacją, w wypadkach drogowych, w nagłym zgonie. Można go powtarzać.
Z punktu cierpiącego ważny jest wcześniejszy kontakt kapłana z człowiekiem chorym. Wyraża się on w rozmowie, atmosferze życzliwości, zaufania, w zrozumieniu powagi sytuacji i w świadectwie wiary kapłana. Taki kontakt może pomóc choremu zrozumieć sens i potrzebę sakramentu a kapłanowi pozwala rozeznać predyspozycje chorego i najbardziej trafny moment udzielenia sakramentu. Oczywiście nie zawsze jest to możliwe, np. ze względu na stany lękowe wywołane chorobą, zaburzenia świadomości, choroby psychiczne czy brak pełnej akceptacji sakramentu.
Problem może stanowić wątpliwość, czy chory zmarł. Dotychczasowy zwyczaj uznający dwugodzinny czasookres za fakt definitywnej śmierci został przedłużony. Zaprzestanie działań reanimacyjnych wiąże się nie tyle z faktem śmierci, co procesem konania. W takiej sytuacji można udzielać sakramentu warunkowo; natomiast nie należy tego czynić po definitywnym stwierdzeniu zgonu. Niemniej obecność kapłana przy człowieku zmarłym jest istotna z punktu wiary i solidarności z rodziną.
Dla cierpiących ważny jest szczególnie wspólnotowy wymiar przeżywania liturgii. Z mojej praktyki duszpasterskiej wiem, że bywa inaczej. Gdy kilkakrotnie udzielałem sakramentu chorych, rodzina pozostawiała mnie samego z chorym i z pewnym ukrywanym lękiem „usuwała się”, aby „nie przeszkadzać”. Takie zachowanie jest pewnym nieporozumieniem.
Warto więc zwrócić uwagę, by czasem zaprosić kapłana do domu chorego na Eucharystię. Ponadto dobrze jest, gdy w obrzędach Mszy świętej czy sakramentu chorych uczestniczy rodzina, bliscy, przyjaciele. Obecność innych daje człowiekowi cierpiącemu poczucie solidarności i wspólnoty z Bogiem i ludźmi wierzącymi i częściowo niweluje uczucia lęku i samotności. Wiara i miłość bliskich, którzy uczestniczą w Eucharystii umacnia go duchowo.