1. Anioł Pański towarzyszył Mojżeszowi. Po cudownym ocaleniu z wód Nilu, któremu zapewne towarzyszył jego Anioł Stróż, otrzymał wszechstronne wychowanie na dworze faraona (Wj 2, 1nn). Gdy dorósł zaangażował się w walkę o sprawiedliwość, stając po stronie współziomków. Konsekwencją był gniew faraona. Mojżesz musiał ratować się ucieczką. Przybył do kraju Madian, gdzie poślubił jedną z córek kapłana Jetro (Wj 2, 16nn).
W kraju teścia Mojżesz zajmował się hodowlą owiec. Gdy wypasał je na zboczach Horebu (Synaju) był świadkiem niezwykłego zjawiska. Zobaczył w niewielkiej odległości krzak, który płonął w ogniu, ale nie spalał się. Zjawisko takie mogło uchodzić za naturalne; płonący krzew mógł być imitacją ognia, wywołaną ulatnianiem się olejków eterycznych z krzewu rycynowego.
Mojżesz jednak nie przechodzi obojętnie. Nie ulega również lękowi przed tajemniczym zjawiskiem i nie odchodzi. Dziwi się, jest zaciekawiony i zdumiony, podziwia ten widok (Dz 7, 31), a następnie postanawia go zbadać: Dlaczego krzew się nie spala? (Wj 3, 3). Pozostawia stado owiec poniżej i wspina się, by zrozumieć tajemnicę.
Reakcje zdziwienia, badania są właściwe szczególnie dzieciom i ludziom młodym. Mojżesz w wieku osiemdziesięciu lat jest młody duchem. Czterdzieści lat życia na pustyni po okresie niepowodzeń i rozczarowań sprawiło, że oczyścił się, dojrzał do nowego dziecięctwa. Jest teraz głębszy, bogatszy, bardziej otwarty.
Mojżesz nie jest człowiekiem, który mimo podeszłego już wieku wszystko zrozumiał, poukładał według własnego systemu, skatalogował. Jest raczej człowiekiem, który stawia pytania, reflektuje, poszukuje i oczekuje odpowiedzi. Podobnie jak Maryja w Nazaret w czasie Zwiastowania, czy trzej Mędrcy. Jest w nim pokora i ciągła otwartość na nowe.
- Jakie jest moje „curriculum vitae”?
- Jak zachowuję się wobec tajemniczych, niezrozumiałych zjawisk i sytuacji?
- Czy potrafię się dziwić?
- Czy czuję się młody duchem, czy raczej „zgrzybiałym starcem”?
2. Gdy Mojżesz podchodził, aby przyjrzeć się płonącemu krzewowi, usłyszał wypowiedziane przez anioła swoje imię, a następnie zaskakujące słowa: Nie zbliżaj się tu! Zdejm sandały z nóg, gdyż miejsce, na którym stoisz, jest ziemią świętą (Wj 3, 4-5). Mojżesz zbliżał się do anioła, który w tym przypadku wyrażał samego Boga, który jest świętością i doskonałością, dlatego musiał zdjąć sandały, symbol niedoskonałości, w której trwał do tej pory.
Świętość miejsca, na którym znalazł się Mojżesz, nie wynika z kategorii zewnętrznych. Pustynia była bowiem według biblijnych przekonań obszarem demonicznym; miejscem szakali, skorpionów i wężów; rozpaczy i przekleństwa. Stała się jednak świętym dzięki obecności Boga. Mojżesz nie musiał udawać się do miejsc pielgrzymkowych, aby spotkać Boga. To Bóg sam szukał jego.
Spotkanie Mojżesza z Bogiem na pustyni było dla niego czasem wstrząsu. Do tej pory Mojżesz miał obraz Boga surowego, wymagającego; Boga, który posługuje się człowiekiem, doświadcza go, a w końcu zostawia o własnych siłach. Na pustyni doświadcza innego oblicza Boga; Boga miłości i miłosierdzia; Boga, który troszczy się o człowieka zagubionego, odrzuconego, przegranego, zapomnianego przez najbliższych. Nie jest to jednak „inny Bóg”. „Bóg z gorejącego krzaku” jest Bogiem jego ojców; Abrahama, Izaaka, Jakuba (Wj 3, 6), Bogiem historii, Bogiem konkretnych ludzi.
Na pustyni Mojżesz odkrywa nowe, nieznane oblicze Boga, odczuwa bojaźń przed Nim, zakrywa twarz. Bojaźń Boża nie jest jednak strachem, ani lękiem. Bojaźń Boża jest szacunkiem, uznaniem wielkości i świętości Boga. Przejść od strachu do bojaźni, to znaczy rozpocząć drogę wiary (A. Spreafico).
Z drugiej strony czuje, że jest na nowo „wzięty w rękę Boga”, który przywraca mu zaufanie. Gdy zaczyna rozumieć, że inicjatywa zawsze należy do Boga i tylko On może wyzwolić jego naród, otrzymuje misję: Posyłam cię do faraona (Wj 3, 10). Bóg posyła go jak swego zaufanego przyjaciela, jakby nigdy nie zawiódł. Wyjawia mu też swoje imię, którego wcześniej nie objawił Jakubowi: Jestem, który Jestem (Wj 3, 14). Jest to obecność konkretna i aktywna, Bóg z nami i dla nas… Bóg jest z nami, ale nie pozwala traktować Go instrumentalnie. Człowiek nie może ciągnąć Boga to tu, to tam, aby służył jego interesom. Bóg jest wśród nas, by poprowadzić nas tam, dokąd On zechce, nie zaś po to, aby On szedł tam, dokąd my chcemy (B. Maggioni).
- Co stanowi moje „sandały”, które muszę zdjąć, aby stanąć w obecności Pana?
- W jakim miejscu mocniej doświadczam Pana Boga?
- Jaki jest „mój Bóg”?
- Jak rozumiem bojaźń Bożą?
- Czy podejmuję misję wyznaczoną przez Boga, czy raczej chcę Go traktować instrumentalnie?
3. Tradycja widziała w płonącym krzewie symbol dziewictwa Maryi. W Godzinkach o Niepokalanym Poczęciu Najświętszej Maryi Panny śpiewamy: Tyś krzak Mojżeszów, Boskim ogniem gorejąca. To odwołanie biblijne zapewne wskazuje na Maryję, która nosi pod swoim sercem Boga-Człowieka. Z drugiej strony podkreśla, że jest Matką Pięknej Miłości. Miłość Maryi owocująca wcieleniem i narodzeniem Jezusa nie naruszyła Jej dziewictwa i czystości. Była więc jak krzew który płonie, a nie spala się.
Również w ikonografii bizantyjskiej istnieje powiązanie między krzakiem gorejącym a Maryją. Maryja była przedstawiana jako siedząca na tronie w płomieniach.
Swoistą interpretację krzewu gorejącego przedstawił Nicolas Froment. Mojżesz pochylony na ziemi wśród stada owiec zdejmuje obuwie i osłania twarz przed porażającym światłem Boga. Przed jego oczami rozciąga się „przyszłościowa wizja”. Jest nią krzew gorejący; jednak w przeciwieństwie do tekstu biblijnego, jego centrum zajmuje Maryja z Dzieciątkiem Jezus. Artysta nawiązuje w ten sposób do Niepokalanego Poczęcia, które (mimo braku dogmatu) było już powszechnie przyjmowane i czczone. Odwołuje się również do proroctwa Izajasza: Oto Panna pocznie i porodzi Syna, i nazwie Go imieniem Emmanuel (Iz 7, 14). Z kolei Anioł Pański, zamiast centralnego miejsca w krzewie znajduje się tuż przed Mojżeszem. Ubrany jest w bogate szaty. Alba podkreśla jego godność diakońską.
Ikonografia wschodnia i zachodnia idąc za starożytną tradycją w umiejętny sposób łączy wydarzenia Starego Testamentu z Nowym. W faktach starożytności widzi zapowiedź Mesjasza. Uczy również odczytywać wydarzenia biblijne przez pryzmat teraźniejszości.
Takie spojrzenie uczy łączyć tradycję ze współczesnością. W Kościele tradycją jest Ewangelia, dogmaty i wiara przekazywana przez pokolenia. Ale wiele spraw wymaga innego spojrzenia, pogłębienia, przemyślenia. Innym przykładem jest modlitwa. Z jednej strony należy doceniać stare formy, jak np. różaniec, litanie, psalmy. Ale z drugiej nie należy bać się nowych. Człowiek rozwija się integralnie, również duchowo. I dlatego musi troszczyć się o rozwój modlitwy. Przychodzi czas, gdy pewne jej formy są niewystarczające albo nużące. Może to jest sygnał, by sięgać po nowe. Chrześcijanin powinien być podobny do ojca rodziny, który ze swego skarbca wydobywa rzeczy nowe i stare (Mt 13, 52).
- Czy znam Godzinki? Co mnie w nich urzeka?
- Czy Maryja jest dla mnie Matką Pięknej Miłości? Dlaczego?
- Czy przyjmuję dogmaty Kościoła? Z którymi się nie zgadzam? Dlaczego?
- Czy potrafię łączyć doświadczenia z przeszłości i tradycję z wyzwaniami i potrzebami współczesności?
Fragment książki „Aniołowie. medytacje biblijne”, WAM