Okres trzydzieści lat ukrytego życia Jezusa w Nazarecie owiany jest tajemnicą. Uwzględnił go jedynie w dwóch lakonicznych wzmiankach święty Łukasz: „Dziecię zaś rosło i nabierało mocy, napełniając się mądrością, a łaska Boża spoczywała na Nim. (…) Potem poszedł z nimi i wrócił do Nazaretu; i był im poddany. A Matka Jego chowała wiernie wszystkie te sprawy w swym sercu. Jezus zaś czynił postępy w mądrości, w latach i w łasce u Boga i u ludzi” ( Łk 2,40.51–52). Skąd to milczenie?

Na tle ówczesnej historii rozgrywającej się w rzymskim imperium, życie jednego z żydowskich dzieci znaczyło tyle, co „mrówka krzątająca się pośród setek jej podobnych” (H. Daniel-Rops). Ponadto „w starożytności życie prywatne otoczone było dyskrecją, podobnie jak to dziś jeszcze ma miejsce na Wschodzie; nie wypadało mówić o życiu osobistym człowieka, a dziećmi i kobietami nie interesowano się zupełnie: one nie mają udziału w historii” (J.P. Roux). Z kolei Ewangeliści „byli przede wszystkim nie biografami, ale zwiastunami Dobrej Nowiny, pisali tylko tyle, ile jest potrzebne do duchowego zbudowania” (D. Stern).

Luki biblijne próbują wypełnić apokryfy oraz niezliczone lokalne legendy. Apokryfy wręcz prześcigają się w przytaczaniu fantastycznych cudów, jakich miał dokonać dorastający Jezus w Nazarecie. Ich celem jest pokazanie, że nie był On zwyczajnym, lecz cudownym dzieckiem; posiadał boską moc, która już w dzieciństwie promieniowała na otoczenie. Aby odczuć klimat owych przekazów posłuchajmy jednej opowieści z Ewangelii Tomasza: „Pewnego dnia Jezus bawił się z dziećmi na dachu; jedno z nich upadło i zabiło się. Na ten widok dzieci uciekły. Jezus zaś pozostał sam. Rodzice zabitego dziecka mówili do Jezusa: «Ty zrzuciłeś to dziecko». Jezus im odrzekł: «Ja go nie pchnąłem». A gdy oni mu grozili, Jezus zszedł do tego, który był zabity i rzekł: «Zenonie – takie było bowiem jego imię – czy to ja cię strąciłem?». On podniósł się natychmiast i rzekł: «Nie, mój panie». Gdy rodzice dziecka to ujrzeli, byli zdumieni i chwalili Pana”. Według przekazów apokryficznych Jezus był cudownym i posłusznym dzieckiem o magicznej mocy. Dzięki niej na przykład muł stał się pięknym młodzieńcem, nasolona ryba odżyła, a ręka nauczyciela, który chciał Go ukarać – uschła. Według apokryfów mały Jezus również psocił i płatał figle. Niektóre z nich są nie do przyjęcia nawet z punktu etycznego, jak na przykład przekaz, jakoby zamienił dzieci w świnie, jednego ze swych towarzyszy w barana, zaś innego wręcz… uśmiercił. W Ormiańskiej Ewangelii Dzieciństwa czytamy: „Jezus zebrał trochę pyłu  ziemi, rzucił go w powietrze i pył zamienił się w muchy i komary i całe miasto napełniło się nimi; a one bardzo dokuczały ludziom i zwierzętom. Drugi raz wziął trochę gliny i ulepił z niej pszczoły i osy, rzucił je wśród dzieci i spowodował wśród nich zamieszanie”.

Apokryfy mają świadczyć o „naturalności” połączonej z cudownością młodego Jezusa. W rzeczywistości nie dokonał On w Nazarecie żadnego spektakularnego cudu. Wzrastał jak każde normalne dziecko. Nie był „małym geniuszem ani kapryśnym cudotwórcą” (G. Amorth). Jak zauważa Henri Daniel-Rops, „wszystkie te mniej więcej bezsensowne bajki są zajmujące jedynie dlatego, że w całym chrześcijaństwie służyły za natchnienie malarzom i rzeźbiarzom wieków średnich; rzeźby naszych katedr pełne są wspomnień o tych legendach. Ale naszej znajomości Bożego Dziecięcia w niczym – ma się rozumieć – nie pogłębiają”. Tenże autor przyznaje, że mimo to nie należy sobie wyobrażać dorastającego Jezusa jak na antycznym posągu z IV wieku z rzymskiego Muzeum Term: „Jest to postać zbyt spokojna, zbytnio ułożona, hieratyczna w swej długiej plisowanej tunice. Raczej musimy przypuszczać, że wyglądał jak jeden z tych tak żywych, nerwowych wyrostków żydowskich, których spotykamy na drogach Palestyny, wyrostków lekko odzianych, bosych, z wyrazem dużej inteligencji na namiętnych i poważnych twarzach”.

            Trzydzieści lat ukrytego życia w Nazarecie nie oznacza jednak, „że nikt o Nim nic nie wie; jest to życie w którym Bóg kryje się za człowiekiem i każe działać samemu człowiekowi” (J.P. Roux). Ewangelie nie opisują wprawdzie życia w Nazarecie, jednakże wiele faktów można wyczytać z późniejszej apostolskiej działalności Jezusa. „Jezus nie jest wytworem swego środowiska, gdyż jest Bogiem. Ale jako człowiek, dlaczego miałby nie zgodzić się być jego odzwierciedleniem, tak jak jest nim każdy człowiek? Chciał być Żydem. Jest Żydem. Jest dzieckiem Izraela, Izraelitą. (…) W Jego mowach odbija się wyraźnie i kraj, i epoka” (J.P. Roux). Przeżył swe ukryte życie w Galilei, w środowisku ludzi biednych i średniozamożnych; wśród rybaków, rzemieślników, pasterzy, rolników i najemników winnic, o czym z taką swadą opowiada w swoich przypowieściach. Henri Daniel-Rops w taki sposób charakteryzuje mieszkańców Galilei: „Galilejczycy byli ludźmi uczciwymi, byli mniejszymi formalistami niż Żydzi z Judei, były to serca proste, może trochę szorstkie. Jezus przejął ich język, obyczaje i wiele wyrażeń. Przez całe życie będzie jednym z tych ludzi z ludu, których wrodzona godność jest tak wielka, że stawia ich na równi z najmożniejszymi”.

Na życie Jezusa mieli wpływ mieszkańcy Nazaretu. Niestety, nic nie wskazuje na to, że było to środowisko idealne dla integralnego rozwoju młodego człowieka. Nazaret nie cieszył się dobrą sławą, o czym świadczą słowa Natanaela: „Czy może być co dobrego z Nazaretu?” (J 1,46). Jezus, żyjąc w małej mieścinie, został wepchnięty w ramy środowiska, w którym żył. Mieszkańcy Nazaretu, mimo iż słyszeli o Jego licznych cudach, oceniali Go sceptycznie: „Czy nie jest to cieśla, syn Maryi, a brat Jakuba, Józefa, Judy i Szymona? Czyż nie żyją tu u nas także Jego siostry? I powątpiewali o Nim” (Mk 6,3). „Chcielibyśmy widzieć małe miasteczko, krąg przyjaciół, w którym nie ma nienawiści, chorób, ani śmierci, wysepkę pokoju wobec Jezusa, istniejącą dzięki samej Jego obecności. Niestety, tych kilka słów, które Ewangelie mówią o Nazarejczykach, nie wywołuje takiego obrazu. Rozumiemy, dlaczego dziś, kiedy Jezus jest nadal wśród nas, świat jest taki, jaki jest” (J.P. Roux).

Jezus wzrastał w Nazarecie pośród licznej rodziny. W cytowanym wyżej fragmencie mieszkańcy Nazaretu mówią o Jego braciach i siostrach. Agnostycy na tej podstawie twierdzą, że Jezus nie był jedynym synem Maryi. Inni (między innymi Kościoły prawosławne), opierając się na apokryfach, uważają, że miał przyrodnie rodzeństwo, gdyż Józef poślubiając Maryję miał dzieci z poprzedniego małżeństwa. W rzeczywistości określenie „brat” i „siostra” wskazuje na dalszą rodzinę. W językach semickich określa się nimi kuzynostwo, a nawet małżonków i dalsze stopnie pokrewieństwa. Tradycja Kościoła przyjmuje jednoznacznie, że Maryja była zawsze dziewicą, a znani z imienia „bracia” Jezusa: Jakub, Józef, Szymon i Juda oraz „siostry” to bracia i siostry cioteczni oraz dalsi krewni.

Nie wszyscy liczni krewni byli przychylni Jezusowi. Świadczą o tym późniejsze wydarzenia. W czasie publicznej działalności Jezus był posądzany przez swych przeciwników o szaleństwo. Wieść o pomieszaniu zmysłów dotarła do Jego rodziny – matki i kuzynów: „Gdy to posłyszeli Jego bliscy, wybrali się, żeby Go powstrzymać. Mówiono bowiem: Odszedł od zmysłów” (Mk 3,21). „Z ich punktu widzenia Jezus powinien powrócić do domu, by robić stoły oraz krzesła, nie zaś przyciągać do siebie rzesze chorych i opętanych ludzi, nie mówiąc już o budzeniu wrogości przywódców religijnych. (…) Reakcja krewnych Jezusa pozwala sądzić, że widzieli w Nim tylko zwykłego, młodego członka rodziny, którego znali przez całe swe życie” (M. Healy). Święty Jan stwierdza wprost, że krewni „nie wierzyli w Niego” (J 7,5). „I nie należy sądzić, że ta niechęć czy obojętność powstała dopiero wówczas, gdy Jezus począł działać publicznie. Było to już raczej otwarte zamanifestowanie tajonych uprzednio uczuć, narastających w czasie Jego ukrytego życia w Nazarecie. O tej rodzinnej niechęci Jezus wspomina w sposób bardzo ogólny: «Tylko w swojej ojczyźnie, wśród swoich krewnych i w swoim domu może być prorok tak lekceważony» (Mk 6,4)” (G. Ricciotti). Jednakże znaczna część „rodzeństwa” była przychylna Jezusowi. Pozostali Mu wierni do końca (por. Dz 1,14; Ga 1,19). Zapewne „odnosili się doń serdecznie już w tym czasie, gdy był jeszcze nieznanym chłopcem i młodzieńcem w Nazarecie” (G. Ricciotti).

Pytania do refleksji:

  • Co sądzisz o „białych kartach” z życia Jezusa?
  • Co mógłbyś powiedzieć o ukrytym życiu Jezusa na podstawie Jego działalności publicznej?
  • Jaki jest twój stosunek do apokryfów?
  • Jak wyobrażasz sobie Jezusa w wieku dziecięcym i młodzieńczym?
  • Jaki wpływ na twoje życie miało środowisko, w którym wzrastałeś?
  • Co sądzisz o sceptycyzmie Nazaretan i kuzynów Jezusa?
  • Których krewnych wspominasz z sympatią i wdzięcznością? Dlaczego?

Fragment książki „Bóg ukryty”, WAM 2024

Bóg ukryty | wydawnictwowam.pl