I kto zostanie wybrany na Papieża? Typowanie konkretnego kardynała pozbawione jest sensu. To taka zabawa dla mediów i naszych oczekiwań. W dodatku jeszcze te polityczne podziały na konserwatystów i progresistów.

Ja tam przyjmę każdego. Papieże, którzy byli za mojego życia, byli najlepsi jacy mogli być. Każdy z nich inny, ale widzę w ich pontyfikatach ciągłość. Każdy inaczej inspirował,  czasem trochę denerwował. Także wierzę, że i następny będzie odpowiedni.

Choć przyznam, że podczas konklawe  w 2005 roku, będąc na teologii, mówiłem, że Papieżem zostanie kard. Ratzinger. Mój ówczesny rektor twierdził, że ten kandydat jest już za stary. Ale miałem przeczucie. I się sprawdziło. Ja się ucieszyłem. Akurat na ostatnim roku teologii czytałem namiętnie książki Ratzingera, zresztą ciągle do nich wracam, teraz też do jego papieskich tekstów.

Ale tym razem nie mam takiego przeczucia. Bo jest to też inne konklawe niż do tej pory. Głównie przez różnorodność kardynałów i to, że słabo się znają.

Czy każdy kardynał elektor może zostać Papieżem? Nie każdy. Nie zostaje się przecież kardynałem po to, aby potem zostać kiedyś Papieżem. Do tego potrzebny jest też pewien potencjał, znajomość języków, zdrowie jako takie, zdolność do zarządzania i komunikacji itd.

Czy przyszły Papież musi znać język włoski? Do tej pory chyba brano to pod uwagę. Obecnie jednak większość elektorów nie zna włoskiego. Może zajdzie taka zmiana, że to angielski stanie się językiem papieskim? Nie wiem, czy Rzym jest na to gotowy. Swoją drogą, to ciekawy paradoks. Bo przecież wybiera się biskupa Rzymu, którym dzisiaj może stać się kardynał ze Sri Lanki czy Gwatemali. Przyzwyczailiśmy się, że skoro biskup Rzymu to powinien mówić po włosku. Nie wiem, czy św. Piotr mówił chociaż kilka słów po łacinie czy grecku. Najpierw był biskupem Antiochii.

Myślę też, że młody wiek ówczesnego kard. Karola Wojtyły, raczej był wyjątkiem niż regułą. Może zadziałał też krótki pontyfikat poprzednika – tylko 33 dni. No więc wybrano człowieka na 27 lat.

Chyba w dzisiejszych czasach takie długie pontyfikaty to już przeszłość. Wyzwania wobec papiestwa są inne. Kościół bardziej zróżnicowany i rozległy. Więc kardynał po 70-tce wydaje się bardziej prawdopodobny.

Pytanie, czy nadal będzie to ktoś spoza Włoch, a nawet spoza Europy? Widzieliśmy w ostatnich nie-włoskich pontyfikatach, jak miejsce, w którym żył, wychował się i był biskupem Papież naznaczają też jego formę bycia pontyfikiem. Jest to o tyle trudne, że w Kościele mamy konglomerat kultur, wrażliwości, ogromne zróżnicowanie problemów i wyzwań, w zależności od kraju i kontynentów. Nie mam wątpliwości, że Franciszek został w dużej mierze ukształtowany przez sytuację w Ameryce Południowej i Łacińskiej. Jan Paweł II przez pochodzenie z kraju komunistycznego.  To się odbijało w ich pontyfikatach. I następny Papież też taki będzie. Jakiś szczególny rys, którego nie wszyscy będą lubić, będzie w nim przeważał. Nie będzie takiego Papieża, który wszystkie grupy, stronnictwa i oczekiwania zaspokoi. Zresztą Papież wybierany jest większością głosów. Nie przez aklamację i jednomyślnie. Zawsze będą niezadowoleni.

Poza tym, większość kardynałów jest już spoza Europy i krajów wysoko rozwiniętych, w których kościoły borykają się z innymi wyzwaniami niż Europa i bogate kraje.

Amerykanin? Raczej nie. Ale do końca nie wiem dlaczego.

Nie sądzę, aby wybrano kardynała, który za życia i po śmierci krytykował otwarcie Franciszka. Nawet nie chodzi o tego konkretnego Papieża, tylko o tę krytykę. Tak to już jest w Kościele, że ci co krytykują sami do końca nie wiedzą, z czym wiąże się taki urząd. Już sama krytyka, często dość emocjonalna, pokazuje, że lepiej, aby taki człowiek nie zostawał Papieżem.

Swoją drogą, ciekawe, czy kardynał Burke przywróciłby tiarę i lektykę.

Czy może następny jezuita? Oj, raczej nie. Wydaje się, że biskupi zakonnicy są nieco inni niż biskupi diecezjalni. Więc ci drudzy chyba  póki co mają już dość zakonników. Ja to nawet parę razy mówiłem, że wybór jezuity na tron Piotrowy uprosił u Jezusa sam św. Ignacy Loyola, aby już nigdy więcej jezuita nie został Papieżem.

Ale myślę, że po Franciszku zdecydowanie profil duszpasterza niż zarządcy będzie bardziej pożądany. Przecież Papież nie jest tylko dla kurii rzymskiej i duchowieństwa. Kiedy Franciszek mówił o nawróceniu pastoralnym to przecież nie chodziło mu, jak niektórzy mu zarzucają, o zmianę doktryny, ale wyjście ku ludziom i wyjście od ludzi do doktryny. Ta ostatnio jest bardzo dobrze określona. Okazało się, że dla wielu kardynałów, także osób świeckich, to bardzo trudna zmiana. W naszym świecie szukamy bezpieczeństwa, stabilności, pewności. No i także wobec Papieża wysuwają niektórzy takie roszczenia. Tylko nie wiem, czy Papież jest od tego, by te potrzeby zaspokajać.

Te proste recepty na odrodzenia Kościoła: wystarczy przywrócić dawną formę liturgii, czytelne i jasne prawo czy jakiekolwiek rozwiązanie, które wszystko sprowadza do jednego, to pewna forma iluzji.

Nie mam przeczucia, kto zostanie Papieżem, ale moim typem (chyba trochę przeciwnym do tego, co wyżej napisałem) jest kard. Anders Arborelius. Trochę posłuchałem jego konferencji i wizji Kościoła. Nie ma w nim lęku, dużo nadziei, nacisk nie tyle na samą instytucję, co na życie wewnętrzne i budowanie wspólnoty. No ale wiem, karmelita, kolejny zakonnik, i, o zgrozo, były luteranin:) Benedykt, Franciszek, to teraz Jan od Krzyża , czyli Jan XXIV:) Niektórzy kardynałowie mogliby tego nie przełknąć.

A wszystko co napisałem to tylko może, chyba, wydaje mi się, prawdopodobnie. Może dzisiaj wieczorem będziemy już wiedzieli, kto będzie następnym Papieżem. Choć może potrzeba więcej czasu, żeby kardynałowie nauczyli się, jak się pisze na kartach do głosowania nazwiska niektórych elektorów.

Zdjęcie główne: Jesuits in Europe.