W walce z chrześcijaństwem Paweł wyróżniał się szczególną gorliwością graniczącą wręcz z fanatyzmem. Nie wystarczyły mu prześladowania wyznawców nowej religii w Izraelu. Walczył również poza jego granicami, w Syrii. Sądy synagogalne mogły wymierzać kary również Żydom mieszkającym poza krajem. Paweł i jego towarzysze, po otrzymaniu listów uwierzytelniających, zamierzali wybić dysydentom z głowy nowości i nakłonić ich do zarzucenia rozumienia Prawa, które naruszało świętość Izraela. Z pewnością nie mieli zamiaru ograniczyć się do dyskusji (J. Gnilka).
Jednak Bóg ma swoje plany, które często krzyżują plany ludzkie. Podczas gdy Paweł zbliżał się do Damaszku, by nieść śmierć, Pan sprawił, że zamiast niej będzie głosił życie. Paweł przeżył doświadczenie mistyczne, które całkowicie przewartościowało jego dotychczasową hierarchię wartości. Olśniła go nagle światłość z nieba (Dz 9, 3). Interwencja Boga była nieprzewidzialna. Nie tylko dlatego, że została w znaczeniu natychmiastowości, lecz również dlatego, że była nie do pomyślenia. Autor chce podkreślić w tym opowiadaniu, że zdrowie i ocalenie nie są logicznym efektem dedukcji filozoficznej, fizycznej czy kalkulacji matematycznej, ekonomicznej bądź religijnej, lecz czystym darem łaski. Miłość za miłość. Bez kalkulacji, bez oczywistej logiki, ale zwyczajnie: jako dar, który się daje (I. Gargano).
Doświadczeniu światła towarzyszył głos, słowo. Jest już błysk światła, oświecającego wnętrze serca, ale dopiero wówczas, gdy to serce jest proste, gotowe, także słyszy głos… […] Pan nie przemawia, kiedy serce jest pełne zgiełku i wszelkiego rodzaju hałasów. Aby usłyszeć głos Pana, serce musi być zanurzone w ciszy, w pogodzie ducha, w pokoju, który jest wyciszeniem, harmonią, spokojem. Serce ukojone w ciszy spokoju wewnętrznego – tylko takie serce naprawdę słucha Pana (I. Gargano). Paweł całe życie rozważał słowo Boga. Teraz objawiło mu się ono w innym wymiarze. Rozważane Słowo przekształciło się w światło i nakazało mu spojrzeć inaczej na to, co widział do tej pory (I. Gargano).
Powalony przez światło na ziemię Paweł słyszy pytanie: «Szawle, Szawle, dlaczego Mnie prześladujesz?» (Dz 9, 4). Paweł nie wie, z kim ma do czynienia. „Zrozumiałem – zdaje się odpowiadać Szaweł – że jesteś mocniejszy. Zrozumiałem, że jesteś większy. Ale kto Ty jesteś?”. Nie pojął jeszcze jasno, że chodzi o Jezusa. Dostrzega jedynie, że jakaś przerastająca go siła stanęła między jego gorliwą agresywnością a grupą uczniów Nauczyciela z Nazaretu (I. Gargano).
W odpowiedzi Jezus utożsamia się ze swymi uczniami, z prześladowanym przez Szawła Kościołem: Ja jestem Jezus, którego ty prześladujesz (Dz 9, 5). Zmartwychwstały Jezus potwierdza zależność istniejącą między przyjęciem Mistrza i Jego uczniów: Kto was przyjmuje, Mnie przyjmuje; a kto Mnie przyjmuje, przyjmuje Tego, który Mnie posłał (Mt 10, 40). Podobna zależność istnieje w odrzuceniu i prześladowaniu: Jeżeli Mnie prześladowali, to i was będą prześladować (J 15, 20). Paweł, walcząc, prześladując i zabijając chrześcijan walczy z samym Jezusem z Nazaretu. Słowa zmartwychwstałego Pana pozwalają mu zrozumieć ciągłość i więź, jaka istnieje między Jezusem a Jego mistycznym ciałem (Kościołem).
Po tym wyjaśnieniu Jezus powołuje go na swego apostoła: Wstań i wejdź do miasta, tam ci powiedzą, co masz czynić (Dz 9, 6). Użyte w greckim oryginale słowo „wstać” oznacza również „powstać z martwych”. Jezus każe Pawłowi najpierw powstać z ziemi. Jak czyni zwycięzca: „Nie leż dalej na ziemi w oczekiwaniu aż postawię moją stopę na twojej szyi, jak mógłby uczynić imperator, który pokonał swego nieprzyjaciela (I. Gargano). Powstanie z ziemi ma również wymiar duchowy. Do tej pory Paweł żył w zaślepieniu, w letargu. Zbierał owoce własnej pracy, swojego wybitnego intelektu, a także kalkulacji, przemyśleń. Od spotkania Jezusa zrozumie, że wszystko co dotyczy poznania i miłości Boga jest darem.
Jezus zmartwychwstały ofiaruje Pawłowi najpiękniejszy dar – przebaczenie. Paweł był Jego prześladowcą. Niszczył Kościół. A prześladowany Jezus oferuje miłosierdzie i miłość. Swego prześladowcę czyni Apostołem Narodów. Powołuje go i powierza misję, która zaważy w niewyobrażalnym stopniu na kształcie całego chrześcijaństwa.
Pod Damaszkiem Paweł doświadczył jeszcze jednego przeżycia. Światło, które go dotknęło, sprawiło, że oślepł. Nikt nie może patrzeć w słońce i nie być przez nie oślepionym (I. Gargano). Stary Testament, którym żył dotychczas Paweł, mocno akcentował przekonanie, że nie można zobaczyć Boga i pozostać żywym. Dzięki temu, że na zewnątrz wszystko stało się ciemne, Paweł mógł zagłębiać się we własne wnętrze. Była to jego droga pokutna. Ciemności zewnętrzne stały się kanwą do rozważań o ciemnościach wewnętrznych, o jego osobistej historii grzechu, zatwardziałości i fanatyzmie.
Paweł doświadczył ważnego przeobrażenia, przemienienia. Z człowieka kierującego się nienawiścią, stał się wyrozumiały, współczujący, miłujący; z prześladowcy stał się człowiekiem znoszącym w pokorze cierpienie, odrzucenie, niezrozumienie i prześladowanie. To przeżyte pod Damaszkiem doświadczenie umożliwiło Pawłowi przezwyciężenie nienawiści. W drogę wyruszył przecież targany nienawiścią prześladowcy. Dlatego objawienie się Chrystusa było dlań jednocześnie objawieniem Bożej miłości, która mu pozwoliła przekroczyć ciasne granice judaizmu bez zrywania z własnym narodem (Rz 9, 1nn). Jeżeli gdzie indziej mówi, że „miłość Boża jest rozlana w sercach naszych przez Ducha Świętego” (Rz 5, 5), albo że” miłość Chrystusa przynagla nas” (2 Kor 5, 14), to w ostatecznym rozrachunku źródeł i uzasadnienia tego należy szukać w godzinie jego powołania (J. Gnilka).
Ponadto osiągnął postawę duchowej wolności, bierności. Dotychczas był jedynym panem swego życia (i życia innych). Odtąd pozwala się prowadzić. Szaweł daje się prowadzić za rękę, ponieważ przestał być osobą wyniosłą, która narzuca się drugim, pewną – w swoim indywidualizmie – że jako jedyna potrafi zrozumieć rzeczywistość. Teraz jest człowiekiem całkowicie pochłoniętym przez Słowo, który wyraża uległość Słowu, dając innym prowadzić się za rękę (I. Gargano).
Dzięki mistycznemu doświadczeniu czuł się jakby pochwycony w sidła Chrystusa, zdobyty przez Niego: Nie [mówię], że już [to] osiągnąłem i już się stałem doskonałym, lecz pędzę, abym też [to] zdobył, bo i sam zostałem zdobyty przez Chrystusa Jezusa. Bracia, ja nie sądzę o sobie samym, że już zdobyłem, ale to jedno [czynię]: zapominając o tym, co za mną, a wytężając siły ku temu, co przede mną, pędzę ku wyznaczonej mecie, ku nagrodzie, do jakiej Bóg wzywa w górę w Chrystusie Jezusie (Flp 3, 12-14). Tak więc pod Damaszkiem Paweł został przez Boga pokonany i powołany do służby, ale była to również jego osobista decyzja przejścia na Jego służbę. […] Znajdował się w punkcie wyjścia nowej, trudnej dla niego drogi (J. Gnilka).
Oślepiony Paweł musiał zdać się na innych. Byli nimi towarzysze jego drogi, świadkowie ślepoty i jego zewnętrznej zmiany, ale nieświadomi przemiany wewnętrznej. Paweł został zaprowadzony do Damaszku, gdzie zamieszkał w domu pobożnego wyznawcy Mojżesza, Judy. Szok i przeżycie spod Damaszku było tak wielkie, że przez trzy dni nie przyjmował pokarmów. Paweł potrzebował czasu ciszy, samotności, modlitwy i postu, by przemyśleć i zgłębić sytuację, w jakiej się znalazł. Trzy dni milczenia, postu i ciemności w jakiś sposób przybliżyły go do Mistrza, spoczywającego trzy dni w ciemnościach grobu. Te dni stanowić będą przejście od człowieka starego do nowego. Już otrzymał dobrą nowinę o zmartwychwstaniu, w jakiś sposób wyruszył w drogę ku nowości życia, a jednak musi przeżyć do samego końca to współdzielenie śmierci i złożenia do grobu, aby ukształtował się w nim nowy Szaweł, nowy Paweł, nowy człowiek (I. Gargano).
Sytuacja Pawła po przybyciu do Damaszku nie należała do godnych pozazdroszczenia. Ociemniały i osamotniony znalazł się w sytuacji, w której zostały podważone jego dotychczasowe wartości, a nawet cały sens życia, tymczasem nowe jeszcze nie nadeszło. Pozostała mu jedynie modlitwa. Możemy sobie wyobrazić, że dokonywał w tym czasie swego rodzaju bilansu życiowego. Być może myślał o dzieciństwie spędzonym w Tarsie, o swoich najbliższych, o tym wszystkim, co było dla niego do tej pory istotne, a teraz tak bardzo niespodziewanie straciło swoją wartość. Może jednak jeszcze intensywniej myślał o tym, co będzie dalej, wszak został powołany do wspólnoty, którą do tego momentu zaciekle prześladował (W. Turek).
Bóg, powołując człowieka do ważnej misji, nie pozostawia go samego. Wspiera go swoją łaską i zsyła odpowiednie pomoce. Również Pawła nie zostawił samego z jego myślami i pytaniami. Zaingerował przez Ananiasza. Tradycja syryjska widzi w nim jednego z siedemdziesięciu najbliższych uczniów i współpracowników Jezusa, który po Jego zmartwychwstaniu osiadł na stałe w Damaszku przy ulicy Prostej, najważniejszej arterii komunikacyjnej starożytnego miasta.
Gdy Ananiasz trwał na modlitwie, doświadczył przeżycia mistycznego. Zobaczył zmartwychwstałego Pana, który przemówił do niego: «Idź na ulicę Prostą i zapytaj w domu Judy o Szawła z Tarsu, bo właśnie się modli» (Dz 9, 11). Ananiasz był jednym z bardziej wpływowych ludzi w gminie chrześcijańskiej. Był więc świadom cierpień zadanych przez Szawła uczniom Jezusa, a także jego dalszych planów. Gdy wyraził swoje obiekcje i trudności, Jezus wtajemniczył go w swoje plany: «Idź – odpowiedział mu Pan – bo wybrałem sobie tego człowieka za narzędzie. On zaniesie imię moje do pogan i królów, i do synów Izraela. I pokażę mu, jak wiele będzie musiał wycierpieć dla mego imienia» (Dz 9, 15-16). Jezus potwierdza w ten sposób wydarzenie spod Damaszku. Wybrał Pawła jako swoje narzędzie. Jego misją będzie głoszenie dobrej nowiny wśród pogan. Paweł będzie przy tym wiele cierpiał. W ten sposób upodobni się stopniowo do swojego Mistrza. Bycie wybranym, otrzymanie zadania bądź misji, oznacza dla Pawła wzięcie także na własne barki całego ciężaru otrzymanej powinności. […] Jarzmo może być lekkie. Nie dlatego, że nie wiąże się z cierpieniem, dyscypliną lub ofiarą, lecz ponieważ niesione z miłością nie jest postrzegane jako ciężar. […] Poddanie się jarzmu nie oznacza ominięcia, przejścia obok cierpienia, lecz jeśli się pojawi – przeżywanie go w radości bycia posłanym – wybranym na świadka imienia (I. Gargano).
Ananiasz nie mógł sprzeciwiać się dłużej takim zamiarom Pana; poszedł więc do domu Judy, powitał serdecznie Pawła, nazwał go bratem włożył na niego ręce, napełniając go Duchem Świętym, a następnie dokonał podwójnego cudownego „oświecenia”: przywrócił utracony wzrok oraz włączył w pełnię Chrystusa poprzez chrzest. Ananiasz stał się pośrednikiem Jezusa. Przywrócił Pawłowi zdrowie ciała, utracony wzrok, a także zdrowie duszy poprzez chrzest i moc Ducha Świętego. Pawłowi zostaje przywrócona pełnia zdrowia. Starego człowieka już nie ma. Teraz jest człowiek nowy, który jest pełnym człowiekiem, całkowicie „ludzkim” i stąd zupełnie owładniętym przez Ducha, całkowicie oddanym dawaniu świadectwa Imieniu – dla zbawienia wszystkich (I. Gargano).
W Damaszku następuje dopełnienie wcześniejszego doświadczenia Pawła. Otrzymuje dary Ducha i uwierzytelnienie swego posłannictwa. Zdobywa również przyjaciół. Ananiasz, który pośredniczy należy do jednego z pierwszych. Prześladowany i nieprzyjaciel staje się bratem i przyjacielem. Przebaczenie, jakiego doświadczył, przywróciło Pawłowi więź nie tylko z Jezusem, a więc z Bogiem, lecz także z jego nieprzyjaciółmi, którzy stają się teraz jego ratownikami, a nawet braćmi (I. Gargano).
Po uzdrowieniu Paweł zaczął głosić w synagogach, że Jezus jest obiecanym Mesjaszem. W ten sposób stał się przyczyną zamieszania i niepokojów wśród Żydów. Ta nowość w osobie Pawła wywołuje wstrząs zarówno wśród Żydów, jak i wśród judeo-chrześcijan uczęszczających do synagog. Jedni czekali na niego jako na wysłannika centralnej władzy w Jerozolimie, aby móc uwolnić się od mniej lub bardziej ukrytych uczniów, którzy przedostali się do synagogi; drudzy obawiali się go jako prześladowcy, który już wiele razy stosował przemoc wobec uczniów Chrystusa. Teraz jedni i drudzy widzą ze zdumieniem, że wszystko się odwróciło: prześladowca stał się głosicielem. Ale także ich uczucia odwróciły się w przeciwną stronę: nadzieja dla jednych, szok dla drugich (I. Gargano).
Po doświadczeniu przemiany Paweł jest innym człowiekiem. W przeżywanie relacji z Chrystusem i głoszenie Go włącza bagaż całej bogatej i złożonej osobowości; swoją inteligencję, świat afektywny, zdolność działania. Są w nim nadal pasje i namiętności. Ale odtąd zmierzają w innym kierunku. Zamiast walczyć z nowym wrogiem (judaizmem), nowy misjonarz głosi Chrystusa.