W piątkowe popołudnie 16 maja 2025 r. w Sanktuarium Narodowym pw. św. Andrzeja Boboli odbyły się w Warszawie uroczystości z okazji liturgicznego wspomnienia św. Andrzeja Boboli.
Mszy św. o ducha jedności w naszej Ojczyźnie przewodniczył ks. abp Adrian Galbas, Metropolita Warszawski, a koncelebransami byli ks. bp Romuald Kamiński, Ordynariusz Warszawsko-Praski, ks. bp Marek Marczak, Sekretarz Generalny Konferencji Episkopatu Polski, o. Zbigniew Leczkowski SJ, przełożony Prowincji Wielkopolsko-Mazowieckiej Towarzystwa Jezusowego i kilkudziesięciu księży.
Kazanie wygłosił główny celebrans.
Przypomniał, że spotykamy się w Tygodniu Modlitw o Powołania Kapłańskie i wezwał „do modlitwy za księży i o księży, aby lud Boży nigdy nie był pozbawiony przewodników, którzy stylem swojego życia i gorliwą posługą będą go prowadzić tak przez jasne wyżyny jak i przez ciemne doliny doczesności do obfitych wód życia wiecznego”.
Nawiązując do dzisiejszej uroczystości, podczas której czcimy jednego z głównych patronów Polski, świętego męczennika Andrzeja Bobolę powiedział, że „nie przyszliśmy tutaj dzisiaj jak do jakiegoś muzeum, żeby tylko powspominać dawne historie i powzruszać się siłą naszych świętych przodków. Przyszliśmy tu, aby nabrać siły do naszego chrześcijańskiego życia, dla którego życie i męczeństwo świętego Andrzeja ma być wzorem i pomocnym światłem”.
Patron Polski Andrzej Bobola „wzywa nas do jedności, do budowania i do trwania w jedności, aby wszyscy stanowili jedno” – powiedział ksiądz arcybiskup. Doprecyzował, że chodzi o jedność człowieka z Bogiem i jedność człowieka z człowiekiem i podkreślił, że najbardziej niebezpieczną postawą jest obojętność wobec Boga.
Opowiedział, jak podczas pobytu w Szkocji wszedł do pięknego gotyckiego kościoła przerobionego na dobrze prosperujący pub. Grała kapela, w powietrzu unosił się zapach papierosów, a barmani stojący w dawnym prezbiterium nalewali piwo. „Miał rację Soren Kierkegaard, mówiąc że jeśli mieszkańców Europy porównalibyśmy do pasażerów wielkiego statku, to za jego sterem stoi coraz częściej nie oficer, ale kucharz, a pasażerowie coraz rzadziej zadają sobie pytanie «Dokąd płyniemy?», a coraz częściej «Co będziemy jedli?». I w takim świecie mamy być apostołami jedności z Bogiem. Przede wszystkim przez to, że sami będziemy trwali w tej jedności, otwierając się na łaskę obecną w sakramentach i w słowie Bożym. Przyjmując całą naukę Chrystusa oraz dbając o swoje dobrze ukształtowane sumienie. […] Polska potrzebuje ludzi sumienia – wołał Jan Paweł II w Skoczowie, dokładnie 30 lat temu przed wyborami prezydenckimi. To jest aktualne także przed wyborami prezydenckimi za dwa dni. Idźmy na te wybory i wybierzmy osobę o dojrzałym, dobrze ukształtowanym sumieniu”.
Podkreślił raz jeszcze, że wszyscy potrzebujemy ludzi sumienia, którzy poznają wyzwalającą prawdę o sobie. Nazywając sumienie „sanktuarium człowieka”, zachęcił, by do tego sanktuarium ciągle zaglądać i o nie dbać.
„Jeśli nie będziemy świadkami królestwa Bożego, nikogo do tego królestwa nie doprowadzimy. Ludzie o starych sumieniach nowej ewangelizacji nie zrobią, ale jeśli sumienie będzie nowe, nieustannie odnawiane przez stałą współpracę z łaską Bożą, wówczas wszystko się uda”.
„Oprócz budowania i trwania w jedności z Bogiem, ważna jest także jedność między nami. Bardzo aktualne są słowa św. Pawła, które dzisiaj usłyszeliśmy w drugim czytaniu. Gdy jeden przez drugiego krzyczy, ja jestem Pawła, a ja Apollosa, ja jestem Kefasa, a ja Chrystusa…. To ciągłe ja, ja i ja. Ja jestem tego, a ty tamtego. Ale to ja mam rację. To my mamy rację, nie ty i nie wy. Liczy się partia, a nie patria. Liczy się to, co częściowe przed tym, co wspólne. Dobro grupy przed dobrem całości. Z tego zawsze będą konflikty, nieporozumienia, a w końcu wojny. Zdobywaj ludzi sercem, nie pięścią – mawiał inny wielki męczennik Warszawy i całej Polski, błogosławiony ks. Jerzy Popiełuszko. Zdobywaj ludzi sercem, nie pięścią. A jednak tak często wolimy pięść”.
Przywołał rzeźbę Igora Mitoraja, która znajduje się na drzwiach Sanktuarium Matki Bożej Łaskawej i która przedstawia scenę Zwiastowania z udziałem Maryi i dwóch aniołów. „Wszyscy są tam okaleczeni. Bez rąk. Z jednym anielskim skrzydłem. To aluzja do okaleczonej przez wojnę warszawskiej Starówki, która jak postaci na tej scenie zachowała jednak piękno i życie. My w dzisiejszej Polsce sami się nawzajem okaleczamy. Odcinamy to, co w nas jest dobrego. Na skutek tego nie mamy już dwóch skrzydeł, więc nie możemy się wznieść. Nie mamy ramion i rąk, więc nie możemy się objąć, przytulić, zawiązać wspólnoty. Nie możemy się nawet przywitać. I nie ma w nas tego piękna, co w Maryi i w anielskich postaciach na rzeźbie Mitoraja. U źródeł tego leży oczywiście owa nieśmiertelna pycha objawiająca się w chęci dominowania, posiadania władzy nad innymi. Nie tylko władzy politycznej. Pycha, która tak bardzo nadęła policzki, że zakryła oczy i nie pozwala zobaczyć drugiego. Pycha, która z nieba spycha, przeżywa dzisiaj swoje złote dni”.
„Upominam was bracia w imię naszego Pana Jezusa Chrystusa, abyście byli zgodni i by nie było wśród was rozłamów – powiedział nam dzisiaj Apostoł narodów. Byście byli jednego ducha i jednej myśli”.
„Jak zdobyć taką jedność? Jak ją budować? Złota zasada zawiera się w krótkim zdaniu św. Pawła z Listu do Rzymian: O ile to od was zależy, starajcie się żyć ze wszystkimi w zgodzie. O ile to zależy od was. Nie zależy wszystko. Część, czasem bardzo znaczna, zależy od drugiej strony. Ale to, co od nas, niech idzie ku zgodzie. Jak coś z drugimi popsujemy, jak kogoś zawiedziemy, jak się okażemy nie tacy śliczni i nie tacy dobrzy, jak o nas myślano, albo na jakich sami się kreowaliśmy, próbujmy to jak najszybciej naprawić i wyciągnąć mądre wnioski na przyszłość. Żeby nie wpadać wciąż do tej samej dziury, nie robić w kółko tych samych głupstw i bez przerwy nie popełniać identycznych błędów, bo to byłoby smutne”.
„Tu jest także miejsce na dialog rodzinny, wspólnotowy, społeczny. Dialog to tyle, co spotkanie dwóch słów: mojego i twojego. Inaczej niż monolog, w którym jest miejsce tylko na jedno słowo, oczywiście na moje. W dialogu mówię, ale też słucham. Daję, ale i przyjmuję. W monologu tylko mówię, albo krzyczę. Dialog pozwala mi dowiedzieć się czegoś, czego jeszcze nie wiem. Monolog jest tylko powtarzaniem tego, co już wiem. Dialog jest więc wartościowszy dla każdej strony. Na dialog zdobywają się jednak ludzie pokorni i mądrzy. Pyszni i głupi monologizują bez końca. Dialog zaczyna też zawsze pokorniejszy i mądrzejszy. Pyszny i głupi czeka, aż do niego przyjdą. Przyjdą jedynie po to, by go posłuchać. I to jest tragedia głupiego”.
„Obyśmy byli animatorami dialogu. Obyśmy łaskę do niego czerpali stąd, z ołtarza, z Eucharystii. Tu uobecnia się ostatnia wieczerza, podczas której Chrystus modli się o jedność, ale podczas której także umył apostołom nogi. To jest jedno wydarzenie. Jeden styl Chrystusa. Modlitwa i gest. Słowo i czyn. Tu spożywamy jeden chleb, co złączył wiele ziaren i pijemy z jednego kielicha, co łączy kropel wiele. Tu ukazujemy jeden Kościół, choć rozproszony po całej ziemi. Im bardziej, im częściej i im lepiej tu będziemy się modlić, tym bardziej będziemy zdolni do pokornych gestów jedności wobec naszych bliźnich. A tym samym bardziej będziemy podobni do św. Andrzeja, bo ileż poniósł on trudów”.
Zakończył krótką modlitwą o wstawiennictwo św. Andrzeja Boboli, a po kazaniu rozległy się w sanktuarium gromkie brawa.
Na zakończenie liturgii, w imieniu jezuitów podziękował księdzu arcybiskupowi oraz wszystkim uczestniczącym w modlitwie o. Zbigniew Leczkowski SJ, przełożony Prowincji Wielkopolsko-Mazowieckiej Towarzystwa Jezusowego. Nawiązując do intencji Mszy św. oraz do kazania, wyraził wdzięczność, że możemy dzisiaj razem budować tu wspólnie jedność.