W Mjanma jezuici starają pomagać ofiarom wojny, ubóstwa i katastrof naturalnych. Organizują pomoc materialną i edukację. O wyzwaniach, z jakimi mierzy się tam zarówno Kościół, jak i wszyscy mieszkańcy, mówi dla Radia Watykańskiego pochodzący z Indii o. Girish Santiago SJ. Był świadkiem wybuchu wojny domowej w Mjanmie, przeżył tam też pandemię COVID i ostatnie katastrofy naturalne. Ludność – jak mówi – doświadczyła „niewyobrażalnych” cierpień, a Mjanma jest „głęboko zraniona”. Jednak jezuita, który poświęcił życie przesiedleńcom i osobom pokrzywdzonym, nigdy nie stracił nadziei, którą nieustannie stara się przekazywać innym.
W Mjanmie miliony osób są wewnętrznymi przesiedleńcami i każdego dnia walczą o przetrwanie. Oprócz powszechnej przemocy, spowodowanej wojną domową, kraj zmaga się z konsekwencjami powodzi oraz silnych trzęsień ziemi, które pogorszyły sytuację humanitarną. Niezliczeni ludzie – w tym dzieci, osoby starsze i chorzy – żyją w ciągłym lęku i skrajnym ubóstwie. Również miejsca kultu – kościoły i świątynie – są narażone na przemoc i zniszczenie.
Jezuici wraz z innymi przedstawicielami innych religii towarzyszą ludności w tej skrajnej sytuacji i troszczą się o przesiedlonych, o mniejszości etniczne i o najsłabszych – choć do dyspozycji mają jedynie skromne środki finansowe.
„Przesiedleńcy z diecezji Mandalaj oraz ofiary powodzi i trzęsienia ziemi potrzebują jedzenia, schronienia, lekarstw, a przede wszystkim towarzyszenia w traumatycznej sytuacji, którą przeżywają” – mówi o. Santiago, który w Mandalaj koordynował pomoc po tegorocznym marcowym trzęsieniu ziemi. Wskutek kataklizmu tysiące osób zginęły, a dziesiątki tysięcy straciły wszystko.
Więcej na stronie Vatican News
Na zdjęciu o. Girish Santiago SJ