Ludzki gniew powoduje tragiczne skutki. Charles Roberts, trzydziestodwuletni Amerykanin zastrzelił w budynku szkolnym w Paradise (Pensylwania) w 2006 roku pięć dziewczynek, innych pięć ranił, w końcu skierował broń przeciw sobie. Wcześniej napisał do żony list, w którym wspomina śmierć przedwcześnie zmarłej córki: Przepełnia mnie ogromna nienawiść: nienawiść do siebie samego, nienawiść do Boga oraz niewyobrażalna pustka. Wydaje mi się, że za każdym razem, kiedy robimy coś zabawnego, myślę o tym, że Elizy nie ma z nami przy tym i ogarnia mnie gniew (G. Tomlin).  Gniew dotyka Boga, innych, wspólnoty, społeczeństwo, ale również człowieka gniewliwego. Jest jak bumerang; zawsze powraca w zwielokrotniony sposób. Złość jest jak alkohol. Gdy przesadzisz, obraca się przeciwko tobie (Ch. Martin).

Konsekwencją gniewu jest nienawiść, chęć zemsty, przemoc. Już w starożytności Lamek sformułował własne „prawo”, które wskazuje na skutki ślepego gniewu i napędza spiralę przemocy: Lamek rzekł do swych żon, Ady i Silli: Słuchajcie, co wam powiem, żony Lameka. Nastawcie ucha na moje słowa: Gotów jestem zabić człowieka dorosłego, jeśli on mnie zrani, i dziecko – jeśli mi zrobi siniec! Jeżeli Kain miał być pomszczony siedmiokrotnie, to Lamek siedemdziesiąt siedem razy! (Rdz 4, 23-24).

Brutalne prawo Lameka znalazło swoją kontynuację w historii ludzkości. Jedną z ciemnych kart stanowi historia Diny, córki Jakuba (Rdz 34). Dina została zgwałcona przez księcia Sychem, który jednakże ją kochał i pragnął poślubić. Przeszkodzili mu dwaj bracia Diny, Symeon i Lewi, którzy zapałali gniewem i postanowili wymierzyć własną sprawiedliwość. Starożytne prawo głosiło: Ktokolwiek skaleczy bliźniego, będzie ukarany w taki sposób, w jaki zawinił. Złamanie za złamanie, oko za oko, ząb za ząb. W jaki sposób ktoś okaleczył bliźniego, w taki sposób będzie okaleczony (Kpł 24, 19-20). Bracia Diny oparli się na bardziej prymitywnym prawie Lameka. Za pozbawienie dziewictwa siostry wyniszczyli cały ród Sychema. Pod pozorem pokoju dokonali obrzezania mężczyzn, a następnie wykorzystując ich niemoc po zabiegu chirurgicznym, wycięli wszystkich w pień, plądrując i dewastując wszystko. W taki sposób odpowiedzieli na gościnność i pokój oferowany przez niedoszłego męża Diny. Tragiczny w skutkach wybuch gniewu został potępiony przez Jakuba na łożu śmierci. Zamiast błogosławieństwa ojca, bracia usłyszeli słowa: Symeon i Lewi, bracia, narzędziami gwałtu były ich miecze. Do ich zmowy się nie przyłączę, z ich knowaniem nie złączę mej sławy, gdyż w gniewie swym mordowali ludzi i w swej swawoli kaleczyli bydło. Przeklęty ten ich gniew, gdyż był gwałtowny, i ich zawziętość, gdyż była okrucieństwem! Rozproszę ich więc w Jakubie i rozdrobnię ich w Izraelu (Rdz 49, 5-7). Potomkowie synów Jakuba nie wyciągną wniosków. Podobnie krwawe i makabryczne zemsty będą się powtarzać, przynosząc spustoszenie duchowe, moralne i społeczne. Wystarczy wspomnieć gniew dwunastu pokoleń Izraela, którzy za zniesławienie i zamordowanie żony jednego z lewitów, niemal całkowicie wyniszczyli plemię Beniamina (Sdz 19-20), czy Absaloma, syna Dawida, który za zgwałcenie swej siostry Tamar zamordował przyrodniego brata Amnona (2 Sm 13).

Jeszcze jeden przykład ze Starego Testamentu pokazuje jak cienka jest linia między gniewem i szaleństwem. Przekonał się o tym na własnej skórze Dawid. Wezwany z pastwiska na dwór królewski Saula leczył jego depresje poprzez muzykoterapię: kiedy zły duch zesłany przez Boga napadał na Saula, brał Dawid cytrę i grał. Wtedy Saul doznawał ulgi, czuł się lepiej, a zły duch odstępował od niego (1 Sm 16, 23). Jednak zwycięstwa Dawida nad Filistynami,  a zwłaszcza nad Goliatem, wzbudziły w Saulu zazdrość, złość, gniew i agresję, która nieomal zakończyła się śmiercią Dawida (1 Sm 18, 5-12). Niekontrolowane emocje gniewu i agresji króla sprawiły, że Dawid musiał się ukrywać, żyjąc jak tułacz, ścigany przez Saula, czyhającego nieustannie na jego życie.

Gniew sprawia, że człowiek nie potrafi racjonalnie myśleć, reaguje nienawiścią i przemocą, dochodząc w ten sposób „własnej” (Lamekowej) sprawiedliwości. Agresywność jest ostatecznie znakiem niemocy racjonalnych argumentów kogoś, kto nie potrafi uchwycić się spójnej sprawiedliwości i stacza się w otchłań absurdu, tracąc wszelką samokontrolę i wszelkie hamulce wynikające z samego współżycia społecznego (G. Ravasi).

Gniew zwykle nie wygasa samoistnie. Przeciwnie, rozszerza się, tworząc spiralę zła. Czasem pozytywny bunt wobec zła i nieakceptacja rzeczywistości przynosi destruktywne skutki. Dlatego Jezus w Kazaniu na Górze w radykalny sposób dyskredytuje wszelki gniew: Słyszeliście, że powiedziano przodkom: Nie zabijaj; a kto by się dopuścił zabójstwa, podlega sądowi. A Ja wam powiadam: Każdy, kto się gniewa na swego brata, podlega sądowi. A kto by rzekł swemu bratu: Raka, podlega Wysokiej Radzie. A kto by mu rzekł: Bezbożniku, podlega karze piekła ognistego (Mt 5, 21-22). Jezus stawia gniew obok morderstwa. Konsekwencje gniewu są nieprzewidywalne; wobec tego w każdym niekontrolowanym i tłumionym gniewie kryje się zalążek morderstwa (G. Tomlin). Odpowiedzią na niesprawiedliwość i zło nie jest gniew, gdyż on jedynie eskaluje spiralę zła i nienawiści. Odpowiedzią jest przebaczenie i miłosierdzie. Jezusowe prawo sprawiedliwości stoi na antypodach prawa Lameka: Słyszeliście, że powiedziano: Oko za oko i ząb za ząb! A Ja wam powiadam: Nie stawiajcie oporu złemu. Lecz jeśli cię kto uderzy w prawy policzek, nadstaw mu i drugi! Temu, kto chce prawować się z tobą i wziąć twoją szatę, odstąp i płaszcz! Zmusza cię kto, żeby iść z nim tysiąc kroków, idź dwa tysiące! Daj temu, kto cię prosi, i nie odwracaj się od tego, kto chce pożyczyć od ciebie. Słyszeliście, że powiedziano: Będziesz miłował swego bliźniego, a nieprzyjaciela swego będziesz nienawidził. A Ja wam powiadam: Miłujcie waszych nieprzyjaciół i módlcie się za tych, którzy was prześladują; tak będziecie synami Ojca waszego, który jest w niebie; ponieważ On sprawia, że słońce Jego wschodzi nad złymi i nad dobrymi, i On zsyła deszcz na sprawiedliwych i niesprawiedliwych (Mt 5, 38-45).

Św. Paweł radzi starożytnym Efezjanom: Gniewajcie się, a nie grzeszcie: niech nad waszym gniewem nie zachodzi słońce! Ani nie dawajcie miejsca diabłu! Niech zniknie spośród was wszelka gorycz, uniesienie, gniew, wrzaskliwość, znieważenie – wraz z wszelką złością. Bądźcie dla siebie nawzajem dobrzy i miłosierni! Przebaczajcie sobie, tak jak i Bóg nam przebaczył w Chrystusie (Ef 4, 26-27.32-32); w podobny sposób napomina Kolosan: A teraz i wy odrzućcie to wszystko: gniew, zapalczywość, złość, znieważanie, haniebną mowę od ust waszych! (Kol 3, 8). Apostoł Narodów potwierdza, że gniew jest sprawą naturalną (gniewajcie się), odczucia gniewu nie są grzechem ani złem, są moralnie obojętne i nie powinny rodzić fałszywego poczucia winy. Gniew, jak już stwierdziliśmy, może stanowić „pozytywną energię”. Nie może jednak zakorzenić się jako stała postawa, determinująca myślenie i działanie. W takim przypadku staje się „przyczółkiem diabła”. Kardynał Carlo Maria Martini wspomina pewną grupę zakonników, którzy zawsze siedzieli razem przy stole. Obserwujący ich współbracia zadawali sobie pytanie: kogo, a nie co będą w danym dniu jedli! Gniew jako stała negatywna postawa może przypominać owych zakonników. „Zjada”, niszczy wszystkich i wszystko, co spotyka na swej drodze, jeżeli pozostaje bez kontroli. Jest jak powój, który rozrasta się i tłumi inne rośliny.

Św. Paweł radzi również: niech nad waszym gniewem nie zachodzi słońce! (Ef 4, 26). Całkowite wyciszenie emocji nie zawsze jest możliwe, zwłaszcza gdy zadane cierpienie bardzo boli; niemniej rada Apostoła jest bardzo cenna. Ojcowie Pustyni również radzą, by nie zasypiać z gniewnymi myślami. Podkreślają, że zasypiając z gniewem, rano budzimy się z negatywnym nastawieniem do życia. W niektórych wspólnotach monastycznych jest zwyczaj, że współsiostry (lub współbracia) pukają do drzwi i proszą o przebaczenie jakiegoś obraźliwego słowa lub gniewnych myśli, które miały miejsce w ciągu dnia.

Być może praktyka Ojców Pustyni i wspólnot monastycznych jest dla nas zbyt odległa, ale każdego wieczoru możemy „powierzyć swój gniew Bogu”. Możemy przypomnieć sobie osoby, które nas zraniły, dopuścić złość i gniew, jakie w nas przeciwko nim wzbierają, zastanowić się,  co nas naprawdę zraniło, spróbować zrozumieć ich słabość, nieporadność, intencje i prosić Boga, by On sam im przebaczył, wyciszył nasze emocje, obdarzył wewnętrznym pokojem i dał nadzieję, że On jest gwarantem prawdziwej sprawiedliwości i nawet na krzywych liniach napisze dobro.

fot. Pixabay