W uroczystość Matki Bożej Częstochowskiej, 26 sierpnia 2025 roku, nowicjusze Towarzystwa Jezusowego: Szymon Kozicki z Prowincji Polski Południowej i Jakub Sulewski z Prowincji Wielkopolsko-Mazowieckiej złożyli pierwsze śluby zakonne podczas Mszy św. w kaplicy zakonnej Kolegium Jezuitów w Gdyni.
Z tej okazji przyjechali do Gdyni o. Wacław Królikowski SJ (Rektor Kolegium Jezuitów w Krakowie) oraz o. Mateusz Ignacik SJ (Socjusz Prowincjała z Warszawy). Śluby zakonne w Towarzystwie Jezusowych składa się już po dwóch latach nowicjatu. Choć ze strony składających śluby mają już one charakter wieczysty, to zakon jezuitów dopiero po kilkunastu latach wyrazi swoją chęć definitywnego wcielenia do Towarzystwa Jezusowego wyświęconych już wówczas i uformowanych jezuitów.
Mistrz nowicjuszy, o. Czesław Wasilewski SJ, wygłosił okolicznościowe kazanie wyjaśniając sens ślubów posłuszeństwa, czystości i ubóstwa.
O. Józef Figel SJ w Świętej Lipce zawsze tłumaczył, że Maryja na obrazie gdzie trzyma Jezusa spojrzeniem i gestem wskazującym na Syna to symboliczny wyraz tych samych słów, które powiedziała w Kanie: Zróbcie wszystko cokolwiek Wam powie. Był to początek znaków, publicznej działalności Jezusa. Dziś Szymon i Kuba idąc jakby za radą Maryi robią kluczowy krok na drodze odpowiedzi na słowo Jezusa. Też jest to jakiś początek, choć za nimi już całkiem poważna droga, która przygotowała ich do tego momentu.
Jako wierzący chcemy, aby nasze życie kształtowało się w dialogu z Bogiem, było odpowiedzią na Jego Słowo. Żeby jednak je usłyszeć, trzeba zamilknąć. Przestać skupiać się na sobie i na wielu innych głosach, które słychać: czy to w Gdyni, czy w Opolu czy Kwiku. Szymon i Kuba odkryli jakiś czas temu, że chcą słuchać Jezusa. Nie tylko słuchać – jak muzyki, która czasem towarzyszy w jeździe samochodem – ale i usłyszeć co On konkretnie do nich mówi. Potem okazało się, że są gotowi na to słowo opowiedzieć. Tak trafili do tego domu. Prawie dwa lata temu.
Wasi bliscy, rodzice, rodzeństwo, pewnie patrzyli na was trochę jak na tych co tę wodę nosili do stągwi. Z jednej strony może podziwiali Waszą odwagę wyboru, determinacje, ale pewnie też zadawali sobie pytania o co w tym chodzi. Po co to? Po co ten wysiłek? Przecież można też inaczej, tak bardziej zwyczajnie. Można szukać radości i szczęścia zakładając rodzinę, wybierając samemu swoje zajęcia i nie będąc zależnym nawet w dość codziennych sprawach od innych. Z czasem pewnie i Wasi bliscy coraz wyraźniej zobaczyli i jeszcze lepiej zobaczą, że to nie jest tylko Wasz pomysł, ale że usłyszeliście słowa od Kogoś, komu nie warto odmawiać, nawet jeśli prosi o coś tak… niekonwencjonalnego czym dziś wydaje się wybór życia zakonnego.
Przez ostatnie dwa lata przede wszystkim słuchaliście. Nasłuchiwaliście Jego głosu w godzinach ciszy i modlitwy, czasem w monotonii codzienności, w momentach prób: w hospicjum na Oksywiu, wracając na chwilę do domów rodzinnych, w drodze do Starej Wsi w zeszłe wakacje, czy w naszych szkołach w Mysłowicach i Nowym Sączu i wielu innych sytuacjach i spotkaniach. Wierzę, że usłyszeliście przez ten czas, wiele słów, które pomnożyły życie i wolność w Was. Ufam, że zobaczyliście, że historia zbawiania którą znamy z ksiąg świętych nie skończyła się wieki temu, ale trwa i wy jesteście jej bohaterami. Jesteście częścią kolejnych opowieści o tym jak Bóg działa w świecie, jak zaprasza do podążania Jego ścieżkami. Cieszymy się, ze jako Wasi współbracia mogliśmy i będziemy mogli – jak Bóg pozwoli – jeszcze wielokrotnie razem z Wami w tych historiach uczestniczyć. Przede wszystkim jednak, doświadczyliście, że możecie zaufać głosowi w Waszych sercach, który pozwala wam w Bogu widzieć Ojca i zaufać Mu jak nigdy nikomu innemu i skoro On wskazuje Wam drogę jaką w Kościele od pierwszych wieków podążało tysiące mężczyzn i kobiet, to odważeni możecie ją podjąć.
I tak tu się znaleźliśmy. Śluby zakonne to wolna odpowiedź na słowa Jezusa, na Jego zaproszenie i przykład jaki nam dał. do czego? Chcecie złożyć z siebie – jak powiecie w czasie ślubów – całopalną ofiarą. Oddać wszystko to kim jesteście i co macie, całe Wasze życie, Bogu. Aby On je przemienił niczym wodę w stągwiach kamiennych. Ta woda stała się winem – najlepszym winem. Tak można spojrzeć na cel waszych ślubów.
Posłuszeństwo ma przemienić waszą wolę – trochę kapryśną, szukającą siebie – w wolę zjednoczoną z wolą Bożą, której wypełnienie staje się jak to było u Jezusa „pokarmem” (J 4,34) i źródłem prawdziwej wolności.
Czystość ma przemienić wasze ludzkie serce, zdolne do wielu przywiązań, w serce czyste, którego jedynym skarbem jest Chrystus, a dzięki Jego łasce, w serce które staje się źródłem pokoju i miłości, którym możecie dzielić się z innymi.
Ubóstwo ma przemienić waszą naturalna tendencje do gromadzenia dóbr, szukania bezpieczeństwa i snucia planów – w całkowitą ufność Opatrzności Bożej, która jest największym bogactwem.
Bóg nie przyszedł, aby zabrać wam cokolwiek dobrego. On przyszedł, aby to, co dobre – wasze pragnienia, talenty, miłość – przemienić w coś znakomitego. Wino z Kany było lepsze od poprzedniego. Życie oddane Chrystusowi przez śluby nie jest życiem gorszym, ale życiem przemienionym, które może wciąż zaskakiwać świat swoją prostotą, radością i głębią.
O to się modlimy z całego serca, abyście pozostali wierni wskazaniu Maryi: Abyście czynili wszystko cokolwiek Wam Jezus powie. Jego imieniem, za sprawą św. Ignacego, został nazwany nasz zakon. Z pokorą, ale i dumą przypominające sobie często, że jesteście towarzyszami Jezusa.
Młodym jezuitom, którzy ślubowali dzisiaj posłuszeństwo, czystość i ubóstwo w Towarzystwie Jezusowym, życzymy owocnej formacji na czekających ich teraz studiach filozoficznych, a następnie praktyk apostolskich i studiów teologicznych.
Fot. Sławomir Maj