Tak więc trwają wiara, nadzieja, miłość (1 Kor 13, 13).

Lizbona jest stolicą i największym miastem Portugalii, położonym w zachodniej części Półwyspu Iberyjskiego nad rzeką Tag, przy jego ujściu do Oceanu Atlantyckiego. Niemal trzymilionowa metropolia stanowi centrum polityczne, ekonomiczne i kulturalne kraju.

Zwiedzanie miasta rozpoczynam od dzielnicy Belém (port. Betlejem), która leży w jego zachodniej części i pełni rolę reprezentacyjną; mieści się w niej rezydencja prezydenta republiki. Pierwszym obiektem, który podziwiam jest wieża Torre de Belém, najczęściej fotografowany klejnot architektoniczny Lizbony. Wieżę wybudowano z polecenia portugalskiego króla Manuela I Szczęśliwego w latach 1515–1520 w celach militarnych; miała ona bronić miasto przed angielskimi i holenderskimi korsarzami. Ponadto stanowiła punkt orientacyjny dla wracających do ojczyzny żeglarzy i była symbolem morskiej potęgi Portugalii. W późniejszych czasie pełniła funkcję więzienia. Obiekt mierzy trzydzieści pięć metrów, jego najniższe piętra znajdują się pod powierzchnią wody. Składa się z sześciokątnego bastionu i pięcioczęściowej wieży, zdobionej mauretańskimi wieżyczkami strażniczymi i weneckimi loggiami. Torre de Belém stanowi arcydzieło gotyku i stylu manuelińskiego. Pobyt w tym miejscu jest dla mnie powodem wzruszenia, gdyż wieża stanowi mały przyczółek polskości na krańcach Europy. W 1833 roku był w niej więziony generał Józef Bem, gdy nie powiodła się jego misja zorganizowania w Porto legionu polskiego. Legion ten miał składać się z weteranów Powstania Listopadowego. Wspomnienie to jest dla mnie małą lekcją patriotyzmu i uświadomieniem, że niemal na każdym krańcu świata znajduje się mały skrawek Ojczyzny.

Od wieży udaję się w kierunku Pomnika Odkryć Geograficznych. Ten powstały w 1960 roku  (w pięćsetną rocznicę śmierci Henryka Żeglarza) monumentalny pomnik jest dziełem rzeźbiarza Leopoldo de Almeidy. Jego konstrukcja zbudowana z betonu ma kształt dziobu żaglowca i pięćdziesiąt dwa metry wysokości. Ożywiają ją postacie historyczne związane z okresem wielkich odkryć geograficznych, żeglarze, naukowcy, misjonarze. Na czele pochodu znajduje się książę Henryk Żeglarz, twórca zamorskiego imperium Portugalii, a dalej między innymi Vasco da Gama i Ferdynand Magellan. Zdobycze portugalskich odkrywców można podziwiać na wyłożonej przed pomnikiem marmurowej mozaice, będącej wielkim kompasem i przedstawiającej mapę i trasy podróży.

Po wysłuchaniu historii wielkich odkryć geograficznych i wyczynów ich pionierów udaję się do klasztoru Hieronimitów. Do roku 1934 znajdował się on pod opieką zakonu świętego Hieronima i stąd wywodzi się jego nazwa. Jego budowę zlecił król Manuel I w 1501 roku, a trwała niemal cały wiek; stąd zawiera widoczne elementy gotyku, renesansu i klasycyzmu. Klasztor miał wyrażać potęgę kolonialną Portugalii; wybudowano go w pobliżu plaży, przy której zakotwiczały żaglowce po triumfalnych powrotach z nowej ziemi. Szczęśliwym trafem i dzięki mądrości architektów przetrwał największe trzęsienie ziemi.

Klasztor uważany jest za perłę stylu manuelińskiego. Łączy gotyk z elementami orientalnymi i rzeźbami o morskich motywach. Można je podziwiać na portalach i w krużgankach. Krużganki klasztoru posiadają łuki i smukłe kolumny pokryte delikatnymi rzeźbami, wyglądającymi jak biskwitowe i z zawiłymi symbolami artystów. Klasztor pełni również rolę narodowej nekropolii. Przy wejściu znajduje się grobowiec wybitnego syna Portugalii Vasco da Gama, który jako pierwszy dotarł drogą morską z Europy do Indii. Dzięki niemu Europa mogła w sposób swobodny prowadzić handel z Azją południową. Spoczywa on dziś w manuelińskim bogato zdobionym sarkofagu w miejscu, w którym modlił się przed rozpoczęciem wyprawy swego życia (8 lipca 1497 roku). Ponadto w klasztorze znajdują się groby królewskie oraz wybitnych przedstawicieli portugalskiej kultury. Warto wspomnieć chociażby Luísa Vaz de Camões (1524-1580). Ten renesansowy poeta, prekursor baroku, wielokrotnie okrzykiwany „księciem poetów”, wprawdzie niedoceniany za życia, jednak w epoce romantyzmu stał się postacią niemal kultową, wzorem wszystkich nieszczęśliwych poetów. Drugi z kolei to Fernando Pessoa (1888-1935), poeta, pisarz, krytyk literacki, filozof, przedstawiciel modernizmu,  Uważany jest za jedną z najbardziej znaczących osobowości literackich XX wieku i jednego z najwybitniejszych poetów języka portugalskiego.

Obecność w miejscu spoczynku tak wybitnych osobowości świata kultury rodzi we mnie uczucia melancholijne. Przypomina mi polskie narodowe panteony na Wawelu i na Skałce w Krakowie. Rodzi myśli o przemijaniu, ale również o nieśmiertelności piękna, dobra, miłości i innych duchowych wartości. Wszystko przeminie, lecz one pozostaną. Tak więc trwają wiara, nadzieja, miłość – te trzy: z nich zaś największa jest miłość (1 Kor 13, 13) – głosił dwa tysiące lat temu Apostoł Narodów, zaś nasz wieszcz narodowy Cyprian Kamil Norwid twierdził, że: „Z rzeczy świata tego zostaną tylko dwie, Dwie tylko: poezja i dobroć… i więcej nic…”.

   Fragment książki „Na ziemi Boga. Duchowe podróże do miejsc świętych i nieświętych”.