W wieku 78 lat w Gwatemali zmarł ojciec José María Tojeira SJ – jezuita, który przez dziesięciolecia nie pozwolił światu zapomnieć o zbrodni w San Salvadorze. Gdy w 1989 roku zamordowano jego współbraci z Uniwersytetu Ameryki Środkowej, to on stanął na pierwszej linii walki o prawdę i sprawiedliwość. Od tamtego dnia jego życie stało się nieustannym sporem z armią, politykami i rządami – a zarazem świadectwem odwagi, której nie złamały groźby, naciski ani czas.
Ojciec Tojeira zmarł w czasie wizyty na Uniwersytecie Rafaela Landívara w stolicy Gwatemali. Towarzystwo Jezusowe poinformowało, że przyczyną śmierci był atak serca. Odszedł nie tylko profesor i duszpasterz, lecz także symbol niezłomnej walki o prawa człowieka w całej Ameryce Południowej.
Poranek, który zmienił wszystko
Rankiem 16 listopada 1989 roku w ogrodzie uniwersyteckim w San Salvadorze odnaleziono ciała czterech jezuitów – leżeli twarzą do ziemi, zabici strzałami w głowę z bliskiej odległości. W budynku obok zamordowano jeszcze dwóch duchownych oraz żonę ogrodnika i jej córkę.
Tojeira przybył na miejsce niemal natychmiast. Ten widok naznaczył całe jego życie. Od tego dnia nie tylko żądał sprawiedliwości, ale też występował publicznie jako rzecznik ofiar i obrońca prawdy. Stał się jednym z najważniejszych głosów w Salwadorze, a jego apelom przysłuchiwał się cały świat.
Walka z armią i polityką
Od pierwszych godzin po masakrze Tojeira nie miał wątpliwości, kto stoi za zbrodnią. Wprost powiedział prezydentowi Alfredo Cristianiemu, że odpowiedzialna jest armia. Jako prowincjał jezuitów prowadził nieustanną batalię – przeciwko salwadorskim generałom, przeciwko rządowi, a nawet przeciwko naciskom ze strony Stanów Zjednoczonych.
Choć proces z 1991 roku zakończył się skazaniem jedynie dwóch wojskowych niższego szczebla, to właśnie dzięki determinacji Tojeiry sprawa nie zniknęła w mrokach niepamięci. Później walczył o jej wznowienie w Hiszpanii i zeznawał w procesie przeciwko generałom. W 2020 roku jego świadectwo doprowadziło do skazania byłego wiceministra obrony Inocente Orlando Montano na 133 lata więzienia. – Był przywódcą moralnym, ludzkim i politycznym. Nie wybrał tej walki, został w nią wepchnięty, ale poprowadził ją z wielkim męstwem – mówiła o nim Teresa Whitfield, była urzędniczka ONZ.
Hiszpan z Ameryki Łacińskiej
José María Tojeira urodził się w 1947 roku w Vigo, w północno-zachodniej Hiszpanii. Już jako nastolatek wstąpił do jezuitów, studiował filozofię i teologię, a w 1969 roku wyjechał do Hondurasu. Tam zetknął się z prawdziwym obliczem ubóstwa i przemocy, które na zawsze ukształtowały jego wrażliwość.
Święcenia kapłańskie przyjął w 1974 roku. Później był proboszczem w wiejskiej parafii, dyrektorem katolickiego radia, obrońcą prześladowanych i – od 1988 roku – prowincjałem jezuitów w Ameryce Środkowej. Sprawował też funkcję rektora Uniwersytetu Ameryki Środkowej w San Salvadorze.
Głos sprzeciwu do końca
Nawet w ostatnich latach życia ojciec Tojeira nie milczał. Otwierał spór z prezydentem Nayibem Bukele, potępiając falę masowych aresztowań, które – jak podkreślał – niszczą fundamenty państwa prawa. „System prawny staje się coraz bardziej brutalny” – mówił jeszcze kilka miesięcy temu w wywiadzie dla „Crux”.
W 2022 roku, na kazaniu w rocznicę męczeństwa jezuitów, przypominał: „Musimy szukać prawdy nawet wtedy, gdy czyni nas to niepopularnymi. Musimy bronić praw człowieka, gdy potężni próbują wmówić światu, że to przywilej dla przestępców”.