Po złamaniu piątej pieczęci Jan zobaczył dusze męczenników: „ujrzałem pod ołtarzem dusze zabitych dla Słowa Bożego i dla świadectwa, jakie mieli” (Ap 6,9). W języku biblijnym pojęcie duszy nie oznacza jedynie wymiaru duchowego, niematerialnego. W zasadzie można ją utożsamić z życiem: „Dusza jest obrazem Pana i jak On napełnia świat, tak samo dusza napełnia ludzkie ciało. Jak Bóg widzi każdą rzecz, sam zaś nie jest oglądany przez nikogo, tak samo dusza widzi, lecz nie może być dostrzeżona; jak Pan rządzi światem, tak samo dusza kieruje ciałem; jak Bóg w swojej świętości jest czysty, tak samo dusza jest czysta; jak Święty, niech będzie błogosławiony, mieszka tajemnie ukryty, tak dusza przebywa w miejscu niedostępnym dla naszego wzroku” (D. Lifschitz).
Osobliwe jest natomiast miejsce przebywania dusz – pod ołtarzem. „Autor wyobraża sobie zapewne ołtarz kadzenia, odpowiedniejszy dla świątyni niebiańskiej, w formie stołu, pod którym jest wolna przestrzeń. (…) Z drugiej jednak strony u stóp ołtarza całopalenia wylewano krew ofiar, do czego zdaje się nawiązywać wzmianka o krwi męczenników” (M. Wojciechowski). Obraz dusz przebywających w niebie pod ołtarzem bliski jest myśli hebrajskiej. Talmud przekazuje, że archanioł Michał składa je na ołtarzu świątyni niebiańskiej. Według Rabbiego Natana ha-Bawliego (II wiek): „Ha-Kadosz [„Święty”], niech będzie błogosławiony, wziął duszę Mojżesza i zachował ją pod Tronem Chwały. […] Nie tylko dusza Mojżesza jest zachowywana pod Tronem Chwały, ale są tam zachowywane również dusze sprawiedliwych” (D. Stern).
Oznacza to, że męczennicy przebywają z Bogiem w niebie. Ich ofiara została przyjęta. Kim są owi męczennicy? To wszyscy, którzy pozostali wierni Bogu i Jego słowu i ponieśli śmierć „z powodu świadectwa”. Świadectwo jest synonimem męczeństwa. Chodzi więc nie tylko o pierwszych męczenników chrześcijańskich, ale również o prześladowanych z powodu wiary w czasach Starego Testamentu, na przykład ofiary Antiocha Epifanesa w czasach machabejskich i męczenników wszechczasów. „Przed ołtarzem w niebie jest krew niewinnych ludzi – od poczętego dziecka aż po wielkich męczenników, którzy wyznając wiarę, często w katuszach oddawali za nią swoje życie. Jest tam krew Jana Chrzciciela i samego Jezusa” (E. Staniek).
Dusze męczenników wołają o sprawiedliwość: „Jak długo jeszcze, Władco święty i prawdziwy, nie będziesz sądził i wymierzał za krew naszą kary tym, co mieszkają na ziemi?” (Ap 6,10). To rozpaczliwe pytanie stawia ludzkość wszystkich czasów: Dlaczego Bóg dopuszcza zło i cierpienie sprawiedliwych? Dlaczego nie karze od razu, ale okazuje cierpliwość? Pytanie „Jak długo?” zadawali sobie autorzy biblijni, szczególnie psalmiści (Ps 13; Ps 79; Za 1,12; Iz 6,11; Jr 47,6). „Jest to krzyk oczekiwania i ufności w sprawiedliwy sąd Boga, prawdziwego władcy historii, do którego należy zadanie przywrócenia harmonii krętym i poplątanym ludzkim losom” (G. Ravasi). Pytanie to brzmiało szczególnie boleśnie za czasów Nerona, gdy prześladowanie chrześcijan osiągnęło apogeum. „Burzyło się w nich wtedy poczucie sprawiedliwości i najbardziej podstawowe uczucia ludzkie na widok okrutnych i szyderczych mąk, zadawanych ich współwyznawcom dla rozrywki zdegenerowanych widzów” (E. Ehrlich). Jednak zbawionym nie chodzi o pomstę, mimo iż „jak zaświadcza głos krwi Abla wołający do Boga z ziemi – sprawiedliwość wymaga odpłaty za morderstwo czy niezasłużoną śmierć” (D. Stern). Męczennicy modlą się o sprawiedliwość i rehabilitację. „Przebaczenie źle czyniącym nie polega na pobłażaniu, czyli nie wyklucza kary” (M. Wojciechowski).
W odpowiedzi na bolesne wołanie, męczennicy zostali odziani w białą szatę, symbol czystości, zwycięstwa i triumfu z Bogiem. Następnie „powiedziano im, by jeszcze krótki czas spokojnie zaczekali, aż się dopełni liczba ich współsług i braci, którzy, jak i oni, mają być zabici” (Ap 6,11). Męczennicy zostają zaproszeni do odpoczynku (trafnie oddają to słowa modlitwy za zmarłych: „Wieczny odpoczynek racz im dać Panie”). Powinni jednak cierpliwie oczekiwać na sprawiedliwość Bożą. Czas oczekiwania jest „krótki”. Zapewne jednak chodzi tu o Boską perspektywę, w której tysiąc lat „jest jak wczorajszy dzień, który minął, niby straż nocna” (Ps 90,4). Ten „krótki czas” to perspektywa, w czasie której zostanie uzupełniona liczba męczenników, znana tylko Bogu. Prześladowania bowiem trwają nadal i będą trwać do końca świata. Pszenica wzrasta wraz z kąkolem, dobro wzrasta pomieszane ze złem. Dopiero Sąd ostateczny ujawni prawdę i dokona selekcji, jak o tym nauczał Jezus w jednej z przypowieści: „Pozwólcie obojgu róść aż do żniwa; a w czasie żniwa powiem żeńcom: Zbierzcie najpierw chwast i powiążcie go w snopki na spalenie; pszenicę zaś zwieźcie do mego spichlerza” (Mt 14,30).
Otwarcie kolejnej, szóstej pieczęci zapowiada katastrofy, które poprzedzą czasy ostateczne: „nastąpiło wielkie trzęsienie ziemi i słońce stało się czarne jak włosienny wór, a cały księżyc stał się jak krew. I gwiazdy spadły z nieba na ziemię, podobnie jak figowiec wstrząsany silnym wiatrem zrzuca na ziemię niedojrzałe owoce. Niebo zostało usunięte jak księga, którą się zwija, a wszelka góra i wyspa z miejsc swych poruszone” (Ap 6,12-14). Koniec czasów opisany jest przez wizjonera w obrazie siedmiu kataklizmów kosmicznych. Trzęsienia ziemi to klęski, w które obfitowały lata 61 i 63. W Biblii wiążą się zazwyczaj z teofanią Boga (Wj 19,14-19). Mogą także oznaczać wstrząśniecie kosmosu. W starożytności przypisywano je Bogu (lub bóstwom). Zaćmienie słońca, „krwawy” księżyc, ciemności są w języku biblijnym obrazem sądu Bożego. „Zaćmienie inspirowane jest zjawiskiem zaćmień, zaczerwienienie – fenomenami atmosferycznymi. U ludzi nie znających przyczyn tych zjawisk budziły one niepokój i uchodziły za dziwy i złe omeny” (M. Wojciechowski). Spadanie gwiazd zainspirowane zostało obserwacją meteorów. Jan porównuje je do figowców zrzucających owoce pod wpływem podmuchu wiatru. Maria Szamot widzi w obrazie zaćmienia zaciemnienie i zakwestionowanie akceptowalnej rzeczywistości i w konsekwencji hierarchii wartości, zaś w spadających gwiazdach – upadłe autorytety. „Wyliczenie po kolei słońca, księżyca i gwiazd, tracących swoje światło, stanowi być może naśladownictwo Koh 12,2, gdzie zaćmienie owych ciał niebieskich symbolizuje starość i nieuchronnie przybliżającą się chwilę śmierci. Taka symbolika tu może oznaczać nieuchronną zagładę starzejącego się już imperium rzymskiego” (C. Keener). Zarówno obraz opadających fig jak i „zwinięcia nieba” zaczerpnął autor od Izajasza: „Niebiosa zwijają się jak zwój księgi, wszystkie ich zastępy opadają, jak opada listowie z winnego krzewu i jak opadają liście z figowca” (Iz 34,4). Zwijanie panoramy nieba jak zwoju, pergaminu może obrazować „kurczenie się obecności sacrum w życiu i świadomości ludzi. Odtąd «niebo» jako miejsce przebywania Boga przestaje być widoczne («zostało usunięte»), a nawet czytelne («zwinięte jak księga»)” (M. Szamot). Wszystko dopełnia poruszenie miejsc skalistych, gór i wysp. To z kolei obraz kosmicznego chaosu i potęgi Boga, który wstrząsa całą rzeczywistością, całym światem. Wizja Jana kreśli więc smutny obraz czasów ostatecznych, ciemności, dezorientacji chaosu, destrukcji, rozpadu. Wszystko zostaje poruszone, zakwestionowane, zniszczone.
Nic dziwnego, że taka destrukcja budzi wielki lęk, strach: „A królowie ziemscy, wielmoże i wodzowie, bogacze i możni, i każdy niewolnik oraz wolny ukryli się w jaskiniach i górskich skałach. I mówią do gór i do skał: Spadnijcie na nas i zakryjcie nas przed obliczem Zasiadającego na tronie i przed gniewem Baranka, bo nadszedł Wielki Dzień Jego gniewu, a któż zdoła się ostać?” (Ap 6,15-17). Wszyscy, którzy chlubią się swoją mocą, mądrością, siłą uświadomią sobie, jak jest ona iluzoryczna i krucha. Prawda nie oszczędzi nikogo, nawet tych, którzy próbują stawiać na spryt i manipulacje. Na nic się zdadzą urzędy, znajomości, kwalifikacje, pozycje społeczne. Wizjoner wymienia siedem rodzajów osób, które symbolizują wszystkich, cały wachlarz społeczny: królowie, politycy, oficerowie wojskowi, możni, niewolnicy i wolni. „Król jest nagi, podobnie jak obywatele, jak każdy człowiek przeszyty wzrokiem Boga, dostrzegającego każdy sekret sumienia” (G. Ravasi). Nie pomoże ucieczka, ani próba ukrycia się w największych zakamarkach górskich. Nawet prośba do gór o ukrycie nie rokuje nadziei (por. Oz 10,8; Łk 23,30).
Nieco zaskakuje stwierdzenie, że „Wielki Dzień Gniewu” będzie dniem Baranka – cichego, pokornego, łagodnego sercem (Iz 53,7; Mt 11,29). Pamiętamy jednak, że ten cichy Baranek jest równocześnie Lwem. „Obraz Baranka jest wielowymiarowy” (M. Wojciechowski). Posiada nie tylko łagodne, miłosierne oblicze, ale gdy trzeba również – gniewne i surowe. Wobec takiego oblicza władczego sędziego rodzi się pytanie: „któż zdoła się ostać?” (Ap 6,17). Spontanicznie nasuwa się odpowiedź: Nikt? Ale czy na pewno? Odpowiedź przynosi kolejny rozdział Apokalipsy.
Pytania do refleksji:
- Jak rozumiesz jedną z Sześciu prawd wiary: „Dusza ludzka jest nieśmiertelna”?
- W czym wyraża się twoje codzienne „męczeństwo”?
- Czy i kiedy stawiasz Bogu pytanie: „Jak długo, Panie”?
- Co myślisz na temat „zmieszania” dobra ze złem? Czy jesteś cierpliwy i pozwalasz róść pszenicy wraz z kąkolem?
- Jak odczytujesz współczesne kataklizmy, a co sądzisz o tych związanych z końcem świata?
- Czy dostrzegasz oznaki chaosu, dezorientacji i destrukcji dziś? W jakich wymiarach szczególnie?
- Czy masz świadomość, że przed Bogiem jesteś nagi?
- Czy nie próbujesz uciekać przed Bogiem? Jakich kryjówek szukasz?
- Jakie uczucia rodzi w tobie obraz Baranka sędziego?











