„Królestwo niebieskie będzie podobne do dziesięciu panien, które wzięły swoje lampy i wyszły na spotkanie pana młodego. Pięć z nich było nierozsądnych, a pięć roztropnych. Nierozsądne wzięły lampy, ale nie wzięły z sobą oliwy. Roztropne zaś razem z lampami zabrały również oliwę w naczyniach. Gdy się pan młody opóźniał, zmorzone snem wszystkie zasnęły. Lecz o północy rozległo się wołanie: „Pan młody idzie, wyjdźcie mu na spotkanie!” Wtedy powstały wszystkie owe panny i opatrzyły swe lampy. A nierozsądne rzekły do roztropnych: „Użyczcie nam swej oliwy, bo nasze lampy gasną”. Odpowiedziały roztropne: „Mogłoby i nam, i wam nie wystarczyć. Idźcie raczej do sprzedających i kupcie sobie!” Gdy one szły kupić, nadszedł pan młody. Te, które były gotowe, weszły z nim na ucztę weselną, i drzwi zamknięto. W końcu nadchodzą i pozostałe panny, prosząc: „Panie, panie, otwórz nam!” Lecz on odpowiedział: „Zaprawdę, powiadam wam, nie znam was”. Czuwajcie więc, bo nie znacie dnia ani godziny” (Mt 25, 1 – 13).
Przypowieść o pannach wpisuje się w nastrój listopadowych dni. Mówi o czuwaniu i niespodziewanym przyjściu Pana, a także o osobistym spotkaniu z Nim w godzinie naszego odejścia do Domu Ojca.
Panny roztropne są symbolem ludzi mądrych, duchowych, czuwających, zawsze otwartych na spotkanie z Bogiem. Nawet gdy śpią, „ich serce czuwa” (por. Pnp 5, 2). Oczywiście, nie chodzi tutaj o nieustanne myślenie o Bogu. Jesteśmy ludźmi, nie aniołami. Musimy również spać; pochłaniają nas obowiązki, praca, codzienność. Przeżywamy trudności, lęki i smutki a także ludzkie radości, przyjemności. Ale żyjemy w świadomości celu, do którego zmierzamy; zawsze gotowi na spotkanie z Bogiem i Jego łaską. Podtrzymujemy nieustannie światło wiary, które zapłonęło w nas w chwili chrztu świętego.
Panny nieroztropne, zwane popularnie głupimi, zasypiają podobnie jak mądre, ale brakuje im przezorności, mądrości, zwrócenia uwagi na cel. Dlatego żyją w letargu, nieświadomie. Prowadzą życie niespokojne, nerwowe, zabiegane. Zajmują się tysiącem rzeczy, ale nie potrafią skupić się na własnym wnętrzu. Nie mają czasu na refleksję, chwilę ciszy, spojrzenie w głąb swej duszy. Mimo wielu zajęć i ciągłej ruchliwości tkwią w głębokim letargu duchowym i przesypiają czas łaski.
Panny głupie sądzą, że zdążą w ostatniej godzinie zakupić oliwy od swoich towarzyszek. Tymczasem Oblubieniec mówi „nie”. Niektórzy sądzą, że inni (krewni, księża, zakonnice) wyproszą im niebo, albo sami zdążą w ostatniej chwili (na starość). Tymczasem do nieba nie idzie się „na doczepkę”. Nikt nie może przeżyć życia za innych. Istnieją decyzje, które można podjąć tylko osobiście. Spotkanie z Panem powinno być przygotowane wcześniej. „Cwaniactwo na nic się zda” (B. Maggioni).
Przyjście Oblubieńca jest zaskakujące (o północy). To On jest Panem swojej godziny, nie my. Jego kalendarz niekoniecznie musi pokrywać się z naszym. Jednak wcześniej puka i czeka: „Oto stoję u drzwi i kołaczę: jeśli kto posłyszy mój głos i drzwi otworzy, wejdę do niego i będę z nim wieczerzał, a on ze mną” (Ap 3, 20). Mądrość polega na wyostrzeniu słuchu i nie zwlekaniu z odpowiedzią, aż będzie za późno.
Do jakiej kategorii panien mogę się zaliczyć? Na czym polega moja mądrość a na czym głupota? Czy nie żyję w letargu duchowym? Jak często zaglądam w głąb swojej duszy?
fot. Eric Ward on Unsplash