W czasie głodu w Betlejem Elimelek wraz z żoną Noemi i synami wyemigrowali do Moabu, gdzie znaleźli nową ojczyznę. Niestety, wybór nowej ojczyzny, zaowocował cierpieniem (podobnie jak wcześniej Lota). Żyli spokojnie, zabezpieczeni materialnie. Niemniej, w zdemoralizowanym środowisku, które zapewne zostawiło swój ślad w ich mentalności.
Elimelek nie cieszył się długo nową ojczyzną. Zmarł wkrótce po przybyciu do Moabu. Noemi została wdową. Jej sytuacja nie była godna pozazdroszczenia. W starożytnym Wschodzie żona po stracie męża traciła wszelką pozycję społeczną. Pozbawiona była prawa dziedziczenia (czasem nawet środków do życia) i narażona na wyzysk. Wdowieństwo uważano za nieszczęście i hańbę (por. Iz 4, 1), zaś wdowy stawiano na równi z sierotami, cudzoziemcami i ubogimi, czyli osobami na najniższym szczeblu drabiny społecznej, wymagającymi szczególnej opieki i troski, również ze strony Prawa. „Wdowy można by porównać do osób bezdomnych we współczesnych społeczeństwach zachodnich. Zwykle nie miały opiekuna i – jeśli chodzi o byt – były zależne od pomocy wspólnoty” (J. Walton).
Sytuacja Noemi była bardziej stabilna. Nie cierpiała głodu i miała jeszcze dwóch synów. Jednak Machlon i Kilion, niebaczni na tradycje rodowe i prawo, postanowili zasymilować się z miejscową ludnością. Poślubili Moabitki. Pierwszy z nich Orpę, zaś drugi – Rut. Imię Orpa nie należy do cenionych. Oznacza „tę, która odwraca się plecami”. Zapewne żadna kobieta nie życzyłaby sobie, by ją tak nazywano. Jednak czas pokaże, iż uczyniono tak nie bez kozery. Imię Rut oznacza „przyjaciółkę”. Również ono okaże się adekwatne.
Wybór Moabitek nie okazał się szczęśliwy. Nie przyniósł Bożego błogosławieństwa. Noemi nie doczekała się wnuków. Bezdzietność była symbolem braku życia, błogosławieństwa Boga i synonimem hańby. „Niepłodna żona jest jednym z najbardziej przejmujących biblijnych obrazów pustki i odrzucenia”(L. Ryken).
Być może niepłodność synowych Noemi wynikała z braku wiary w miłość. Moab był bowiem synonimem zmysłowości, wyuzdania seksualnego i deprawacji moralnej, podobnie jak Sodoma i Gomora. Nic dziwnego, gdy królował tu Kemosz. „W Moabie nie wierzy się już w miłość” – pisze dominikanin Adam Szustak. I kontynuuje: „W Moabie wierzy się w uczucia, w zmysłowość, w życiową kalkulację albo w wewnętrzne odczucia i zakochania. I choć gdzieś głęboko w każdym człowieku jest ciągle pragnienie wyżyn miłości, czyli miłości zupełnie nie skoncentrowanej na sobie, oderwanej od własnego egoizmu, wolnej od seksualnych zniewoleń i wynaturzeń, miłości, która chce spalać się całkowicie dla drugiego człowieka i wszystko poświęcić dla niego, to niestety reguły moabskie, reguły miłości łatwej, szybkiej i niewymagającej poświęcenia wygrywają i zdobywają coraz szersze grono wyznawców. Bo przecież wydaje się, że tak najszybciej można znaleźć szczęście, że w ten sposób minie ten dojmujący strach przed samotnością, niespełnieniem i poczuciem bezsensu”.
Być może było inaczej. Może Machlon i Kilion naprawdę kochali swe żony? Przecież, mimo niepłodności, pozostali im wierni. A w świetle ówczesnego prawa, mogli je oddalić. Zapewne Noemi nauczyła synów „szacunku wobec kobiety i budowania z żonami wiernej relacji miłości. Która żona nie bałaby wdzięczna teściowej za takie wychowanie męża? Już tutaj da się zauważyć osobową dojrzałość Noemi i jej zdolność do budowania głębokich relacji – z synami i synowymi” (P. Ślęczka).
Po dziesięciu latach „sielanki” umierają synowie Elimeleka. Noemi zostaje pozbawiona wszelkiej opieki mężczyzn. Zostaje wdową z dwoma obcymi kulturowo synowymi. Anna Maria Cànopi komentuje w poetycki sposób: „Trzy kobiety pozostały same, jak drzewa ogołocone z liści, wyciągające ku niebu swe gałęzie z błaganiem o litość Tego, który wzbudza życie, pozwalając, by przychodziły kolejne wiosny”.
Noemi bardzo cierpi; zarówno duchowo, jak i psychicznie. Doświadcza stanów depresyjnych. „Ogołocona ze wszystkiego, pozbawiona potomstwa, w obcej ziemi, czuje się przybita i jakby pozbawiona korzeni: nie ma powodu, by dalej żyć” (A. Cànopi). Przypomina w swym położeniu proroka Eliasza, który w swojej samotności doświadcza rozczarowania, zniechęcenia, upokorzenia. Przeżywa kryzys nerwowy i prosi Boga o śmierć: „Wielki już czas, o Panie! Zabierz moje życie, bo nie jestem lepszy od moich przodków” (1 Krl 19, 4).
Dziesięcioletni pobyt Noemi w krainie Moabu był dla niej czasem tracenia. Najpierw pozostawiła rodzinne Betlejem i własną ojczyznę, później straciła męża. Przez dziesięć lat oczekiwała bezskutecznie na wnuków. W końcu przeżyła najdramatyczniejsze chwile, jakie może przeżyć matka. Patrzyła na śmierć własnych dzieci. Utraciła wszystko, co kochała. Czasami mówi się, że nieszczęścia chodzą parami. Noemi doświadczyła tego bardzo boleśnie na sobie.
Nieszczęścia Noemi uświadamiają, że życie ludzkie jest krótkie i ulotne. I towarzyszy mu stopniowe tracenie. Doświadczenie utraty osoby kochanej może wywoływać zmiany w zachowaniu, a żal może przybrać różne formy: „Niektórzy, tak jak Noemi, mogą otwarcie okazywać swoje poczucie straty, popadając nawet w zgorzknienie i złość. Inni, tacy jak Rut, będą bardziej ostrożni i mniej skłonni do wyjaśniania żalu. Nie ma tu oczywiście żadnej reguły i każdy człowiek przeżywa swój żal po swojemu. Jedno jest pewne: żal nas zmienia. Noemi stanowi żywe świadectwo tej prawdy. Niekiedy głęboka strata może zniszczyć daną osobę, a nawet całą rodzinę. Częściej jednak żal nas przemienia i uczy pokory. To dzięki niemu stajemy się bardziej współczujący, mniej skłonni do osądzania innych i na pewno bardziej wdzięczni za tych, których kochamy” (T. Wray).
Strata bliskich, przyjaciół, osób kochających i kochanych jest bolesna, napawa smutkiem i cierpieniem, ale nie jest wieczna. Przeciwnie, świadomie i głęboko przeżyta, daje nadzieję na rychłe wieczne połączenie w domu Ojca. Wszak Bóg „nie jest Bogiem umarłych, lecz żywych” (por. Mk 12, 27).
Pytania do przemyślenia:
- Jakie są największe „biedy” współczesnego świata i człowieka?
- Co jest twoją największą biedą?
- Jaki jest twój status społeczny?
- Czy doświadczasz niepłodności (fizycznej, duchowej)? Jak ją przeżywasz?
- Jak rozumiesz miłość? A jak ją praktykujesz?
- Czy przezywałeś stany depresyjne? Jak sobie z nimi radziłeś?
- Jakie były twoje największe straty?
- W jaki sposób przeżywasz czas żałoby?
Fragment książki: „Pod skrzydłami Boga. Opowieść o wiernej miłości”, WAM 2020
fot. Pixabay