Kenchry nad Zatoką Sarońską w pobliżu Przesmyku Korynckiego były zamieszkałe od czasów prehistorycznych. W czasach starożytnych stanowiły wschodni port Koryntu. Był on bardzo ruchliwy, dobrze ufortyfikowany i pełnił rolę falochronu w czasie sztormów. Według Pauzaniasza znajdowały się w nim świątynie Afrodyty, Artemidy, Asklepiosa i Izydy. Na samym końcu mola górował wielki odlany z brązu posąg Posejdona.
Większość pozostałości starożytnego portu znajduje się dziś pod wodą. Na powierzchni pozostały tylko jego niewielkie fragmenty. Należy do nich niewielki zbiór pomieszczeń w pobliżu południowego falochronu, który pełnił rolę magazynów portowych. W ich pobliżu znajdują się ruiny niewielkiej świątyni poświęconej prawdopodobnie Izydzie oraz ruiny dwunawowej bazyliki z IV wieku. Pod podłogą bazyliki znajduje się ponad siedemdziesiąt grobowców. Z kolei w pobliżu północnego falochronu pozostały ruiny z czasów rzymskich i wczesnego chrześcijaństwa. W miejscu, gdzie kończyła się droga, prowadząca z Kenchry do bram Koryntu, Aleksander spotkał filozofa Diogenesa, który, jak wiadomo, mieszkał w beczce (L. Hadjifoti).
Zatrzymajmy się na chwilę na skrawku dawnego portu, aby uczcić miejsce pobytu Pawła:
Paweł pozostał jeszcze przez dłuższy czas, potem pożegnał się z braćmi i popłynął do Syrii, a z nim Pryscylla i Akwila. W Kenchrach ostrzygł głowę, bo złożył taki ślub. Następnie przybyli do Efezu i tam ich zostawił. Sam zaś wszedł do synagogi i rozprawiał z Żydami, a gdy go prosili, aby pozostał dłużej, nie zgodził się, ale żegnając się z nimi, powiedział: «Wrócę do was, jeżeli Bóg zechce». I odpłynął z Efezu. Po przybyciu do Cezarei udał się do Jerozolimy. I pozdrowiwszy [tamtejszy] Kościół, zeszedł do Antiochii (Dz 18, 18-22).
Po opuszczeniu Koryntu Paweł udał się do Kenchr. Droga z Koryntu do Kenchr, położonych nad Zatoką Sarońską oraz obsługujących handel i wymianę z Azją, liczy kilkanaście kilometrów. Po obu jej stronach w starożytności istniało kilkanaście świątyń pogańskich i innych sanktuariów dedykowanych rozmaitym bóstwom opiekuńczym i kultom misteryjnym. Największe było poświęcone bogini Demeter, czczonej przez Greków jako patronka ziemi, zboża i urodzajów. Sprzyjały one zapewne składaniu drobnych ofiar i modlitwom w intencji pomyślnej podróży morskiej, były też chętnie wykorzystywane przez żeglarzy i marynarzy (W. Chrostowski).
W Kenchrach przed rozpoczęciem podróży Paweł ostrzygł sobie włosy. W ten sposób wypełnił ślub. W tym czasie głowy golili kapłani pogańscy, na przykład kapłani bogini Izydy. Czynności Pawła wskazują na związek ze ślubem nazireatu (por. Lb 6, 1-21). Polegał on na rezygnacji z picia alkoholu, strzyżeniu włosów i unikaniu kontaktu ze zmarłymi. Po upływie (zwykle trzydziestu dni) ostrzyżone włosy palono na ołtarzu w Jerozolimie, uiszczając przy tym określone ofiary. Ze względu na późniejszą diasporę, włosy można było strzyc po upływie terminu ślubu, jednak formalności musiały być dopełnione w Świętym Mieście.
Egzegeci sądzą, że ślub Pawła nie miał w ścisłym tego słowa znaczeniu charakteru nazireatu. Mógł go przecież wypełnić po przyjeździe do Jerozolimy. Możemy się domyślać, że postanowiwszy udać się do Jerozolimy, Paweł odczuwał niemałe obawy i lęk przed tym, jak zostanie przyjęty. Jego ślub stanowi składnik duchowego przygotowania, a zarazem zewnętrzny znak wierności tradycji, w której się urodził i został wychowany. Być może jednak odnosił się w ten sposób do przeszłości: uznał, że powinien podziękować Bogu za wyjątkowo pomyślny apostolski plon w Koryncie. Jedno nie ulega wątpliwości; wyznając Jezusa Chrystusa, pozostaje wierny tradycji ojców we wszystkim, co dotyczy różnych aspektów wypełniania rozporządzeń Tory (W. Chrostowski).
W Kenchrach mieszkała współpracownica Pawła, Febe, której Apostoł wystawił bardzo zaszczytne świadectwo: Polecam wam Febę, naszą siostrę, diakonisę Kościoła w Kenchrach. Przyjmijcie ją w Panu tak, jak się świętych winno przyjmować. Wesprzyjcie ją w każdej sprawie, w której pomocy waszej będzie potrzebowała. I ona bowiem wspierała wielu, a także i mnie samego (Rz 16, 1-2). Febe była diakonisą. Egzegeci nie są zgodni, czy chodzi o urząd (analogicznie do diakonów mężczyzn), czy też o służbę, którą pełniła. Niezależnie od tego Febe troszczyła się o chorych i ubogich, przyjmowała z gościnnością podróżujących, troszczyła się o potrzeby (zwłaszcza materialne) misjonarzy. Tradycyjnie przypuszcza się, że Febe była wdową. Była osobą zamożną. Prawdopodobnie trudniła się handlem. Finansowała podróż z listem Pawła do Kościoła w Rzymie.
Paweł nazywa ją siostrą i nakazuje Rzymianom, by traktowali ją jak świętą. „Święci, święte” oraz „bracia i siostry” – to tytuły, którymi obdarzali się chrześcijanie nawzajem. Tak wyrażali swoją wspólnotę w wierze (K. Romaniuk). Podkreślając jej zasługi, pisze, że wspierała wielu, w tym samego Apostoła. Słowo „wspierała” odpowiada greckiemu terminowi stosowanemu często w odniesieniu do patronów. Patronem jakiegoś związku religijnego był zwykle człowiek zamożny, który pozwalał jego członkom spotykać się w swoim domu. Patron był zwykle wpływowym i szanowanym członkiem grupy i generalnie sprawował nad nią jakąś władzę. Chociaż większość starożytnych patronów grup religijnych stanowili mężczyźni, znane są także kobiety, które spełniały tę rolę (C. Keener).
Apostoł prosi Rzymian, by przyjęli Febe w Panu. Paweł domaga się specjalnej motywacji dla ewentualnych, humanitarnych postaw Rzymian wobec Febe: wszystko, co będą czynić dla niej, niech czynią tak, jakby chodziło o samego Pana. Tym odniesieniem do Pana różni się ostatecznie miłość bliźniego od pozachrześcijańskiej filantropii (K. Romaniuk). W skierowanym niedługo liście do Koryntian, Apostoł Narodów sprecyzuje jej cechy: Miłość cierpliwa jest, łaskawa jest. Miłość nie zazdrości, nie szuka poklasku, nie unosi się pychą; nie dopuszcza się bezwstydu, nie szuka swego, nie unosi się gniewem, nie pamięta złego; nie cieszy się z niesprawiedliwości, lecz współweseli się z prawdą. Wszystko znosi, wszystkiemu wierzy, we wszystkim pokłada nadzieję, wszystko przetrzyma. Miłość nigdy nie ustaje, [nie jest] jak proroctwa, które się skończą, albo jak dar języków, który zniknie, lub jak wiedza, której zabraknie (1 Kor 13, 4-8). Febe była otaczana szacunkiem zarówno przez Rzymian jak i Koryntian; świadczy o tym kościół, który wzniesiono w połowie pierwszego tysiąclecia w miejscu, gdzie znajdował się jej dom.
Z Kenchr Apostoł odpływa po raz pierwszy dobrowolnie. Wraz z nim wyruszają jego nieliczni przyjaciele: Pryscylla i Akwila a także Tymoteusz. Natomiast Sylas, zapewne w rezultacie decyzji Pawła, pozostał w Koryncie. W następnych latach zwiąże swoje losy z Piotrem (1 P 5, 12). Świadczy to być może również o trudnym charakterze Pawła, który nie ułatwiał mu współpracy z innymi (W. Chrostowski).
Celem podróży Pawła jest Antiochia Syryjska. Po drodze statek zawija do portu w Efezie. Paweł zatrzymuje się w nim tylko na chwilę. Odwiedza miejscową synagogę i składa obietnicę, że niebawem tu wróci: «Wrócę do was, jeżeli Bóg zechce» (Dz 18, 21). Wsiada na kolejny statek wyruszający do Antiochii. Po drodze zatrzymuje się w Cezarei i Jerozolimie, spotykając się z lokalnym Kościołem. W Antiochii nie pozostaje również długo; pół roku, może dłużej. Czas, by odpocząć i nabrać sił do dalszej podróży. Jest to kolejny przystanek na niekończącym się misyjnym szlaku; trudu głoszenia Ewangelii, wynikającego z obowiązku: Nie jest dla mnie powodem do chluby to, że głoszę Ewangelię. Świadom jestem ciążącego na mnie obowiązku. Biada mi, gdybym nie głosił Ewangelii! (1 Kor 9, 16).
Pytania do refleksji i modlitwy:
- Jakie śluby złożyłem w życiu (Panu Bogu, człowiekowi)? Czy jestem im wierny?
- W jaki sposób praktykuję uczynki miłosierdzia? Które cenię sobie szczególnie? Z którymi mam problemy?
- Kogo uważam za swego patrona? Jakim dobrym dziełom patronuję?
- Które cechy miłości (1 Kor 13) są dla mnie ważne? Dlaczego?
- Jak oceniam swój charakter?
- Które miejsca są dla mnie przystankiem i miejscem fizycznego i duchowego wypoczynku?
- Jaką ewangelię głoszę swoim słowem i życiem?
fot. autor